Está en la página 1de 184

Czesaw Miosz

ZDOBYCIE WADZY

Wikszo rzeczywistych

postaci

tej

powieci

jest i

fikcyjna. strzelca

Spord Bertranda

postaci zostay

postacie

kapitana

Osmana

zaczerpnite, podobnie jak i kilka innych szczegw, z kroniki walk na Starym Miecie, Przemarsz przez pieko, spisanej przez Stanisawa Podlewskiego.1

1 Stanisaw Podlewski (1908-1979), eseista, historyk, absolwent polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego, oficer Armii Krajowej, uczestnik powstania warszawskiego. Autor m.in. ksiek Rapsodia oliborska, Wierni Bogu i ojczynie, Duchowiestwo katolickie w walce o niepodlego Polski w II wojnie wiatowej oraz Wolno krzyami si mierzy. Dwutomow opowie Przemarsz przez pieko opublikowa w 1945 roku (Wydawnictwo Fuks, wyd. nast. PAX).

Przypis po latach
W 1952 roku Les Guildes du Livre w Szwajcarii (rodzaj klubw ksikowych) ogosiy konkurs na powie przedstawion w jednym z jzykw zachodnioeuropejskich. Nagroda - Prix Litteraire Europeen (Literacka Nagroda Europejska) zapewniaa zwycizcy znaczn sum pienidzy i wydanie powieci przez gildy ksikowe. Postanowiem wzi udzia w konkursie, chocia nigdy dotychczas powieci nie pisaem. Mogem powzi tak decyzj, poniewa, zgadzajc si w tym ze Stanisawem Ignacym Witkiewiczem, nie uwaaem powieci za dzieo sztuki, jedynie za worek, eby autor mg tam umieci to, co ma na wtrobie. Miaem na wtrobie lata drugiej wojny wiatowej w Polsce i koniec Polski midzywojennego dwudziestolecia. A czytaem wtedy Tukidydesa w przekadzie francuskim o rewolucji na wyspie Korkyra (dzi Korfu) i jego wstrzemiliwy a bezstronny opis utwierdzi mnie w przekonaniu, e to, co si stao w Polsce w 19448-45 roku, ma w istocie wymiar podobny antycznej tragedii i zasuguje na pokazanie w caej surowoci faktw. Moja powie miaa wic moliwie dokadnie opowiedzie, jak byo, nie dajc si skusi adnym moralizujcym zapdom. Temat mj by wic jasno okrelony i zaleao mi na ujciu zoonoci zjawisk za porednictwem moliwie wielu sytuacji i postaci na ograniczonej liczbie stronic. adnej takiej powieci politycznej w Polsce ani na emigracji nie byo. Wymiar tragiczny przeziera w Popiele i diamencie Jerzego Andrzejewskiego, ale znika, poddany ideologicznej przerbce. Ksika powstaa w cigu dwch miesicy. Rano pisaem rozdzia, po poudniu otrzymywaa go moja tumaczka na francuski, Jeanne Hersch. Ta szybko nie powinna myli badaczy literatury, po prostu dowodzi ona, e to wszystko nosiem w sobie latami i ukadaem w gowie, a nagle trafio to pod moje piro poruszajce si po papierze. Wedug regulaminu nagrody pierwsz selekcj maszynopisw zajmoway si jury narodowe kilku krajw, zalenie od jzyka. Moja powie nazywaa si La prise du pouvoir. Nie miaa polskiego tytuu, ktry nadaem pniej, cho

nie jest tak dobry jak francuski. O paryskich intelektualistach nie byem, i susznie, wysokiego mniemania. Miaem jednak przekona si, jak mylne s wszelkie generalizacje, kiedy jury francuskie przedstawio mj anonimowy maszynopis, zaopatrzony w adnotacj tumaczone z polskiego, jako swj wybr. Prix Litteraire Europeen zostaa przyznana w 1953 roku. Moim rywalem by kandydat niemieckiego jury nazwiskiem Warsinsky. Nagrod otrzymalimy ex aequo. Przydaa si. Byem bez grosza. Czym jest ta ksika? Niektrzy czytelnicy mwili, e to nie powie, ale algebraiczne rwnanie. Inni (chyba i Stefan Kisielewski) oskarali autora o olimpijski chd. Najtrafniej oceni j Witold Gombrowicz - patrz jego Dziennik z 1954 roku. Pniej w naszych rozmowach Gombrowicz cigle mnie namawia do pisania powieci i na moje obiekcje, e nie umiem, odpowiada, e przecie umiem, czyli podobaa mu si moja jak najmniej artystowska, naga, czysto uytkowa proza. Sam przez dugi czas miaem do tej ksiki stosunek niechtny. Nie dlatego, e mgbym jej co politycznie zarzuci. Jest to uczciwy opis zmiany ustroju si i w istocie wojny domowej. Myl, e na podobne powieciowe studium nikt prcz mnie dotychczas si nie zdoby, i teraz, kiedy tamte wypadki bledn w zbiorowej pamici, chyba ju nikt si nie zdobdzie. Nie, moje zastrzeenia std pochodziy, e jest to powie polityczna, a ja chciaem cay ten labirynt zostawi za sob i napisaem w tym celu inn powie, Dolin Issy, w ktrej polityka jest niemal nieobecna. Teraz wziem znw do rki Zdobycie wadzy i wypowiadam werdykt: dobre rzemioso. Jeeli gwn zalet beletrystyki jest czytelno, oto czytado o wartkiej akcji. A zarzuty? Mona ich postawi wiele. Postacie s ledwo naszkicowane. Co prawda kada niemal z nich narzuca naszej wyobrani obrazy swojej wasnej przeszoci, s one jednak ledwo napomknite. Mozaika jest uoona z ludzi-znakw, zalenie od ich politycznych wyborw, cho i w obrbie dwch obozw, antykomunistycznego i komunistycznego, nie ma jednolitoci postaw. Tak na przykad w powstaniu warszawskim spotykaj si zdeklarowany zwolennik faszystowskiej dyktatury, zbliony do niego pogldami kapelan, socjalista, wreszcie racjonalista-niedowiarek. Przy caej nieco

ryzykownej grze ludzkimi typami wida wic dbao o naleyte rozoenie akcentw. Postacie maj niekiedy cechy, po ktrych mona rozpozna ich pierwowzory. Niewtpliwie Baruga to wadca prasy Jerzy Borejsza, Micha to Bolesaw Piasecki, Tadeusz to rozstrzelany przez Niemcw poeta Tadeusz Holender, Bruno, by moe, Adolf Rudnicki. Gwni jednak protagonici stanowi syntez rysw zaobserwowanych u rnych indywiduw, co naley do klasycznych uprawnie powieciopiarzy. Po upywie tak wielu dziesicioleci algebraiczne rwnanie zastanawia nie swoim chodem, ale hamowan pasj. Rzeczowy opis coraz to zaprawiaj lito, gniew, sarkazm, ktre to uczucia autor stara si trzyma na wodzy. Waciwie najciekawsze w tej ksice jest wszystko, co dzieje si pod powierzchni szczegw spokojnych, wczesnej uadzonych zda. S to drobne sceny obserwacje napomknite chaotycznej rzeczywistoci,

mimochodem, spotkania bez dalszych cigw. T drug warstw skonny jestem uzna za jedn z zalet mojej powieci, niemal wymuszonej przez los.

Cz pierwsza

Cz I
Profesor Gil jad niadanie zoone z herbaty i chleba. Jak zwykle ludzie samotni, nie pamita nigdy o kupieniu odrobiny masa czy marmelady. Za oknem haasoway tramwaje; ich powyginane, posiekane kulami karoserie wydaway szczk starego elastwa; ludzie wisieli na tylnych buforach, zaczepieni o tych, ktrym udao si uchwyci za brzeg platformy. Wiatr po ulicy nis czerwony py rozbitej cegy. Profesor Gil myla o tym, ile czasu zajmie mu rozdzia, nad ktrym pracowa, i jakie s szanse na to, e jego wysiek ma jaki sens. Wiedzia jednak, e zastanawia si nad tym nie naley: kartki wiszce na cianie, na ktrych wypisa, ile codziennie musi zrobi, byy dyscyplin, ochron, koniecznoci, jeeli nie nadziej. Tukidydes2; nie by dobrze widziany. Rozsdniej byo wybra do tumaczenia innego greckiego autora. Postpujc rozwanie w doborze tekstw, mona byo zapewni sobie miejsce uytecznego pracownika. Pastwo, ktre pozbawio Gila i innych jemu podobnych uniwersyteckiej katedry ze wzgldu na zy wpyw na modzie, nie dyo do tego, aby umarli oni z godu. Modemu pokoleniu uczonych brak byo wielu umiejtnoci. Na przykad nikt z modych, politycznie wiernych, nie zna greki, a Pastwo miao swoje powody, dla ktrych wydawao klasykw, co prawda w maych nakadach, szczycc si, e jest spadkobierc wszystkich cywilizacji, jakie istniay dotychczas. Pastwowe domy wydawnicze podpisyway kontrakty nawet na przekady tych dawnych pisarzy, co do ktrych istniaa uzasadniona ideologiczna wtpliwo; to byo niepokojce: profesor nie chciaby y z dobroczynnoci Pastwa, maskowanej jako zapata za prac. Ale Tukidydes? Zamy, e w nieduej liczbie egzemplarzy; jednak ta gorzka nico ludzkich morderstw, chytroci, podstpw i walk, jaka wyziera ze stronic Wojny peloponeskiej? Niebezpieczny obraz historii. Profesor pamita twarz dyrektora pastwowego domu wydawniczego w chwili zawierania umowy. Jego
2 Tukidydes - (albo Tucydydes, ok. 460 - ok. 396 p.n.e.) - ateski polityk i historyk, autor Wojny peloponeskiej, uwaany za najwybitniejszego historyka staroytnoci. W oparciu o racjonalistyczne zaoenia relacjonowa przebieg wspczesnego mu konfliktu, ukazujc przy tym niezmienn, jego zdaniem, natur ludzk, kierujc si przede wszystkim wasn korzyci. Pierwsze polskie wydanie dziea Tukidydesa (w przekadzie Kazimierza Kumanieckiego) ukazao si w roku 1953. Jego posta pojawia si te w Traktacie moralnym.

oczy byy spuszczone, zakryte powiekami; dobrotliwy, niemal serdeczny umiech mia trudno uchwytny odcie pobaania, goryczy i ironii. Pomimo wszystko w tym wyborze wanie Tukidydesa zawarta bya pewna wewntrzna kompensata: co jak wiara, e zachowujc zwizek ze starym Grekiem - a nawet, w pomylnym wypadku, dajc go cho kilku modym do czytania - uzasadnia si siebie, zdejmuje si z siebie pitno przeytku liberalizmu XIX stulecia. Nie tylko ja, rwnie ten, ktrego nazywa si pierwszym historykiem, cho tak rne jest, co on widzia i co ja widz. Mieszkanie o tej porze byo puste. Liczni sublokatorzy gniedcy si w jego piciu pokojach wyszli wczenie do biur pooonych w innej, mniej zniszczonej czci miasta. Profesor zanis szklank od herbaty do kuchni, spojrza przez okno kuchenne w gb ciemnego podwrza, na dnie ktrego, midzy potrzaskanymi pytami, kasztan rozwija mae wiosenne licie. Tak wiele wiosen upyno od tamtej wiosny, ktra przyniosa za sob koniec wojny, przesiedlania ludnoci i epidemi tyfusu. Profesor woy podarty sweter zapinany na guziki. Zastanowi si przez chwil nad koniecznoci przyszycia brakujcego guzika, do czego potrzebne byy nici: powinien pamita i zapyta ssiadk, czy nie zechce wymieni motka nici na zapasow ig, ktr zachowa. Rozoy na stole ksiki; otwieray si one same na miejscu, ktre byo mu potrzebne: papier ich nosi lady jego palcw. Po czym rwnym, drobnym pismem powoli zacz dodawa zdanie po zdaniu. Pragnc usprawiedliwi czyny uwaane dotychczas za niegodne,

zmieniono zwyky sens sw. Nierozumna miao uchodzia za odwane oddanie sprawie publicznej; ostrona wstrzemiliwo za maskujce si piknymi pozorami tchrzostwo. Zdrowy rozsdek sta si ju tylko objawem zniewiecienia, wielka inteligencja wielk gnunoci. Okruciestwo posunite do szau uznano za cech duszy prawdziwie mskiej; parowanie zamiarw przeciwnika za dozwolony wybieg w obliczu niebezpieczestwa. Gwatownikowi zawsze wierzono; tego, ktry opiera si gwatowi, zawsze podejrzewano. Zastawia z powodzeniem puapki byo dowodem inteligencji; zapobiega im, zastawiajc inne, dowodem wikszej zrcznoci. O kimkolwiek, kto stara si nie uywa tych rodkw, mwiono, e zdradza swoj parti i boi si swoich

przeciwnikw. Jednym swkiem uprzedzi tego, ktry przygotowywa cios, przywie do zych czynw tego, ktry o tym nie myla, zyskiwao tysice pochwa. Wizy partyjne byy potniejsze ni wizy rodowe, gdy skuteczniej skaniay, aby odwaa si na wszystko, nie uciekajc si do adnych wymwek. Stowarzyszajc si, nie miano na celu poytku zgodnego z prawami, ale chciano zaspokoi chciwo w walce przeciwko ustalonym prawom. Wierno zobowizaniom nie bya oparta na szacunku dla boskiego prawa przysigi, ale na wsplnictwie w zbrodni. Lato 1944 roku

I Byo to w lipcu 1944 roku. Piotr Kwinto, oficer polityczno-wychowawczy pierwszej polskiej dywizji szed alej, ktrej wir by pokryty t warstw opadych lipowych kwiatw. Zatrzyma si w miejscu, gdzie urywa si rzd drzew i bujna trawa byszczaa w socu. Czerwone owady z czarnym rysunkiem totemu, sczepione w miosnym obrzdzie, roiy si w zagbieniu midzy korzeniami. Pochyli si i obserwowa je przez chwil. Potem wyprostowa si i spojrza w dolin. Przestrze a po horyzont pena bya wrzcego ruchu. Nieprzerwana kolumna ludzi i pojazdw drgaa, rozwijaa si, napeniajc sob wszystkie drogi na fadzistych pagrkach, po jednej i po drugiej stronie rzeki. Cikie czogi przybrane zieleni gazi suny stadami, podnoszc i opuszczajc lufy swoich dzia na nierwnociach terenu. Ciarowe samochody, na ktrych stali, siedzieli i leeli szarzy onierze, prdkie biegania jeepw w rnych kierunkach po polnych ciekach, masy sowieckiej piechoty wylewajce si z drg w pola, idce rzdami midzy powym kolorem ciernisk i zb; krzyki, dwiki klaksonw, mruczenie motorw i dugie oboki pyu, wzbijajce krajobrazem. Ruszy dalej alej w cie starych drzew. Na trawniku przed domem onierze w koszulach z zawinitymi rkawami wiartowali winie. Inni zajci byli czyszczeniem broni albo oparci na okciach, ujc dba trawy, leeli gromadkami wok tumaczcych im co instruktorw. Megafon, widocznie naprawiony, trzeszcza i zgrzyta, wydajc urywki melodii. Piotr Kwinto min biae kolumny dworu, obszed kuchnie pene zgieku, dymu i krztaniny kucharzy wyadowujcych z samochodw bochny chleba, dwigajcych pocie misa. Wszed w drzwi bocznego skrzyda. Zamiecona posadzka korytarza skrzypiaa pod stopami. Zastuka do drzwi, machinalnie gadzc drug rk rzeb w ciemnym dbowym drzewie. Dwr w czasie okupacji niemieckiej by administrowany przez Liegenschaft,3: waciciele zostali wygnani, ale krewnej waciciela pozwolono zosta. Piotr nie widzia jej jeszcze, nie ukazywaa si nigdzie. Za drzwiami bya cisza. Zapuka jeszcze raz. Za drzwiami rozlego si
3 Liegenschaft (niem.) - nieruchomo, posiado; tu zapewne: organizacja zarzdzajca nieruchomociami zarekwirowanymi polskim wacicielom.

si,

trwajce,

lece

dugimi

warstwami

nad

niespokojnym

czapanie, znw cisza. Dopiero kiedy zastuka po raz trzeci, klucz przekrci si w zamku i drzwi si uchyliy. Patrzyli na siebie przez chwil. Jej palce zaciskay si kurczowo na rbku wzorzystego szlafroka w wielkie rowe kwiaty, ktry podcigaa pod szyj. Usta jej wykrzywione byy w grymas lku i paczu, ale trwao to tylko sekund, uoyy si w umiech, ktry jednak kontrastowa z czerwonymi wypiekami na jej starej twarzy i wyrazem latajcych niespokojnie oczu. Bolszewik! Jest tu, czego zada? Zanim otworzy usta, zda sobie spraw z nowego, nie znanego mu dotychczas ciaru minionych piciu lat. To, co czu, byo mieszanin litoci i wstrtu, czym przykrym, wzbudzajcym gniew - i nie wiedzia, czy by to gniew na siebie, dlatego e odnajdowa w sobie wstrt, czy dlatego e odnajdowa lito. Przyszo mu na myl, e odtd tutaj, znw w swoim rodzinnym kraju, bdzie musia cigle popada w ten stan wewntrznego rozdranienia, e to spotkanie jest na pewno pierwszym z dugiej serii spotka, nagym odtworzeniem wizw z przeszoci, ktr uwaa za umar. - Przepraszam pani, mwiono mi, e tutaj jest biblioteka. Czy nie byaby pani askawa pokaza mi, gdzie to jest? To tylko dla mnie. Chciabym poyczy ksik - doda popiesznie. Dama zdobywcom. - Ach tak, naturalnie, prosz bardzo, naturalnie. Tylko niestety - twarz jej (sia naogu - pomyla Piotr) przybraa odcie pobaliwej wyszoci - to jest biblioteka francuska, nie ma prawie adnych polskich - zawahaa si - ani rosyjskich ksiek. - To nic, chciabym j jednak zobaczy, jeeli mona. Wszed za ni do pokoju, w zapach starych mebli i jakby kadzida. Na cianach byy poczerniae portrety w starowieckich mundurach i zbrojach. Otworzya drugie drzwi i pokazaa mu wielkie szafy w pmroku. Pajczyny i kurz leay na ich szklanych szybach. Piotr prbowa otworzy pierwsz z brzegu. Poprosi o klucz. Klucza nie byo, ale druga szafa rozwara si na ocie z piszczeniem, kiedy pocign za listw; wysunite zamki obnayy si bezbronnie, wyrwane ze swoich siedzisk. Dotkn rk oprawnych grzbietw z upodobaniem. Czerwona skra ze zoconymi wytoczeniami: dziecistwo, te umiechna si sztucznym umiechem, jaki naleny jest

ksiki w domu dziadkw, nad ktrymi, na ceratowej kanapie rozgrzanej jego ciepem, spdza dugie godziny. Lubia szczeglnie opisy podry po Afryce, ich rysunki, na ktrych nadzy Murzyni wiosowali na maych tratwach z sitowia albo wsparci o wcznie stali dokoa trzcinowych chat podobnych do domkw bobrowych. Stara dama przygldaa mu si, kiedy stojc na krzele, bra do rki tom za tomem. wiadomo tego wzroku za plecami psua Piotrowi chwil powrotu ku dawnym dniom, ku rzece, nad ktr budowa chaty imitujce chaty murzyskie, ku cznu wydronemu z pnia, o ktrym wyobraa sobie, e jest pirog. Pewnie sdzi, e jestem przysany, eby bibliotek zarekwirowa pomyla. Rzuci okiem na tom, ktry trzyma, i zeskoczy z nim z krzesa. - Pozwoli pani, e wezm to - powiedzia. - Odnios, zanim pjdziemy dalej. Widzia na jej twarzy fal ulgi, odpywajce napicie trwogi, kiedy odprowadzaa go do drzwi, jeszcze niepewna, czy nie odwrci si i nie zada zegarka albo pienidzy. Siedzia na trawie na skraju parku oparty o pie drzewa. Rude soce przesonite byo chmurami, ktre dwigay si z ziemi, wzbijane ruchem k i marszem tysicy stp. Biay popi osiada na liciach. W powietrzu trwaa gorczka pochodu. Samoloty warczay gdzie w grze, idc nad obokami. Ktem oka ledzi przez chwil czog, ktry zatrzyma si na zboczu koo chat wsi, przechylony i niezgrabny. Uwijay si koo niego figurki ludzkie. Psucie si czogw byo ulubion rozrywk onierzy. Nigdy nie mg sprawdzi, w jakim stopniu pomagali w tym motorom, eby odbi si od swojej jednostki i przez jaki czas oddawa si rozkoszom maruderstwa. Rozpi mundur. Pary, ktry ukazywa si na stronach ksiki, wydawa mu si zastygy na wieki w tym ksztacie, w jakim utrwalia go rka tych rysownikw: malarze w dugich bluzach, midinetki stukajce do pokoju studenta, ktry w obcisych spodniach i dugim akiecie przeciga si nad ksikami, sodkie anioy w krynolinach oddane mylom, jak przyprawi rogi koszmarnym kupcom-maonkom. Ten Pary, w ktrym mieszka przed 1939 rokiem, zdawa si Piotrowi nie istniejcy, zlewa si w jedno z Paryem konnych omnibusw, ktry mia mocniejszy byt, umieszczony, zamknity w czasie. Dlatego zapewne Piotr nigdy nie umia jak naley opowiedzie o Paryu Iwanowi. Dziao si to na Uralu, gdzie pracowali

obaj jako drwale. Iwan by chopem z gr karpackich i analfabet. Nigdy nie zna adnego wikszego miasta i wieczorem, kiedy kadli si na pryczach, zadawa pytania, domagajc si dokadnych odpowiedzi. Ale Piotr chcia prawdopodobnie odsun cay okres tamtego ycia, nie mg zaakceptowa go jako czci swoich dziejw, na ktr patrzy si spokojnie; spostrzega, e z Parya nie zostaje mu nic; to byo ycie nierzeczywiste, ktre naleao zniszczy - jeli nowa faza miaa mie jak warto. Wielkie sosny Uralu walce si z trzaskiem; donie starte do krwi od siekiery, ciao pokute przez straszliw plag pnocnej puszczy: mikroskopijn muszk, ktrej czarne roje wciskaj si w oczy, w nos, w usta; groza zimy, gromadzenie szmat, ktrymi okrca si nogi, aby uchroni od odmroenia; i pewno mierci: jeszcze rok, jeszcze rok i wszystko bdzie dokonane. Nie trzeba byo niszczy dawnego ycia: samo rozsypywao si, jeeli myla o nim, wzrusza ramionami. Piotr przyjmowa to, co mu si zdarzyo, jako kar losu. Kar za to, e by obywatelem Herkulanum i Pompei. Wok niego ludzie dogorywali od niedoywienia i szkorbutu, wspominajc, modlc si i zorzeczc. On zaciska usta i uczy si milcze. Ostatecznie nie byo nic do powiedzenia. Byo jak byo. Mciwa sprawiedliwo. I teraz, pochd Czerwonej Armii - jak lawa, jak sia przyrody. On w tym pochodzie. Rozumiejc co z tej surowej siy, ktrej tylko zewntrzn powok albo raczej koniecznym objawem - by i terror, i niepokj mrwek. Rozumiejc. Czy wystarcza rozumie? I ta kobieta. I miliony ich wszystkich miotajcych si bezradnie w strachu i nadziei, e Anglicy, e Amerykanie, e zakopa zoto, e uciec, e schowa za tapet dolary, e umiecha si, ukry nienawi. I ziemia - zniewaona, pogrodzona drutami koncentracyjnych obozw, przyjmujca krew, ostatni krzyk ludzki i popioy. Europa midinetek i opasych kupcw w szlafmycach, ktra spokojnie przygotowywaa jad, co mia j zabi. Szczcie bycia wrd ywych, soca na twarzy. Urywane serie z automatw purkay niej, w opotkach wioski. Z daleka, zza linii horyzontu, odzyway si oddechy artyleryjskich strzaw. Podnis do i poruszy palcami w zdumieniu nad rokiem, miesicem, dniem i godzin.

II W cigu ostatnich miesicy, kiedy dywizja Piotra - zalek nowej administracji w pierwszym ze zdobywanych krajw - posuwaa si na zachd, Piotr przyglda si gowie Wintera; zna na pami kade jej wklnicie, kad zmarszczk. Dua czaszka, gadko ostrzyona i wskutek wtoci porostu wosw niemal ysa, szczka kwadratowa, wysunita naprzd, wskie wargi, nieduy, z lekka przygarbiony nos i czarne punkciki oczu - z wyrazem nieco mapim, patrzce bystro spomidzy fadw skry. I teraz, w ten niedzielny ranek mia j przed sob. uchwy Wintera pracoway, gniotc wielkie glony chleba, ktre zapija kaw, siorbic. Muchy spaceroway po dzielcym ich stole, gromadzc si wok maych sadzawek rozlanego pynu i zapuszczajc we swoje wibrujce pyszczki. Myl o tym, e oto wkrtce ju zniknie konieczno patrzenia co dzie na Wintera, bya dla Piotra tosama z myl o kocu wojny. Cho ta obecno nie bya rna od obecnoci wielu innych rzeczy przyjmowanych przez niego, jak si przyjmuje uciliwe cechy przyrody - to jednak Winter niepotrzebnie zamca pami, przywoujc pocztek wydarze. Gdy on to by wtedy, w tej odlegej ju epoce, bezporednim powodem aresztowania Piotra i jego podry na Ural. Jako jeden z dobrze widzianych, przygotowywa raporty, a oczywicie zna dobrze Piotra, przesiadywali razem kiedy w literackich kawiarniach Warszawy. Znalazszy si w strefie wschodniej w 1939 roku, Piotr nie bardzo wiedzia, co robi. Zastanawia si nad ucieczk przez rumusk granic, ale zwaywszy po prostu na obserwacj socjologiczn, nie miao to wielkiego sensu: limuzyny, futra, klejnoty i pekiczyki, ktre towarzyszyy ucieczce dawnego rzdu, kiedy armia niemiecka zmiadya polsk armi, byy symbolem; powrt do wadzy tej warstwy by niemoliwy; nie zdarza si to nigdy w historii. Tydzie wdrwki po drogach ostrzeliwanych przez messerschmitty by dla Piotra tygodniem obrachunku, z ktrego tylko mglisto zdawa sobie spraw. Na zewntrz byo to tylko rozgoryczenie i wcieko - ale w istocie by w tym wstyd wsplnictwa. Wstyd: kim by, piszc swoj doktorsk tez o poezji francuskiej, obserwujc ironicznie wiat dcy ku klsce i ostatecznie zawsze urywajc dostateczne stypendia na wzgldnie wygodne ycie w Warszawie czy przy ulicy Monsieur-le-Prince?

Ucieka? Z nimi? Jednak le znosi atmosfer sowieckiej okupacji. Zdecydowa si wreszcie przekroczy granic dwch stref i powrci pod rzdy nazich; nie przyznawa si przed sob wtedy, co go do tego skaniao; bya to ch oczyszczenia, okupienia win, dzielenia losu ponionego i nieszczliwego ludu. Rwnie nadzieja, cakowicie irracjonalna, e z chaosu wyoni si kiedy co nowego, o ksztatach lepszych, jeszcze nie zarysowanych. Te motywy byy przesonite przez wielkie, jak mu si zdawao, egoistyczne, pragnienie: uporzdkowa siebie, mie czas, czas, znale si tam, gdzie jest si poza yciem publicznym i gdzie mona wszystko zacz od nowa, gdzie myl jest wolna, bo pracujca cakowicie w podziemiu, bo cakowicie zabroniona. W chwili kiedy powzi decyzj, przyszo aresztowanie; o wicie, wedug wszelkich regu. Po kilku tygodniach dosta wyrok: pi lat; za dziaalno kontrrewolucyjn. Winter, ktry zoy denuncjacj, mia ostatecznie suszno. To te bya sfera, ktr naleao zby wzruszeniem ramion. Winter spdzi przed wojn par lat w wizieniu jako komunista. By fanatyczny i zajady w poczuciu krzywdy; poza tym sam ba si Rosjan. Piotr rzeczywicie by autorem artykuu, ktry sta si podstaw oskarenia. W artykule tym zoliwie mwi o komunistycznych poetach, zarzucajc im nieuczciwo intelektualn. Czy gdyby nie amnestia, Winter byby winien jego mierci? Zapewne. Kiedy Piotr pno przyby z Azji do dywizji, zasta tam Wintera. Wszystko musiao by zapomniane. Ucisnli sobie rce, mae oczy Wintera byy twarde, spokojne i uwane. Obok nich, za stoami, ludzie w niezgrabnych mundurach koczyli niadanie, gadali, powietrze pene byo papierosowego dymu. Za oknem stao wiato pogodnego ranka, niosy si krzyki jaskek, gwizdanie i miechy onierzy. Winter otar usta, spojrza na zegarek, wsta i obcign kurtk. - Idziemy? - zapyta Piotra. - Ksidz bez nas nie zacznie. Wie. - To nic. Trzeba, ebymy pokazali, e jestemy punktualni. Batalion wychodzi z bramy parku, ktrej wrota z gitego elaza, wyrwane, leay w pokrzywach. Droga wioda w d, sypka, pylca buty. Piotr patrzy na mae chaty kryte som, na wysokie soneczniki przed nimi i malwy.

Moja ojczyzna. Wszystko drobne, uczepione skrawkw ziemi, poletka, ogrdki, miedze, chop ze swoim koniem, babina ze swoj krow, karczma, sklepik, ssiedzi oparci o poty, mae gsiarki o bosych, czerwonych nogach - poza czasem, ktry przynosi wojenne maszyny i rodzi ksiki politycznych doktryn. Batalion piewa skoczn ludow piosenk. Ludzie w niedzielnych strojach przystawali w ulicy wioski, gapic si w zdumieniu: polskie wojsko, te same, dawne mundury, ta sama piosenka. Sowieccy onierze, wsparci plecami o wielkie czogi, przygldali si maszerujcym w nowych, nie splamionych mundurach ponuro i z odcieniem ironii. Co myleli chopi, oni, ktrych ziemi gnioty czogi zbudowane w Zagbiu Ruhry, ktrzy znali terror, obawy, wydzierane matkom dzieci o niebieskich oczach i powych wosach, aby w Rzeszy wzmacniay nordycki biologiczny potencja, ktrzy wreszcie widz czogi zbudowane za Uralem - i wszystko przychodzce z zewntrz, wyrok, dopust Boy, skrzydo cyklonu, ktry ma swoje centrum zawsze poza, gdzie na nieznanych obszarach czy w umysach nieznanych ludzi. Na trawniku przed kocioem kolorowe chustki kobiet, czarne kaszkiety mczyzn. Koci by drewniany, festony lici i zwidych kwiatw wisiay nad jego otwartymi drzwiami. Pierwsze rzdy onierzy weszy do rodka. Piotr, obejrzawszy si, widzia twarze tych, co zostali u wejcia, mas onierskich, gadko ostrzyonych gw i wsate, pomarszczone twarze chopw. onierze. Tak samo jak on wywiezieni kiedy na obszary Azji, do obozw na brzegach Lodowatego Oceanu, zdychajcy z godu i szkorbutu. Tak wiele wiedzieli. W jakim stopniu istniao w nich poczucie, e uczestnicz w maskaradzie, e ich obecno tutaj, w wiejskim kociele, z woli rosyjskiego dowdztwa, jest zabaw losu? Ale byli szczliwi. Po tamtym wszystkim, po rozpaczy, po nieobjtych przestrzeniach kontynentu, byli znw tutaj, znw, jak w dziecistwie, wdychali zapach starego drzewa, kwiatw i kadzida, uczestniczyli w zbiorowym obrzdzie, ktry istnia poza rozumowaniem, by zmysowym, najsilniejszym potwierdzeniem rodzinnego kraju. Mali chopcy w komach potrzsali dzwoneczkami. Dwik organw, ornat ksidza, stare chopki wodzce palcem po wielkich literach ksiki do naboestwa. Piotr myla o grobach sowieckich onierzy. Tysice tysicy tych grobw na obszarach od Wogi a tu, po Wis. Znaczyy je mae drewniane

piramidki z czerwon gwiazd. Nie wiedzia, czemu naleao przypisa smutek tego znaku; moe to by tylko nag wyobrani; a moe krzy jest najprostsz form dwuwymiarowej przestrzeni, jak spotyka si w naturze: form czowieka, form drzewa; nagrobki sowieckich onierzy naladoway murowane mauzoleum, deski, z ktrych byy zbite, podrabiay nieudolnie kamie. Lee pod tym symbolem nowej religii, ktra dla indywidualnej mierci nie zna innego upamitnienia ni pomniejszona piramida, ktr wznosi si na chwa imperiw i krlw? Czy cinicie serca, jakiego doznawa, patrzc na te groby, nie pochodzio czasem z pretensji do Pastwa, e nie zostawia umarych w spokoju, e nie pozwala im na inny, jakikolwiek znak, byle to nie by znak jego potgi? Mae soce monstrancji. Myl na pewno to, co oni wszyscy powiedzia sobie Piotr. - Za to, e yj. Za to, e doznaem nieszczcia. Za to, e nie jestem, kim byem. Abym nie zapomnia o wsplnym losie ludzi i nie da dla siebie innego losu. Abym odnalaz drog sprawiedliwoci. Abym odrzuci w sobie i w kadym czowieku to co zbdne i zachowa tylko to, co godne jest zachowania. Abym z mojego gniewu zrobi uytek. Abym mia w sobie t si, ktra przychodzi z milczenia. Winter sta obok niego z pochylon gow: syn ydowskiego introligatora z warszawskiego getta, traktujcy swoj obecno tutaj jako co, co jest uyteczne, a wic konieczne, a wic racjonalne, duchowy potomek namitnych ateistw, ktrzy jeszcze nie zrozumieli, e religia moe by rodkiem politycznym jak kady inny. Piotr mia dla Wintera niechtn przyja, bo zna jego zacite, skryte cierpienie; rodzicw Winter nie odnajdzie. Matka Piotra moe te nie yje, ale Winter mia przed sob tylko gruz i popi krematoriw, nic z nadziei. A za sob mier swego dziecka. Z urywanych sw rzucanych w cigu tych miesicy Piotr odgadn, e rok spdzony przez Wintera w Aszchabadzie nie by dla niego o wiele lejszy ni dla Piotra pobyt w wizieniach i obozach. Dziecko umierao mu na glinianym klepisku turkmeskiej chaty, nie mg nic, nawet zorzeczy przeciwko Bogu czy Pastwu; przyj absurd i nie nazwa go nawet absurdem. Jak ci starzy Turkmeni o tych pomitych twarzach, mg tylko patrze w bezlitosne, palce soce i godzi si na malari, na ndz, na przemoc: konieczne. Piotr nauczy si rezygnacji, ale bya to - myla - inna moe rezygnacja ni Wintera.

Raczej ostrono, instynkt. Czu j w sobie jako chwilow fal, jak rozlunienie mini u zwierzcia rzuconego z wysokoci. Jednak, zdawao mu si, by od Wintera szczliwszy. Jeeli to byo tylko zudzenie, to pomagao ono pozby si niechci - do chwili, kiedy Wintera nie bdzie musia ju oglda. Ale teraz gotw by prawie wycign rk i dotkn jego doni na znak braterstwa i wsplnoty. Wychodzili na jaskrawe wiato. Sowieccy onierze siedzcy na murze dokoa kocioa gapili si na nieporwnanie egzotyczne dla nich widowisko. Polscy onierze mieszali si z ludnoci, arty, chichoty dziewczyn. Nagle Piotr usysza krzyk. Zanim zda sobie spraw, skd pochodzi ten wysoki, przenikliwy skowyt, co gorcego, kb ruchu i jku, rzucio mu si pod nogi i sigajc go z dou, objo go wp. Chustka zsuna si w ty z gowy chopki, zmierzwione wosy, wyblake bagajce oczy, usta otwarte w woaniu. O Jezu, o Jezu, zabrali, panie, ratujcie, syna zabrali. Czepiaa si jego munduru. Panie, wy Polak, jak tak moe by, on nie winien, on bi si z Niemcami. Piotr odsun jej rce. Pomcie, ratujcie, bracia Polacy. Enkawude syna zabrali. Za co? Za co? Piotr widzia gromadzcych si dokoa swoich ludzi. Ich oczy byy spuszczone, usta powane. Nic nie mog zrobi, kobieto. To do nas nie naley. Winter zjawi si przy nich. Nie paczcie, kobieto, to wojna, linia frontu, sprawdz i wypuszcz. Zarzdzi zbirk. Diabli nadali te wszystkie historie - powiedzia do Piotra - ale to nieuniknione. Czyszcz teren. Trudna sprawa, jeeli w tej okolicy nie byo innej partyzantki ni londyskich faszystw. Waciwie wszyscy modzi naleeli tu do AK.

III - Powoli, powoli. Co dla nas jest najbardziej niebezpieczne, to sowa. Musimy nauczy si innego jzyka, ktry by bardziej przylega do rzeczy. Nawet opowiedzie co jest trudno, sam wiesz. A zreszt ja nie ukrywam mojej nienawici. Julian. Mie go przed sob byo rwnie niepojte, jak mie przed sob wskrzeszon posta ze stronic podrcznika historii. Dla Piotra jego przyjaciel by czci wielkiego tumu cieni - i oto jest tutaj, jego oczy jak dawniej mru si, jest w nich, pomimo wszystko, ten sam mienicy si odblask, jakby wewntrznych wybuchw zoliwego miechu. - Oczywicie, e mogem wyj wczeniej z getta. Micha chcia mnie u siebie umieci. A, Micha - wiodo mu si dobrze. Handlowa mk. Ale duszyczka jego jest brudna. Humanitarna, brudna duszyczka. Widziaem, jak si boi. A jego ona jeszcze wicej si baa, o niego. Ten obowizek. Jak wtedy, kiedy ten plugawiec, Tomasz, wygryz mnie z asystentury i byy protesty: wstydliwo sumienia, e wyrzuca si za drzwi yda. Wstydliwo - walka midzy jednym tchrzostwem i drugim tchrzostwem. Wolaem zosta w getcie. - Chcesz, eby czowiek nie musia przezwycia tchrzostwa? Aby go w nim nie byo? - Tak. Chc. A zreszt tak byo lepiej. W getcie zarabiaem lekcjami. Wszyscy modzi si uczyli. Nie widziaem nigdy ludzi, ktrzy by tak si uczyli: angielskiego, francuskiego, hiszpaskiego, hebrajskiego - nawet aciny i greki. Duo swek i deklinacji poszo do nieba z dymem. Ale to pomagao tam, w getcie, pozwalao y. Kto uczy si swek, czy moe przyzna si przed sob, e nie ma nadziei? Julian opiera okcie o lepicy si blat stolika. Jego czarna marynarka byszczaa od wytarcia i brudu. Pod ni mia wojskow sowieck bluz. Chud twarz pokrywa mu ciemny zarost. - Jednak chciaem ratowa swoj skr. W 1942 wszystko byo jasne. Byem wtedy w brygadzie, ktr co dzie wywoono do pracy na miasto. To zostao przygotowane. Opaceni, zawieli nas wieczorem po pracy, zamiast z

powrotem do getta, na sam koniec Alei Niepodlegoci, na pola. Cztery ciarowe samochody. To by wrzesie. Nie wiesz, jak wyglda yd-niewolnik: dwie torby, w ktrych niesie wszystko, co ma, jeeli zdoa, przywizuje co w worku na plecach. Uciekajcy zostawiali na mier swoje rodziny. Zostawiem rodzicw. Powiedziaem im, e chc ucieka. Kelnerka postawia przed nimi kaw. Lune bransolety dzwoniy na jej szczupych rkach. Kobiety ze zdeklasowanej przez wojn inteligencji byy dla Piotra nowoci. Zda sobie spraw, e jego spojrzenie musi by nieprzyjemne: przyglda si jej, jakby bya egzotyczn ryb w akwarium. Odchodzia, koyszc z lekka biodrami, elegancka, wyprostowana, balansujc tac. Julian nie spojrza na ni. Uwanie miesza yeczk. - Teraz oczywicie jestem dobrze notowany. Partyzant ludowy. Dobrze, niech to bdzie przypadek. Ale dzi przypadki s nieprzypadkowe. - Julian, ty i ycie w lasach. Ten przypadek jest mieszny. - Naturalnie, e byem le przygotowany do ycia w lasach. Szlimy na poudnie, eby potem zawrci na wschd. To bya jedyna szansa. Tylko tam mona byo znale czerwonych partyzantw. AK nie przyjmowao ydw. - Nie? - Nie. Szlimy nocami. Byo nas pi osb. Trzech mczyzn i dwie dziewczyny. Wpadlimy w obaw Narodowych Si Zbrojnych. Micha w Warszawie by teoretykiem tego szlachetnego ruchu. Nard, tradycja, walka z Niemcami, katolicyzm i tak dalej. Publikowa swoje brednie w ich pismach podziemnych. Ale w praktyce dziaalno ich oddziaw polegaa na czyszczeniu kraju z ydw i komunistw, co dla nich jest, jak wiesz, tym samym. Ich obawa wyganiaa nas z lasu na pola, gdzie czekali niemieccy andarmi. Tamta czwrka posza i zgina. Byo mae jeziorko. Wskoczyem i zanurzony wystawiem tylko usta midzy trzcin, eby oddycha. Wic to w taki sposb dane im byo uczy si rzeczywistoci. Piotr przypomnia sobie dyskusje o fenomenologii, jakie toczyli do pna w nocy w maej kawiarence koo uniwersytetu. Umiechn si i powiedzia: - Nazywano ciebie Julian Apostata.4
4 Julian Apostata - Flavius Claudius Iulianus (332-363), cesarz rzymski od 361 roku, pod wpywem filozofii neoplatoskiej odstpi od chrzecijastwa, dy do duchowej odnowy imperium poprzez wskrzeszenie pogaskich obyczajw i wierze. Zdolny wdz i administrator, u autorw chrzecijaskich zdoby sobie przydomek apostata (w pnej acinie - odstpca,

- To nie byo bardzo pomocne. Nie wiem, jak to zrobiem. Ale potem byem zupenie sam. Baem si podej do wsi. Szedem nocami, pki miaem siy. Wreszcie pooyem si, eby umrze. Byem tak godny i saby, e to wydawao si najatwiejsze. Spaem po prostu. agodne przejcie. Czy naprawd trzeba byo, aby stao si to wszystko? Czy to, co przeyli, przyniesie jakie oczyszczenie? Czy przeciwnie? Patrzy na Juliana, jakby stara si odgadn siebie samego w tej twarzy. Tamten opowiada dalej. - Wtedy zdarzyo si co jak w starych romansach. Uratowali mnie leni ydzi. Znaleli mnie i przynieli do swego bunkra. Byo tam diabelnie ciasno. Caa rodzina: stary z brod jak u prorokw, syn z on i troje dzieci - wszystko w jamie wygrzebanej w glinie. To byo pokryte dachem z desek, na nim gruba warstwa ziemi, zasadzone krzaki. Nawet kto, kto by natkn si na to miejsce, nie mgby pozna. - A oni, czy si nie bali? C ich akt? - Bali si? To za mao. Tam dla nich ledwo byo miejsca. Musiaem sucha ich ktni, jakbym by rzecz. Kobieta skakaa im do oczu za to gupstwo, ktre zrobili. Stary mwi, e tak trzeba. Syn tumaczy, e lepiej byo mnie zabra, bo znalazby mnie kto w lesie, zaczliby szuka i byoby nieszczcie. Ale oni nie ukrywali swego strachu. Nie wstydzili si strachu. Piotr czu na plecach spojrzenia kobiet i mczyzn szepccych ze sob przy ssiednich stolikach. Wrogo pomidzy nimi i tymi, ktrzy nosili sowieckie czy polskie mundury, bya niemal dotykalna. - Byli z ssiedniej wioski - mwi Julian. - Mieli tam przedtem sklepik. Co kilka dni syn szed o zmierzchu do wioski, do znajomych chopw, i przynosi od nich ywno. Mia z nimi jak ugod. Najgorzej byo w zimie - lady na niegu. Bo kiedy tam si znalazem, mieszkali tak ju rok. Starali si zebra zapasy, eby zim wcale nie wychodzi. Jeden czowiek wicej psu wszystkie rachunki. Zostaem tam przez miesic. Pniej syn dowiedzia si od chopw, e ssiednimi lasami przechodzi oddzia czerwonych partyzantw. Zbiegli jecy sowieccy, ydzi, troch rnych z miast: zbieranina. Na zasadzie przypadku, oczywicie. Nie wiedziaem, czy to, co mwi, byo prawd, czy po prostu chcieli
renegat).

si mnie pozby. Ale poszedem. Dali mi ywno i pokazali drog. Znalazem ten oddzia. Bardzo mnie honorowali. Intelektualista. Redagowaem im pismo odbijane na powielaczu. Piotr chcia powiedzie co o dawnym Julianie Halpernie, przeciwniku Hegla, ale nim powiedzia, wydao mu si to nonsensem. Stwierdzi tylko, jak si stwierdza pogod: - Wic jestemy po tej stronie. Wkrtce bdziemy w Warszawie. - Oni tam i oni tu - Julian zakreli krg rk. - Czy wiesz, co myl? Tu, w tym miecie, koo Majdanka, gdzie le setki tysicy okularw, szczotek do zbw i zabawek. Kada zabawka to jedno zabite dziecko. Myl, e pomimo wszystko jest korzy. Nie ma ydw. - Tak. Nie ja ich bd broni. Jednak musisz wiedzie, co si zdarzyo na Ukrainie. Tam, na sowieckiej. Kiedy przyszli Niemcy, nie ocala aden yd. Tam nawet przypadek nie by moliwy. Wydawali wszystkich. To jest zreszt tylko uwaga techniczna. Gdzie nie ma prywatnej wasnoci, czowiek jest na asce kolektywu. Kolektyw pozbywa si ydw. - Czy ty waciwie rozumiesz siy? - Rozumiem, e inaczej nie moe by. Julian zasycza. - Te deklamujce psy. Zostan w Anglii i lata bd szy, i bdzie ich zera ich wasne kamstwo. Bd wydawa dwa pisma zwalczajce si nawzajem: Pszczka Londyska i Osa Szkocka.5? Na tym dokonaj ywota. - Wiesz take co o nowym wspaniaym wiecie. - Naturalnie, e wiem. Nikt nie wybiera czasu, w ktrym si urodzi. Ani obyczajw. Ani, cho le znosi samolot, nie bdzie podrowa karet.

5 Pszczka Londyska... - na temat ycia intelektualnego i duchowego emigracji ironicznie wypowiada si Tadeusz Juliusz Kroski, twierdzc, i polscy exulowie bd wydawa dwa skcone ze sob pisma - Pszczk Szkock i Os Londysk.

IV

Redakcja Nowej Epoki miecia si w biurze, w ktrym jeszcze niedawno Niemcy wydawali swoje propagandowe pismo. Podoga bya zamiecona som; w nocy sypiali na niej wszyscy wsppracownicy. W ktach stay worki z ywnoci, ktre udao si Barudze zaapa dla ich stowki. Redaktor Baruga, w rozchestanej koszuli, w wojskowych spodniach wpuszczonych w cikie rosyjskie buty, na prno walczy z telefonem, ciskajc z wciekoci suchawk i znw ponawiajc wysiki. Jego powieki byy czerwone, twarz spuchnita od niewyspania. Sypa przeklestwami, ktrym jego gruchajcy gos nadawa dziwaczne brzmienie. Durnie - krzycza. - Durnie, mwiem im, e trzeba wysa samochd. Potrzebujemy tych ludzi. Kurwa ich ma, teraz bd si bawi w aresztowania, kiedy ludzi trzeba do roboty. Cisn jeszcze raz suchawk i wyprostowa swoje wielkie cielsko. Gajewicz, musicie i zaraz do tego Pkielskiego. Mi-ni-ster, psia jego godno. Idcie do tego mi-ni-stra, niech to natychmiast zaatwi, eby ich wypucili. - Co z tymi ulotkami, do cholery - zagrzmia na ca sal. - Armia jest ju nad Wis, Warszawa bdzie oswobodzona dzi czy jutro, jak my bdziemy wyglda. Ja im kark skrc, tym drukarzom, jeeli nie naucz si pracowa. Kark skrc, a naucz. Piotr Kwinto, pocc si w upale, popiesznie pisa artyku. Przy ssiednim stole Julian Halpern, ze suchawkami na uszach, notowa komunikaty. Piotr, przydzielony do redakcji, odczuwa to jako wejcie w nowy i by moe wygodniejszy dla niego w tej chwili wiat: gorczka pracy, ryki Barugi, spltane dzie i noc, artykuy, korekty, zapach drukarskiej farby. Poza tym nagle znikn z jego pola widzenia Winter, ktry zosta w armii. Artyku, ktry pisa, by komentarzem do Manifestu ogoszonego przez nowy rzd, dcy na zachd razem z Czerwon Armi. Powtarzaa si sytuacja 1920 roku, kiedy to trzej polscy rewolucjonici: Dzieryski, Marchlewski i Kon przygotowywali si do objcia wadzy w Warszawie, kierujc odezwy do narodu. Ale - myla Piotr - istnieje doskonalenie si rewolucyjnych sytuacji. W cigu tych paru dziesitkw lat armia, ktra niosa nowy ad, przestaa ju by

armi le uzbrojonych, niezdyscyplinowanych rebeliantw. I w cigu tych lat nacjonalizm, ktry mgby si jej przeciwstawi, sprchnia jak prchnieje obumierajca ga. Ten nacjonalizm, ktry y jeszcze tylko odrobin sokw czerpanych z ubiegego stulecia. Nazizm redukowa go do absurdu. A wreszcie istniao tak wielkie udoskonalenie rewolucyjnej techniki. - Miodu, przede wszystkim miodu - mawia Baruga. wiadomo etapu. Na ile lat rozo si etapy? - myla Piotr, piszc o reformie rolnej proklamowanej przez nowy rzd i o poszanowaniu prywatnej chopskiej wasnoci. Tak, naleao mwi o tym, e nikt nie chce krwawych przewrotw, e rewolucja bdzie agodna. Nowe formy spoeczne - nie takie jak w Rosji, nie takie jak w kapitalizmie. Inna, nowo wynaleziona droga do socjalizmu. Aby ci, ktrzy jak onierze Piotra kryli w swoich przezornie milczcych ustach sowa nienawici do tego, co tam, na Wschodzie, widzieli, mogli czu ciepo swojskoci, aby zdolni byli z czystym sumieniem krzycze hurra na widok narodowej flagi. Jednake sos narodowy, ktrym naleao przyprawia kade zdanie, by dla Piotra szczeglnie nieprzyjemny. Przed wojn tromtadracja patriotycznych krzykaczy bya ulubionym przedmiotem kpin wszystkich intelektualistw. Baruga, wtedy jeden z redaktorw kryptopartyjnego pisma, szczeglnie uywa sobie, wyszydzajc te frazesy, i zapewnia sobie przez to uznanie mylcej publicznoci. Teraz emocjonalne slogany zyskiway nowe zastosowanie czy uzasadnienie. Bi Niemca, zarzyna, nie oszczdza kobiet ni dzieci, uyni ziemi wra posok, walczy o wielko i niepodlego narodu - to powtarzao si bez ustanku. I te wezwania radiowe, kierowane na tamt stron Wisy: Powstacie, strzelajcie do Niemcw, odcinajcie im drog odwrotu, chwytajcie za bro, godzina zemsty wybia itd. Piotr zauwaa trudno uywania tego rodzaju stw. Trudno osobist: u innych by moe takie sowa przychodz od razu w gotowych zlepkach, s wygadzone w uyciu jak kolba karabinu. Kwestia wychowania, treningu. Ale on za kadym razem musia je odwaa, ukada na nowo, dziwic si tej pracy i jej wynikowi. Byy poddane refleksji, ukazyway charakter tej konwencji, jak jest obiegowy jzyk sucy ludziom do wzajemnego komunikowania wzrusze. Cae zdania zamiast tych kilku dwikw, jakie wystarczay pierwotnemu czowiekowi do wyraenia

sympatii i wrogoci. Jednak Valery by troch bardziej precyzyjny. Ale nic nie mona byo poradzi. Te elementarne dwiki byy czci rzeczywistoci i by moe, przez sam fakt, e piszc, przekrela sowa zbyt, jak mu si zdawao, wytarte, nadawa swoim zdaniom wiksz ni naleao si. Postawi kropk i przecign si. Baruga haasowa za swoim stoem, tym razem wymylajc komu za niedokadne korekty. Wtedy to si zdarzyo. Julian krzykn, zaguszajc ktnie i stukanie maszyn: Cicho! Patrzyli na niego, przyciskajcego domi suchawki. Podnis oczy; nie byy jak zwykle zmruone, kieroway si prosto ku nim z napiciem i z zainteresowaniem; ogarnia nimi obecnych i zdawa si, zanim powiedzia, czeka odpowiedzi. - W Warszawie wybucho powstanie. Londyczycy graj ostatni kart. Baruga trwa wychylony naprzd, nieruchomy. Jego twarz przybraa ten wyraz, ktry mia zawsze, kiedy milcza i zastanawia si: smutnego psa. Sign po papierosa, krci go w palcach. Z garda wydoby mu si gony pomruk. Zapali, opar si na okciu. No - powiedzia - no. Oczy Juliana zmruyy si i ukaza si w nich znw odblask wewntrznego wybuchu. Dziewczyny przy maszynach gapiy si z otwartymi ustami, jak wida, nie bardzo wiedzc, co naleao manifestowa i jak si zachowa. Kto chucha w okulary, przeciera je i przyglda si im pod wiato. Ulic niosa si pie sowieckich onierzy. Piotr uoy artyku, przycisn go popielniczk i starajc si robi jak najwicej rumoru, odsun krzeso.

V Jest to zupenie paska rwnina, prost lini stykajca si z niebem. Rwnina szara - ryska pl, powo piaszczystej ziemi, saba ziele sosnowych laskw. Niebo u schyku lata blade i przezroczyste. Kb dymu rozwija si leniwie w tym niebie, przesuwa si, rozprasza si wysoko, ponad lini lotu ptakw. Zaczy si ju pierwsze przeloty: z tundr Laponii, z jezior Szwecji szy kluczami na poudnie, warstwy powietrza drgay od pracy ich skrzyde, ich gosy byy czasem tylko dosyszalne na ziemi maemu pastuszkowi, ktry boso, z dugim biczem, zadziera gow; ale nawet niedosyszalne, trway jako obecno, niepokj. W dymie wiroway mae skrawki blasku, lusterka, w ktrych igrao soce: patki papieru, biae albo zetlae, gnane do gry ciepem ognia. Byy to take skrzyda gobi: sposzone ze swoich domostw zataczay koa, zawracay, srebrne na ciemnym tle, spaday w d i znw wzbijay si w gr, wyej, coraz wyej, nie znajdujc miejsca na ldowanie. Nisko dym zbiera swoje dopywy. Jasne punkty palcych si domw miasta owinite byy w czarn wat, ktra sczya si do gry. Powolny ruch tej cigliwej materii by zakcany wrzeniem wybuchw: wytryski pyu wznosiy si nagle tu i wdzie, tracc stopniowo szybko, rozpuszczajc swoje rdzawobiae oboki w ospaej dymnej mazi. Czerwony odblask pojawia si na kbach dymu, nikn, pojawia si gdzie indziej, znw ustpowa miejsca czerni. W dole, u rde ognia, wielka rzeka, nad ktr stao miasto, bya lini rowo zabarwionego metalu. Szcztki mostw leay w niej jak wraki okrtw. Rwno z lini horyzontu, nisko, przesuway si szybkie samoloty w rnych kierunkach. Ich pojawieniu si w okolicy dymw towarzyszyy detonacje. Z bliska tylko mona byo usysze wszystkie dwiki, jakie krya w sobie pozorna cisza widowiska. By to stukot olbrzymiej kuni. Dziaa czogw uderzay pracowicie, zgszczajc swj rytm, pieszc si. Mieszay si z nimi paskie, puste dwiki artylerii przeciwlotniczej, jak odkorkowywanie butelek. Z rzadka, w regularnych odstpach nis si szerokim echem wystrza cikiej artylerii i przenikliwy zgrzyt miotacza min jakby nakrcanego starego,

zardzewiaego zegara; detonacje bomb przychodziy seriami - i znw wraca to to zgieku zoone z czstych, drobnych strzaw, ze zrywajcych si i gasncych terkotw automatycznej broni, ktrych diagram musiaby mie form maych ukw.

VI Z poudniowo-zachodniej strony miasto urywao si nagle. Wielkie nowoczesne bloki graniczyy tutaj z polami owsa i kartofli. Rzadkie mieszkalne domy zaplanowanych, ale jeszcze nie zabudowanych ulic byy poczone wiejskimi drkami. Kobiety tej dzielnicy korzystay z chwili, kiedy sab obstrza, aby wypeza na pola i przynosi dzieciom wykopane popiesznie kartofle i marchew. Tego poudnia oddziay Dywizji SS Hermann Goring zaczy podpala domy. Spokojna, szeroka panorama rwniny. Szy ni popiesznie gromadki ludzi obadowanych tumoczkami i wzekami. Niektrzy pchali przed sob taczki i rczne wzki. Na tykach mieli przywizane biae chustki. wierszcze gray w owsach czerwonych od odblasku uny. Ogldali si za siebie ku dobrze widocznym szecianom budynkw, w ktrych oknach buzoway pomienie. Ciekawi byli, czy poar dosign ju okna, ktre dobrze znali, myleli o tym, ktre w tej chwili trawi sprzty. Blask odbija si w oczach kota, ktrego przyciskaa kurczowo do piersi kobieta we wzorzystej letniej sukni. May chopczyk przemawia do kanarka, ktrego nis w klatce. Szli dalej, bez zamiaru i bez decyzji, z jednym tylko pragnieniem ucieczki. Na prawo od palcej si dzielnicy stay rzdami niewykoczone bloki z czerwonej cegy. Naprzeciwko nich rozwijao si natarcie. Kilka czogw wloko si naprzd, wzbijajc py na kartofliskach. Ta-ku-Ta-ku-Ta-ku, echo odpowiadao ich strzaom. Po kadym strzale ze cian czerwonych blokw wzbija si kb ceglanego pyu, kiedy rozprasza si, wida byo dziury o dziwacznej formie, psujce symetri okien. Na gwizdek dowdcy wynurzay si z paskiej ziemi figurki onierzy w zielonkawych mundurach, pochylone, biegy naprzd. Trwao to chwil, tyraliera nika w zakurzonej zieleni kartoflanych naci. Z blokw odpowiaday pojedyncze karabinowe strzay. Wzbijajce si dymki kurzu na linii tyraliery znaczyy miejsca, gdzie paday kule. Znw zrywali si mali ludzie, znw dymki pykay, byo ich coraz wicej. Rozleg si dugi gwizdek. Figurki onierzy biegy teraz, skaczc, w przeciwnym kierunku. Czogi zawracay. Natarcie byo skoczone. Soce zachodzio i pola byy objte podwjnym wiatem - uny miasta i uny zachodu. Gromady wrbli cigny nad owsami. Jezdnia szosy

prowadzcej do lotniska mienia si tczowo. Saby wiatr powiewa sukni na trupie kobiety lecej jak porzucona lalka na brzegu szosy. Chwiejnie poruszali si tam i z powrotem onierze rosyjskiej pomocniczej brygady, zygzakujc i rozstawiajc szeroko kolana: w pustce, na tle teatralnych pomieni miasta, udzielali sobie, nawoujc si krzykami, lekcji jazdy na rowerach.

VII Wielkie betonowe supy i rozpita na nich sie drutw znaczyy tor podmiejskiego tramwaju, ktry idzie rwnin na zachd. Co kilka minut przebiegay nim pocigi zoone z trzech wagonw. Na ostatniej platformie stali andarmi w hemach; lufy ich automatw uoono poziomo, sterczay zza krawdzi. Ciasno zgnieciony w przestraszonym, ponurym tumie, profesor Gil poczu, e kto go ciska za rami. Patrzyy na niego z szarej twarzy robotnika okrge niebieskie oczy. Profesorze - mwi przez zacinite usta - ja pana znam. Teraz trzeba skaka. Bo zgnoj nas w Owicimiu. Teraz jeszcze pora. Pocig chyli si na zakrtach, supy migay. Potem ju nie bdzie okazji. Teraz nietrudno. Oni maj do ludzi, nie bardzo im chce si strzela. Skaka w przd. Jeeli skoczymy z dwch stron, to wiksze szanse. Profesor obejmowa doni do ony, gadzc j delikatnie. Gdyby nie tum, ktry ich ciska, nie miaaby pewnie siy sta. Widzia jej gow przewizan chustk. Nie podnosia oczu. Stara si ruchem palcw wyrazi wszystko - swoj mio i swoj lito, to e jest, jest z ni, e wszystko, co si zdarzyo od chwili, kiedy otoczyli ich onierze rosyjskiej pomocniczej brygady, nie miao znaczenia. Nie powiedzia - mnie jest wszystko jedno. Jestem z on. Mczyzna odwrci gow. Krzyki i przeklestwa rozlegy si w ludzkiej masie, rzucanej od ciany do ciany pdem pocigu. Przeciska si ku platformie. Upyno kilka minut. Wic jednak nie skoczy - pomyla profesor i w tej chwili usysza wrzaski i trzaskanie strzaw. Pocig pdzi nie zwalniajc, gosy ludzkie bulgotay, przenoszc sprzeczne wiadomoci, widzieli, ywy, nie, trafili, ywy. Mczyzna, spadajc, mia wiadomo, e wszystko ju zaleao od przeszoci - od siy, z jak odepchn si nogami od platformy. Byle nie w szyn - i cay peen bysku szyny, nad ktr lecia, dosta uderzenie ziemi w rce i w twarz. Jego ciao wiedziao, e musi si podnie, ale przez chwil leao bezwadnie w wysiku i walce. Kiedy podnis gow, widzia daleko przed sob znikajcy ty pocigu. Stoczy si z nasypu. Przetar twarz; rce mia pene krwi. Wyciera je o traw. Stan na czworakach i wczoga si na ciernisko. Pochylony, bieg ku zagonom kartofli. Kiedy dystans od toru zdawa si bezpieczny, zapad tam w bruzd.

Maca kolana, porusza kiciami doni; koci byy cae. By wolny. Przewrci si na wznak, starajc si oszczdza blu, ktry odzywa si za kadym poruszeniem. Wieczorne niebo zachodzio chmur i wloky si po nim dymy od miasta. Obudzi si w rodku nocy. Wysoko nad nim huczay motory samolotw. Wsparty na okciu, nasuchiwa ich odgosw. W zabarwionej rudo ciemnoci nad Warszaw sypay si czerwone punkty, ukadajc si w dugie proste sznury. Krzyoway si ze sob, to znw biegy rwnolegle, dyy w gr ukonie, z rnych stron, napeniajc przestrze niepokojem maych wdrownych gwiazd. Reflektory szukay po niebie. Jednake s. Kto? - pyta siebie leniwie. Wciga w nozdrza zapach gleby. Prbowa sobie wyobrazi, kim s ludzie przesuwajcy si tam, wysoko, w niewidocznych maszynach, ktre s celem niemieckiej artylerii. By sam, jeden czowiek na wielkiej, ciemnej ziemi. Wszystko, co si ostatnio zdarzyo, wirowao w nim jak milczca pyta: jeszcze szybko, ale ju adnego dwiku. Nagle oddzielony od ycia tych lat, od miasta, w ktrym mieszka od dziecistwa, oddawa si poczuciu bezpieczestwa. A niech si pali - powiedzia do siebie. Co mnie do tego. Wyzwolenie z obowizku: zrobi, co do niego naleao, teraz ju mg patrze i nie bra udziau. To byo dobre. Ale zaraz przyszed wstyd i ze wstydem nienawi. Niech diabli wezm ich wszystkich. Ich jasno owietlone kawiarnie, ich auta, toalety ich kobiet - i on, i tacy jak on, z dnia na dzie, zarobi, przetrwa, nic wicej. I jak si stao, e da si wcign potem, od pierwszego roku okupacji? Walka z Niemcami, ojczyzna. Ale w ich sowach byo zawsze co faszywego, nic nie byo wyoone jasno. Nie bdzie ju tak jak przed wojn, inny wiat, szczcie dla wszystkich - ale nieokrelone, kady z nich mwi: najpierw pobi Niemcw. Nie mona si byo wycofa, ambicja, i tak szo. I to on robi ca robot, kadej nocy zakrywa arwk papierem, kad pistolet w zasigu doni, nakada fartuch i zasiada nad czcionkami. Ta ulica, tam. Czu si oszukany i zdania, ktre skada, codzienne naraanie si, gestapo, ktre przyszo po niego wtedy wanie, kiedy wyszed na chwil z domu po chleb, zmiana nazwiska, to gince miasto czyy si jako w jedno. Skoczone i bez

sensu. Wicej ju nie. Przypomnia Gila. To byo co innego. Redaktor nie lubi artykuw Gila, ktre zreszt zdarzay si rzadko. Nazywa je pogardliwie intelektualne eciepecie. Wy Martyniak jestecie marzyciel - mawia, wycigajc zza cholewy rkopisy. Filozof z rewolwerem. Ale ten Gil nie ga jak oni. Mona si byo od niego czego nauczy. Ziemia. Daleko szczekay psy. Myla teraz tylko, e jest, e nad nim jest niebo, w ktrym hucz odlege motory. Stara si odrni lecce ognie od gwiazd.

VIII

Samoloty zrzucajce bro i amunicj nad Warszaw musiay odbywa dug drog. Startoway w Bari, na dolnym skraju woskiego pwyspu, przelatyway nad caym poudniem europejskiego kontynentu i wchodziy nad Polsk od strony pasma gr. Poniewa Rosjanie odmwili prawa do ldowania na swoich lotniskach, te, ktrym udao si przedrze przez zapory artylerii i wypeni zadanie, odbyway t sam drog z powrotem. Zaogi skaday si z Polakw albo z obywateli Zjednoczonego Krlestwa. Edmund Lompa, onierz Dywizji SS Hermann Goring, znalaz na polach pod Warszaw koo szcztkw rozbitego samolotu czarny notes. Zachowa go sobie na pamitk. Widzia koniec tego samolotu: trafiony nad miastem, szed nisko, wlokc za sob dugi ogon ognia. Lompa by lzakiem, w domu z rodzicami mwi po polsku. Przymusowo zmobilizowany do SS, by na rnych frontach. Po wojnie nie wiedzia, co ze sob robi. Rodzice jego zostali na lsku, ale ba si tam wrci. Zacign si do legionu francuskiego i zosta wysany do Indochin. Dopiero w roku 1946 czarny notes dotar do pastora Nathana Hawkesa w Hobart-Town, Tasmania. Ostatnia strona zapisana przez Hawkesa juniora brzmiaa: Szczeg. W drodze do Julii. Grube mury, siwy cie. Gste wino, w nim okno. Na stole z wytartego drzewa gliniany dzban, chleb, rodzina przy kolacji. Za nimi otwarte drzwi, stamtd jaskrawe wiato. W pmroku wino w szklankach, od wiata rubinowe. Rce na stole, nagie, dotykalno, okrgo mocnego ludzkiego ciaa. Szyje. Ma dziewczyna moja przezroczyst szyj, wida w niej pod wiato, co je i co pije. Przypomnienie tej piosenki. Za nimi na cianach rondle. Poysk miedzi. Nic nie mona wyrazi inaczej ni poprzez szczeg. Kiedy jest szczeg, trzeba odkry szczeg szczegu. Ta woska rodzina; ale same szklanki i rce, i kada twarz, i miedziane rondle: nieskoczono barwy i ksztatu. Jednak szczeg nic nie znaczy, jeeli jest zmieniony tylko na barw i ksztat, kiedy nie czu, e jest tylko szczegem. Malarstwo jest ze.

Dzi powiedziaem Julii, e po wojnie zostan. Biedna Betsy. An Englishman italianate is a devil incarnate.6 By tam, gdzie jest najmniej abstrakcji, najwicej szczegu. ycie ludzi rozoone nierwno. Dla jednych ta sama przestrze wypeniona tysicami szczegw, odcieni, poyskw, inni mwi: morze, ziemia, kolacja i to wszystko. Moja zatoka abstrakcyjna. Nie wiedziaem, jak trzeba patrze. Mona nauczy si tylko, jeeli ludzie maja drobne sprzty, obyczaje, nagromadzone stulecia, stare mury. Wojna jest dobra. Pomimo wszystko. Z Juli nad miasteczkiem, midzy oliwkami, przy starych beczkach od wina. To, co w ksikach w szkole, nie jest dla nikogo z uczniw zrozumiae. Uwaaj za symbole, za tak-wypada-eby-adniej. Ale nic by nie mogo by, gdyby nie to, e mona dozna szczcia.

6 An Englishman italianate... (ang.) - Anglik zwoszczony to diabe wcielony; wedug informacji uzyskanej od Czesawa Miosza, angielskie przysowie z XVI wieku.

IX Podchory Foka pochyla gow z uwag nad warsztatem. Usta mia przygryzione w wysiku, mruy oczy, piujc metal pilnikiem. Zatuszczony, kiedy niebieski, robotniczy kombinezon by nieco za obszerny, nadawa jego dugiemu, zgarbionemu ciau wygld oby i niechlujny. Na ramieniu mia zmit przepask Armii Krajowej. Foka zawdzicza swj konspiracyjny pseudonim sennym, koyszcym si ruchom i temu, e bdc w szkole, zosta raz mistrzem w pywaniu. Caa piwnica pena bya zgrzytu bor-maszyn, pilnikw i stukania. Naprzeciwko niego, pod wiato idce z wejcia, sta chopak w panterce SS, w hemie. Za pas mia zatknity granat. Foka podnis gow. - Mwi, e pitnacie. Wicej nie moemy. Chopak zakl. - Cho dwadziecia. Do pistoletw nie mamy ju naboi. - Nie jestecie jedni. Nie moemy podoa. Ale uprzedzam. To nie bd takie jak przedtem. Nie ma materiau. - Wic jakie? - Tniemy teraz wodocigowe rury. Mielicie ju takie? O - pokaza mu. Chopak przyglda si z niedowierzaniem. - Cholera. Czy to bdzie dziaa? - Bdzie. Wyprbowane. Piwnica zadygotaa. Sycha byo szerokie echa wybuchw. - Jak stoicie poza tym? Zaapalicie jakie zrzuty? - Tak. Dwa piaty. Ale amunicj maj ci od Roga. Targujemy si teraz. Reszta zdobyczne. - Butelki macie? - Mamy, ale nie te samowybuchowe. Te, co dostalimy, maj zapalniki z tamy filmowej. Trzeba zapala. - Jak tam u was? Gorco? - Dzi byo spokojnie. Dwch rannych. Wczoraj pucili goliata. Spalilimy czog i wybilimy szkopw. Ale piciu chopcw zabitych. - Co z goliatem?

- Eksplodowa. Szkoda. - Szkoda. Tyle dynamitu. - Wic jutro? - Jutro. Foka pracowa. To byo najlepsze, co mona byo robi. Byo le, o le. Ale czu, e spokojny gniew zmienia si w nim w co innego; nie wiedzia, co to byo. W cigu paru tygodni, jakie upyny od pocztku, zdoa przej przez tak rne fazy. Zaczo si to tak. Pita po poudniu, szed ulic, eby odwiedzi starego socjalistycznego leadera, Artyma. Powstanie oczywicie nie mogo wybuchn, wiadomo byo, e jest odwoane. W tej sytuacji byoby nonsensem. Chcia porozmawia z Artymem o tym, co dalej, co robi teraz, kiedy kraj mia dwa konkurencyjne rzdy. Nagle spostrzeg, e przechodnie zaczynaj biec. Ogldn si i zobaczy, e chodnikiem za nim postpuje zbita gromada chopcw i coraz to nowi doczaj si do niej z bram domw. Na czele szed gruby blondyn, uroczycie dwigajc automat. Krzycza: Naprzd!. Naprzd!, odpowiadaa niepewnie reszta - i zdoa zowi spojrzeniem ich trwoliwe ruchy, z jakimi zbijali si w stadko za dowdc, oceni lufy broni, jak nieli: dubeltwki. Tum przechodniw, ktry bieg, zwin si, zawirowa w miejscu, zacz znika w bramach. Od rogu ulicy, od bunkrw przy niemieckich budynkach wznis si terkot karabinw maszynowych. Gromada chopcw rozproszya si, razem z nimi dopad klatki schodowej i zatrzyma si tam, dyszc. Przy nim sta szczupy ucze. Mg mie siedemnacie lat. Ciemne wosy spaday mu na czoo, grzeba nerwowo w kieszeniach. Wyjmowa z nich kolejno: may granat, skrawki zmitego papieru, kawaek sznurka i brudny grzebie z poamanymi zbami. Nie mia prcz tego granatu innej broni. Przez podwrza! Wychodzi! Za mn! krzycza gruby blondyn-dowdca. Chopiec zawaha si. Zrobi kilka krokw i zatrzyma si. Foka widzia, e dry. Zby mu dygotay, przesuwa po spieczonych wargach jzykiem. Nagle pochyli si i pobieg za innymi.

X Nerwowy chopiec si boi. W jego wiadomoci jest jeszcze zadanie z algebry, sen erotyczny, marzenie o rzekach, nieznanych miastach, podrach. W cieple jego ciaa, o wicie, zwinite jak maa spryna wszystko, czym moe si sta. Kade odbicie si stop od ziemi niesie w powietrzu: olbrzymi lot nad wiatem, wolno, przestrze. S w nim setki, tysice przodkw, nieobjte wieki dziedzictwa. Ci, ktrzy polowali na potwory i rysowali ich ksztaty na cianach jaski; ci, ktrzy uprawiali zboe i przychylali do ust gliniany dzban w skwarze niw. Ci, ktrzy rylcem pisali na woskowych tabliczkach. I pokolenia po nim, nieznani ludzie, w ktrych mgby zachowa si lad jego umiechu, przechylenie gowy, jego indywidualne pragnienie i los. Teraz jest pusta, szeroka ulica, pod ogniem karabinw maszynowych, i jego towarzysze. Nie moe by od nich gorszy. Chciaby z paczem przytuli si do matki. Jest saby w tej bezlitosnej chwili, w ktrej trzeba i naprzd i wiedzie, e to on, ktry nosi marynarskie ubranko i puszcza dki na stawie, jest celem pociskw. Ale wie, e inaczej by nie moe, e powinien. Foka patrzcy na niego. Czuje niejasny wstyd. Wie, e oddzia atakujcy od frontu niemieckie bunkry nie ma adnych szans. (Skd oni wywlekli dubeltwki, myli z wciekoci.) Ale w istocie ocena przegranej jest tylko zamaskowaniem jego braku gotowoci, braku akceptacji. Maa, jasna kobieta o rowej twarzy dziecka wypenia go caego, jakby by tylko paszczem okrywajcym rozdzielonym jej z ciao. Nie moe nagle, zrozumie, w rodku nie, to niemoliwe, ktr by Katarzyn rozmowy, przerwa

trzaniciem drzwiami. Pierwsza sprzeczka od czasu ich maestwa, miesic temu. Dlaczego j skrzywdzi? Biec do niej, wytumaczy, caowa jej nogi, prosi o przebaczenie. Upynie wiele dni, z ktrych kady jest jak rok, nim rozluni si w nim napicie woli przedostania si do rdmiecia, gdzie zostaa Katarzyna. Musi, musi j zobaczy, choby na najkrtsz chwil, choby mia zgin: ale zgin nie przed tym. Zdumiony koniecznoci, ktra stanie w poprzek jego woli, nie potrafi uzna przegranej. A wreszcie, ktrego ranka, pojmie, e jego szalestwo byo bezuyteczne, e nie dojdzie dalej ni Stare Miasto i e trzeba godzi si tak jak inni, jakby tamto jego ycie nigdy nie

istniao. Na placach zamienionych w czasie wojny w ogrdki dziakowe. Jest zmierzch, biegnie, kady krok zblia go do Katarzyny. Trzaskanie ekrazytowych kul. Ley w kartoflach, pociski wietlne id ku niemu. Przywiera do ziemi, terror wietlnych kul, widzi si ich szybko, czuje si je jakby suche pkanie powietrza. Dawny sen: nio mu si wtedy, e ciga go wiato, ktre spala wszystko co ywe na ziemi. Ucieka, dosigao go, umiera, obudzi si. Przed nim niski mur przegradzajcy pole. W chwili kiedy bd przeazi, dostan mnie. Na drugim kocu pola, tam gdzie nie ma muru, zrywaj si dwie postacie. Chopak w wysokich butach, w bryczesach i w dugiej modnej marynarce noszonej przez zot modzie. Skacze nieco teatralnie, wysuwajc naprzd rk, w ktrej trzyma rewolwer. Za nim dziewczyna, loki ufryzowanych wosw, akiet, torba na ramieniu. Przebiegli. Musz. Czeka mnie - nakazuje sobie i krzyczy sam na siebie. Naprzd!, wskakuje na mur, czuje plecy wystawione na ogniste miertelne klaskanie wietlnych biczw. Stacza si na drug stron. Wic jednak sny niezupenie si sprawdzaj - pierwsza myl. Siedzi za okrgym stoem, pani domu nalewa kaw. Nowoczesne obrazy, tkaniny, ceramika, filianki ze zotym brzegiem dygocce od kanonady. Kobieta pali papierosa w dugim munsztuku. Jej m, adwokat, odoy ksik Huxleya. Nie, tamtdy pan nie przejdzie. Tam s niemieckie pozycje. Ale to skoczy si lada chwila. Pary zdobyty. Rosjanie przeprawiaj si przez rzek. O - ten niski ton to ich armaty. Krzyki pod oknami, serie dzia czogu. Drzwi otwarte na ocie, w nich toczcy si modzi chopcy w niebieskich kombinezonach i beretach. W rkach butelki i granaty. Kobieta zagradza im drog. Panowie, tylko nic nie rbcie! Panowie, bo spal dom! Nie widz jej, biegn do okna, rzucaj, wybuchy, szko sypie si na tkaniny, filianki zlatuj ze stou na Fok, kobiet i adwokata, ktrzy le na dywanie. Podwaa kilofem pyty chodnikw i z rozpacz myli o tym, e kada godzina tutaj oddala go od Katarzyny, e moe zdoaby przej, e powinien sprbowa z innej strony, przez inne ulice. Buduj barykad. Pniej nie ma

siy, eby myle. Ley na trawniku, granatowa, sierpniowa noc, w podwrku cicho, sycha tylko trzaskanie pomieni palcego si niedaleko domu, czerwone wiato miga na murze. Nagle w ciemnociach niski, basowy gos, jakby chrzknicie. Dziwi go intonacja tego dwiku. Znw. Wstaje i podkrada si pod okno, z ktrego gos zdawa si pochodzi. Widzi w odblasku poaru st, na stole du litrow butelk. Cika, poryta bruzdami twarz grubego mczyzny (kupca? lekarza?) i druga chuda (starego majstra murarskiego? tramwajarza?) z wsami. Podnosz ku sobie rce. Dzy, dzwoni kieliszki. Cyk!, mwi obaj i wychylaj z bulgotem. Nieruchomi, milczcy, trwaj w mroku. mieje si cicho. Ale uwiadamia sobie nagle, e w tym ponurym pijackim rytuale, w twarzach zamknitych, jak wykutych z kamienia, jest wiedza i beznadziejno.

XI Pukownik zgarnia doni z mapy warstw drobnego gruzu. Py, ktry zakry wszystko, kiedy bomba rozbia oficyn domu, opada. Jego oczy w czerwonych obwdkach mrugay, starajc si pozby biaej mki pokrywajcej mu twarz. Dugi nos z fioletowymi, sklerotycznymi ykami wysuwa si z tej mki jak u cyrkowego klowna. Dowdca ugrupowania, krpy, barczysty, trzyma na kolanach swj niemiecki hem. Palcem narysowa automatycznie lini na jego zapylonej powierzchni. Przyzwoito nakazywaa nie wkada tutaj hemu w czasie nalotu. Patrzy na pukownika nieyczliwie. Nie lubi tych wszystkich oficerw kawalerii. - Sytuacja bya ju jasna w dniu, w ktrym Niemcom udao si przebi do rzeki. Wtedy by jeszcze wybr. Teraz maj do zlikwidowania cztery izolowane dzielnice. - Z wyjtkiem poudnia. Wedug tego, co wiemy, tam nasi trzymaj brzeg. - Dzi ju to nie jest pewne. - Musimy wytrwa. Taki jest rozkaz. Przecie nasz rzd... Dowdca ugrupowania wysun doln warg. - Rosjanie nie rusz si. - adne inne rozwizania nie s ju moliwe. - Byem za tym, eby przebi si do Kampinosu. Ocalilibymy ludzi. Nie mog patrze na mier tych dzieci. - Teraz nie przebijemy si. Za pno. Zreszt nie moglimy ucieka. Niemcy wymordowaliby cywiln ludno. - Wypeniem rozkazy. Straciem ju poow mego stanu. Ludno cywilna i tak ginie. Te stare domy sypi si jak prchno. - Jak morale? - Moi bd bi si do koca. Pukownik ociera chustk twarz i sigajc do karku, prbowa wydoby odrobiny gruzu zza konierza koszuli. Zapyta: - Co ci z Armii Ludowej? Nie rozumiem. Co oni myl? Gdzie ich sojusznik? - Stracili prawie cae dowdztwo. Teraz nie wiem, zdaje si, e s tam

tendencje do przejcia kanaami na oliborz. - Wazy do kanaw s przez nas dobrze strzeone. Dowdca ugrupowania patrzy na cian, na ktrej miejsca, gdzie kiedy wisiay obrazy, znaczyy si ciemniejszymi plamami. - Stare Miasto jest najgorsz dzielnic do obrony. Stara architektura. Nic ju prawie z niej nie zostao. Brak wody. To kwestia dni. - Wic? - Naley sprbowa przebi si do rdmiecia. Pukownik rozwaa, kiwajc powoli gow. - Naley to zbada. Pozycje niemieckie od strony Ogrodu s mocne. To ostateczno. - Jeeli moe uda si, to tylko przez zaskoczenie. Ludno cywilna nie powinna nic wiedzie, bo zacznie si popoch. - Trzeba przedstawi ten plan naczelnemu dowdztwu. Pukownik czu ch, eby zapyta, co czowiek siedzcy naprzeciwko sdzi o moliwociach obrony rdmiecia i czy naprawd jest przekonany, e nie przyjdzie adna pomoc. Powiedzia tylko: - Nasz czyn jest manifestacj wobec wiata. wiat nie bdzie patrze na to obojtnie. Warszawa zapisuje kart wiekopomnej chway. Dowdca ugrupowania spuci oczy. - Trzeba szuka za wszelk cen sposobu, eby ocali cho cz naszych ludzi - powiedzia.

XII Nigdy nie zobacz Katarzyny. Rysy jej twarzy zacieraj si, nie umiem ju sobie przedstawi jej umiechu. Czym jest przywizanie, jakie ma si do drugiego czowieka, jeeli niszczy je czas. I czas tak nierwny, nie sam jego bieg, ale natenie, gsto. Mam ju nie dwadziecia cztery lata, a trzydzieci pi chyba. Czy bya Katarzyna? Czy dzi jestem inny, ni byem wtedy, kiedy j poznaem, czy moe nie liczy si to, jak nie liczy si do dystansu, ktry przebiega pocig, boczny tor, na ktrym przez chwil manewrowaa lokomotywa? Tutaj, na tym skrawku ziemi zostanie dla mnie wszystko zakoczone. Ze wszystkich miejsc, miast, kontynentw, krajw ten wanie skrawek. Kamienice z XVI wieku, z ktrych frontw wybuchajce elazo zdaro rzeby i zocenia. Winiarnie w podziemiach, drukarnie, z ktrych okien usypiska gruzw wylewaj si nieruchome jak piargi w grach, zmieszane ze stronicami ksiek z welinu. Piwnice klasztorw i kociow, w ktrych kobiety i mczyni chrem piewaj bagalne religijne pieni i rwnoczenie odpychaj sabszych w gb, dalej od wejcia: pomc Bogu, nie zosta zasypanym ywcem, wydoby si z rumowisk na czworakach, jak ta kobieta niosca martwe zakrwawione dziecko, ryczca, eby ratowali, eby odkopali to, ktre zostao, nie rozumiejca, e dziecko, ktre trzyma, ju nie yje. Otpienie tych, co przeywaj: modlili si, wierzyli, ksidz w piwnicy celebrowa msz i mwi, e ich sprawa jest spraw Boga, e Bg ich nie opuci. Mieli wtedy poczucie bezpieczestwa, magia sw starej pieni czya si w jedno z instynktem ukrytym w gbi ich ciaa, ktry powiada: niemoliwe, eby to, czym jestem, zmienio si w nic. Ci, z ktrymi przed sekund trzymali si za rce, teraz drgajcy w agonii; strzp metalu i tamte dnie, noce, godziny, Janek sied prosto, Janek nie garb si, ile jest sze razy siedem, kupi ci scyzoryk, jak bdziesz grzeczny, mj Janek jest pierwszym uczniem. Ropice si kikuty, wielkie muchy brzczce w podziemiach zmienionych w szpitale, smrd, zwierzce wycia operowanych bez narkozy. I cigle w oczach, jak stay rytm, rytm wiata, wielkie wytryski pyu, ziemi i cegy. wiat jest wytryskiem, tak poczy si planety, w midzyplanetarnej przestrzeni wszystko wybucha, tryska przez miliony milionw lat, to, co byo na ziemi, nie trwao duej ni lot

my midzy ogniem i ogniem, teraz powraca stan trway, wiecznego wrzenia materii. Stare Miasto jest otoczone. Nieprzyjaciel atakuje od poudnia, rwnoczenie atakujc rdmiecie od pnocy, tak aby nie pozwoli na poczenie si powstacw z tych dwch dzielnic. Pcha swoje czogi, goliaty i piechot na pozycje obrocw od zachodu. W wskich uliczkach koo katedry witego Jana, w ktr bij pociski dzia, toczy si bitwa o kady zaom muru, hemy piechoty niemieckiej i hemy powstacw pojawiaj si w biaych kbach wzlatujcego tynku, nage zdumienie, przeraenie spotkania, rzuty granatw, serie z automatycznych pistoletw, piropusze miotaczy ognia, od ktrego czowiek spala si ywcem, wijc si, opuszczony przez swoich towarzyszy, ktrzy patrz na to z daleka, mylc o tym, ile jeszcze maj naboi. W chwilach ciszy sysz siebie nawzajem: z tamtej, niemieckiej strony harmonia i pieni poczte w winnicach nad Renem, z powstaczej strony fortepian, na ktrym gra Chopina chudy ucze konserwatorium, pooywszy swj pistolet pod krzesem na pododze. Na pnoc od Starego Miasta przestrze getta zburzonego w 1943 roku; tamtdy jeszcze dwa tygodnie, jeszcze dziesi dni temu mona si byo przebi na oliborz, ktry jest w rkach powstacw, i stamtd do lasw. Teraz Niemcy podcignli tam swj pocig pancerny i ze stanowisk w ruinach nacieraj na domy bronice wejcia w gb dzielnicy. Samoloty sztukasy lec nisko, tu nad szczytami dachw. Chwila oderwania si bomb od kadubw, twarze pilotw s widoczne dla tych, ktrzy przywierajc do ziemi, podnosz oczy, aby widzie, jak dokonuje si zagada. Sztukasy nie musz przylatywa z daleka. Startuj z lotniska po drugiej stronie miasta. Zrzucaj adunek, zawracaj natychmiast, aby nie wej za lini Wisy. Z okien kamienic na szkarpie wida pozycje niemieckich dzia, za nimi rzek i tamten brzeg, na ktrym, nie wiadomo dokadnie gdzie, s Rosjanie. Foka poprosi, aby go przeniesiono na lini. Kiedy skaka z innymi, zapadajc w leje od bomb, czogajc si, mia poczucie zakoczenia, wszystko, co byo, ukazywao si z jasnoci: czy tak widzi czowiek, ktry tonie? Znw teraz mg na chwil dotkn niemal twarzy Katarzyny, jej jasne rzsy byy

opuszczone, spokj, umiech, jak wtedy, kiedy zasypiaa. Teraz trzeba wykona dobrze, to byo wane, wyobramy sobie, e jestem stary, e przeyem, co miaem do przeycia. By dobrze uzbrojony, rusznikarz zawsze ma stosunki, nis stena. Ale nigdy nie ma definitywnego zakoczenia, nigdy nie zamyka si ycia, to, co miao by post scriptum, rozrasta si, dalej sprawy, ludzie i zmieniajcy czas. By to wysoki budynek na granicy zburzonego getta. Z jego okien wida byo szarorow przestrze gruzw, ktre zdyy ju porosn chwastami. Jeszcze ptora roku temu stay tu domy, z ich okien strzelali z rewolwerw powstacy ydowscy do Niemcw. Pamita tygodnie tamtej wiosny. Bro, ktr naprawia wtedy z rozkazu swojej socjalistycznej grupy, sza do getta. Ale poza tym by tylko widzem. Sta w tumie na placu Krasiskich, dzieci podbiegay/ przygldajc si niemieckim armatom. Widzia chodzenie luf w czasie strzau, okna, z ktrych wychylaa si rka, rwanie si odamkw muru. O, o, trafili! - krzycza tum - tam, o, o, wisi z okna! Wiatr nis dymy z poncego getta ku kocioom, z ktrych niedzielnie ubrani ludzie wychodzili, gwarzc, nad karuzele, na ktrych opotay suknie dziewczyn. Stare kobiety mwiy z trosk: Pal ydw, teraz na nas przyjdzie kolej. Tu, na tej przestrzeni, pami stu tysicy mierci i dwustu tysicy mierci, i piciuset tysicy mierci - kada inna, indywidualna, przerywajca inn mio, inn wol, inn nadziej. Teraz w jesiennym socu chwiay si zielska wczepione korzeniami w tusty popi, w grudki uynione przez krew. Przemykali si wrd nich niemieccy onierze przetaczajcy dziaka. Daleko za tym monotonnym obszarem wida byo bia lini pnocnych dzielnic. Dom by mocny. Artyleryjskie pociski wygryzay jego ciany, ale dotychczas nie zrobiy mu wikszej szkody. Z okien mieli obrocy dobry obstrza i nie podpuszczali Niemcw blisko. Ssiedni dom, o kilkaset metrw, by ju w rkach nieprzyjaciela, ktry urzdzi tam swoje gniazda karabinw maszynowych. W piwnicach dziewczta gotoway im zup (jedyna ywno: worki fasoli). Tam te ci, ktrzy zostali zluzowani, sypiali na posadzce. Wikszo zaogi stanowili siedemnastoletni i osiemnastoletni uczniowie: skauting miertelny, ruchy starych onierzy, hemy olbrzymie przy cienkoci szyi. Byli

rwnie i starsi. Stopniowo Foce zaczy si ukazywa konflikty i starcia, prywatne dzieje i upodobania zebranych tu ludzi. Jak w odzi podwodnej w czasie akcji, nic nie zacierao si, jeeli tak, to tylko na chwil szczeglnie intensywnego boju. Kady przynosi tutaj cae swoje przesze ycie.

XIII Danek, dowdca. Przed wojn zawodowy oficer, podporucznik artylerii. Gowa owinita bandaem. Kty ust cignite ku doowi, jakby skra twarzy bya za ciasna. Mia zapas wdki, pi rozwanie, utrzymywa si w stanie alkoholowego podniecenia, ale nigdy nie bywa pijany. Micha. Znany ju przed wojn jako teoretyk narodowej rewolucji, za okupacji wydawca i redaktor podziemnego pisma, w ktrym zaleca krajowi ustrj oparty na katolicyzmie i dyktaturze, jak w Portugalii Salazara. Mia krtki, prosty nos, jasne, rudawe wosy, ktre zaczynay ysie od czoa. Jego gowa wydawaa si maa przy kwadratowych ramionach. Wysoki, dugie rce z opaciastymi domi. Przyszed tutaj po tym, jak bomba rozbia drukarni, w ktrej przez pierwsze tygodnie powstania wydawa swoje biuletyny, rozdawane ludnoci i onierzom. Jego ona, sanitariuszka, bya na Starym Miecie ze swoim szpitalem. Danek odnosi si do niego z szacunkiem i udziela mu swego poparcia przeciwko Bertrandowi. Bertrand: trudno do niego byo si przyczepi, bo by szczeglnie dobrym strzelcem. Jednake w oczach Danka mia liczne winy na sumieniu. Dwudziestodwuletni student Politechniki, blada, okrga, spokojna twarz, ciemne oczy. Proklamowa swj wstrt do wojska i do wojny. Koledzy z batalionu nazywali go nieco pogardliwie pacyfist. Kilka dni temu wynis spod ognia z naraeniem ycia rannego Niemca. Byo w nim co, co nakazywao mie si na bacznoci. Nie by cakowicie swj chop, myla dziwacznie, zreszt zaznacza dystans nagym milkniciem w poowie zdania i pobaliwym umiechem. Foka wiedzia, e Bertrand przybra pseudonim na cze swego ulubionego autora, Bertranda Russella.7 Po wojnie chcia zaj si wycznie logik matematyczn. Dla Bertranda tragedi bya obecno Michaa. Zmusza si do przyjani, ale kilka wymienionych sw wystarczao, eby odchodzi
7 Bertrand Russell (1872-1970), angielski filozof, logik, matematyk, laureat literackiej Nagrody Nobla w 1950 roku. Nauczyciel akademicki w Cambridge, na uniwersytecie w Pekinie i uniwersytetach amerykaskich. W trakcie I wojny wiatowej pacyfista, za dziaalno antywojenn wydalony z Cambridge, w 1918 roku spdzi sze miesicy w wizieniu z powodu artykuu krytykujcego polityk rzdu Stanw Zjednoczonych (przystpienie do wojny) i Wielkiej Brytanii. W czasie II wojny zwolennik bezwzgldnej walki z hitleryzmem, w latach powojennych nawoywa do rozbrojenia i organizowa protesty przeciwko wojnie w Wietnamie. Opublikowa ponad 40 ksiek (m.in. Principia mathematica 1910-1913, wsplnie z A.N. Whiteheadem), z ktrych liczne zostay przetumaczone na jzyk polski.

ponury. Cierpia, bo ta obecno podwaaa sens jego decyzji, odbieraa czysto jego ofierze. To jest faszysta - powiedzia raz do Foki - i ja jestem z takimi jak on. Micha by zaczepny i zoliwie odzywa si o racjonalistach i liberaach. Danek z zadowoleniem przyjmowa te drwiny. Bertrandowi nie mg wybaczy zamiowania do niezrozumiaych teorii i ksiek. Sanitariuszka Wila: gruba, niska, osiemnastoletnia dziewczyna, o biaej skrze i rudawych wosach. Haaliwa, wadcza, narzucajca chopcom posuch sam si swojej wybuchowoci. Przeplataa gone modlitwy seriami przeklestw zbudowanych dokoa sw dupa i gwno. Caa na zewntrz, nie ukrywaa swego strachu, mwia: O Matko Boska, jak ja si boj, i rwnoczenie nie cofaa si nigdy, byo to jakby spostrzeenie nie majce zwizku z jej osob, dotyczce kogo innego. Sanitariuszka Magda: lekko zadarty nos, niebieskie oczy, szczupa, nieco bezbarwna. Mao j byo sycha. Foka zauway j, kiedy raz Bertrand, ktremu nalewaa zup, rzuci jedn ze swoich sentencji. Odrzucia mu inn sentencj jak pik, byo to zabawne. Bertrand patrzy za ni ze zdumieniem, ona bya ju daleko, ta sama co poprzednio, automatyczna. W istocie jednak Magda staa si postaci od historii z kapitanem Osmanem. Kapitan Osman: nikt nie wiedzia nic o jego przeszoci. Ubrany by w ciemny mundur, jakby mundur oficera lotnictwa przefarbowany na czarno. Twarz mia t, zmit, dugie fady koo grymanych, ruchliwych, szerokich ust, spojrzenie ironiczne. Na lewym oku nosi czarn przepask, na gowie czarny beret. Znika nieraz na dwanacie godzin, kiedy ju sdzono, e zgin, zjawia si i zdawa krtk relacj. Zajmowa si polowaniem na Niemcw czy jak mwili chopcy - na wasn mier. Wypeza w ruiny getta i stamtd wybija nieprzyjacielskie obsady. Przesiadywa z karabinem na schodkach wieyczki na szczycie ich domu, czekajc na jaki ruch w oknach domu zajtego przez Niemcw. Nieraz, kiedy do niego strzelali, odsania si i wygraa im pici. Historia z Magd tak si odbya: Magda poprosia go, aby wzi j ze sob na gr. Zapyta j, czy nie bdzie si baa. Nie. Na pewno? Na pewno. Kiedy weszli na najwysze pitro, Osman pokaza Magdzie wielk dziur sigajc od sufitu do podogi, wybit przez artyleryjski pocisk. Sta tam i poka si Niemcom - rozkaza. Patrzya na niego, nie rozumiejc. Mwia, e nie

bdziesz si ba. Ale bd strzelali do mnie. Wanie o to chodzi. Jak bd strzelali, zobacz ich i ich sprztn. Magda oczywicie - baa si, ale byo jej wstyd. Wysunam tylko gow - opowiadaa pniej - i zaraz cofnam, ale Niemcy zaczli strzela jak szaleni. Osman wezwa Magd do swego okna i biorc za rk, poprowadzi jej palec: na tle szarych kocw, ktrymi zaoone byo okno w nieprzyjacielskim domu, zwisay rce i gowa o jasnych wosach. Rce chwiay si, wcigali go z tyu za nogi. W ten sposb linia ycia Magdy przecia si z lini ycia nieznanego jej czowieka - zegarmistrza z Heidelbergu, robotnika z Berlina czy rolnika z Schwarzwaldu, jakkolwiek kim by, nie bdzie nigdy wiadomo.

XIV Konflikt pomidzy Dankiem, Michaem i Bertrandem osign najwiksze napicie w dniu, w ktrym zjawi si ojciec Ignacy. Siedzia w dawnej pralni na awie, pi wod z butelki, jabko Adama poruszao si miarowo w jego przegitej szyi. Spod panterki zwisaa sutanna w strzpach, jak brudna, zszargana spdnica. Na piersi mia przywizan puszk, w niej nosi komunikanty. Po caym domu rozesza si zaraz wiadomo. Kademu znany by ten heroiczny jezuita. To, e przyszed do nich, zmieniao wszystko: zgino napicie samotnej odzi podwodnej, na chwil wiat odzyskiwa swj ad, bya to po prostu wojna, linia frontu, nie zapomniano o nich, mieli wizyt kapelana. Foka pozna ojca Ignacego; wiadome mu byo jego prawdziwe imi i nazwisko. Pamita t chud, ciemn twarz z czarnymi oczami i te wskie usta - co prawda, pamita je ukadajce si w wyraz triumfu, najwyszego zadowolenia z matematycznej doskonaoci, kiedy ojciec Ignacy odwraca si od tablicy, na ktrej wyprowadzi swoje wzory, i ogarnia sal spojrzeniem. Teraz usta ojca Ignacego byy sine, twarz pena znuenia, szara, pena sadzy i tynku na nosie i policzkach. Chopcy podchodzili do niego, zdejmowali hemy, klkali, czekajc na chwil, kiedy zacznie spowiada. Bertrand sta z boku, przyglda mu si z przechylon gow, oczy mia nieruchome, chciwe, jakby chcia na zawsze utrwali jego obraz w pamici. Potem nagle zaofiarowa si, e pjdzie zluzowa tych na grze, eby mogli przystpi do spowiedzi. Foka widzia, jak odchodzi, pieszc si, na schody, niosc swj karabin w opuszczonej bezwadnie rce. Przechylenie gowy. Zrobio mu si al. Nie zastanawia si nad tym, co zrobi. Zachowywa si tutaj inaczej ni wszyscy wydawao si niemoliwe, pozbawione jakiegokolwiek uzasadnienia. Ojciec Ignacy wyjmowa z kieszeni zgniecion fioletow stu. W samotnym odejciu Bertranda byo bolesne wyzwanie. Nie. Nie mg go zostawi samego. Dopdzi go na schodach grnych piter. Gruz zgrzyta pod jego butami. Bertrand obejrza si. Wyraz zacicia ustpi nagle z jego twarzy, niedowierzanie, zdziwienie, zatrzyma si. Umiecha si mikko, agodnie i usta mu dray jakby po paczu. Leeli obok siebie na pododze, obserwujc przez dziury w murze pozycje

w ruinach getta. Nierwne fale zgieku bitwy wibroway w murach domu, wzmagay si, saby. Bertrand pochyli ku niemu gow, opierajc j na doni zacinitej na zamku karabinu. - Czy wiesz, kto to jest? - Wiem. Spotykaem go za okupacji. - Czy wiesz, do czego uywa matematycznej logiki? - Wiem. Ojciec Ignacy by autorem traktatu, w ktrym przy pomocy logiki matematycznej dowodzi istnienia Boga. W czasie okupacji zaprasza wielu z modziey na swoje tajne wykady, ktre miewa w jezuickim klasztorze. Foka by na trzech takich wykadach. Dwa pierwsze byy interesujce, cho Foka, suchajc wykadw popieranych wzorami, mia poczucie wewntrznego protestu, jakie powstaje, kiedy kto jest zmuszony i za cudzym rozumowaniem, nie mogc wyowi bdw, ale wiedzc, e nie wszystko jest tam w porzdku. Trzeci wykad jednak by niemiym wspomnieniem. Ojciec Ignacy przystpi w nim do wyoenia swoich koncepcji politycznych, ktre rzekomo wynikay z jego metafizyki. - Foka, czy ty moe czytae Czarodziejsk gr Tomasza Manna? - Czytaem. - To pamitasz spory jezuity Naphty z Settembrinim. Ja zostan do koca z Settembrinim. Tak. Bertrand mia suszno. Ojciec Ignacy by Napht. Ciekawe, e nie mog sobie przypomnie jego twarzy w czasie trzeciego wykadu. Dlaczego? Foka pamita tylko wyzwiska, jakie ojciec Ignacy rzuca na kapitalistw, socjalistw, masonw, komunistw, demokratw - i wasn przykro, wstyd, e tamten si ponia: w istocie do kolekcji brakowao tylko ydw, ktrzy o dwa kilometry od miejsca, gdzie odbywa si wykad, byli adowani w wagony wiozce ich do komr gazowych. Ojciec Ignacy, roztoczywszy wizj uporzdkowanego, czystego, idealnego spoeczestwa, nawoywa do krucjaty w jego imieniu: Nie cofa si przed radykalnymi rodkami! Nie oszczdza krwi! Od tego wykadu Foka straci odywajce w nim sympatie do katolicyzmu i za to, e nie mia ju chci czyta w. Augustyna, czyni odpowiedzialnym ojca Ignacego. Ale dlaczego by nie mia przystpi do

spowiedzi? C tu mia do czynienia ojciec Ignacy, czy to nie to samo, co mwi swoje winy wobec gr czy nieba, czy morza? A dlaczego by mia koniecznie to robi? Czy tak, czy nie, nie miao to znaczenia, wszystko, czym by i czym by wiat, zawierao si skrcone, rwnoczesne, w sowie by i w sowie nie by, mia chwile oderwania si od siebie - widzia wtedy, jakby na dnie wielkiej przepaci, siebie samego lecego z broni, bitw, miasto, Katarzyn (co robi teraz Katarzyna?), ziemi. Tak, stao si lepiej, e by tu z Bertrandem. Bertrand istnia obok, konkretny, ywy, potrzebujcy pomocy, i Foka wiedzia, e ta chwila bya wana, e to by pocztek przyjani. Zazdroci Bertrandowi koncentracji, uporu decyzji. Ten, tak jak goli si starannie i w tym skazanym domu utrzymywa wygld schludny i normalny, tak samo ani na chwil nie wyrzeka si swoich intelektualnych przywiza, matematyczne wzory i strzelanie byy dla niego na jednym poziomie, kada z dziedzin dobrze dostosowana do okolicznoci. Kiedy rozmyla nad tym, Bertrand powiedzia, ledzc uwanie (zbyt uwanie), pole przed nimi: - To, co jest w literaturze, czasem si spenia. Dzi jest ju tylko jezuita Napht. Albo czarny, albo czerwony. Dlatego ja powinienem zgin. Ojciec Ignacy siedzia w podwrzu na schodkach prowadzcych do piwnicy. Po wysuchaniu spowiedzi czu galopujcy w nim rytm cudzych ywotw, spraw, powice. Te dzieci. By winien, by odpowiedzialny za ich mier. Przez ca na okupacj pewno. zachca Ale czy to ich do tej ofiary. Po ludzku A odpowiedzialny, jest wystarczajca miara?

rwnoczenie strach ubezwadnia mu nogi. Wsta i znw biec w to pieko, midzy wybuchami pociskw, wydawao mu si czym nieprawdopodobnym. Wyj brudn chustk i ociera z czoa pot przeraenia. Szczupy, drobny, czarny przy wielkim Michale, ktry czochra si ramionami o schodki, pochylony w ty na okciach, trwa w wewntrznej walce, przymykajc oczy, aby tamten nie odgad, co si w nim dzieje. Sucha odgosw kanonady, w absurdalnej nadziei, e nagle ucichnie, e wszystko si skoczy, zanim bdzie musia wsta. Zapyta Michaa: - Czy wszyscy przystpili do spowiedzi? - Wszyscy, z wyjtkiem dwch. S na grze. Nie chc.

- Komunici? - Nie, ale z tej samej bandy. Studenci. Jeden racjonalista, nabi sobie gow rnymi sofizmatami neopozytywizmu. Drugiego widywaem w tych latach. Zdaje si, e z socjalistycznej rodziny. Domowe tradycje. Ksidz zmaga si ze swoim strachem, ktry czu w swoim ciele jak obrzydliw chorob, a rwnoczenie jak chorob najcilej indywidualn, jego tylko wasn, nie mogc si zdarzy nikomu innemu. - Micha, z czego czowiek moe czerpa si, jeeli odrzuca jedyne rdo siy? Ci modzi, ktrych spowiadaem. Jakie tam grzechy. Jeden pyta, czy grzech, e strzela, cho widzia, e Niemiec ranny. Ci maj si. Ich wasnej czystoci. Micha pogadzi zaronity szczecin podbrdek. - Dla wielu, jak dla tych chopcw, bi si jest tylko obowizkiem. Wobec Boga i ojczyzny. Ale dla niektrych jest form samobjstwa. Ksidz wystawi twarz na soce, spokojne soce klski, toczce swoj rozarzon kul za dymami. - Tyle mierci. Wszystkie nasze nadzieje, kwiat tego narodu. Kim trzeba by, eby nie widzie, z czego to wszystko. Ich cywilizacja! Renesans, owiecenie, racjonalizm, demokratyczne hasa. I sojusz amerykaskich plutokratw z bolszewikami. Zachd. Zachd. Ten Zachd bdzie musia zrozumie, ale poniewczasie, to, co si tu odbywa. Micha prychn pogardliwie. - Tak dla nich wygodniej. Oszczdzili ycie swoich onierzy. ycie ponad wszystko. Jako ycia nie wchodzi w rachub. - Koci mia racj, kiedy walczy z lichw. Ich racjonalici, ich optani reformatorzy. Po to tylko, eby znale argumenty do napychania kieszeni. Kiedy napchali kieszenie, nie chc gin. Ojciec Ignacy wsta nagle. Grujc nad Michaem, wyrzuci gwatownie swj podbrdek warszawskiego Savonaroli. Dokoczy: - Nie, kurczowo bd trzyma si ycia. Wezw do pomocy barbarzycw ze stepw. Barbarzycy znaj cen swojej krwi. Paci im trzeba miastami, krajami, zagad niewinnych. Ale upadnie rzymskie imperium tchrzw. Po odejciu ojca Ignacego Micha zaprzesta prb dyskusji z Bertrandem.

Wobec niego i Foki zacz by milczco uprzejmy. Danek patrzy na nich spode ba. W zachowaniu si ich obu bya dezaprobata. Zamana zostaa wsplnota duchowa, ktra powinna bya czy zaog okrtu eglujcego po morzach zniszczenia.

XV Nikt nie by wiadkiem mierci kapitana Osmana. W czasie wizyty ojca Ignacego by na jednej ze swoich wypraw. Wrciwszy, przesiadywa jak zwykle na swojej wieyczce. Podwrzem przechodzi wanie oddzia idcy na zmian, kiedy czarny beret kapitana Osmana spad im pod nogi. Rzucili si na gr. Lea na wznak, twarz mia porysowan pasmami krwi jak tatuaem, rozrzucone szeroko rce. Stali nad nim, niektrzy pocigali nosami, hamujc pacz. By przedmiotem cichego uwielbienia tych chopcw, ktrych wyobrani podniecay nieznane motywy jego zachowania. Danek pochyli si i przeszuka kieszenie jego czarnego frencza. Z portfelu wydoby dokumenty. Odczyta gono prawdziwe imi i nazwisko. Wypady fotografie. Moda kobieta, gadko zaczesane wosy, gowa schylona ku maej dziewczynce, ktr trzyma na rku. Danek zamkn portfel i schowa go do kieszeni swojej kurtki, zapi. Wic mia rodzin. Trzeba bdzie odnale i przekaza, co po nim zostao. Znieli go ostronie i pochowali w podwrzu obok innych, sypic ziemi zmieszan z ceg na czarny mundur, na gow, na ktr woyli jego czarny beret, aby zakry czoo rozbite ekrazytow kul. Wieczorem tego dnia Foka trzyma Magd za rk, nie mylc o niczym, powstrzymujc oddech - aby myl i oddech nie sposzyy tej obecnoci. Dom ciemny, przed nimi getto, na ktrym w byskach krzaki piounw pojawiay si gste, zwikszone, jak spokojne ogrody pod letni burz. Zaczo si tak, e w tym zmiennym wietle zobaczyli grup biaych postaci stojcych nieruchomo. Foka sdzi, e ma przywidzenia. To samo myleli inni. Czy duchy ludzi tu pomordowanych? Wlepiali oczy w t zjaw. To, e na nogach mia gsi skr, byo zawstydzajce. Ale rzecz wymykaa si rozumowi. Postacie zaczy porusza si powoli. Niemcy? Nie strzela! - kto powiedzia. I ton gosu czowieka, ktry obserwuje i co wie, przerwa napicie. Po chwili ju spokojnie: To wariaci od Jana Boego. Szpital rozbity. Teraz widzia ich wyranie. W biaych, dugich paszczach, w wiankach z zielska na gowach, powiewajc zielonymi gaziami, odprawiali swj niepojty obrzd, chwiejc si miarowym ruchem, gincy w ciemnoci, to znw ukazujcy si w czerwieni albo w sinych refleksach pulsujcego nieba.

Mijali si, zawracali, powiew wiatru przynosi ich przecige piewy. Z dou przyszy Wila i Magda. Wtedy wanie od strony nieprzyjacielskich pozycji seria wietlnych pociskw posza ku biaym postaciom. Przewracali si, powiewajc szatami, obrzydliwie teatralni. Inni nie zaprzestali swoich pieww. Taczyli teraz, skaczc po stosach gruzw, jak miotajcy si chr bezsensownej tragedii. Magda schwycia Fok za rk. Czu ciepo jej doni i nagle nic, tylko zdumienie. Odkrycie drugiego czowieka. Serce pompujce ciep krew, nogi, rce, maa kpka wosw na czciach rodnych, myl, przeszo, ten sam strach, ta sama samotno. Przestawa by czym osobnym, niko wszystko, co go wyrniao. Lito, czuo - wanie dlatego, e nie wiedzia o Magdzie nic i nie potrzebowa nic wiedzie. I cakowite bezpieczestwo, nic z tego co byo, nic z tego co bdzie, trwanie wiecznej chwili. Postacie zniky, znw pusta przestrze, wspomnienie sadw z odlegych lat w wietle dalekich byskawic. Jej rami dotykao jego ramienia, do zwolnia ucisk strachu i czya si z jego doni, nie rozumiejca. Pewno, e w niej tu obok nie ma ani jednej myli, ani jednego odruchu, ktre by nie byy te same z tym, co istniao w nim. Sekundy, minuty czy godziny. Milczeli, uczestnicy i wiadkowie odkrycia nieprzygotowanego adn zapowiedzi. Kiedy odesza, rozpamitywa dotknicie spokojnej i szerokiej rzeki, muskajce ciao pira jej nurtu. Maa dziewczynka o brzydkiej, chopicej twarzy paczca rozpaczliwie, zadzierajca sukienk w wodzie, prbujca dosign jej oddalajcy si okrcik. On pyncy za okrcikiem, brodzcy ku niej, okrcik midzy nimi, umiech na jej umorusanej zami twarzy i zacicie si jego oddechu, bezbrzena tkliwo, jej chude opatki, na nich mieszny warkoczyk, soce, wikliny. Osman z rozoonymi rkami pyncy na wznak, twarz tatuowana krwi - z nieznanych miast i krajw w nieznane kraje. Uszczypn si w rami, bo zasypia, po raz pierwszy od dawna wchodzc w sen peen barwnego marzenia. Na niebie goniy si reflektory. Bertrand do niego powiedzia: - Niemcy zajli dzi dwa domy za nami. Jestemy prawie odcici. Przygotuj si na taniec.

XVI Tej nocy, kiedy zeszed na d, do piwnic, poczu na ramieniu dotknicie. Zatrzyma si w ciemnoci. Serce mu bio. Wzia go za rk. Mikki mrok, tczujce koa w oczach, poddawa si tej rce, ktra go prowadzia. Potkn si, przebiego puste echo od niskich powa. W jej ustach nie byo nic niespodziewanego. Powrt we wasne wczesne dziecistwo, rozdzielenie siebie na dwoje ust, matka i on, czy tylko on, to samo. Jej wosy byy krtko ostrzyone na karku, tylko to wiedzia, poza tym ani ksztat, ani ruch, ani zapach nie przedostaway si osobno do wiadomoci. Bya tym wszystkim. Mikko, rwnoczenie, przechylali si na posadzk i rwnoczenie szukali jedn rk po zimnych pytach, a dosigli miejsca, gdzie byy rozoone jakie puste worki. Znw zdumienie, czy to moe by, e rosa, chodzia, pracowaa, e bya osobna, wasna, nieznajoma, kiedy w istocie bya jednym z nim, od pocztku, na dnie jedwabistej przepaci chronicej ich od wiata. Zawsze, nigdy to nie ustanie, nic im nie grozi, nie ma, nigdy nie byo przegrody midzy czowiekiem i czowiekiem. Wyspy szczliwe, nagie brunatne plemiona, kwiaty, pieni radoci, ryt jeden, niepodzielny. Policzkiem przy jej policzku sysza jej wewntrzny krzyk, krzyk szczytu gry, triumfalny. Potem w ciemnoci jej spokojny gos. - To, i smak jabka, i soce bd takie same, kiedy nas ju nie bdzie. Prowadzi palcami po jej oczach. Powieki byy zamknite, w ktach wilgo ez. Znw niski gos, nie ku niemu, w przestrze. - Mie czas. Stare kobiety przed domami, wieczorem. Pod doni czu gadko jej podbrdka, wykrj ust jak w rzebie. Ciemno nieprzenikniona, w plecach chd posadzki. Szczury z piskiem zaszuray, gonic si gdzie po cianach. Rzsy Katarzyny. Ale te dwie byy, rzecz dziwna, tosame, uyczay sobie nawzajem cech, stapiay si, niemoliwe do rozdzielenia. Mwia: - Moe to wszystko jedno. Chce si zrozumie, myli si, e yjc, zrozumie si wiat. Za godzin, jutro, za rok. I nigdy nie zrozumie si nic. Moe to wszystko jedno. Sarkofagi, na ktrych mczyzna i kobieta le obok siebie na wznak,

patrzc oczami z kamienia w ciemno, przez wieki. Linie ich kolan, dotykajce si okcie, w grze zmienia si ksiyc, tysiczny, dziesiciotysiczny raz. Poczu, e si umiecha. - Jeste z Bertrandem. To dobrze. Powiedzia: - To, e ty istniejesz. Nie mog tego zrozumie. Jej do na policzku. Pieszczota agodna, pobaliwa. Obrcia usta ku niemu. - Ten chopak za duo cierpi. W tobie to ju si przesilio. We mnie pewno te. Nagle ta ch: ogarn jej cae ycie. Wszystko, kady jej ranek, dzie, wieczr, ulica, gdzie mieszkaa, suknie, ktre nosia, siebie jej odda caego, kim by, do czego dy. Tak trudno. - Katarzyna zostaa w rdmieciu. To moja ona. Rozpaczaem. Sarkofagi i do pojmujca, do jak dawno umarej matki. Czy yy sine na wierzchu, kostki wystajce, wska do, nie zobaczy jej dotychczas nigdy. - Kt nie rozpacza. Nie trzeba. I po chwili: - Lata albo jedno mgnienie. W jednym mgnieniu mie dom, drzewa, ogrody, dzieci, lata. Byli przed nami tacy, co tak musieli. Zapyta: - Dlaczego chciaa wtedy pj z Osmanem? - Bo - szukaa sw - ludzie s jednakowi. Jeeli czowiek co moe, chce si sprawdzi, dlaczego moe. Przycign jej twarz do swojej. - Mgnienie. - Jeste dla mnie, czym ja jestem dla ciebie. Powiew odlegego wstrzsu przetoczy si gdzie w grze, drzwi trzasny, osypywanie si tynku, znw ciemno, cisza. Olbrzymia rzeka toczy si, ogarnia, chd i soce, znajomy, od dawna, ksztat jej warg, ktrego dotyka zamknitymi ustami. - Powiniene wiedzie, kim jestem. Moje prawdziwe imi jest Joanna. Nazywaam si Joanna Gil.

XVII wiato naftowej lampy leao na papierach. ma, ktra przedostaa si przez zamknite okiennice, trzepotaa i od powiewu jej skrzyde pomie drga, oddajc zmiennym pasmom cienia zamek automatu na skraju stou. Winter, przechylony w krzele, z rkami zaplecionymi na brzuchu, sucha tamtego. Monotonny pgos, wznoszce si i opadajce brzczenie. Twarz spalona socem, wytarta, lata ndzy, niedojadania, ponienia, brudna szyja z siatk zmarszczek nad parcian koszul, zapit pod grdyk na biay guzik. Guzik przyszyty czarnymi nimi. Oczy pokorne, pene uszanowania, wlepione w usta Wintera, szukajce znaku aprobaty czy niezadowolenia. - Ale najgorszy jest Stasiak. Chodzi, judzi, straszy. Jak to on, niby nic nie powie wyranie, tylko tu rzuci swko, tam rzuci swko, zamieje si, splunie e niby on lepiej wie. I ludzie boj si, bo to nie eby powiada, e tak bdzie czy tak, ale e le, nawet nie wiedz jak, tylko le. Najgorszy z caej wioski. Winter zapyta: - A ile on ma ziemi? To pewnie jemu dobrze byo, jeeli trzyma z bogaczami? Tamten skrzywi si pogardliwie. - Iii... To lichota. Osiem hektarw, a i to piasku. Lichota. Konia ma, to jedzi pracowa do pastwowego lasu. Albo do Joniewicza, tego mynarza, to ora, to kosi. Szecioro dzieci. Gupi czowiek. - C on mwi? Oczy tamtego przeskoczyy z ust Wintera na papiery, na automat, niespokojne, niezdecydowane. - Ci bogaci to mwi tak: nie bra ziemi, bo panowie wrc, przyjd Amerykanie. Jak kto wemie, to sdzi bd, powiesz. Ale on to nie. On chytry, mwi: panw to ju nie bdzie. Tylko e niby nie cieszcie si, daj nam ziemi, chc chopw oszuka, a potem zapdz do tych, jak to ich, kochozw. Mwi: chopa gnietli i bd gnie, kto mdry, pjdzie do fabryki, do miasta, a z tej reformy adna pociecha. Taki czowiek. e panowie wrc, to ludzie nie za bardzo wierz. Ale jak on tak plecie, to suchaj. - A jak za okupacji? Trzyma z lenymi?

- Nie mona powiedzie, e tak ani e nie. Dzieci mae, najstarszy syn dwanacie lat. Tu lkali si wszyscy lenych, eby nie gada co na nich, bo zaraz wiedzieli. A on taki zawsze, niedowierny. Po cichu to nawet mwi, e nic dobrego z tych lenych nie wyjdzie. Gono nie. Jak teraz Ruskie aresztowali Joniewiczw, to te gono nic, tylko to, e zoto im na nic, co przez wojn zbierali, i ta wdka, co fundowali lenym, te na nic. Winter wiedzia, e onierze prowadz ju do niego Stasiaka. Informacje byy na og zgodne. Czowiek siedzcy przed nim nie mia prawdopodobnie adnych osobistych porachunkw ze Stasiakiem. Zyskiwa po raz pierwszy w yciu poczucie wasnej wanoci. Biedny owad deptany przez wszystkich wygrzebywa si teraz z kurzu cieek. I wiedzia, jak trzeba, zna miar. Wstpi do Partii, jego gruby paluch bdzie przesuwa si powoli po rzdkach liter, zatrzymujc si przy nieznanych mu, trudnych sowach. Ostatni, stanie si najwaniejszym czowiekiem wioski. Kiedy to on bdzie przewodniczcym kochozu. Jego dzieci pjd do szk, do uniwersytetw i przy stole w tej rodzinie padn nigdy dotychczas niesyszane nazwiska uczonych i pisarzy przeszoci. - A to jeszcze - urwa i patrzy na m, ktra spaliwszy sobie skrzyda, krcia si w kko na papierach - kiedy gestapo wywiozo ydw, to on co? ydowskie rzeczy bra? Szybkie spojrzenie tamtego ogarniajce twarz Wintera. (Ciekawe, co odpowie. Oczywicie nie lubi ydw. Widzi, e jestem ydem. Tu budzi si ich solidarno przeciwko ydom. Ale jeeli chce tamtego pogrzeba, to dobra okazja). - Byli tacy, co brali. Pierzyny porozbierali, graty. On to nie. Co prawda, to prawda. Pniej ona tego Abramki, co mia tu karczm, z getta ucieka, tu wrcia, sotys zebra starszyzn, radzili i nic nie uradzili. Strach Niemcw, ale nikt nie chcia wzi na siebie. Niemcy przyszli. ydwk zastrzelili w lasku za wiosk. Stasiak dar koty z sotysem, powiada, e to on posa swego chopca po cichu i da zna Niemcom. Ale nikt na pewno nie wie. - Sotys to kto? - Bulanda. Winter wzi ze stou owek i zanotowa nazwisko.

- Tylko e dzi ten Stasiak nam szkodzi. O, szkodzi. Winter wsta. - Dzikuj wam, obywatelu. Wadza dzi naley i bdzie nalee do ludu. Do takich jak wy. A ciemnot zwyciymy. Czy oni chc, czy nie chc, reforma rolna bdzie przeprowadzona. Schylony nad papierami rozwaa ubiegy dzie. Trudny dzie. Ci, ktrzy mogliby pomaga, czaj si, przychodz ukradkiem, w nocy. Boj si. Lasy pene partyzantw. Znw w ssiednich wioskach dwa wypadki zastrzelenia agitatorw. Przez okno, przy kolacji, kt znajdzie sprawcw. Obawy, krew, krew, ony lamentujce po tych zabitych przez lenych, matki lamentujce po tych aresztowanych i zabitych przez nas. O, wizja. Czysta budowla niedosina, zawsze w przyszoci. Jego ojciec, koyszcy w rozmarzeniu gow: Synku, zginie ten wiat. To zy wiat, niegodny wiat. Bij nas, krzywdz ludzi tacy jak my, tak samo krzywdzeni. Ojciec i matka tam, w popioach getta po drugiej stronie Wisy. Co robi tutaj? Czy w istocie nie by obcy, tu, w tym kraju, kiedy nie ma ju ulic, na ktrych upyno jego dziecistwo, ludzi, o ktrych losie myla, kiedy czyta Lenina? Znuenie. onierz w drzwiach zasalutowa. - Przyprowadzilimy tego Stasiaka, obywatelu kapitanie. - Dajcie go tu. By to may czowieczym, z opadajcymi ciemnymi wsami. Jego oczy mrugay, oswajajc si ze wiatem. Winter odprawi onierzy, podsun mu krzeso. Stasiak przysiad na brzeku, przygldajc si czapce, ktr pooy na kolanach. Ta sama szyja co u tamtego, ktry siedzia tu przed chwil: kratki zmarszczek, wosy niestrzyone opadajce na kark, midzy wosami dba somy. Zza krgu lampy Winter powiedzia ostro: - Prowadzicie w wiosce agitacj przeciwko reformie rolnej. Stasiak przygarbi si. Spod jego wsw wyszo nieokrelone mruczenie. - Nie przeczcie. My wszystko wiemy. Wystpujecie przeciwko wadzy ludowej. Tej wadzy, ktra wam, chopom, daje ziemi. Teraz tamten powiedzia wyranie: - To tak nie jest. Ja nie. Ziemia chopom naley si.

- Chodzicie i opowiadacie, e tu bd kochozy. Nigdy w Polsce nie bdzie kochozw. Ziemia chopom jest dawana na wasno. Czy wiecie, jak nazywa si taki, ktry rozpowszechnia faszywe wiadomoci o wadzy ludowej? Nazywa si szkodnik. Kara za to jest pi lat wizienia. Stasiak milcza. Jego palce otwieray si i zwieray na czapce. (Dlaczego, do diaba, on nie odpowie: myla, e kochozy to nic zego. Mgby tak odpowiedzie. Nie, nie uywa chytroci.) - Komu zaley na tym, eby chopi nie brali dworskiej ziemi? Panom, co yli z waszego potu, z waszej mki. Bogaczom w wiosce, takim jak Joniewicz, bo jak chopi nie maj dosy ziemi, musz i do nich pracowa. Wy chcecie im pomaga. Wadza ludowa wydobywa was z ndzy, z poniewierki. Ale wam nie zaley na tym, eby wasze dzieci byy szczliwe. Nie, wy bdziecie straszy innych, eby wszystko zostao, jak byo dotd. eby wasze dzieci zostay ciemne i ubogie jak wy sami. Oczy siwe z czerwonymi ykami (naiwne - okreli). - Jake to tak. To tak nie jest. Nigdy nie mwiem, e ziemi nie trzeba bra. Winter rzuci niespodziewanie (zobaczymy, jak zareaguje): - Znacie Buland, sotysa? - No znam. - W czasie wojny on kuma si z Niemcami. Czy tak? Gowa tamtego bya nieruchoma. Ledwo dostrzegalny rumieniec pod brunatn skr policzkw. Otar wsy. - Tego to ja nie wiem. - A ydwk, co j Niemcy zabili, to kto wyda? Czy nie Bulanda? (Jak daleko sigaj te wiejskie nienawici? Tumiona uraza zapada wewntrz, tkwi jak drzazga, odgraanie si w mylach: Poczekaj, jeszcze przyjdzie czas, jeszcze ciebie dostan. I oto chwila przychodzi, upragniona, oczekiwana. Przed sob ma oficera, ktry tu jest wszystkim: wadz, policj, sdzi. I jest ydem. Teraz strach. onierze przyszli, w nocy, wywlekli go z wyra, wrzask ony i dzieci. Powie sowo, zgubi swego wroga, pomoe sobie, midzy sob i inkwizytorem ustali ton zwierze.) Winter podpar podbrdek doem doni i w palcach krci owek. Przyglda si Stasiakowi i ukradkowy

umiech przebieg ktem jego wskich warg. Stasiak nie patrzy teraz na niego. Z wysikiem, jakby szukajc w pamici, powiedzia: - Niemcy przyjechali. ydwka bya w swoim domu. Albo sami chcieli sprawdzi, czy ydw nie zostao, albo kto wyda. Ludzie bd mwi, e ten albo ten, ale kto to zrobi, nie przyzna si i bd oskara faszywie. Ludzie jak ludzie. Bd zawsze na siebie skary. Ze zoci. (Co ja mam z nim zrobi? Ta etyka. Czy tylko solidarno? le przygotowany do czasw, ktre id. Nie uchowa si. Ale ostatecznie po co mam niszczy tego ndzarza? Jaki z tego poytek? Terror? Tylko guchy ferment, szepty, litowanie si, jeden punkt dla lenych.) - Mog was teraz w nocy odesa do wizienia. Za wasze szkodnictwo. Ile macie dzieci? - Szecioro. - Czapka Stasiaka bya ciasno zgnieciona w jego palcach. Winter wyrzuci ku niemu gow znad stou. (Kiedy tak patrz, sam mj pysk jest dostatecznie przeraajcy.) - Mog was odesa do wizienia. Ale na ten raz daruj. Tylko pamitajcie: sprbujcie jeszcze gada, bdziecie aresztowani. My nie panowie i nie Niemcy. Wadza ludowa wie wszystko, co kto powie w wiosce. Zrozumielicie? Stasiakowi zabulgotao w gardle. Odchyla si powoli w ty, spojrza na oficera (zawsze ponieni, zawsze zgnieceni, zawsze drcy, zawsze nienawidzcy, pomyla Winter). - Tak jest. Winter wsta i wycign do niego rk. - Sami zobaczycie, czego my chcemy. My chcemy waszego dobra. Bierzcie ziemi, nie przeszkadzajcie innym bra. Ta ziemia wasza. Nikt jej wam ju nie zabierze. XVIII Jest to dugi trzask, jak rozdzieranej mocnej jedwabnej materii. Mur pka i zasypuje schody. To pocisk artyleryjski wpad przez okno i wybuchn wewntrz. Rwnoczenie z tym odgosem sycha wrzask Danka: Wychodzi wszyscy! Szybko, wy, z noszami, po rannych! Micha! Gdzie Micha?! Brudny

banda na jego gowie rozwinity spada mu na oczy, gwatownie szarpie go i zrywa, odsaniajc krwaw blizn idc ukonie przez czoo. Zatrzymuje si, wyciga z kieszeni pask butelk, popija, ociera rkawem usta. Micha, we ludzi i obsad parter od niemieckiego domu. Stamtd pjdzie natarcie. Trzymajcie, eby nie wiem co. My mamy ich z gry i tych od pola. Dugie echo kadzie si po wystrzaach artylerii. Joanna, Wila i kilku chopcw z noszami biegn na gr. Chd wczesnego poranka. Rowoperowe niebo. Wychodz na podwrze. Znw omot, prucie si muru, smak cegy w ustach, psujcy smak przejrzystej godziny. Micha grupuje koo siebie Fok, Bertranda i jeszcze dziesiciu. Bertrand podchodzi do Danka. - Chc co zaproponowa. Danek klnie, palcem prowadzi wzdu blizny. - Mwcie. - Lepiej nie obsadza gry, wszystkich umieci na parterze, od getta i od domu. Grne pitra nie wytrzymaj. A jak chc nas mie, puszcz samoloty. Danek rzuca mu ze spojrzenie. - Bzdura. Z dou adna robota. A ja tam id, nie wy - dodaje pogardliwie. I za odchodzcym posya: - Defetysta. Bertrand zawraca, gow ma przechylon. - Dlaczego tak mwicie, jeeli to nieprawda? Twarz Danka robi si purpurowa. Krzyczy: - Ja was dobrze znam, pogardzacie tutaj wszystkimi. Mdlcie si do swego witego Marksa, ebym ja was jeszcze kiedy nie dosta. Szlachetna ofiara, psiama. Myli, e jemu jednemu nie chce si zdycha. Tfu! Micha interweniuje: - Zostaw go, Danek, czego chcesz od niego. Teraz nie pora. Dom zajty przez Niemcw, milczcy, adnego ladu ycia, pierwszy promie soca na jego paszczynie, radosny. W zaomach siny cie. O tej godzinie rosa, na niej lad zajczy. Skrzypi w wioskach urawie, echo niesie dwik motka naprawiajcego pug. Gsi ggaj przy ruczaju, we mgle ich podniesione biae skrzyda. Znw wstrzs, przed oknami sypie si z gry gruz.

Foka mwi szeptem do Bertranda: - Szkoda czasu na dyskusje z Dankiem. Tamten obejmuje sobie doni szyj. - Ja go rozumiem. Pi minut, dziesi minut. Stefan, woa Fok po imieniu Joanna. Tylko na chwil, pom mi przy rannych. Czy mog?, pyta Michaa. Ale wracaj natychmiast. Zakrwawione nosze, na nich Ja, najmodszy z zaogi. Lniane wosy w strkach spadaj z zwisajcej w ty gowy. Papierowa skra z niebieskimi ykami. - Chc si z tob poegna - mwi Joanna. - Musimy go odnie zaraz. Konieczna operacja. Tutaj umrze. Stojc naprzeciwko siebie, ciskaj sobie obydwie rce. Rce Joanny s lepkie od krwi rannego. - Pamitaj, uwaaj - mwi bez sensu Foka. Jej umiech. Mwi nagle: - Nie garb si. - I opuszcza rce. - Zdrowa Mario - mruczy Wila i egna si. aski pena. Pan z tob. Najgorsze te dwiecie metrw do rogu ulicy. Potem gupstwo. Bogosawiona pomidzy niewiastami, bogosawiony owoc ywota twego. ebym miaa nie takie grube nogi. Sznur, trzeba rannego przywiza, bo go zgubimy. Foka stoi oparty o mur w bramie. Czuje si poniony, zostajc tu w bezpiecznym miejscu, i rwnoczenie jak czci samego siebie zdaje sobie spraw, e bierno jest ulg. Wypadaj z bramy. Joanna biegnie pierwsza, schylona, szczupa, duy dla niej ciar, nosze chwiej si, za nimi biae mocne ydki i szeroki tyek Wili. Skacz, omijajc leje. Koo nich wytrysk ziemi i bruku, jeden, drugi, biegn dalej, karabiny maszynowe zaczynaj szczeka. Foka wbija palce w mur. I nagle gwatowne pchnicie, jakby podrzucia go spryna. Nie pojmuje nic, jest na otwartej przestrzeni, pd powietrza, nogi w skoku i razem z tym ten obraz, mgnienie: Joanna padajca naprzd, przewracajce si nosze, Wila na czworakach, cignca nosze w bok. I ju to

jest blisko, ju chwyta na rce Joann, krew, czy to jej krew, czy rannego, bieg, o, nie potkn si. Boe, wielki Boe, nie pozwl, nie pozwl, eby to byo to. Brama, kadzie Joann, szarpie za jej bluzk i wtedy przewraca si na ni, uderzony podmuchem. Warkot ogusza, widzi, jak ciana domu pochyla si, pochyla, rwnoczenie uwiadamia sobie, e Joanna nie yje, potem oskot i ciemno. Wycie powietrza, to bomba w podwrze, teraz, i czuje uderzenie w plecy. Tamci. W ciemnoci strzay. yj? By z nimi. Gos Michaa. Nie podpuszcza! Tych, co dojd, granatami. Jasne otwory okien, parter stoi, rozpoznaje Bertranda. Od strony soca Niemcy. Ten, ten - puszcza seri. Niemiec zelizguje si w bok, krzyczy. Tynk rwie si, Micha woa: Uwaa, na boki, grana..., i przez okno wpada czarny przedmiot. Foka zarywa si w sypk warstw na pododze, wybuch. Bertrand kogo wlecze, ruchy rk rzucajcych granaty. Foka rzuca swj, byle jak najbardziej ukonie, podchodz stamtd, z boku. Cofa si - krzyczy Micha - to ci od pola. Zrozumienie, e gry domu i tamtych ju nie ma. Bertrand wlecze rannego. Foka skacze dwa stopnie, eby mu pomc, i wtedy Bertrand puszcza rannego, przysiada, w oczach zdumienie. Trwa to sekund, twarz staje si biaa, kiedy wyciga po niego rk. Bertrand mwi Mamo i przewraca si na wznak, rysy mu sztywniej, Nie?... Nie, nie jego. Foka chwyta rannego pod ramiona. Ale on ma cae plecy rozwalone. Ma krwi i pyu, bezwadne buty bbni o schody. To strzelec Gdula, ten, co naladowa Hitlera, ciskajc midzy warg i nosem kawaek czarnego grzebyka. Szybko! Szybko, syszy nawoywanie. Strach. Za chwil tu, Niemcy. Kadzie Gdul na brzuch, dopdza innych w bramie, tam zapylony trup Joanny, tylko ksztat ciaa, pochyla si, ociera d jej twarzy i usta, potwarte, poysk zbw. Ale ju pdz, dzie, poranek, jasny wiat, nie, nie, y, y, jeszcze nie. Ju tu, rg ulicy, wskakuje do leja. I nagle, majc przed sob wilgotn ziemi, pojmuje, co si stao. Nikt nie dowie si, nikt nigdy nie bdzie wiedzia. Jakby to on sam zabi Joann. Nikomu nie moe powiedzie, e zostawi jeszcze ywego strzelca Gdul. Dostaje ataku histerycznego paczu. Walcie go w eb mwi kto za nim - to si uspokoi.

XIX Pocignity za drut dzwonek zaklekota u furtki. Martyniak, ktry utyka jeszcze po swoim skoku z transportu, wyszed zza grzdek pomidorw i spojrza pytajco na bratow. Ogrd warzywny sta cichy w socu popoudnia. Bratowa pooya motyk na ziemi, wytara rce o fartuch. - Ja zobacz przez szpar. Jak dam znak, to chodu przez tamten pot, za rw. Posza w stron potu. Patrzy za ni, gotw do biegu. Zagldnwszy, odwrcia si i zrobia gest uspokajajcy. Potem podreptaa dalej i przez deski zacza rozmow. Wreszcie przekrcia klucz. Tgi mczyzna z czerwon twarz szed z ni ciek ku domowi. Pozna go ju z daleka. Jak zawsze dugie, oficerskie buty, kdzierzawice si wosy; pod pach nis czarn teczk. Macha rk ku Martyniakowi. Woa: - Ho, ho, kop lat, ledwo was znalazem. Przywitali si. Umiech Martyniaka by szeroki, pokrywa nim niepokj. (Wic jest jednak, ten Borkowski, czego ode mnie chce?) - Mylaem ju, e Niemcy. Nie wiedziaem, e pan yje, panie redaktorze. Borkowski rechota: - Ja tak boczkiem, boczkiem. Byem ju w apance, tu co dzie jest co takiego. Ale na tej linii spotyka si caa Warszawa. Wy tocie dobrze si urzdzili. Taki ogrd - ogarn przestrze wzrokiem - jest kdy ucieka jakby co. A kiedy z Warszawy? - Pitnastego sierpnia. Skoczyem z pocigu. - No, to ju dwa tygodnie. A dom, gdzie drukarnia? - Spalili. Borkowski wyj wielk chustk. - Ju jesie, a gorco. Chciabym z wami porozmawia, Martyniak. Wane sprawy. Na osobnoci. Dom ogrodnika by jednopitrowy, drewniany, jak wikszo domw w tych podmiejskich miejscowociach przy linii zachodniej. Martyniak wprowadzi redaktora przez krzywe drzwi do izby, gdzie stao metalowe ko, miednica i

dzbanek z wod; na pododze rozsypane byy na pachtach nasiona. Siedli naprzeciwko, go na ku, ktre zadzwonio pod jego ciarem, Martyniak przysun si do niego z krzesem. - Zapalcie. wistwo te papierosy. Podrabiane. I gadzc doni kolano, powiedzia: - Wic yjemy. Polutek tu jest. Inni nie wiadomo. Poszli do Abrahama na piwo. Martyniak zapyta: - Ale Warszawa, panie redaktorze. Co to bdzie? Miasto nam rozbijaj w drobny mak. Wzrok Borkowskiego by nieobecny. - Trudno. Ofiary musz by. Ale Rosjanie, choby i nie chcieli pomaga, nie mog tak sta. Same koniecznoci strategiczne musz ich pchn. Miasto, c miasto. Odbudujemy. Przechyli si ku Martyniakowi. - Ale do rzeczy. Jest tak. Nie moemy siedzie bezczynnie. Trzeba dziaa. Zaczynamy na nowo wydawa pismo. Pienidze s. Martyniak myla: wic to to. Oni nigdy nie zostawi w spokoju. Tu miasto si pali, a oni pismo. Po co i co tam wewntrz, to ich nie obchodzi. Ostronie wybadywa tamtego: - Moe to i dobrze byoby. Tylko gdzie tu o tym myle? Ani papieru, ani drukarni. I co dzie apanki. Kolportau nie da si zorganizowa. Borkowski przeci: - Gupstwo. Za pienidze wszystko jest. Papieru, ile chcc. Choby na powielaczu. Ale drukarnia bdzie. Sami Niemcy wynajd w Warszawie. Teraz nawet Hitlera gotowi dostarczy, byle im dobrze zapaci. A umieci choby tu w szopie, w ogrodzie. Dobre miejsce. Martyniak rozwaa, z ktrej zacz strony. Wreszcie odezwa si: - Sam pan mwi, panie redaktorze, e tu przyjd Rosjanie. Tamten uderzy pici w kolano. ko zadwiczao. - No to co? Tu peno takich, co kupuj zoto i chc ucieka z Niemcami, na Wiede. Ale ja zostan i wy zostaniecie, Martyniak. Kto musi robi robot. Nie dalimy si Niemcom, nie damy si i Rosjanom. A za nami jest Ameryka.

Ona nie dopuci. Znw powracao wszystko z tych lat. Przyglda si Borkowskiemu. Widzia go teraz inaczej ni wtedy. Nie mia ju respektu dla jego energii. Dziwi si, e tak dugo by w jego mocy. Eech, tacy jak on. Chciaby wsta i splun. Ale siedzia spokojnie i sucha. - Wy Martyniak jestecie potrzebni. Wiem, e zgodzicie si. Skadalicie przysig. Bylicie dobrym onierzem. Kraj was dzi potrzebuje. Zapyta: - To kiedy to pismo, panie redaktorze? Ju zaraz? - Jak najprdzej. A jak bdzie miejsce na drukarni, znajdzie si drukarnia. Tam gdzie mieszkam, niemoliwe. Szpilki nie wsadzi. Tam gdzie Polutek, w jednej willi pidziesit osb. Martyniak prowadzi wzrokiem po nieheblowanych deskach podogi. - To ja si rozgldn. Moe tu, a moe gdzie indziej. Jak co znajd, to dam zna. Gdzie pana redaktora szuka? Borkowski powiedzia mu adres i dawnym zwyczajem zada, aby adres powtrzy. Kiedy odprowadzi go i zamkn za nim furtk, podszed do bratowej. Przerwaa kopanie. - Co to za jeden? Czego chcia? - E, taki z Warszawy. Ale co chciaem Zosi powiedzie. e ja pewnie tam pojad, do Czstochowy, do Teofila. - Znowu te wasze konspiracje. Mao wam nieszczcia. - Nie adne konspiracje. Jak wyjad, to jakby ten przyszed, Zosia powie, e wyszedem z domu i Niemcy zabrali mnie w apance. Bo jak bdzie tu przyazi, to nic dobrego tu dla was.

XX Foka widzia gmatwanin spitrzonej urwiskami pustyni, wstrzsanej popiesznym biciem pulsu w skroniach. Trzs si w gorczce, poza tym by tylko lekko ranny: kula zdara mu pat skry z ramienia. Wysiek jego myli zmierza do trzymania si w pobliu Michaa. Byle nie straci go z oczu. To, co ich dzielio, nie liczyo si teraz, zaronita twarz Michaa, krople potu na jego czole, podarta bluza byy jedynym punktem, ktrego mona byo si uczepi. Ulice, na ktrych si znaleli, byy rzdami poobtukiwanych ruin, w ktrych mrowia si masa ludzka zgoniona tutaj przez zaciskajcy si piercie boju. Dowiedzieli si, e prba przebicia si do rdmiecia, podjta dwa dni temu, nie powioda si i e otrzymali rozkaz uycia kanaw. Przechodzenie do rdmiecia kanaami ju si rozpoczo. Foce wrci nagle automatyzm tamtego jego denia, jakby zepsuty zamek znowu wskoczy w swoje oysko. Nie przedstawia sobie tego, co si zdarzyo, wiedzia tylko, e to byo straszne, e odtd naley robi co mona, aby zatrze to, usun z pamici, tylko Katarzyna trwaa niezmienna, tym nie dotknita, i tylko ona moga mu dopomc. Jakby z daleka dochodzi go gos Michaa: Cierpliwoci, przyjdzie na was kolej. Wszyscy nie mog wyj rwnoczenie. Poczucie bezsensu, nieszczcia i chaosu byo tak silne, e czu je jak mdoci, wlokc si za Michaem. Dlaczego tu musia by, po co? Ale sta przy Michale, kiedy chude kobiety w pasko opadajcych achmanach sukien, o nieprzytomnych oczach, wygraay im piciami. Zbrodniarze! Mordercy naszych dzieci! Wydali nas na mier, a teraz uciekaj! Cinity kamie rozbi mu usta, ociera je niezgrabnie, oblizujc sony smak. Nie zasoni si rk, kiedy drugi kamie przelatywa koo jego gowy. Tak, jestem zbrodniarzem. Jestem, jestem - powtarza i byo w tym co jak pociecha, dosignicie dna, wszystko byo rwne w ohydzie, przestawaa by czym indywidualnym. Zostali wyznaczeni na barykad od pnocy. Ale tam, wrd detonacji i wzlatujcych bry kamienia, te dosign! ich ten sam tum, ju teraz obojtny na niebezpieczestwo. Cignc powizane sznurami toboy, niosc dzieci, rozczochrane, zmite gromady powieway biaymi pachtami, zbierajc si nie wiadomo skd, z podziemi. Pucie nas, pozwlcie przej do Niemcw -

wznosiy si gosy. Dosy mielicie naszej mki. Dajcie wyj z pieka. Mody chopak w podartej marynarce cinitej skrzanym pasem sta pod barykad. Prbowa przemawia: Ludzie, co robicie, opamitajcie si, wpucicie Niemcw. Zaguszyli go: Oni uciekn do swoich kanaw, nas zostawi! Nie sucha ich, kamcw, niszczycieli! Na nich, nie pyta pozwolenia! Dowdca, szpakowaty oficer, macha pistoletem, strzeli w powietrze, dwik znikn we wrzasku i zgieku kanonady. Ju byli przy nich, rce podnosiy kaway gruzu: Rozbiera barykad! - krzykn jaki mski gos. Z pasj zdzierali pyty, rzucali je daleko, odpychali obrocw. Modzi onierze rozbiegali si na boki, przestraszeni. Kobiety, furie. Gniew ich matki, posuszestwo matce, cios z rki matki, jej wola. Niemcy id! - usysza Foka stojcy przy Michale i dowdcy. Na szczycie barykady kbowisko rk, gw, biaych pacht, przerzucanych worw. Dowdca powiedzia: O Jezu, i zaraz, jakby pochodzi nie z jego ust, krzyk komendy: Ognia! Po nich! Micha zoy si. Foka usysza: Ognia, zacisn cyngiel, sten drga w jego rkach i razem z tym: Niech bdzie, niech si dopeni, zbrodniarz, co robi. Bieg ju za Michaem na barykad, przeskakujc trzepoczce si ramiona kobiety, pas biaej skry, pas dawnej opalenizny, skd skowyt maej dziewczynki: Mamo, mamo. Tam za nimi byy wazy kanaw, inni, naleao broni za wszelk cen. Strzela zapamitale i ta myl: Jeeli teraz zgin, to czy bronic tamtych, co teraz wychodz, czy wasnej nadziei, e std si wydostan? Dopiero po wielu godzinach Micha, ktry pertraktowa z dowdc, powiedzia: Chod. Teraz moe si uda. Na stanowiska przychodzili jacy nowi, jak oni ponurzy, brudni, milczcy. Grupka Michaa ruszya, jzyk Foki by zaschnity jak sztywny, obcy przedmiot w ustach, nie byo tu ju nigdzie wody. Na schodach domu, w ktrym gromadzili si czekajcy na przejcie, opar si o mur, spa stojc. Otworzywszy oczy, zobaczy, e Micha trzyma za rk kobiet w hemie. Wic znalaz on. Znw upyny godziny. Sysza przez sen detonacje, huczenie gosw, nawoywanie, jki. Niemcy wlewaj palc si benzyn do kanaw. Kto mwi przy nim: Znw nasi wrcili, nie mogli przej. Micha szarpn go: Uwaga, idziemy, nasza kolej. Drobna dziewczyna w mokrym kombinezonie, z twarz, ktra bya pokryta warstw bota, staa w

wyrwie prowadzcej na ulic. Na piersi miaa elektryczn latark. Kosmyki jej czarnych krccych si wosw lepiy si do czoa. Ja prowadz. Nie toczy si. Wychodzi pojedynczo. Czoga si szybko. Rw jest oboony pytami. Wyja papierosa i zapaliwszy, zacigna si raz, drugi, rzucia go i przydeptaa. Niemcy s przy dalszych wazach. Musi by absolutna cisza. Kto bdzie mwi gono, spowoduje swoj mier i wszystkich. Odbywao si to wolno. Ju przygotowywali si. Micha wysun naprzd on, ale znw musieli ustpi miejsca innym. Rw idcy od domu przez ulic ku wazowi by niegboki. Jeden chopak czoga si teraz na wznak, wlokc rannego, drugi pomaga mu, idc na czworakach i unoszc rannego za pas. Kule grzechotay o poszczerbione pyty, ktre chroniy przechodzcych. Czy nie lepiej wyprostowa si tam i eby wszystko si skoczyo?, usysza w sobie pytanie Foka i wiedzia, e nie, e nie zdobdzie si na to, bo ucieczka std bya ucieczk od okropnoci w nim samym. To byo zwizane z miejscem, tam w rdmieciu by on inny, jego czyste ubranie zamknite w szafie, dawne ycie niesplamione. Cign rannego, nie wiedz, e on, tutaj, zostawi Gdul, Joann, Bertranda. Stanli nad Gdul, pucili mu seri w te rozorane plecy. Nie, Gdula by i tak nie przey. Wic jeszcze dodaj do tego usprawiedliwienie? Micha - powiedzia spieczonymi ustami. Micha wypycha on. Co? adnego gadania. Szybko. Soce, trzask, chaos rwcego si wiata. Papra si w tej glinie rowu, ju dosiga wazu, z dou Micha woa: Nie stawaj na palce, i nagle pmrok, ucicie zgieku. Opuszcza si po klamrach, metr za metrem, w gb, w bezpieczestwo, jasny krg wazu mala, byo to jak odkrycie nieznanego wymiaru, w uszach dzwonia cisza. Powoli oczy oswajay si z ciemnoci. Daleko w tunelu latarka przewodniczki. Kto trzyma wiec, jej refleks owietla sabo wilgotne ciany i postacie ludzi z pochylonymi gowami. Puap by niski, nie mona si byo wyprostowa. Woda pluskajca na dnie przemoczya nogi, chodzia ciao. Najwitsza Panno, pozwl nam przej, kto modli si gono. Wreszcie zacz si powolny marsz. Chlupotanie, cikie oddechy, stknicia, zderzenia si biegy odbite przytumionym echem. Mijali wyloty korytarzy, zanurzali si w labirynt pod powierzchni miasta. By w tym strach nieznanego, jak strach podrnych w czarnej, milczcej puszczy.

Wszystkie opowieci o tych, ktrzy prbowali przedosta si tdy i po dobie bdzenia wracali w to samo miejsce, z ktrego wyszli, albo wyaniali si na ulicy zajtej przez Niemcw. Ten zapach, czy to nie zapach benzyny? Kark zgity bola, nogi lizgay si, potykay o mikkie przedmioty pod powierzchni strumienia - trupy tych, co tu padli, czy porzucone pakunki? Wszystko zaleao od przewodniczki. Wte, poruszajce si wiateko znaczyo tam, na przodzie, jej obecno. Uderzy si gwatownie o plecy Michaa. Latarka na przedzie zgasa. Stali nieruchomo. Usysza szept: Nad nami Niemcy. Czeka kolejki. Przebiega pod wazem po dwch. Podaj dalej.

XXI

Karafki z wdk midzy czerwonymi i biaymi kwiatami georginii byy pokryte ros. Piotr Kwinto dziwi si, e mieli tutaj ld, dotyka z upodobaniem biaego obrusa. Prawie kada twarz przywoywaa mu wspomnienia dawnej, przedwojennej epoki. Baruga zmobilizowa na przyjcie kogo mg z pisarzy i artystw, ktrzy znaleli si po tej stronie, w Lublinie. Trzymali si sztywno, czujni, rzucajcy niepewne spojrzenia ku miejscu w podkowie stow, gdzie midzy Barug i ministrem Pekielskim siedzieli, barczyci w swoich wojskowych bluzach i epoletach, gocie - rosyjscy korespondenci wojenni. Piotr sprawdza na rysach zebranych lady tych lat: ostrzejszy rysunek podbrdka, bruzdy, ale czciej zatarcie wyrniajcych si cech, kiedy pielgnowanych. Jak przedwojenne wiersze i obrazy traciy swj charakter, ktry zdawa si kiedy indywidualny, ukazujc teraz swoj przynaleno do pewnego pokolenia, pewnej klasy, pewnego okresu, tak twarze ludzi nie chronionych ju przywilejem pienidzy ni uznania przynosiy ze sob anonimat tumu. Rwnie wytarte marynarki czy kurtki robotnicze zapite pod szyj redukoway ich, jak naleao, do skromniejszej ni niegdy roli, ukazyway, czym byli: tymi, ktrym udao si przetrwa. Minister Pekielski zacz przemow, zwracajc si ku rosyjskim gociom. Mwi o niezwycionej Czerwonej Armii, ktra przyniosa wyzwolenie, i o wiecznym odtd sojuszu dwch narodw. Skryty umieszek przewija si po ustach uczestnikw bankietu, oczy byy utkwione w talerzu. Ton Pekielskiego by podniosy, kadencje podkrelone jak w kazaniu. owili w tym jego przeszo: wiedzieli, e by kiedy ksidzem, zrzuci sutann, sta si wojujcym ateist; nalea do partii socjalistycznej, do jej lewego skrzyda. Zrobiono go teraz ministrem, gdy by to gest politycznie wskazany. Wznis toast, pito, klaskano pobaliwie. Nastpnie wsta Baruga, w swoim mundurze majora. Teraz suchali uwanie, marszczc brwi, starajc si przyswoi nowe dla nich sformuowania. To byo co innego. Baruga nie by Pekielskim. Tak wiele od niego zaleao. Balansowa zrcznie pomidzy sprzecznymi wymaganiami, jakie stawiaa

mentalno sabo przygotowanej publicznoci i mentalno Rosjan. Dla pierwszych mia sowa o demokraci, suwerennoci narodu i agodnej rewolucji. Dla drugich wspomnienia o bohaterstwie sowieckich onierzy, dziki ktremu sprawdziy si proroctwa, e najwikszy nard sowiaski bdzie zbawc wiata. W poowie przemwienia przeszed na rosyjski. Zakoczy toastem na cze generalissimusa Stalina. Wszyscy zerwali si, klaskali stojc. Gdyby nienawi miaa czarn barw - pomyla klaskajc Piotr - ta sala byaby zalana ni jak atramentem. Gocie odpowiadali wedug starszestwa wojskowego stopnia. Pierwszy by pukownik, korespondent moskiewskiego czasopisma. Wysuwajc szerok szczk, wylicza zwycistwa Czerwonej Armii i kady ustp koczy jak refrenem: My moguczy, bijc pici w st. Wybra dobr taktyk - ocenia Piotr. Przypomina o sile jest tu najbardziej skuteczne. I skutki byy widoczne na twarzach suchaczy - przestrach i troska. Toast, gorliwe oklaski. Gocie skoczyli, zacz si gwar rozmw, niko napicie. Ale ju kto zadzwoni widelcem w kieliszek. Obracali szyje w tym kierunku. Piotr pamita, e mwca - abstrakcyjny malarz - nalea dawniej raczej do prawicy. Teraz, jkajc si (decyzja musiaa go duo kosztowa), czerwienic si, zapewnia o oddaniu artystw sprawie reform i rewolucji. W kadym z obecnych toczya si ju oczywicie walka: czy powinienem zabra gos i czy jeeli tego nie zrobi, nie bdzie mi to poczytane za ze? Piotr stara si zauway, czy Baruga daje pozna po sobie, jak si bawi. Ale nie, nie byo w nim nic prcz dobrotliwej jowialnoci. Schwyci rozbawione spojrzenie Juliana Halperna. Byo to co w rodzaju totalizatora. Kto bdzie nastpny? Szukali nawzajem po sobie i kady nowy, wyskakujcy nad rzdy gw, wypowiadajcy kilka zda zdawionym gosem budzi poruszenie i pomrukiem wygaszane komentarze. Buniewicz, nazywany popularnie Bunio, ktry siedzia obok Piotra, zapija miech maymi haustami wdki. Jeszcze nie maj wprawy. Tak si mcz. Zdaje si im, e kady musi powiedzie co oryginalnego. Stopniowo zainteresowanie sabo, rozgrzane alkoholem gowy pochylay si ku ssiadom, opowiadano dowcipy, mwcy teraz dugo musieli dzwoni, czekajc na cisz, dym papierosw gstnia, wznosi si pod arwki, ktre paliy si jak zawsze tutaj nierwno, bo prd elektrowni by saby. Kelnerzy w

biaych kitlach nie pierwszej czystoci roznosili misne potrawy, ktre zwaywszy na ilo wojska w miecie i trudnoci aprowizacyjne, byy czym widywanym tutaj rzadko. Sualczo ich ruchw le maskowaa lekcewaenie. Piotr mia przed sob Korpanowa. Ten nie by gociem. Przebywa w miecie od kilku tygodni, przygotowywa tek plansz o okruciestwach hitlerowskich i robi dla niej szkice na terenie obozu koncentracyjnego w Majdanku. By to nieduy czowiek o ziemistej twarzy, ktrej kolor zlewa si z kolorem zarostu nad grn warg. Wojskowa bluza z oznakami lejtnanta Czerwonej Armii nie moga zmieni jego nieodwoalnie cywilnego wygldu. Siedzia ze spuszczon gow, zamylony, wstawa, klaska, udawa, e pije, zawsze z tym samym wyrazem nieobecnoci. Piotr, patrzc na niego, czu si winien. Kilka dni temu spotka Korpanowa na ulicy. Rozmawiali chwil po rosyjsku i Korpanow dotkn palcem ksiki, ktr Piotr trzyma pod pach. Co to jest? Czy mona zobaczy? Piotr zrobi ruch, jakby chcia ksik mocniej przycisn ramieniem. Powiedzia: E, to nic ciekawego. Wiersze. I zaraz poda tom Korpanowowi. Widzia gorzki i smutny umiech tamtego i zrozumia, e go zrani. Nasze wiersze, nasz aciski alfabet to nic ciekawego dla was, Rosjan, nie mieszajcie si do naszych spraw. Korpanow otworzy ksik, obejrza z upodobaniem fachowca. adnie wydane. Poegna si zaraz. Odchodzc, Piotr wiedzia, e to ju nie da si naprawi. Kim by Korpanow? Kt moe wiedzie, co myla, jak mia przeszo? To, co malowa, miao ostre, chorobliwe barwy - gestapowcy z pejczami, upiory winiw w pasiakach, stosy nagich trupw w sinym, tym i zielonym owietleniu. Kompromis midzy dnoci do ekspresji i fotograficznym stylem sowieckich ilustracji. Fasz, krokodyle zy? Piotr pamita Ural. Ale zbyt, jak mu si zdawao, rozumia mechanizm ycia tam, w Rosji, aby nie odgadywa z malarstwa Korpanowa jego de idcych zawi drog. Przypomnia sobie pierwsze po latach spotkanie z wacicielk domu, od ktrej poyczy ksik. Zostao to zapacone. Zachowa si wobec Korpanowa tak samo jak tamta dama wobec niego. Wizy pomidzy nim a tymi, od ktrych, jak sdzi, ju si odci, byy silne, te same reakcje. Pi jak inni, starajc si zaguszy obrzydzenie, ktre byo zamcone przez wtpliwo, czy ma do niego prawo. Postpowanie tych ludzi byo

poniajce, ale przede wszystkim dlatego, e nienawidzc, pochwalali, i pochwalajc, tym wicej nienawidzili. Jednak czy naprawd uzasadniona bya ta nienawi, jak czu w sobie samym, patrzc na wielk pi pukownika, kiedy opuszczaa si na st przy sowach My moguczy? Skd bierze si ta pogarda wobec Rosjan? Uczucia narodowe? Ufa im? Ulega siom tradycji? Dama wobec niego, on wobec Korpanowa. Schematyzm emocjonalny trafiajcy w prni, podlego bezsensownym odruchom. Jeeli tak myl, czy nie dlatego, e sia jest dla mnie realna? Razem z tym co jak mdoci od zapachu niewieego misa. Zarumienione twarze pochylay si nad talerzami, jedli arocznie, smakujc, dyskutujc o dawnych, przedwojennych gatunkach misiwa i napitkw. Ju cignite emocj rysy rozpyway si w rozmarzeniu sytoci. Tu i wdzie zaczynano opowieci na ulubiony temat - o rodzajach mierci, ktra dosiga znajomych i przyjaci. Wtroway tym opowieciom gone rechoty. Czy naprawd miech jest zawsze znakiem triumfu tych, ktrym mogoby si zdarzy to, co si zdarzyo innym, a nie zdarzyo si? - pomyla. - Czy miejc si, wyraaj przez to swoj rado, e im si udao? Naturalnie, pierwsz nagrod powinien dosta Leon - sysza koo siebie. To rekord olimpijski. We wrzeniu 1939 roku, we Lwowie, akurat wesza Czerwona Armia, zatru si grzybami. Umrze z zatrucia grzybami! Taka wznioso, takie lekcewaenie historycznych wydarze! C za spryt, czy kto mgby go o to posdzi? Wychwytywa znane mu nazwiska, ktre pami czya ze zdarzeniami, z tym a tym dniem, przyjciem, spotkaniem... kazali wszystkim mczyznom ubra si i wyj. Roman jak sta, w piamie, uciek na strych. Karol, posuszny, ubra si i zeszed na d. W Owicimiu y trzy miesice. Zawsze by porzdny i pilny - mieli si. Za jego zdrowie. Za jego zdrowie... Mwiem jej, tumaczyem, e to puapka. Nie, upara si. Moga mieszka spokojnie, papiery miaa murowane, z powierzchownoci nikt by nie zgad, e jest ydwk. Nagle Piotr zobaczy j - byo to na par miesicy przed wybuchem wojny. Graa w sztuce Nasze miasto Thorntona Wildera.8,
8 Nasze miasto - sztuka Thorntona Wildera (1897-1975), amerykaskiego powieciopisarza i dramaturga, z 1938 roku (polska inscenizacja - 1939). W trakcie pobytu na placwkach dyplomatycznych w Stanach Zjednoczonych Miosz pozna Wildera osobicie. Zdaje si, e ostatnim przedstawieniem widzianym przeze mnie i Jank w Warszawie byo Nasze miasto

Amerykaski podlotek z zadartym nosem jedzcy lody. Powiada mi, e ci, co wyjechali z pierwsz parti, s ju we Francji, w Vittel, przyszy od nich kartki, dostaj czekolad - cze-ko-la-d! - trzs si aktor Karcz. - Ja jej, e gupia. Ona, e nie, e ocenia to jako jedn szans na sto, ale e ma dosy tego ycia, e to miertelna nuda. Pienidze jej si skoczyy? - Bzdura, miaa pienidze, przysza do mnie, elegancka, nowa torebka, buty ze wiskiej skry. Nuda, no. Pokazuje paszport Hondurasu. Zgosia si. Wykoczyli ich gdzie w Niemczech... Nie by wcale w getcie, umar, bo zaci si yletk, zakaenie krwi... Z Owicimia zabrali j do Ravensbruck. Ale o tych wszystkich, co znikli bez ladu tam, ktrzy mieli mniej szczcia ni Piotr? Nie, o nich wspomina nie naleao. Wic odtd zawsze przemilczenie, spontaniczno uczty podszyta rozwag, utajona cenzura dziaajca nawet w stanie opilstwa, jzyki rozwizujce si do ustalonych obaw granic? Wiedzieli wiele i tak wiedzc, zachowywali si jak uczestnicy spisku. Widzia, e Julian jest zajty rozmow z mczyzn w kurtce wojskowej bez oznak. Nazywa si Wolin - zapytany Bunio przeciga z luboci pgosem, jak zawsze, kiedy sytuacja dostarczaa mu zoliwej uciechy mwi, e to nie jest jego prawdziwe nazwisko. Czym by dawniej, nie wiadomo. Podobno bi si w Hiszpanii. On jest z tych, co bd robi porzdek. NKWD. Pomaga organizowa Urzd Bezpieczestwa. Umwiem si z nim na wdk, naturalnie. Wanie wtedy tamten, jakby zgadujc, e rozmawiaj o nim, spojrza w ich stron. Byo to spojrzenie szybkie, przytomne, izolowane od otoczenia. Wrd rozcignitych w miechu ust, gestykulujcych rk, stukajcych o siebie kieliszkw, ktre taczyy przed Piotrem, sine oczy, ktre zatrzymay si na nim, miay w sobie chd grskiego szczytu. Trwao to sekund, nagle trzewiejc, poczu przykro, e jest tu wsplnikiem czego, co Wolin sdzi. ... Przychodz do niego kto obok opowiada i pokazuj zapotrzebowanie do kasy pastwa. Zaraz, powiada, to ja zaraz. To moe dostan od was, ministrze, podpis, ebym mg podj w kasie? Nie, nie trzeba, nie ma jeszcze adnej kasy. Tu kasa. I wyjmuje z kieszeni wypchany
Wildera i teraz yczliwo, a nawet przyja cenionego przeze mnie pisarza miaa dla mnie du wag. Wilder uwaa, e powinienem zosta w Ameryce i obiecywa urzdzi nas na farmie, gdzie mgbym spokojnie pisa - wspomina poeta w Roku myliwego (zapis z 22 listopada 1987).

portfel. Kasa pastwa w portfelu. Ha! Ha! Przechylajc si w ty, oddawali si haaliwej wesooci. Wolin przebieg oczami po nich i ju znw tumaczy co Julianowi, wac w doni zapalniczk. Rozmawiano o wrbach. Mnie wrka nic nie chciaa powiedzie. Bunio garbi si z wyrazem smutku. - Powiedziaa tylko jedno zdanie: Do osiemdziesitego roku ycia bdzie pan jada w dobrych restauracjach. Gajewicz kiwa gow z aprobat. To si sprawdza, ale czasem na odwrt. Na przykad Tadeusz. Ostrzegalimy go, to on w kko to samo - nie boi si gestapo, wrka przepowiedziaa trzydziestego maja jego lub. Aresztowali go trzynastego maja. Rozwalili dokadnie trzydziestego. Wrka pomylia linie mioci i mierci. miech Bunia z absurdu wiata mia w sobie odcie zadowolenia z potwierdzanej cigle na nowo tezy. Tar twarz pokryt ciemnymi plamami i pi wdk ze szklanki od sodowej wody. Przysun si do Piotra i powiedzia niespodziewanie: Ty widziae ju to wszystko. Teraz to si powtarza. Bd wi si i gra gr. Wierzaj mi, ja jestem uczciwy. Ja nie kami. Jedyna rzecz, ktr umiem, to zabawnie pisa. I bd pisa dla kadego, kto zapaci. Tak byo zawsze, jak wiat wiatem, z pisarzami. Reszta to zaganie. Pijastwo wchodzio w faz uciskw i serdecznoci. Korpanow, ktry poprzednio rozmawia z ssiadem o Goi, siedzia teraz milczcy, melancholijny. Dokoa chwalono nawzajem swoje wiersze i ksiki. Ale to jest najlepsza powie ostatnich dwudziestu lat! Zawsze mwiem, e poza nami kilkoma literatura nie istnieje! Jak moesz porwnywa siebie z Tomaszem, jego styl to prchno. Jziu, za to, emy przeyli, prosit. Pij zdrowie najwybitniejszego poety naszych czasw. Kogo wyprowadzano, kto kci si z kelnerem, dajc jeszcze alkoholu. Na zaplamionych kaw obrusach wokoo przepenionych popielniczek walay si niedopaki. Wstawali od stou, chwiejc si na nogach, stpajc niepewnie. Powietrze przejrzystej nocy odurzyo Piotra, opar si o framug. Grupki wychodzcych niky, gadajc, w pustej ulicy. Uwiadomi sobie, e przez cay czas przyjcia myla o tym, co si teraz dziao w Warszawie, i e gniotce go obrzydliwe niedomwienie z tym wanie byo zwizane. Spostrzeg, e obok niego Korpanow sam, z rkami w kieszeniach, gapi

si na gwiazdy. Powiedzia do niego: - Nie lubi bankietw. I stosujc wyuczony sposb ograniczonej prawdomwnoci, uzupeni wytumaczeniem: - Czowiek na nich zapomina o tym, e cigle jeszcze jest wojna. - Uhu - odpowiedzia Korpanow.

Cz II
Korkirejczycy wyrzekli si zamiaru wywaenia drzwi, dostali si na dach, wycili w stropie otwr, przez ktry obrzucili tych we wntrzu strzaami i pociskami. Nieszczliwi chronili si, jak mogli; wielu z nich zadao sobie mier wasn rk, podcinajc sobie gardo strzaami, ktre ku nim paday, wieszajc si przy pomocy rzemieni od ek, jakie mogli znale, albo przy pomocy sznurw sporzdzonych z ich ubrania. Tak oto, przez wiksz cz nocy, ktra okrya t straszliw scen, wszelkie rodzaje mierci staway si ich udziaem i zginli, bd z wasnej rki, bd od ciosw, ktre na nich paday z gry. Z nadejciem dnia Korkirejczycy zaadowali ich trupy na wozy i wywieli je poza miasto. Wszystkie kobiety, ktre schwytano w twierdzy, oddano w niewol. Taki by los, zgotowany przez parti ludow Korkirejczykom, ktrzy schronili si w gry. Ta godna uwagi rewolucja dobiega koca, przynajmniej gdy chodzi o obecn wojn. Profesor Gil odoy piro i siedzia nieruchomo. Ta dziewczyna. Jej biaa bluzka, czerwony krawat, ona, jedna z tysicy chopcw i dziewczt, ktrych dziecistwo upyno w latach wojny, kiedy decydowa si ksztat tego, czym miao by ich ycie, ich myl. Przysza, eby zapyta, co znaczy sowo stoicki. Potrzebne jej to byo do referatu. Mieszkaa z koleank przez cian, ale widywa j rzadko. Wszyscy oni: referaty, praca, dyscyplina, zebrania, pochody ze sztandarami i z portretami wodzw. W mechanizmie spoecznym za wszystko si paci: dla niej, crki dozorcy, i dla takich jak ona uniwersytety, przyszo. Ale nigdy nie pozna tego, co on sam zna kiedy w modoci, niepokoju wymykajcej si prawdy, ktra jest jak dotyk nieprzetumaczalny na sowo. Joanna umara, walczc przeciwko hitlerowcom, ale w istocie bronic tej dziewczynie dostpu do uniwersytetu: gdyby nie nowy system, crce dozorcy byoby moe rwnie trudno wydosta si na powierzchni jak kiedy jemu. I nic nie znaczy, e Joanna nie chciaa broni zego porzdku. Obiektywnie, jak dzi si mwi, bronia. Obiektywnie? Da jej, co mg da. Lata miny, wiele lat, ale nie znikna pami jej rki oplatajcej mu szyj, kiedy siedziaa, maa, powana, na jego kolanach, suchajc opowieci o greckich herosach i

pbogach. Da jej poczucie tajemniczoci wiata i tajemniczoci historii. Uczy j chwiejnoci i zmiennoci ludzkich miar, w obliczu ktrych jedynie wany jest akt, jego intencja, rzucana na nieprzewidziany osd potomnych. Wychowa j do nieustajcego zainteresowania sprawami ludzi i t nieznan przyszoci, ktrej nie zdobywa si inaczej ni poprzez decyzj kadej chwili. Dana mu bya nagroda szczcia mioci midzy ojcem i crk, codziennych wzajemnych zwierze o pracach i nadziejach. Gdyby wtedy, przed wojn, wysa j, jak chcia, do Szwajcarii, nie zdarzyoby si to. Ale czyo ich zbyt wiele, jej studia, jej pomoc w jego zatrudnieniach. I teraz, tyle razy, w nocy, na pograniczu snu i jawy, widzia, jak rozpada si w ziemi materia ciaa Joanny, may, drobny szkielet oddalajcy si w minione wieki ludzkoci. Tukidydes. Ta godna uwagi rewolucja dobiega koca. Miary. Majc przed sob dziewczyn w biaej bluzce i czerwonym krawacie, wiedzia, jak ona patrzy na niego: mieszny, odsunity profesor, reakcjonista, nieszkodliwy, niech sobie yje, nie rozumie nic z wielkoci nowej epoki. Buruazyjna mdro, mona z niej korzysta, ale ostronie. Pojcia umieraj, na dugo, jak kiedy w zmierzchajcej Grecji, a kiedy s na nowo podjte, przypomniane, nie s ju tym samym, zmieni je bieg Heraklitowej rzeki. To, co byo w nim, w Joannie, wrci nieprdko, ju inne. Ale temu dziewcztku nie umiaby ju nic wytumaczy. Nie zrozumiaaby go, gdyby jej mwi, e nowy wiat, w ktry wierzya, jest dlatego wiatem okrutnym, i brak mu szacunku wobec zoonoci czowieka, szacunku, ktry by moe winien nazywa si pobono. Nie zrozumiaaby te, gdyby poda w wtpliwo to, co stanowio teraz podstaw wychowania: wiar w nauk, ktra odkrywa prawd absolutn historii. Marks, brodaty obrazoburca, niszczyciel absolutnych prawd, wielbiciel Ajschylosa, czy mg przypuci, e w jego imi pokolenia bd maszerowa w karnych kohortach, przekonywane przez tych, co posiedli si, o wiedzy, ktra nareszcie staa si udziaem ludzkiego gatunku? Wiedza, niewzruszalna, dlatego e wsparta si, e wedug tej wiedzy sia jest potwierdzeniem najwyszym, koo bez wyjcia genialnego Hegla. Za czterysta, za piset lat umiech politowania bdzie pojawia si na twarzach tych, ktrzy bd wymawiali sowo: Weltgeist. Tak, ale zanim to nastpi, nie bdzie znana lito; adnej innej drogi dokonania ni poprzez lep wiar, tym razem

przybran

naukowe

ozdoby.

Wracajca

potrzeba

fanatyzmu,

jego

uyteczno. Jeeli ci wszyscy modzi, tacy jak ta dziewczyna, byli szczliwi? Odbiera im pewno, budzi burze, ktre pi, niewiadome siebie samych, w ich sercach - jakie prawo? Trudna do zniesienia bya pogarda. Pogardzano takimi jak on i musia to akceptowa. Nie tylko to: termin mentalno drobnomieszczaska obejmowa przecie wszystkich, ktrzy nie okazywali cakowitej aprobaty. Jego i tych, ktrych uwaa za swoich wrogw. W pierwszych latach po wojnie, kiedy nie umia jeszcze znie samotnoci, odwiedza znajomych, ktrzy jak on zamieszkali w tym zrujnowanym miecie, skd wygnano niemieck ludno. Nad ciastkami i filiankami kawy szeptano z gorczkowymi wypiekami ostatnie wiadomoci z zagranicznego radia i opowiadano o bolszewickim rzdzie zoliwe dowcipy. aosna gupota tych ludzi, tej warstwy skazanej na zagad, bya dla niego wyrzutem sumienia: oto ci, ktrzy byli odpowiedzialni za porzdek rzeczy w kraju przed wojn, za wszystko, co byo dla niego wstrtne. Od podobnych im, kiedy, w modoci, dozna upokorze, ktrych nigdy si nie zapomina: syn galicyjskiego chopa, przepychajcy si przez uniwersytet moc swego zdrowia i uporu, nie umiejcy si zachowa, nie wiedzcy, co pocz z rkami. Pniej by ich: profesor. A teraz w dodatku jeden z opornych. Stowarzyszy si z nimi znaczyo podtrzymywa fikcj przynalenoci do tego rodowiska. Przesta utrzymywa stosunki, nie bywa nigdzie. Ale zwizek z nimi trwa, narzucony przez tych, co rzdzili: mona byo by tylko za albo przeciwko. Nie liczyy si niuanse. Jego koledzy z uniwersytetu jeden po drugim proklamowali swj akces do zasad marksizmu-leninizmu-stalinizmu. Skaniaa ich do tego nie tylko troska o utrzymanie katedr. Nie mogli znie pogardy, zaczynali j okazywa sobie samym; jeeli byli oporni, to czy nie dlatego e nie wyznajc sobie, byli zdeterminowani klasowo? Unikn habicego - we wasnych oczach spadnicia w otcha, gdzie wydziedziczeni wspominali dawne, dobre czasy i czekali przyjcia Amerykanw, mona byo tylko w jeden sposb - przyjmujc cakowicie ortodoksj. Zreszt pomagano im w tym, uatwiajc stopniowe, bezbolesne przejcie. Dziewczyna w biaej bluzce i czerwonym krawacie bya mu blisza ni ci,

z ktrymi przed wojn wymienia uprzejmoci i uciski rk. Oto marzenie spenione: uniwersytety otwarte dla chopskiej i robotniczej modziey. A jednak nie, to byo poza tym, za co paci si najwysz cen. Za oknem zegar na poszczerbionej gotyckiej wiey wybija godzin. Nie lubi tego miasta. Cay jego rodek by dotychczas pltawiskiem ruin, spalone zostao w 1945 roku przez Czerwon Armi, ktra tu oblegaa Niemcw. Chodzi na spacery nad brzeg kanaw, stawiajc wielkie kroki, w pustce, ktra zawsze tutaj, na wiosn czy jesieni, miaa te same barwy: chorowitej trawy, zardzewiaych elaznych sztang, ktrych skrcone koce wyaniay si z ziemi, rozsypujcej si cegy. Tu, koo tego miasta umara mu ona, zaraz po wyjciu z obozu, do ktrego wywieli ich z Warszawy. Przyj to wtedy prawie obojtnie, by saby i myla, e dla niego rwnie to byo kwesti dni. Ale tyfus go oszczdzi. Pniej std wyruszy na poszukiwanie Joanny i wrci w te zrujnowane ulice, nie bardzo wiedzc czemu. Dlatego e trzeba byo dokd wrci. Decyzje? Rozwino si to przecie automatycznie. Wykadajc, mwi, o czym by przekonany: e perspektywa, w jakiej widzi si wypadki historyczne, zmienia si bez ustanku i e przeszo, jak biedne upiory Hadesu, odywa na chwil, tylko kiedy jest karmiona krwi wspczesnych. Przeszo Grecji bya wskrzeszana wci inaczej i za kadym razem suya do wsparcia tez dyktowanych przez namitno historykw. Stara si przekaza studentom, na ile niebezpieczestw jest naraone poszukiwanie prawdy, jak nike jest i zarazem jak wspaniae jej wiateko, pomie wiecy, ktr wci gasi wiatr. Nie cofa si przed mwieniem o Marksie. Jeeli, wedug niego, prawda jest narzdziem klasowej walki, to czy kiedy powstanie nowe spoeczestwo i zniknie potrzeba walki, nie musi ukaza si oczom ludzkim nie przeczuwany jeszcze obraz zjawisk? Usunicie go z katedry odbyo si grzecznie. Umotywowano to nie tyle wiekiem - pidziesit osiem lat to byo za mao - ile przejciem przez obz koncentracyjny i potrzeb odpoczynku. Teraz znw, jak cigle od tamtej chwili, zadawa sobie pytanie: czy bya w tym jego decyzja i czy naprawd liczy si z odebraniem mu katedry czy te zapomnia o takiej moliwoci, biorc zbyt powanie okres przejciowego liberalizmu? Znale odpowied byo wane. Ale nie mona byo jej znale.

Podrywanie wiary w zdolno poznawcz rozumu ludzkiego. Szerzenie buruazyjnego agnostycyzmu i obiektywizmu. Taka, wiedzia to, bya diagnoza jego choroby. Granice pomidzy zwolennikami wzgldnoci moralnych i intelektualnych ocen, ktrych uwaa za hab dwudziestego wieku, i tymi, ktrzy, jak on, starali si zniszczy jak najwicej faszu stojcego na drodze do poznania - byy przez rzdzcych celowo zatarte. Ale wasna szlachetno bya wtpliwa. By oddzielonym od tych dziewczt i chopcw w czerwonych krawatach znaczyo by oddzielonym od ycia; jakiego, mniejsza o to, ale ycia. Izolacja, czy chcia, czy nie chcia, ju go ksztatowaa, sowa, ktre si nie rodziy, cige spdzanie mylowego podu, zatruway wewntrznie. I oni, stworzywszy takie warunki, aby mie racj, mieli racj: kto by przeciwko nim, cofa si, kto chcia i naprzd, musia ich religi przyj. Czy pozosta przez to wierny Joannie? Jej mier bya fizyczna. Byo to zatrzymanie w punkcie czasu. Ale on, przez swj wybr, prbujc zosta, kim by, nie zostawa, kim by. Nie idzie si bezkarnie przeciwko rytmowi otoczenia. Wtedy kiedy wyszed z rodzinnej wioski do miasta, peen woli walczenia o postp, nie spodziewa si, e kiedy spotka go taka poraka. Poczu chd, wiosny tych lat byy leniwe i bezsoneczne. Obcign swj sweter i spostrzeg, e znw zapomnia poprosi o nici i przyszy guzik. Wzi piro: Partia arystokratyczna zostaa, rzec to mona, zniszczona. Ateczycy zwrcili agle ku Sycylii, pierwotnemu celowi ich wyprawy. A do Elby

I Dopiero w kwietniu Piotr Kwinto przyjecha jeepem do Warszawy. Przedmiecie Praga byo takie, jakim je zna przed wojn. Brudne czynszowe domy, midzy nimi drewniane, wykrzywione ze staroci baraki, dugie proste ulice zabrukowano niechlujnie okrgymi kamieniami, wiatr (zawsze tu wiatr) wzbijajcy wiry piasku i miecia. Tylko przeamane wiee kocioa w. Floriana i bryzgi pociskw na niektrych murach przypominay o dziaaniach wojennych. Ale Praga bya inna. Jej gwna ulica zmienia si w bazar i koczowisko. Sowieckie dziewczyny, w wypchanych obfitymi piersiami bluzach, reguloway ruch; wojskowe ciarwki, jeepy, pordzewiae samochody suce dawniej za takswki, riksze, rczne wzki; tum: sowieccy piechurzy, tankici, enkawude, kobiety w chustkach, w narciarskich butach, z plecakami, cywilni obdarci mczyni z workami, polscy onierze - wszystko to kbio si, sprzedawao i kupowao koszule, samochodowe opony, konserwy, sztuki materiau, wdk, rczne harmonie, kalesony, radia, popalone ksiki - bogactwa zebrane z ruin po drugiej stronie rzeki i zagrabione w Niemczech. Przy bramach niektrych domw stay warty: nowy rzd przenis swoj siedzib do stolicy i umieci swoje dopiero tworzone urzdy w ciasnych mieszkaniach robotniczego przedmiecia. Ulica dygotaa od wrzawy. Ciarwki zatrzymyway si przy chodnikach i gromady chopcw, suc szoferom za zapowiadaczy, wrzaskiem zachcay przechodniw: Ju odjedamy, ju odjedamy. Warszawa, tylko dwadziecia od ebka. Szofer Piotra kl. Ulica wiodca ku miastu bya zapchana kolumn pojazdw, ktra poruszaa si powoli, znw przystawaa, znw ruszaa tylko na chwil, zdawao si, e bd musieli czeka dugie godziny. Piotr zabawia si obserwowaniem tego, co dziao si przed nimi: widzia ty ciarowej platformy, na ktrej leao kilkanacie opon. onierz sowiecki gramoli si na platform, spada, ruchy jego byy niezgrabne jak na zwolnionym filmie. Wreszcie znalaz si na grze i prbowa stoczy jedn z opon; by jednak zbyt pijany, przewraca si na opon, opona toczya si na niego: gra z wysikiem woli cyrkow grotesk nieudanej kradziey. Dosigli teraz rzeki. Wiosenne, strzpiaste oboki, wiatr swobodnej przestrzeni, filary zwalonych mostw. Rybitwy ze skwirem kryy nad mokrymi

achami. Po drugiej stronie, w zimnym socu, zygzakowata linia ruin. Ich kolor, nie wiadomo dlaczego, przypomina miso. Koskie miso - skojarzenie bezsensowne, bo w istocie odcie by janiejszy. Piotr mruy oczy i prbowa rozpozna znane mu dawniej gmachy. Ale nie mg ich odrni; chaos ostro osypanych cian, dziur, ukonych pkni, plam. Tylko czternastopitrowy budynek przy placu Napoleona wznosi si nad tym pasmem; straci dawn swoj wysmuko, wyglda jak poobgryzany kaczan kukurydzy. Przejechali przez drewniany most; chwia si, chodzi na boki, nadmiernie obciony jedyna teraz arteria przez rzek; zbudowali go sowieccy saperzy. Przy wyjedzie z mostu z wysokich supw patrzyy ku nim twarze czonkw nowego rzdu, olbrzymie, nieudolnie namalowane na paszczyznach z desek. Ciarwki, wypenione zbit mas stojcych kobiet i mczyzn, ktrzy obejmowali si wzajemnie, eby nie upa - wygldao to na serdeczny ucisk skakay, zakrcay, niky wrd dekoracji rumowisk. Piesi, obadowani tobokami i walizkami na rzemieniach, meblami, pracowicie darli si pod gr wrd pojazdw po pochyej jezdni. Piotr nie bardzo wiedzia, gdzie si skierowa. Nie byo adresw, nie byo twarzy, telefonw - nic, tylko ulice. Ale te te zaledwie istniay. Na miejscu dawnych jezdni wska cieka, ktr wydeptali wracajcy do swoich dawnych siedzib ludzie i ubiy wojskowe samochody. Jeep spada w d, lizgajc si po osypiskach, to znw wspina si na wysoko dawnego drugiego pitra. Py cegy zgrzyta w ustach. Sodki zapach trupw, rozgrzanych ciepem wiosny, lea strefami. Zbliajc si do ulicy, przy ktrej Piotr mieszka przed wojn, natrafili na nie rozebrane jeszcze barykady. Zostawi jeep i poszed dalej pieszo. Kostka bruku bya zerwana. W piasku stay naprdce sklecone drewniane krzye. Par grupek ludzi zajtych byo kopaniem. Usta i nosy mieli przewizane chustkami. Kobiety przyklkay na brzegu dow, zagldajc do rodka. Zatrzyma si nad jednym z tych dow. Wizka szarych szmat, skrcony zarys ciaa roztapiajcego si w brudn ma i tylko jasne, powe wosy nietknite przez zniszczenie. Dugie bruzdy na twarzy kobiety, zy spadajce powoli. Antygona zawsze szuka swego Polinika. Przez wieki szuka Polinika. Uo t wizk koci na pachcie, ponios, trzymajc za krawdzie.

Idc, zaciga si papierosem, eby zaguszy uporczywy odr. Cisza. Przez nieksztatne otwory w tych podartych, zwietrzaych skaach bkitne niebo. Nie ma ptakw - zauway. Stan przed swoim domem: zachowa si prawie cay, by tylko spalony. Podwrze poryte lejami od bomb, na miejscu dawnego trawnika groby. Hem na jednym z nich. Stojc porodku, gapi si w gr, ku pustym oknom. Wtedy zauway dym. Szed z blaszanej rury sterczcej nisko ze ciany. Ju znw mieszkali tu ludzie. Stary mczyzna z duymi wsami wynurzy si z piwnicy, wlokc za sob jakie pogite elastwo. Spojrza na Piotra obojtnie. - Co stao si z tymi, co tu mieszkali? Czy pan std? - zapyta Piotr. Wiedzia, e matka jego yje i jest w jednej z podmiejskich miejscowoci. Ale zna tu wielu, ledzi ich codzienne sprawy, interesowa si tym, co im si przydarzyo. - Ja spod dziesitego. Nie znaem tu. Moja ona lepiej wie, chodzia tu na posugi. Stara patrzya na Piotra, jakby by przedmiotem. Co oni wszyscy maj? Jakby sami byli spalonymi szkieletami domw. Spokj zniszczenia. - Czy pani wie moe, co si zdarzyo z Krajewskim? Na pierwszym pitrze. - Krajewski? - szukaa w pamici. - A, by taki. Ale nie wrci po trzydziestym dziewitym. Mwili, e w Anglii. - A Gontar? - Ja znaam. Nie wiadomo. W Dachau. ona i crki tu mieszkay, ale zabio. - Znaa pani Martyniaka? - Tego drukarza? Wyprowadzi si. Gestapo szukao. - A co si stao z Urbaskimi? Piotr lubi przesiadywa w pracowni Urbaskiego, ktra miecia si w podwrzu na parterze. Miarowy rytm hebla, zapach drzewa, muskularne rce dotykajce desek ze znawstwem i upodobaniem. Urbaski kocha swoj prac. Kiedy dosta nowy rysunek stou czy tapczanu, dyskutowa to z Piotrem, linic gruby stolarski owek i stawiajc na papierze tuste, proste krechy. Heblujc, piujc, gada bez przerwy; byy to opowieci i bajki z jego rodzinnych stron, z zapadych lenych okolic na pograniczu Prus Wschodnich. ona jego miaa

wosy koloru lnu i czarne oczy; trzy mae creczki byy do niej zupenie podobne. Kiedy zdarzao si, e przychodzi do nich wieczorem, stawiaa przed nim herbat, siedziaa szydekujc, i czasem tylko na moment podnosia oczy, bystre, rozumiejce, wiadczce, e sucha i e ma o wszystkim swoje zdanie. - Urbaski. To ju dawno. Wzili go w czterdziestym w apance, na ulicy. Umar w Owicimiu. ona i crki to jak prawie wszyscy tutaj. - Co jak wszyscy? Stara pokazaa palcem ziemi. - Mwili, e ten dom niebezpieczny. Saby, nie wytrzyma bomby. Std prawie wszyscy uciekli pod szesnasty, do piwnicy w tym wielkim domu. No i pada tam cika bomba, ywcem zasypao. Le tam dotychczas. Kto to potrafi rozkopa. Na miesice pracy. Idc rodkiem ulicy, Piotr rozpozna z daleka miejsce. Wysokie rumowisko zoone z patw muru. Uwiadomi sobie, e oczy Urbaskiej pojawiay mu si nieraz w jego wdrwce. Ten spokojny blask lampy i ukradkowe spojrzenie milczcej kobiety. Wszystko, co jest niszczone. Wieczr w pogodnej rodzinie, po dniu pracy. Czy oczy Urbaskiej nie byy czasem dla niego znakiem z odlegej ojczyzny, samym krajem rodzinnym? A jednak powinien by przyjecha do Warszawy. Zdj wojskow czapk i sta, mylc o cierpieniu ludzi konajcych.

II Major Baruga pelerynie, z szed ulic przedmiecia Praga w stron Baruga Komitetu nie lubi

Centralnego Partii. O kilka metrw za nim stpa wysoki chopak w wojskowej automatem przewieszonym przez pier. przyznawa si przed sob, e dba o swoje bezpieczestwo; tym mniej przyznawa si wobec innych. Ustpi naleganiom przyjaciki. Przyda mu si ten chopiec. Kilka miesicy temu, jeszcze w Lublinie, ocali go od aresztowania, ktre mu grozio, jak wszystkim onierzom z AK. Nastroszony i nieufny wobec strasznych bolszewikw, ten dzieciak powinien by by przede wszystkim zostawiony w spokoju. Da mu miejsce do spania w ich domu i pozwoli mu przysuchiwa si do woli dyskusjom i utarczkom, w ktre obfitowaa jego codzienna praca organizatora wydawnictw. Ten sposb by najlepszy. Stopniowo, kiedy tamten zacz zadawa niemiae pytania, wzi go na rozmowy. May przywiza si do niego wiern, niemal psi mioci. Trudno byo sobie wyobrazi lepsz ni on ochron. Tacy jak on byli dla Barugi powodem do dumy. Umiejtnoci wychowawcze uwaa za niezbdn cech dobrego komunisty. Poza tym ci ludzie, ktrych wydobywa ze zdziczenia wojennych lat i ktrzy traktowali go jak wielkiego czowieka, stanowili tak mocne potwierdzenie jego ambicji. Wciga w puca wiosenne powietrze. Olbrzymio wydarze i fakt, e idzie tu, ulic tego miasta, zniszczonego, ale ju odtd nalecego do jutra, do nowej ludzkoci, byy upajajce. Gdyby tylko starczyo ycia na t nieskoczon niemal ilo zada. Ale wynajd co, eby ycie ludzkie przeduy. A gdyby wtedy przed wojn, w chwili zwtpienia, kiedy zdawao mu si, e faszyzm zwyciy, wyemigrowa, jak chcia, do Wenezueli? Chwila bdnej decyzji zdolna jest wtrci w nieszczcie na cae ycie. Kim byby dzisiaj? Wracaby tu, pokornie skamlc, e stchrzy, e si pomyli. Schody w gmachu, gdzie mieci si Komitet Centralny, byy brudne, pokryte plwocinami i resztkami zdeptanych niedopakw. Trzaskay drzwi, echo nioso gwar gosw. Kiedy powiedzia swoje nazwisko osobnikowi, ktrego muskulatura rozsadzaa za ciasn czarn marynark, nie czeka dugo. Sekretarz generalny podnis si zza biurka i zrobi ku niemu par

kutykajcych krokw. Przed wojn ucieka z wizienia i dosigy go w nogi kule wiziennych stranikw. Jego proletariacka twarz miaa na sobie pitno wielkiego zmczenia. Tylko oczy, ciemne, patrzce intensywnie, uyczay jej blasku. ty odcie skry, yse okrge czoo i usta midzy bruzdami nadaway jej wygld twarzy gnoma. Baruga zapad si ciko w fotel, z ktrego porczy wyaziy paprochy. Opiera o konierz munduru pofadowane wole z blizn po operacji tarczycy. - Hm. Mwilimy o sytuacji. I prosz was, ja dzisiaj przychodz do was w konkretnej sprawie. To si czy. Ja gotw bybym tablic przygotowa i zawiesi: kto jest przeciwny taktyce rozadowania, jest przeciwny w ogle jakiejkolwiek taktyce. Tak. Sapa. Sekretarz generalny wycign do niego papieronic, sam wyj papierosa i zamkn j z trzaskiem. Kiwn gow. Baruga rozpi konierz munduru, ktry go uwiera. - Co tu gada. Wy to rozumiecie. Bo bylicie tu, w kraju, w najciszym okresie. Oni nie chc zda sobie sprawy z ukadu si za okupacji. Ale kiedy ma si przeciwko sobie czogi, nie wykopa roww i nie zbudowa zapadni to nie odwaga. To nonsens. Trudno, przechodzimy namiastk rosyjskiego 1917 roku, w skrcie. To narzuca rodki. Sekretarz generalny pali nerwowo, gryzc munsztuk papierosa. Mia pionow zmarszczk midzy brwiami. - Ja zrobiem wam pras - mwi Baruga, nie wymawiajc r. - I bd robi pras, dopki tak chce Partia. W tej robocie potrzebuj pomocy. I musz zwraca si do was i do towarzyszy. Ja, prosz was, robi, co mog. - Wiecie sami, e jestecie niezastpieni - powiedzia sekretarz. - Kuchark z mojej stowki zapisali do PPS. W sklepiku - Baruga sapa ze miechem - w sklepikach werbuj czonkw. No, powiedzmy, przywdcy ich prawicy albo nie yj, albo uciekli. Bardzo dobrze. Teraz caa swoocz rzucia si ju do nich, bo to partia pa-trio-tycz-na i rwnoczenie legalna. To te dobrze. Tymczasem bd mia problem izolowania wszystkiego, co myli i pisze, od partii chopskiej. Gnom za biurkiem machn pogardliwie rk. Baruga wychyli si z fotela.

- Ale nie o to chodzi. Chodzi o to, e piorunochronw jest za mao. Samo to rozbite miasto - pokaza okno - to czynnik psychologiczny - przeciwko nam potny. Decyzja umieszczenia rzdu choby tu, na Pradze, wspaniaa. Ale to podziaa pniej. Jest cay ciar przeszoci. No, wybijaj nam ludzi. Sekretarz generalny powiedzia, nie podnoszc oczu: - Pomidzy koniecznym zastraszeniem i chwilowymi koncesjami musi by zachowana proporcja. Baruga poczerwienia. Takie odgradzanie si ze strony tego zwolennika narodowego frontu, i to wobec niego, byo zbytkiem ostronoci. Zachrypia: - Dla mnie, prosz was, to nie jest ustpowanie przed wrogiem klasowym. Moja rzecz to dba o psychologiczne warunki. Nasze rodki ksztatowania Nieograniczone. wiadomoci To jest cel przez byt bd niemal nieograniczone. wybaczcie mj terroru. Przez przepa

dziennikarski styl - musz by przerzucone kadki w tych punktach, w ktrych to dla nas wygodne. Ze strachu musz wej na te kadki. Jeeli nie ma wyjcia, id do lasu. Sekretarz generalny, patrzc w okno, zapyta: - Rozumiecie chyba koniecznoci chwili? Przypominam wam, e wojna trwa. Znw ten sam chwyt, zasania si, imputujc mi fantazje, pomyla Baruga. Powiedzia leniwie: - rodki en masse s niezbdnym tem. Dziki nim stwarza si strach. Ja, c, jestem tylko propagandzist. Mnie interesuj kadki. W danej chwili konkretna sprawa. Gnom obrci przenikliwe oczy ku niemu. - Ja, prosz was, mog si myli - powiedzia Baruga. - Ale wydaje si, e jestem konsekwentny, jeli chodzi o program towarzysza Lampego. Nauczylimy si nie lekceway nacjonalizmu. Ani religii. Bojc si, eby nie sposzy (Rozpacz z tymi czystymi. Zawsze zapnieni. Jedyne narzdzie, jakie znaj, to lewica.), odpar: - Stanowisko Politbiura nie ulega wtpliwoci. W cigu najbliszych lat w tym kierunku wszdzie pjdzie taktyka. My mamy kraj trudny, a zrobilimy za mao. Sekretarz generalny bawi si popielniczk. Wstpy Barugi byy zwykle

podobne. - Ja wam proponuj. Naturalnie, to musi by uzgodnione. Przedstawi to towarzyszom. Daoby si, jeeli zechcecie, zmontowa specjalne pismo, ktre by pomogo atmosfer rozadowa. Front katolicki i nacjonalistyczny jest zaniedbany. Da ujcie ich sentymentom i stworzy ich ugrupowanie w naszych rkach. Zaley mi na waszej opinii. Jeeli uwaacie to za dobre, na waszym poparciu. - Konkretnie, jacy ludzie? - zapyta sekretarz generalny. - Nie wiem, czy was poinformowano. Radzieckie bezpieczestwo zwrcio si do nas z propozycj. S zdania, e ptaszek, ktrego maj, moe nam by uyteczny. Naturalnie - Baruga wzruszy ramionami - moemy nie skorzysta. Znacie to nazwisko. Micha Kamieski. Sekretarz generalny zerwa si zza biurka. Wsadzi rce w kieszenie i obszed pokj swoim uginajcym si krokiem kaleki. Przypomina Barudze krawca, ktry mu robi ubrania przed wojn, zkego za warsztatem biedaka, ktry mia w dziecistwie poamane nogi w jakim wypadku. - Ten ideolog faszyzmu i antysemityzmu? Najczarniejsza reakcja, jaka jest w tym kraju? To po to robi si obawy na gupich szczeniakw z AK, eby jego wypuszcza? Do czego my dochodzimy! Baruga powiedzia flegmatycznie: - Ma nazwisko. To si liczy. I walczy w powstaniu na Starym Miecie. Bardzo dobrze. Nasi przyjaciele poznali si na tym, co moe by wart. Gdyby nie, nie zaprztaliby sobie nim gowy. Moemy go mie. Przycignie innych, takich jak on sam. Sekretarz, siadajc, rzuci gwatownie: - eby jeszcze jeden praktykowa makiawelizm, czekajc na powrt lepszej koniunktury? Baruga zamia si gardowo. - No, nie. Ja was przepraszam. Obrazowo to moja choroba. Mucha siada na lepie tylko na chwil, ale lep j ju ma. Najpierw oszukuj nas, potem siebie, potem gubi si w podwjnej grze. Przeksztacenia psychiczne s nieuniknione. My mamy klucz. Usta sekretarza uoyy si w wyraz goryczy.

- Co za nard! Gdziekolwiek tkn, tam faszyci, nacjonalici, religianci, gracze. Zazdroszcz Jugosowianom. To szczcie mie miliony oddanych i wyprbowanych ludzi. My musimy lepi gmachy z gwna. To jednak prawda, e ten czowiek adaptuje si do rzdzenia za powoli stwierdzi Baruga. Zastyganie w pewnej postawie, rewolucjonisty, musi mie przyczyny. Prawdopodobnie identyfikacja z wasnymi sloganami. Niedostateczno intelektualnego treningu. Sekretarz powiedzia boleciwie: - Oczywicie, uznaj potrzeb dywersji. Zgadzam si, e naley wyuskiwa grupki i izolowa. Obawiam si tylko, e to bro obosieczna. Chciabym usysze, co o tym myl inni towarzysze. Baruga by zadowolony. Sekretarz musia si z nim liczy, jeeli przechodzi w szlachetny bl, to byo dostateczne. Poza tym mia ju poparcie waniejszych ni sekretarz osobistoci. Wszystko byo jasne. To samo powinno byo by robione wczeniej czy pniej we wszystkich krajach odebranych. Zreszt nie robiby adnych posuni, gdyby nie rozmowa z Tuchanowym. - Miaem co do was - sekretarz przewraca kartki notatnika lecego na stole. - Aha, to. Meldunki o papierni na ziemiach zachodnich. W Eichenbergu. Trzeba j uratowa. Tylko szybko. Czy macie kogo pewnego? Wydzieranie maszyn z garda Rosjanom. Jeszcze jeden wewntrzny konflikt czystego rewolucjonisty. Dokd go to wreszcie zaprowadzi? Odpowiedzia: - Naturalnie, dzikuj wam za wiadomo. Zaraz kogo wynajd i do was przyl. - Partyjny i energiczny. eby nie aden z tych, co si boj. Znoszc cikie ciao po schodach, Baruga robi przegld spraw, jakie mia jeszcze do zaatwienia tego dnia. Jakie byo przecitne trwanie ycia ludzkiego na przykad w redniowieczu? Pewnie czterdzieci, pidziesit lat. mieszne. Czowiek powinien y trzysta, czterysta lat. Ale jeeli nauka bdzie opniona w stosunku do tego przeomu, jakim jest przejcie od prehistorii do wiadomej historii ksztatowanej rozumem? Jaowo staroci? Nieprawdopodobne.

Przystan i poczeka, a zrwna si z nim chopak w wojskowej pelerynie. - Ty pamitaj. Ziarno, z ktrego wyrasta drzewo, jest drobne i nikt by z jego wygldu drzewa nie odgadn. O roku 1945 bdziesz opowiada wnukom.

III Kiedy znika potrzeba obronnoci, jaki spokj. Piotr zaplt rce pod gow, patrzy na matk przez pprzymknite oczy. Jak w dziecistwie, kiedy mia gryp, bya to wyrwa w linii upywajcego czasu. Siedziaa teraz przy jego ku, mieszaa mu herbat, ktr postawia na stoliku. Sama chwila spotkania bya dla niego enujca. Jej pacz, jej niepowcigana uczuciowo przypominay mu te dawne okresy, kiedy jej si wstydzi, a waciwie wstydzi si siebie samego, znajdujc w niej te same cechy fizyczne i t sam, jak mu si zdawao, egzaltacj, jaka bya w nim. Nie wiedzia, czy taki wstyd jest waciwy wszelkim stosunkom dzieci z rodzicami. By moe zawsze rodzice ukazuj si dzieciom jako karykatura pewnych przekazywanych nowemu pokoleniu rysw i skonnoci. Albo zdarzyo si to tylko jemu z jego matk. Ale kiedy tu, koo niego, po prostu istniaa, znw powraca wstecz, w bogo, w bezpieczestwo. Rce matki byy pokryte reumatycznymi gruzami. Koci policzkowe wystaway bardziej ni dawniej - te wystajce koci policzkowe po niej odziedziczy. Starzaa si le - jej twarz, zawsze wygldajca na modsz, ni wypadao z wieku, mia si, tracia elastyczno, nie zyskujc adnego nowego rytmu. Ciemna suknia bya pocerowana. T sukni pamita. Teraz nie miaa innej: wyjechaa w niej tu z Warszawy na par dni i wybucho powstanie. Jej gardo pracowao, jakby przeykaa niewymwione sowa. Jedyne jej dziecko yo, zostao jej wrcone. Opowiedzieli sobie nawzajem, co si z nimi dziao w cigu tych lat. Odnalezienie si ich dwojga czym innym by mogo, jeeli nie cudem. - Wypij, to pomoe. Dorzuciam suszonych malin. Daabym ci aspiryny, ale nie ma. - Wycigna ku niemu filiank. - Ludzie s li. Ju doktorowa robia mi przytyki z powodu twego munduru. Ale ja wiem, e twj ojciec by ciebie nie potpi. Takie straszne czasy. Pi i myla o nieosigalnej tsknocie swego ycia. Ojca pamita tylko jako co duego, ciepego, emanacj radosnej siy, wielkie chropawe drzewo, obejmujce go gaziami. Ojciec zgin na wojnie, kiedy Piotr mia sze lat.

Buruazyjna Europa prbowaa wtedy co zrobi na miar swoich moliwoci, odgadujc w rosyjskiej rewolucji zagroenie. Udawao si jej wtedy co nieco. Wadzy bolszewikw obali nie umiaa, ale zatrzymani zostali w bitwie pod Warszaw. Gdyby nie to, Piotr byby inaczej wychowany i nie znaby wielu konfliktw. Cho kto wie. Nie znaby take wielu innych rzeczy, zych i dobrych. Ojciec, osierocajc go, pozostawi mu lepe denie, dziecinny pacz z powodu jakiego braku, ktry jest zbyt nierealny, aby go okreli. Sprawi rwnie - jak inni jemu podobni - e Piotr chodzi do szkoy, w ktrej mwio si duo o cywilizacji zachodniej, o krajach, ktre s antemurale christianitatis, gdzie acin uwaano za jeden z waniejszych przedmiotw, a spord obcych jzykw wyczano rosyjski. Dwadziecia cztery lata upyny od chwili, kiedy szrapnel sowiecki zabi ojca. Mia wtedy tyle samo mniej wicej lat, co teraz Piotr. Dzisiaj jego przegrana bya zupena. Antemurale christianitatis stawao si antemurale nowej wiary. A jednak ten czas, ktry kupi, jako si liczy. Inne chemiczne zwizki, inne koleje ludzkich losw, inny oglny rachunek. Nie wiadomo, czy ojciec zakosztowa ju dzisiejszych konfliktw. Wtedy by dopiero ich pocztek. Cho moe tak. Podobnie jak tragiczny Pisudski, nieulky rewolucjonista w modoci, ktry pniej, kiedy by dyktatorem, mawia o sobie, e zatrzyma na krtko koo historii. - Piotrusiu, powiedz mi, co to bdzie. Nard ich tak strasznie nienawidzi. Modlilimy si o wyzwolenie i przyszo wyzwolenie - nowa okupacja. Zrobi nas ktr tam ich republik. Piotr odstawi filiank i podcigajc kodr pod brod, smakowa ciepo rozchodzce si po caym ciele. Ale rwnoczenie z tym ciepem, matk i krgiem lampy trwa w nim obraz tego, co byo za oknami domu. Po poudniu wyszed na chwil. Woy wiatrwk, ktr kupi na Pradze, nie byo sensu paradowa tutaj w mundurze i ciga niechtne spojrzenia. Niebrukowana ulica tego letniskowego miasteczka bya pusta. Krzywe sosny stay nad wydmami sypkiego piasku. Po surowym niebie wloky si oboki. May chopczyk, siedzc w kucki, przesuwa drewniany samochd, mruczc do siebie. By mizerny, jego goe kolana byy sine od chodu. Ubrany by w wyszarza kapotk. Piotr przykucn przy nim i zapyta, gdzie mieszka. Malec, nie podnoszc gowy, pokaza domek z czerwonej cegy wyrastajcy z nagiej

wydmy. Tam mieszkam, z mam. Czy nie masz taty? Mj tata musi si ukrywa. Przychodzi czasem, w nocy. Piotr pogadzi go po powych wosach. Szed dalej z rkami w kieszeniach, ze spuszczon gow. Wszdzie to samo. I te lata, ktre tu wszystkim, nawet dzieciom, narzuciy pojcie ukrywa si jako co naturalnego. I zarazem dziecko nie bardzo pojmuje, e on mgby by te niebezpieczestwem. Piotr wyglda przecie jak ojciec i mwi po polsku. - Ja wiem - mwia matka. - Wierzaj mi, ja czuj. Ja czuj wiele rzeczy. To nie moe dobrze si skoczy. Teraz rozwieszaj te narodowe sztandary. Mamienie ludzi. To bdzie przepa, bez zatrzymania, miaam taki sen. Sny i przeczucia matki byy dla Piotra zawsze powodem do refleksji. Kiedy jedli niadanie, on przed wyjciem do szkoy, ona przed wyjciem do biura - opowiadaa mu i interpretowaa, co jej si nio. Moe to byy przesdy. Sama odnosia si do tego tylko na p powanie - ale jeeli w nim samym bya jaka intuicja, ktra pomagaa mu wydobywa si z niebezpiecznych sytuacji to rnic si w gatunku, nie rnia si w istocie od wierze matki. - Piotrusiu, przeszede przez to wszystko szczliwie i jeste tu. I teraz mog ci powiedzie jedno: uciekaj. Nie ogldaj si na mnie. Nie trzeba, eby tu zaczyna na nowo ycie. Mnie nic nie potrzeba, ja dam sobie rad. Uciekaj, bo bdzie za pno. Ucieka. W bydlcym wagonie, ktry wiz go na Ural, marzenie jego i wszystkich wspwiniw. Tam, w obozie, odwaanie szeptem moliwoci: adnych szans. Zawi rosyjskich wsptowarzyszy wobec nich, kiedy przysza amnestia. Nigdy ju nie mie z Rosj nic wsplnego, wydosta si, za wszelk cen. Oczywicie poszedby do londyskiej armii. Teraz byby na Bliskim Wschodzie albo w Italii. Ale wypuszczono go za pno, armia bya ju w Persji. I cay spryt, balansowanie na linie z myl, e nowa, Czerwona Armia jest drog na zachd. Teraz tutaj, w rodzinnym kraju, ledzi w sobie tak sprzeczne odruchy. Wstrt i gniew. Jeeli tu ma powtrzy si wszystko, co ustalio si tam? Uciec byle gdzie, najdalej, do Australii; robi byle co, zapomnie. Ale tu by przecie jego kraj. Jeeli jest choby jakakolwiek saba nadzieja, e tu powstanie co innego? Bd etapy i wysiek milionw ludzi, ktrzy s jak on. Czy naley ustpowa emocjom powstajcym w chwili chaosu, zniszczenia, rewolucji? Czy naley wasne ycie planowa - obliczajc, co si stanie za pi,

dziesi lat? Matka wypowiadaa jego najbardziej ukryt myl. I robic to, ukazywaa mu jego wasne tchrzostwo. - Nie wiem, mamo. Teraz jest stan przejciowy, duo si zmieni. Tylko e nie zmieni si tak, jak wielu tu myli. Na Zachd nie ma co liczy. To zaley od nas, tutaj. Moe uda si stworzy jaki socjalizm. W takich warunkach, w jakich si da. Nie mog nas tak atwo strawi. Umiechna si z politowaniem. - Czy ciebie nie rozumiem, Piotrusiu? Ja jestem gupia, nie znam si na tych filozofiach. Ale ty chcesz siebie przekona, e co jest to samo, nie bdzie to samo. Bo jednak ci tutaj lepiej ni tam, w Rosji. Czowiek myli miejscem. Tu nasze tajne organizacje czytay listy niemieckich onierzy ze wschodniego frontu do rodzin. Przeklinali kraj morderstw i okruciestw, tsknili do gemutlich firanek i kwiatw. Tylko e te morderstwa i okruciestwa sami popeniali. Miejsce za to musiao by odpowiedzialne. Szuka okrelenia, patrzc w deski sufitu. - Ale co zrobi, mamo, jeeli jest jakie dno - ubstwa, ucisku, ponienia i jeeli tylko dosigajc takiego dna, ludzie zmieniaj wiat? To, co byo przed wojn, wydaje mi si niepowane, motylkowate, faszywe. Nie wiem, co gorsze - czy tamto, czy ta elazna filozofia komunistw. Prbuj poj i nie mog. Tam zrobili ohydn parodi. Ale teraz jest caa Europa, otwarta dla nich. Musi z tego kiedy wyj co nowego. Usta matki zacisny si surowo. - Co si zaczyna kamstwem, bdzie kamstwem. Twj ojciec cieszy si, kiedy wybucha tam rewolucja. Carat obalony. Ty dobrze wiesz sam, co to jest. Mwisz tak tylko. Jakby mwi inaczej, nie wydostaby si stamtd. Kto mwi, zaczyna myle, jak mu potrzeba. Nie, nie by jeszcze w tym stadium. Ale nawet wobec matki nie odsania dziwacznego toku swego rozumowania, ktre byo jak skomplikowany mechanizm, peen wzajemnie zazbionych kek, funkcjonujcych, zdawao mu si, niezalenie od niego. Ten mechanizm odczuwa jako co obcego, ale rwnoczenie wiedzia, e nie naley przeciwko niemu si buntowa: w tym, e kiedy zdoa rozwika rol poszczeglnych jego czci, zawarta bya jego nadzieja. I rozdwojenie - na publicznie wypowiadane sowa i jasno pracujc

myl, ktra je odmierzaa jako cz, tylko cz prawdy - byo moliwe dziki tej nadziei. Byo to cige zyskiwanie sobie czasu. - Nie prbuj by inny, ni jeste. Jeste ten sam, mj syn - otulaa go kodr. - Modlitwa matki wiele moe. Teraz powiniene si spoci, przejdzie ci ten katar. Sysza, jak krzta si, cielc swoje ko. Prbowa dosign wymykajce si jak zawsze sformuowanie. Czy zgasi wiato? - zapytaa. Dobranoc, mamo - odpowiedzia ju przez sen.

IV Nie byo tu nic. Olbrzymia przestrze paskich rumowisk leaa w zimnym wietle ranka. Przechodziy po niej cienie podartych chmur. Mae trby ceglanego proszku zryway si tu i wdzie z nagich wypukoci midzy awicami zeschych chwastw. Wiatr rozwiewa czarne wosy Bruna. Otar chustk czerwony nos i czyci uwanie okulary. - Widzisz - powiedzia do Piotra. - To si nazywa zrwna z ziemi. eby nie zostao ladu. I moje miejsce byo tu. Ale nie byem tu. Ani kiedy ich wywozili, ani kiedy oni bronili si w tym rozpaczliwym powstaniu. I kto przey, przey jak ja. Za cen zamania solidarnoci. Piotr milcza. Nie wyobraa sobie tak ruin getta. Obrzydliwo spustoszenia, cakowita, systematyczna. - Tam, po aryjskiej stronie, zdychaem co dzie ze strachu. Jakby mnie wzili, ginbym ze wstrtem do siebie. Nic, nawet akceptacji wsplnego losu. yj. I wierzaj mi, ja wiem. Za to si nigdy im tutaj nie zapaci. Nie ma ludzkiego sposobu. Piotr wzi go za rk. - Bruno, nie wolno ci tak mwi. Masz obowizek, moesz zapaci. Bruno spojrza na niego zza okularw. - Powiniene zrozumie, co si stao. To niewielu rozumie, bo wielkie katastrofy s sabo widoczne dla ludzi, co s za blisko. Trzeba czasu. Stao si to, e mj nard nie istnieje. Nigdy dawniej podobne sowa nie mogyby pa z ust Bruna. Nie podkrela ani w rozmowach, ani w tym, co pisa, swojej ydowskoci. - Mj nard nie istnieje. Nard ydw polskich. Byo ich trzy miliony. Ginli jak ci tu albo jak tam, w galicyjskim miasteczku, moi rodzice. Wszystko, co byo nieskoczon zapowiedzi, acuchem nie urodzonych pokole: wielcy uczeni, artyci, pisarze, ktrzy mogliby by, a nie bd. Wszystko, co najlepsze. A kto si uratowa? Troch tych, co mieli pienidze. Troch takich jak ja, zasymilowanych, ju swoich, ju prawie aryjskich. Za cen zamania solidarnoci. Piotr wstrzsn jego rk.

- Jak tak moesz, Bruno. Kady, kto teraz tu yje, yje za cen jakiego tchrzostwa. Ja te. Kady. Bruno zrobi przeczcy ruch gow. - Nie, ja jestem winien. Podwjnie. To, co pisaem przed wojn, byo som. I suchajc co noc podkutych butw na ulicy, zrozumiaem, e byo som. To przeraenie: jeszcze mie czas, jeszcze naprawi. Stworzy co wartociowego, zostawi lad. Ale chcc y, chcc mie czas, przekrelaem rwnoczenie warto tego, co mgbym zrobi. Bo jeeli moje ksiki byy ze, to dlatego, e udawaem w nich, e nie jestem, kim jestem. - Bdziesz pisa i przekaesz wiatu. Szli brzegiem usypisk. Zobaczyli daleko dwch mczyzn kopicych zawzicie. - Szukaj zota. Albo moe odkopuj swoich. Umarych, z ich powstania. Mwisz: wiatu. Patrz: tam bya ulica Nalewki. O niej powinienem by pisa. O jej codziennym yciu, jej ndzarzach ywicych si ledziami, byle dzieciom da wyksztacenie, o tragedii, wiecznej tragedii narodu. - Jeste wiadkiem. Bruno zatrzyma si. - Jzef Flawiusz9; po zburzeniu Jerozolimy? Kto odway si na to? Wyjechabym std. Nie mog tu myle, za blisko. Ale nie wypuszcz mnie. A emigrowa nie chc. Jzyk polski to moja ojczyzna. Nie potrafi pisa w adnym innym jzyku. Wielki budynek sta samotny, twierdza wrd fal zniszczenia. Bruno pokaza go: - Widzisz, wizienie ocalao. Wizienie byo potrzebne. Zawsze jest potrzebne. Pamitasz Tadeusza? Kiedy go aresztowali, zachowywa si dzielnie. W celi zorganizowa wykady. Czego? Mitologii greckiej. I tak go wzili na rozwak, z opowiadania o Andromedzie czy Minosie. Rozstrzelali go w
9 Jzef Flawiusz - wac. Josef Ben Matatia (ok. 37 - ok. 103) - ydowski historyk, faryzeusz, w trakcie powstania przeciwko Rzymianom przywdca powstacw w Galilei. Wzity do niewoli przez Wespazjana, przepowiedzia mu, e zostanie cesarzem - uwolniony, gdy po dwch latach przepowiednia si spenia. W trakcie oblenia Jerozolimy przez Tytusa prbowa peni rol mediatora, ydzi jednak uznali go za zdrajc; Jerozolima zostaa zdobyta, a witynia Salomona zniszczona w roku 70. Jzef przyj nazwisko Flawiuszw (cesarze z tego rodu Wespazjan, Tytus, Domicjan - wadali w latach 69-96) i osiad w Rzymie. Autor m.in. Dziejw wojny ydowskiej przeciwko Rzymianom i Dawnych dziejw Izraela.

ruinach getta. Zawsze by filosemit. Tadeusz, may, z kaczym nosem, czarnym kosmykiem opadajcym na czoo, poeta satyryczny. Ten, ktremu wrka pomylia linie doni i trzydziestego maja spotka mier zamiast mioci. - I co zostaje dla mnie - powraca do wtku Bruno - to telepanie si przez jaki czas. Ci, co ocaleli, przybrali inne, sowiaskie nazwiska. Albo teraz przybieraj nowe. eby zatrze, eby si nie odrnia. Nie tylko to. Take ukryty wstyd. Swojej chci ycia nadawali wobec samych siebie rne nazwy. Tylko nie bdc ydami, mog dalej y. A ci co zostali ydami, wyemigruj. Piotr, patrzc na Bruna, czu si winien. Co za przeklestwo. Czowiek jest igraszk spoecznych si. On by igraszk. Wtedy, przed wojn, zapomina. By antysemityzm, marsze Falangi, rozbijanie ydowskich sklepw. Czy robi co, czy przeciwdziaa dostatecznie otwarcie? Nie. A przecie by czowiekiem nie najgorszej woli. Tak mu si zdawao. Czy mia prawo podawa w wtpliwo t filozofi, ktra uczy o tajemniczych wpywach rodowiska rozkadajcych niepostrzeenie? - To moe lepiej dla tych, co przeyli, e s jak Julian Halpern powiedzia. Bruno kiwa si, idc z rkami zaoonymi w ty. - Lepiej? Moe. Kwestia ydowska to by epizod w walce z faszyzmem. O tych tutaj mona bdzie mwi i pisa jako o ofiarach faszyzmu, bojownikach. Ale to nie jest caa prawda. Przyjdzie chwila, kiedy ten, kto bdzie ich wskrzesza, spotka si z gniewem. Jeeli bd istnie, ywi we wspomnieniu, prawdziwi, to le. To bdzie nazwane: ydowski nacjonalizm. Dewiacja. Ja bd prbowa. Piotr zapala papierosa, osaniajc pomie zapaki domi. - Dla mnie to wszystko razem jest za wiele. - Zmienie si - umiechn si Bruno. - Wszyscy zmienilimy si. Ale jak ciebie znam, bdzie ci trudno. Tutaj, w tym kraju, kady nosi w sobie jak odraz do samego siebie. Powiniene wyjecha. Przynajmniej na jaki czas. Czy jest co zaraliwego w powietrzu, czy to panika towarzyszca zawsze pochodowi tej wschodniej siy, zbiorowa, ktrej jednostki poddaj si na zasadzie prawa spoecznej osmozy? Budziy t panik w nim sowa Bruna.

- Wiesz, Bruno, e wiat poza tym, w czym znalelimy si, przesta dla nas by realny. - S gdzie Alpy - Bruno oglda chmury nad pustyni getta, jakby widzia tam acuchy grskie. - yem w czterech cianach, torturujc siebie moimi mylami, wychodziem rzadko, bo mj wygld jest niepewny. Jeziora przezroczyste, wielka ziemia. Od dawna Piotr nosi w sobie to sowo: zapomnie. Zapomnie o smrodzie wizienia, o tym, co widzia tam, na Wschodzie, o Warszawie, o getcie. Ale czy jest zapomnienie? Tam, nad przeklestwami stranikw, nad drutami kolczastymi obozu, nad ndzarzami bijcymi si o ko, o spleniay suchar, stay w blasku, niebieskie i rowe, czyste, gry Uralu. Wielka ziemia? - Ty mgby to zaatwi - powiedzia Bruno. - Ju zaczynaj szuka ludzi do pracy za granic. I nie maj. Caa ta dawna inteligencja nie nadaje si do uytku. Sprbuj porozmawia z Barug. W grze samolot byszcza w socu, idc na zachd. Bruno sta z zadart gow na tle pustyni rumowisk, czarny, chudy. - Berlin pada - mwi, jakby odczytywa z nieba. Historia. Ale kto moe powiedzie, czy bieg przyszej historii nie byby zmieniony, gdyby wolno byo narodzi si jakim ludziom, ktrych ju nigdy nie bdzie.

Z lasw i zaroli koo szosy sycha byo rozpaczliwe ryczenie krw. Bkay si, do nikogo ju nie nalece, z wymionami opuchymi od niedojonego mleka. Wzyway ludzi. Ale ludzi nie byo. Biae domki niemieckich bauerw stay puste, ich podwrza zasypywa nieg rozprutych pierzyn. Wojska szy na zachd. Sowiecka piechota koysaa si w drobnym, przenikliwym deszczu, onierze okryci derkami drzemali, siedzc na lawetach dzia, leeli gsto cinici na ciarowych samochodach z amerykask gwiazd. Patrzyli apatycznie na mas poruszajc si w przeciwnym kierunku. Byy to dugie rzdy jednokonnych wzkw wlokcych si krok za krokiem. Konie byy zaprzone na sposb rosyjski. Na wzkach pitrzyy si ka, materace, radia, miednice, maszyny do szycia, na tych stosach siedziay opatulone chustkami kobiety, lejce trzyma zwykle stary wsaty mczyzna. Deportowani na roboty do Niemiec, powracali teraz na wschd, tysic, dwa tysice, trzy tysice kilometrw, nad brzegi Donu i Wogi, wiozc ze sob to, co udao si zagarn. Przed nimi byy tygodnie, miesice podry. Stada byda szy zmczone, ciko stawiajc poobijane racice. Pogania je rosyjski chop w watowanych sowieckich spodniach, w owijaczach, w furaerce, ramiona okrywa kocem albo wojskow peleryn. Czasem zgania do stada bezpaskie krowy, ktre przypltay si na brzeg szosy. onierze jadcy na zachd rzucali zawistne uwagi ku innym, tym, co wracali na ciarwkach wyadowanych upem wojennym. Metalowe rury, czci kotw, zwoje kabli, dynama, obrabiarki - wszystko, co mona byo naadowa z ocalaych fabryk, pokrywa bric-a-brac10: przedmiotw codziennego uytku pochodzcych z niemieckich domostw. Piesi szli grupkami. Ubrani byli w pasiaki, w stare podarte mundury rnych armii, w cywilne ubrania za obszerne albo za ciasne. Otaczali rczne wzki wypchane walizkami i wzekami. Na niektrych z tych wzkw, na tykach, moky w deszczu niezgrabnie uszyte chorgiewki francuskie, wgierskie, woskie. ydzi, podobni do widm, kutykali w obozowych drewniakach albo starych buciorach; ich ogolone, spiczaste gowy na chudych szyjach rzadko byy okryte wizienn
10 Bric-a-brac (franc.) - starzyzna, rupiecie, szpargay

myck. Obojtni na pogod, dyli przed siebie, jak najdalej od miejsc kani, z ktrej wybawio ich nage zaamanie si frontu. W tumie pieszych nie byo kobiet. Te nie odwaay si wychodzi na szosy. Polscy jecy trzymali si razem, zachowujc co w rodzaju porzdku i komendy. Dawao to im nieco poczucia bezpieczestwa. Wikszo z nich miaa na sobie przedwojenne mundury, poatane i pocerowane. Byli to ci, ktrzy przebywali w niewoli od 1939 roku. Cywilnymi paszczami odrniali si od nich onierze AK wzici w Warszawie po upadku powstania. Wywieziono ich do rnych obozw na obszarze Reichu; znaczna ich ilo znalaza si na terenie wschodnich Niemiec, zdobytych teraz przez Czerwon Armi. Jecy maszerowali ponurzy, kady z nich z poczuciem, e jego myli kr w kole bez wyjcia. Przed nimi by ich kraj i nadzieja zobaczenia rodzin. Ale rwnoczenie, mijajc nieskoczone kolumny wojska, rozumieli, e zagbiaj si tam, gdzie ten, co ma wojsko, bdzie sprawowa wadz. Nie pozwalali sobie zgadywa, co ich czekao. Doszy ich ju wieci o aresztowaniach. Tam, na linii frontu, bya jeszcze moliwo ucieczki. Ale zdarzyo si to wszystko tak szybko. Nie wiedzieli, czy tym z ich kolegw, ktrzy wyruszyli na zachd w ostatnich dniach rozprzenia, udao si dotrze do Amerykanw. Stefan Cisowski, zwany Fok, mia obtarte nogi. Zaczyna si to od dziury w skarpetce i le dopasowanego, zbyt lunego buta; pniej trwa i zwiksza si bl, a zagarnia ca wiadomo, a kady kilometr staje si problemem woli. I ten problem przesania wszystko, a konieczno ruchu sprawiaa, e by, po raz pierwszy od wielu miesicy, obojtny na syszane rozmowy. Te obracay si dokoa niepewnej przyszoci, cho ju przezorno i obawa, e ci, ktrym si ufao, mog jutro okaza si niebezpieczni, zamykay usta. Byy to te rozmowy o matkach i onach, o niecierpliwoci i oczekiwaniu. On ju niczego nie czeka. Jakakolwiek nadzieja wydawaa mu si sprzeczna z sam zasad wiata, ktry ciga zemst ludzkie pragnienia. Kiedy by may, zatrzymywa si czsto przed cukierni i z nosem przylepionym do szyby oddawa si rozmylaniom o smaku niedostpnych ciastek. Ba si poprosi ojca o pienidze. Ten zrobiby mu wykad o tym, jak powinno zachowywa si dziecko tramwajarza-proletariusza, i o tym, e pienidze s dla modszego rodzestwa. Pniej, kiedy zarabia, kiedy w latach wojny studiowa na podziemnym uniwersytecie, mg kupi do

ciastek; ale trzeba byo, eby wszystko przychodzio za pno, kiedy ju zostao pozbawione wartoci. Teraz koczya si wojna i przed nim nie byo nic. Czy brat jego i siostra yj? Wymioto ich w pocztku wojny gdzie do strefy rosyjskiej, nie wiadomo, moe s w Rosji, moe w Anglii czy na Bliskim Wschodzie. Nie byo Warszawy. Nie byo Katarzyny. A przecie wierzy mocno - i w tym by bd, wykroczenie przeciwko zasadzie wiata. Troszczy si o to, aby dotrze do niej, zdawao mu si, e przeznaczenie jego tylko moe ciga, nie j, e ona trwa i czeka. W ten podstpny sposb pozbywa si niepokoju o ni. Kiedy wyszed z kanau i lea na pytach chodnika w rdmieciu, znajdowa potwierdzenie swojej ufnoci. Nigdy w yciu nie przey rwnie nagego odczucia niebywaego pikna, jakie miao w sobie normalne miasto. Byy tam zielone drzewa, dziewczta szy pod rk z onierzami Armii Krajowej, sycha byo na ulicach radio nadajce piosenki i komunikaty. Zdawao mu si, e zakoczy sen peen koszmarw i nigdy ju nie bdzie wraca ku niemu wstecz. Joanna, Bertrand i Gdula bledli, rozpywali si, zatarci przez radosne ycie. I tylko kiedy zblia si do domu, w ktrym mieszkali z jej matk, poczu strach. Na pierwszym pitrze usiad i prbowa uspokoi bijce serce. Zadzwoni i kiedy spojrza w twarz jej matki, zrozumia. Ze rdmieciem stao si w kilka tygodni to samo co ze Starym Miastem. Miasta ludzkie s nietrwae. Kade uczepienie si czego na ziemi jest nietrwae. Walczy, podobno dzielnie. I aby stao si jak trzeba, na opak, nie zgin. W obozie mia czas torturowa siebie do woli. Aby pene byo jego poczucie winy, czy mier ony z noc, ktr spdzi z Joann. Zdumiewa si, e mg o tym nie pomyle: e przez zdrad wzywa kary losu. Porwnywa daty. Nie. Katarzyna zgina, przenoszc rannych dzie przedtem, nim zdarzyo si to z Joann. Ale by moe liczy si intencja, gotowo zamania wiernoci. A przecie wtedy - czemu nie czu, e robi co zego, aden wyrzut sumienia nie manifestowa si nawet w jego ciele. Zdradzi Katarzyn, zdradzi, wypuszczajc j, Joann - ale czy mg jej nie wypuci? - zdradzi Gdul, zostawiajc go na wykoczenie. W obozie wszyscy od niego stronili. Sami zachowywali si podobnie jak on - ich sowa pene byy goryczy i blu, kcili si

i arli. Milcza, ale jeeli odzywa si, jego sarkazmy byy wcieke i celne. Raz, kiedy co powiedzia o Polsce i powstaniu, jego ssiad uderzy go w twarz. Wynika z tego sprawa honorowa, zaatwiana zawile i dugo przez sd kolegw. Szosa wioda przez okolice pagrkw, jezior, polodowcowych kamieni. Wieczorem schodzili na boczne drogi. Noce spdzali w farmach, ktrych waciciele uciekli; gdzieniegdzie natykali si na przeraone rodziny, skwapliwie pokazujce, e nic ju nie zostao, e wszystko zostao zabrane. Dziewczta byy zmczone, obojtne, gotowe ka si na skinienie. Z tej nagej pokory Herrenvolku mona byo czerpa satysfakcj. Ale nie byo w tym adnego smaku zwycistwa, jak to sobie w zamkniciu roili. Ju budzio si co w rodzaju litoci - cho aden z nich nie przyznawa si do niej gono. Piekli na ogniskach krowie miso, noc ustawiali warty, z kijami, w braku broni. Od pierwszych domw miasteczek cign zapach spalenizny. Wypalony by zawsze rodek miasta. Dokoa czerwonych cian gotyckiego tumu, przy rynku, stay ju tylko szkielety domw z pokrconymi w ogniu blachami dawnych szyldw. Prbowali znale wytumaczenie tej powtarzalnoci. Niektrzy byli zdania, e wida w tym byo planow akcj. Inni, e Niemcy musieli broni si zawsze w rdmieciu. Zbliali si do dawnej polskiej granicy. Spotykani miejscowi uywali tutaj obu jzykw. Wrd jecw tworzyy si konfraternie tych, ktrych celem byy te same miasta i te same czci kraju. Mieli ju zaraz rozdzieli si i wmiesza si w podrujc mas ludzk, przedostajc si dalej wasnym przemysem. Podobno ju chodziy pocigi zoone z towarowych platform, na ktre mona si byo dosta za cen wdki. Foka opiera si na leszczynowym kiju, ktry zgina si pod jego ciarem. Mia w sobie obraz wasnych odparzonych ng i chwila przekucia bbli z rop przedstawiaa si jako chwila szczcia.

VI Julian Halpern oparty o parapet okna widzia prost, bezbarwn ulic. To, e udao mu si dosta z przydziau poniemieckie mieszkanie w nie zniszczonej odzi, byo sukcesem. Wszyscy si o to teraz starali, tylko sto pidziesit kilometrw od Warszawy, tu i tam byo centrum spraw, koo ktrych naleao si trzyma blisko. Sypia w czystym ku, by u siebie, po tych latach. W szafach znalaz piamy i ubrania. Nawet mundur SA. Uciekali w popochu. W dole chodnikiem szed Wolin. By punktualny. Julian zgasi radio i poszed, eby mu otworzy. Chodzenie po mikkim dywanie sprawiao mu dziecinn przyjemno. Jeszcze si z tym nie oswoi. Bawiy go pantofle, ktre niemiecka Frau - Kirche, Kuche, Kinder - ozdobia wyszyciem dla swego maonka. Wolin powiesi w przedpokoju swj wojskowy paszcz i rozglda si. - No, wszystko w najlepszym porzdku. Ekstrakt ich mierdzcego gustu. A, jest i landszafcik - dotyka obrazu przedstawiajcego zachd soca. - Portret Fuhrera zdjem - mia si Julian. - Przyrzdz ci kawy. - Zapomniaem. Co mam ze sob. - Wolin wrci do przedpokoju. - Zrb kaw. Siedzia w fotelu, trzymajc wielki album na kolanach. - Wstrzsy s bardzo poyteczne. Rzeczy zmieniaj wacicieli. Tu w odzi mona ju wszystko dosta. Teraz zaczyna si dopyw z Berlina. A swoj drog, ci Niemcy piknie robili reprodukcje. Spjrz. Pokazywa Julianowi stron z rysunkiem Durera. - Ta twarz chopki. ycie, realizm. adnej tendencji do adnoci. I tu prowadzi palcem - ta konsystencja ciaa. Julian nalewa koniak i kaw. - Baruga odgraa si, e za par lat jego drukarnie bd wypuszcza najlepsze wydawnictwa artystyczne w tej czci Europy - powiedzia. - Ju robi album Korpanowa. Wolin podnosi do ust kieliszek. - Baruga. Takich potrzeba. Dzi. - C chcesz - Julian nie chcia si angaowa - ma energi. - Talent dowdcy partyzantw jest potrzebny, tylko kiedy prowadzi si

wojn partyzanck - ton Wolina by ostry. - Zgubi go jego indywidualizm. Chce lepiej wiedzie i zgadywa, jak pjdzie linia. - Dzisiaj wszystko jest improwizacj. Czy duo jest innych ni on? Jest nas ostatecznie garstka. - Uzna czyj potrzebno nie znaczy zapomina o przyszoci. Tymczasem s koleiny dawnego stylu. Baruga ma ten styl. Szlacheckiej megalomanii. - Jakie jest waciwie jego prawdziwe nazwisko? - zapyta Julian. - Sztein. Syn kupca drzewnego. By moe w tym trzeba szuka jego oficerskich i dyktatorskich fasonw. Kompensata. Nigdy od tego si nie uwolni. Teraz kady dzie to w nim pogbia. Ten koniak jest cakiem niezy. - onierze wymieniaj wszystko za wdk. Daem za niego dwie butelki czystej. - Handel. Miliony rzuciy si do handlu. Ostatni paroksyzm ich parszywej pasji. - Wolin modelowa sowa zacinitymi ustami. - Zarobi, przetrwa. Moe co si zmieni. Moe wrci dawne, dobre ycie: ich wolno. Sklepiki, inwestycje, garnicie do siebie, do siebie, ciepeko ich betw. Zmieni si! Wemiemy ich w rce. Czy wiesz, co montuje teraz Baruga? Julian nie wiedzia. - Muzyk na nacjonalistycznej i katolickiej klawiaturze. Zdarzyo si, e ma racj. To moe by uyteczne. Zabiega teraz o szefa ideologii bojwek Michaa Kamieskiego. Trzymaj go w mamrze Rosjanie. Julian gwizdn. - Znae go? - spojrza z zaciekawieniem Wolin. - Naturalnie. Polscy faszyci to, jak wiesz, szczeglna odmiana. Wznioli, czyci, zapatrzeni w niebo, brudna robota to nie dla nich. Staraj si, eby bya zrobiona za ich plecami. Prowadziem z nim dyskusje o filozofii. Za okupacji proponowa nawet, e mnie ukryje. Chrzecijaski obowizek. Tylko e ten obowizek nie rozciga si na to, co robiy ich oddziay. - Indywidualnie, co to za czowiek? - Sia woli. Zdolnoci taktyczne. Oczytany, ale anima naturaliter endeciana.11 Myli zamknitymi kategoriami. Nie pojmuje ruchu zjawisk.
11 anima naturaliter endeciana - dusza z natury endecka, termin ukuty, wyjania Miosz, w moim Wilnie uniwersyteckim (Rok myliwego); parafraza odnoszcego si do Platona

Faszywy wobec siebie, jak to musi wynika z jego wiatopogldu. Nie cyniczny. Naturalnie, na swj ruch bra pienidze od przemysowcw. - Jeeli zrobi si t grup - mwi z namysem Wolin - mona przewidzie mniej wicej, jakich uyj sposobw. Przed wojn francuskich katolikw uwaali za zgnilizn, bo byli silni. Podpierali si czasem Tomaszem z Akwinu, ale ju Maritain by dla nich ydokomun. Teraz z kolei bd jecha na katolickim humanitaryzmie i personalizmie. Rzewne tony. - Tych naszych tak zwanych lewicowych katolikw nie przycign. Niektrzy szybko ewoluuj do marksizmu. Inni s nieprzejednani. - C chcesz - Wolin gadzi sobie policzek. - Koci jest si. Ale nie w tym rzecz. Trzeba tej caej inteligenci da troch ideowego komfortu. Uspokoi rozdarte sumienia. No, przy okazji moe uda si Watykanowi uama jeden zbek. Nam teraz potrzeba tylko czasu. Na og to gra z takimi jak ten Micha jest wygodniejsza ni ten mapi bal z socjalistami. - To razem jest duga sprawa i niech ich bior diabli. - Julian zaoy rce za gow i prostowa nogi. - Co wane, to modzie. Najlepsza przyjdzie do nas i to szybko. Na zasadzie wstrtu do gupoty naszych wrogw. Ci intelektualnie s zupenie rozbrojeni. Nie maj nic do ofiarowania. - Jak tam u was na uniwersytecie? - Chaos i pocztki. I c, jestem przygotowany na to, e przez wiele lat bd musia oglda gby tych, co si adaptuj. Nie wiem, czy spord wszystkich profesorw w kraju daoby si zebra trzech marksistw. I to takich jak ja - nowego chowu. - Powiniene pracowa nad t ksik o dialektyce. - Pracuj. Mam teraz dobre warunki. - Z socjalistami bd kopoty - powiedzia nagle Wolin. - Niby konieczno, a rwnoczenie zaraza. W Partii z tego powodu spadnie niejedna gowa. To przepowiadam. Czy pamitasz, o co ciebie prosiem? - A - przypomnia sobie Julian. - Te detektywne powieci. Pamitam, ale nie mogem jeszcze znale. Wolin uwielbia literatur kryminaln. Mawia, e nie ma nic dajcego rwny odpoczynek w tych czasach. Wyawia j zawzicie, obojtne, w jakim
aciskiego sformuowania anima naturaliter Christiana (dusza z natury chrzecijaska), pochodzcego z Apologetyku Tertuliana.

jzyku. - Szukam take dzie Labiche'a. To rozkoszny autor. Podobno maj wystawi Somkowy kapelusz. Julian nala mu kieliszek, ale Wolin zakry go doni. - Nie, nie przebierajmy miary. Zdaje si, e przyjanisz si z Piotrem Kwinto? Kwinto, co to za nazwisko? Przybrane? - Nie. - Julian by lekko zaenowany, nie wiedzc, po co Wolinowi ta informacja. - Nazwisko woskie. Quinto, powinno si pisa przez Q. No, ci woscy architekci i dworacy tu si osiedlali. To dobry chopak. Nigdy nie troszczy si zanadto o pienidze. Feudalne pochodzenie jest lepsze ni drobnomieszczaskie obcienia. Wolin przymyka oczy. Feudalne pochodzenie. Zasadniczo mwio si, e on sam jest z proletariackiej rodziny. Ale dziecistwo jego upyno w wielkim biaym domu, ktry sta w parku nad jeziorem. Jego francuskie guwernantki zabraniay mu papra si w wodzie, kiedy szed na spacer brzegiem, po ciekach wysypanych wirem. Pniej nauczy si ucieka, bra dk i znika na cae dnie. Ju gnbia go mieszno otoczenia. Prawdziwe ycie byo tam, z chopcami z wioski. mieszno staa si jeszcze dotkliwsza, kiedy codziennie rano wysyano go powozem do gimnazjum w miasteczku odlegym o sze kilometrw. Kiedy mia pitnacie lat, uciek z domu. Odtd si potoczyo. Ndza, praca fizyczna, zdobycie wiadomoci, pierwszy pobyt w wizieniu. Wiele zawdzicza intelektualnie wizieniu. Potem przysza Francja, Hiszpania, znw Francja, Rosja. - Ci, ktrzy znaleli si z nami, maj duo szczcia - powiedzia. - Po przeciwnej stronie jest zgrzytanie zbami i z kadym rokiem, z kadym miesicem wiksza rozpacz. Przegrywajc, nie bd wiedzieli, co si z nimi dzieje. wojn? Julian zastanowi si. Wolin musia zna oczywicie histori Piotra. - Zajmowa si Pawem Valery. Sam wiesz, dokd to prowadzi. Jednym sowem, by jak cae to nasze rodowisko: zawieszone w prni. - Artykuy, ktre pisze, s cakiem nieze. A swoj drog, nieprdko kto Niemal fizyczne ssanie w doku. Powiniene napisa analiz przegrywajcego reakcjonisty. To bardzo ciekawe. Co ten Kwinto pisa przed

pokusi si owietli Pawa Valery z marksistowskiego punktu widzenia. Problem, jak artysta upadajcej klasy kupuje spoisto jzyka za cen ucieczki od rzeczywistoci. I dlaczego tak si zdarza. Wikszo z nich ucieka od rzeczywistoci poprzez rozpad jzyka. Kwinto. Ten ma na pewno wewntrzne trudnoci. - To zupenie normalne. Proces dzisiaj we wszystkich jest powolny. - Tak. - Wolin myla o pewnej tendencji, jak zauway w Julianie. Tendencji do przekrelania wobec siebie samego trudnoci, ktre by mogy stan na drodze jego ambicji. Dziki ideologii kady powinien otrzyma zadouczynienie. Na to jest rewolucja. A Julian zawsze wiedzia, e naley mu si ta uniwersytecka katedra. - Tak, to jasne. Co mnie bawi, to te kobiety tutaj w odzi. Kady dwr ma swoje precieuses ridicules.12 Ju paplaj nowymi terminami, ktre poapay z powietrza. Czy widujesz Rud Mani? Wolin mia si; Julian imitowa Mani wchodzc na polityczne zebranie. By specjalist pantomimy.

12 precieuses ridicules (franc.) - Les Precieuses ridicules (Pocieszne wykwintnisie), tytu komedii Moliera z 1659 roku.

VII Drukarz Martyniak siedzia na stopniu starego forda. Szosa bya pusta, z rzadka tylko przebiega koo nich ciarwka sowiecka. Karwowski, szofer, duba w motorze cierpliwie i w milczeniu. Zaczynao si niedobrze. Jeeli nawalio pidziesit kilometrw od Warszawy, to co bdzie dalej? Martyniak by zy. Nocowa na Pradze, eby wyjecha wczenie rano, i pogryzy go pluskwy. Byy ich wszdzie roje. Jakby wyszy w karnym ordynku z palcych si domw i skupiy si wszystkie na ocalaej przestrzeni miasta. Poza tym nie mg sobie wybaczy: zapomina czego zdarzao mu si rzadko. A zapomnia, jak gupi, koperty, w ktrej akurat by bilet partyjny. Wstydzi si do tego przyzna, jak by wyglda wobec towarzyszy podry. Pozostae dokumenty, listy, penomocnictwa wypisane po polsku i po rosyjsku mia przy sobie. Patrzy na paskie pola pokryte zielon runi i ziewa. Mga poranna opadaa, byo chodno. Jak szybko zmienia si wszystko. Borkowski siedzi teraz w mamrze. Kilka dni temu dowiedzia si o jego aresztowaniu. On jest wicedyrektorem fabryki. Powoli, jeszcze nie. Powiedziano mu wyranie: Potraficie ochroni papierni, eby maszyn nie zabrali, potraficie puci w ruch - dobrze. Nie potraficie trudno. Ale bya szansa. Ci komunici to jednak nie najgorsi ludzie. Przynajmniej wiadomo, co i jak. Zrobi to, zrobi owo, konkretna robota. Wdziczny powinien by Teofilowi za to, e namwi go do wstpienia do Partii. Teraz, bracie, bez Partii nic - mwi Teofil. - Kto mdry, zapisze si teraz, kto gupi, idzie do socjalistw. Tu wiadomo, e bdzie komuna, socjay nas do bujali i nie nabujaj. A nam, robotnikom, to co? Byo le, gorzej nie bdzie, moe by tylko lepiej. I okrela sytuacj: Te Ruskie to czorty. Barbaria, tylko obsrywa wszystko, kra i niszczy. Ale niedoczekanie ich, ebymy si im dali. Fabryki nasze, koleje nasze, jak nas bdzie duo partyjnych, to my bdziemy mieli do gadania, nie oni. Ten sekretarz Partii to swj chop. Dobrze mwi. Martyniak czyta mowy sekretarza i odnajdywa w nich odpowiedzi na pytania, ktre go drczyy w cigu lat wojny. Nie tylko, rwnie przed wojn. Ale wtedy nie cigno go do

komunistw. Duo wrzeszczeli i tylko to byo wida, e s za Rosj. Teraz to wygldao jako inaczej. I sekretarz, ktry mu sam podpisa penomocnictwa, podoba mu si. Czy to syszane dawniej rzeczy, eby wielki dygnitarz by zwyczajny czowiek, nie aden pan z ich faszywym zachowaniem si wobec podwadnych? Baruga, ten by fanaberyjny. Ale to nie to co jaki Borkowski czy inni tacy durnie. Dugo naradza si z Teofilem, czy umieci w kwestionariuszach, co robi w czasie okupacji. To bya paskudna sprawa. Caa ta konspiracja, do ktrej nalea, bya londyska, ich pismo nazywao si pismem koalicji stronnictw. Teofil by zdania, e nie naley nic ukrywa. Nie przyznasz si, to i tak prdzej czy pniej wywchaj. A powiesz otwarcie: ja nie byem tam niczym, tylko drukarz, kazali, to byo przeciwko Niemcom, wic pracowaem. witych nie ma, kady do czego nalea. Jakby chcieli przebiera, to czystych nie znajd. Postpi, jak doradza Teofil. I to wcale mu nie zaszkodzio. Co prawda, to e wiedzieli, byo nieprzyjemne. Bo nu kiedy, w przyszoci? Kto to moe przewidzie? Och, przydao mu si ba, chowa si przed gestapo, po to tylko, eby z tego zosta smrd i lad w papierach. Repko trci go drzwiczkami i wystawi gow. - No co, nic? Karwowski spojrza znad maski samochodu. Odsun w ty czapk i ociera rkawem czoo. - Grat. Co mona z takim zrobi? Prbuj. Musi pj. Repko wylaz na szos i prostowa koci. Jego okrga twarz z zadartym nosem bya zaspana. Ubrany by w skrzan kurtk, ktr kupi od lotnika. Bya to solidna kurtka. Martyniak j podziwia. Paszcz, ktry sam skd wydosta, by za mao ciepy jak na t por roku. Repko by towarzyszem z Partii. Spotyka si z nim ostatnio czsto i zaprzyjani si. Z zawodu Repko by robotnikiem w fabryce yletek. - Gdzie inynier? - zapyta Repko. - Poszed do wioski co kupi. Mwi, e trzeba sprbowa zabra jakie zapasy, tam z ywnoci bdzie krucho. - Krucho, nie krucho. Potem bdziemy si martwi. Godny jestem. Wycign pakiet owinity w gazet. Scyzorykiem podzieli kiebas na

trzy czci. Jedli, siedzc w rowie. Karwowski mlaska. - Smaczny chleb. - Moja ona sama piecze - pochwali si Repko. - Sowieccy onierze mwi: gdzie zaczyna si biay chleb i kiebasa, tam zaczyna si Polsza. - Karwowski mia pene usta. Koo nich przejechaa pdem wojskowa ciarwka. Repko splun. - Co te dziady maj. Nie maj arcia, to maszyny powinni cho mie. Nie, potrzeba im naszych. Martyniak by zamylony. - Jak tak bdziemy sta cigle, to dojedziemy za rok. Fabryka bdzie, ale ju w Moskwie. Karwowski zamia si. - Ee, nie, jako dojedziemy. Ale wietnie teraz chodzi. Ten fordziak. - Czy tylko uda si tam druyn zorganizowa? - zapyta Repko. - Bo tam przecie pustynia. Niby nie ma innego sposobu, ale zawsze nijako tak na niepewne. Martyniak wyj papierosy. - Druyn skleimy. - Czu si w obowizku uspokaja obawy. - Tam pustynia i szaber. Prawda. Ale tamtdy wracaj ludzie z Niemiec. Sposb, to przemwi im do rozumu. Wytumaczy. Fabryk puszcz, bd mieli prac, chleb, mieszka tam pod dostatkiem. Gratw mog naokoo naszabrowa, ile zechc. Repko nie zgadza si. - Kto idzie z Niemiec, ten czym prdzej chce do rodziny. Nie myli, co potem. A kto to wierzy, e tam bdzie Polska? Czy kto u nas ufa Rosjanom? Dzi mwi tak, jutro spodoba si im, powiedz inaczej. Ziemia tam niemiecka. Bdzie trudno. Karwowski machn rk. Polska? albo to nasza dzisiaj, ta Polska? Znw poszed duba do motoru. Martyniak wiedzia, e nie trzeba pozwala, eby ludzie rozazili si wewntrznie. Ale nie bdzie prawi kaza swojakom, kolegom. - Ja myl tak, Repko. Przeylimy Niemcw, trzeba kombinowa. Myle

nie pomoe. Robi, to grunt. Czy wszyscy ju nie kombinuj? Kombinuj. Gdzie bdzie najlepiej? W fabryce. Choby nie byo z pocztku pienidzy, ale zawsze raniej. Stowka, przydziay, jakby apanka czy wywzka, fabryka chroni. Ludzie to wiedz. Co byli w Rosji, te doradzaj: i do fabryki, pki pora. Sabe soce wiecio przez mg. Repko rozpi kurtk i gadzi jej flanelowe podbicie. - To prawda. Tylko e teraz jeszcze za wczenie, kady krci si, jak umie, eby zarobi. Ja mam do tego psiego ycia. Ca wojn tylko handel i szmugiel, inaczej by czowiek zdech. A teraz tyle, co ona uhandluje. Czowiek powinien y jak czowiek. Na kursa jakie powinienem si zapisa. Wiem, e gupi jestem. - Teraz jest moment. Kto dobrze zacznie teraz, pjdzie w gr szybko powiedzia Martyniak. - Miejsca dosy. - No tak. Ja te tak myl. Tam mieszkanie uda si zaapa, no nie? Bogactw po Niemcach te co zostao. Dziki Zachd. Rozgldn si. Tam nie tak prdko si uspokoi. on i dzieci teraz mona tam tylko zmarnowa. Martyniak pomyla, e powinien si oeni. Gdyby nie owdowia przed wojn, czy mieszaby si w konspiracyjne awantury? Jako tako trzeba byo teraz ycie urzdzi. Motor zahucza. Karwowski krzykn triumfalnie: - Co to znaczy nakarmi wasn maszyn! Od razu inny pomylunek! Teraz jak bdziem czeka na inyniera, eby nie byo na mnie. - Ju idzie - powiedzia Martyniak. O kilkaset metrw od miejsca, gdzie siedzieli, inynier Wolski z plecakiem, w pumpach i w narciarskich butach ukaza si na szosie midzy domami wioski. - Przed wojn to on by nie mg zosta dyrektorem. Za mody - zauway Repko. - Mwi, e dobry fachowiec. Takich mao. Oni to nie musz zapisywa si do Partii. - Inteligencja. Mieli pienidze na nauki. Ja swoje dzieci pol do szk, eby nie wiem co. Bez fachu nic. - Co jemu, on bdzie mia swoje koty. A reszta wszystko na naszej

gowie. Trzymajmy si, nie wici garnki lepi. Repko nacisn czapk i wsta. - Z papierem to ja ni ni. No, zobaczymy. Karwowski siedzia za kierownic. Haasowa klaksonem. Woa ku zbliajcemu si inynierowi: - Nasza limuzyna pracuje. Jadziem, panie Zielonka!

VIII Zaraz bdzie moment, mwi sobie Piotr, sterujc rozmow ku zagadnieniu polskich robotnikw we Francji. Baruga, w rozpitej koszuli, drapa si we wochat pier. awki szkolne i wycicia, jakie w nich obi scyzorykiem, przypomniay si Piotrowi. Przez szereg lat by w szkole zym uczniem i mia ze stopnie ze sprawowania. Choby najbardziej si stara, nic z tego nie wychodzio, dopki ktrego dnia nie zrozumia, czym jest szkoa i czego od niego daj. Jego niepowodzenia miay prost przyczyn: prbowa mwi to, co myla, i, co gorsza, w swoich wiczeniach wstydzi si pisa zdania, ktre nic wsplnego nie miay z jego osobistymi, zreszt niedonymi, sdami. Wynikay z tego bez ustanku skandale; jego koledzy, nawet ci najgupsi, uchwycili znacznie wczeniej od niego istot mechanizmu. W rezultacie by sam przeciwko otoczeniu i przez zwyczajn naiwno gra rol dzikiego anarchisty. A przecie nauczyciele nie wymagali bynajmniej od pupilw jakiej niemoliwej szczeroci. Ich zadaniem byo stworzenie spoecznego rytuau i wdroenie modych w ten rytua. Godzina, w ktrej napisa dwie strony wypracowania z literatury tak, aby si to spodobao, bya przeomowa. Dotychczas pamita swoje wtedy zdziwienie. Piro chodzio atwo, pozwala si prowadzi logice rozumowania, ktre trwao niezalenie od prawdy czy nieprawdy; miao swoj wasn konsystencj. I, co waniejsze, wtedy kiedy siebie kontrolowa, nic mu nie przychodzio mdrego do gowy, cierpia z powodu ubstwa swoich idei i dostawa adnotacj: Temat nierozwinity. Styl telegraficzny. Teraz przeciwnie, pomysy nadbiegay same, zgarnia je z wielk atwoci. Dosta dobry stopie - a kiedy zastosowa t metod do caego swego zachowania si, wkrtce sta si jednym z pierwszych uczniw w klasie. Cay sekret polega na mikkim poddaniu si spoecznemu cinieniu, tak aby ani wierzy zanadto (to byoby ze, bo znw powodowaoby wewntrzny skurcz) w to, co byo zalecone, ani nie wierzy. I c innego robi od chwili wyjcia z obozu? Powtarza dawny szkolny nag, cho dopiero w tej chwili, rozmawiajc z Barug, to sobie uwiadomi. System nie by niczym innym ni wielk szko i miliony ludzi zowiy, jaki w tym by trick. Nie chodzio bynajmniej o to, eby szczerze akceptowa. Co byo konieczne, to mwic co,

urzdzi si wewntrznie, tak jakby si wierzyo. W pi minut potem mona ju byo kade wypowiedziane (jak w klasie przy tablicy) zdanie poda wobec siebie w wtpliwo. Gdyby wobec Barugi gra makiawelsk komedi, popeniaby oczywicie bd. Myli Piotra pracoway w harmonii ze sowami, dublowa je tylko aparat kontroli, ktry przestrzega, aby nie wypaday z toru. - Mnie Francja interesuje - powiedzia. - Nie bardzo mog sobie wyobrazi, jak wyglda po wojnie. Nie jestem ju ten sam i widziabym w niej inne rzeczy ni dawniej. Jak tam zacznie si organizowa nasza prasa, to pamitajcie o mnie. Mgbym si wam przyda. Jakie p roku tam dobrze by mi zrobio. Baruga ziewn. Ba, jeszcze i ten. Ale to, e zwracali si do niego, e w jego mocy bdzie wkrtce przestawia ludzi jak szachy na wielkiej szachownicy, tu i po caej Europie - moe take Azji, Afryce, Ameryce - stao si tak miym podarkiem dla jego dumy zoonym przez wypadki. No, chopak jest chory, jak wszyscy, na zachodnio. Czy chce ucieka, czy nie chce, nie ma jednak znaczenia. Sam nie wie, jak trudno jest zdecydowa si na jak Wenezuel. Dosta za mocno w skr, eby to nie zostawio poytecznych ladw. Kto raz zakosztuje tego gorzkiego smaku, chodzi po wiecie jakby nic, ale we rodku ma wszystko przestawione. Dajcie mu ruiny, strach, ndz, bdzie tskni do ogrdkw, domkw z zielonymi aluzjami i spokoju. Ale wrzucie go w Gemutlichkeit, bdzie wy i skrca si, maego szczegliku ju w nim brakuje, ktry sprawia, e tamto kiedy byo znone. I dusi go bdzie bezsens ycia. Tu ich mamy. Kiedy czuj bezsens ycia, s nasi. Wtedy dziaa, dziaa za wszelk cen. A kto, jeeli nie my, moe im da chwil rozkoszy, zachwytu, e s demiurgami? - Hm, francuski znacie biegle. - Ja traktowabym to jako zabieg higieniczny. Sami rozumiecie, przez te lata mogo nazbiera si w czowieku do klaustrofobii. Zmiany rytmu otoczenia s potrzebne dla zdrowia. Ale to kiedy, w przyszoci, jak wam nadarzy si jaka okazja. Baruga szczyci si, e kadego potrafi zay psychologicznie. Kademu trzeba dawa wedug jego miary, tylko tak mona ludzi przywiza i sprawi,

eby wiernie suyli. Jaka jest miara tego Kwinto? Niewtpliwie, wygrowana ambicja, to raz. Poza tym feudalne pochodzenie, tak zwana przyzwoito, gest, to dwa. A co gdyby mu rozluni pta i postawi na t ambicj i przyzwoito? Te pta s dobre, ktre s niewidzialne. Przecie ostatecznie przychodzi z tym do mnie. Zdezerterowa, tak po prostu, mgby w tym zamcie, ale nie, na to si nie zdobdzie. Powiedzia agodnie: - Mnie si zdaje. Kwinto, e powinnicie si troch po wiecie przewietrzy. Macie zacicie w wielkim dziennikarskim stylu. Talent urodzonego reportaysty. Tego wam zmarnowa nie wolno. Ja bybym za tym, eby zrobi z was naszego korespondenta za granic. Pomylimy o tym, jak troch uoy si ten baagan. Niejasna wizja zerwania z tym wszystkim, jakiej nieokrelonej wolnoci nawiedzia Piotra. Jak kiedy marzenie o skoczeniu szkoy. Natychmiast jej sobie zabroni. Mie j znaczyoby zwyczajnie kama Barudze i demaskowa si w ten sposb. A czy pozornie dwulicowy wobec Barugi, nie by dwulicowy raczej wobec siebie? Jeeli mia chwilami ten zamiar ucieczki, to bawi si nim tylko, nie bardzo sam wierzc w jego realno. Tam, w tym szerokim wiecie, co byo? Powrt w czasie, do dawnego siebie? Niemoliwe i wstrtne. Mogo si zdarzy, e wtedy, po amnestii, wyszedby z polsk armi do Persji. Nie zdarzyo si. Stawa si dzisiaj emigrantem, z pen wiedz, e na zawsze, z zupen zgod na wieczn przegran? To znaczyoby pogry si w jaki czysty animalizm, bo intelektualnie nie dawao si to ogarn, nic, adnego punktu zaczepienia, cakowicie wbrew oczywistoci klski, ktra waciwa jest dzisiaj klasie schodzcej z historycznej areny. W kadym ich gecie, w kadej myli, w kadej decyzji klska, jak w tym straszliwym powstaniu. Nie, w istocie udawa tylko wobec siebie chytro. Nie by tak faszywy wobec Barugi, jak by si zdawao. - Dzikuj wam. Wiecie, e praca jest dla mnie wana i e co mi si w niej uda, od was zaley. Jeeli chytroci by ten plan - rzucenie w por ziarna, ktre naleao odtd pielgnowa - to by moe bya to chytro gbsza ni mylenie; umiejtno czujnego organizmu. Stpa mikko. Zyskiwa na czasie. By za saby - jeszcze za saby - na skoki. Zwierz oblicza jednym spojrzeniem

szeroko przepaci i wie, czy jego minie przenios je na drugi brzeg. Jeeli wie, e nie zdoa, szuka zejcia po stoku. Baruga, kordialny, siedzia przed nim jak spowiednik. Kiedy by w szkole, Piotr pozna takiego owc dusz. W przeciwiestwie do ich surowego, fanatycznego prefekta, tamten ksidz bra rk modego buntownika w swoje donie i patrzy w oczy ciepym, magnetyzujcym spojrzeniem. To zniewalao ale rwnoczenie Piotr podejrzewa ksidza, e jest hipokryt - i co gorsza, hipokryt wobec samego siebie. Baruga te, zdawao mu si, nigdy nie by naturalny. Wszystkie jego fasony: owcy dusz, protektora, mecenasa, byy wymuszone. Z wyjtkiem wybuchw straszliwego gniewu, ale te take uryway si zbyt nagle, aby nie przypuszcza, e Baruga traktuje je rwnie tylko jako rodek. Co byo w nim prawdziwego? Doktryna? Przecie nie jej oficjalna strona. Baruga by w Rosji. Czy tylko wiara w historyczn konieczno jako forma jego woli? Piotr duo daby, eby mc porozmawia z Barug zupenie szczerze, ale to byo niemoliwe. Kade zdanie Barugi miao wyrany cel taktyczny. Czy kiedy jest sam, te myli tylko taktyk? Nie jest nieprawdopodobne, e szukanie jakiego sedna w czowieku jest zudzeniem. Przynajmniej u tych, co s dostosowani do tego systemu. Moe znika w nich zupenie rozdwojenie i s tylko postaciami, ktrych rol nauczyli si gra. A gdyby osdza Barug wedug jakich wzorw prawdy i nieprawdy? Powtrzy anarchizm chopicych lat. Nonsens. Trzeba by byo da mu po gbie. - Kto rozumie histori, temu styl sam przychodzi - powiedzia Baruga. Od was zaley, mwi ten chopak. Nie lubi tych rzadkich wieczorw, kiedy mia luk midzy zamtem dnia i konferencjami, ktre odbywa w godzinach nocnych. Wtedy dopadaa go obsesja staroci i mierci. Ode mnie dla nich zaley. Nic od niego nie zaleao, krci si w tym ukropie i szuka potwierdzenia, e naprawd co znaczy. Kiedy marzy o utrwaleniu siebie na zawsze przez jakie wiekopomne dzieo sztuki. Ale nauczy si, e nic podobnego nie istnieje. Baki mydlane na historycznej fali. I kiedy manewrowa tymi twrcami rzekomo wiekopomnych dzie, widzc ich paszczenie si, ich tchrzostwo, mg tylko mia si z naiwnych zudze, ktre czowiekowi przypisuj jakie wieczne i trwae dary. Czowiek moe by wielki, ale tylko przez sztuk dziaania, robienia uytku z innych ludzi. Jednak to si nie utrwala.

Proszek. A kiedy, za setki lat, kiedy si to wszystko przemiele? Wsta. - Tak, tak. Pracujcie. Chciabym, ebycie napisali o przygotowywanych planach odbudowy Warszawy. To jest dziedzina, ktra obudzi prawdziwy entuzjazm i pomoe uleczy rozdarcie narodu.

IX Wioski moky w ciepych wiosennych deszczach, pene szeptw, plotek i trwonych a sprzecznych wieci. Dekret odbierajcy z dnia na dzie warto bdcym dotychczas w obiegu banknotom dopomg chopskiej nieufnoci do pienidzy. Trzymano zote monety i dolary, czekajc jakiej zmiany. Wszystko byo niepewne. Mwiono, e nic nie warto, bo bdzie zaraz nowa wojna. Albo e nastanie nowy rzd, nie ten rosyjski, w jaki sposb, nie wiadomo, na samej zasadzie, e tak przecie nie mogo by. Nieatwo byo zrozumie, kto ma si na wiecie, a kto si boi. Oficerowie przechodzcej armii chwalili si, e id daleko, a do Francji i Atlantyckiego morza: Europa nasza. Ten i w z ssiadw opowiada, co sysza od ksidza o szesnastu. Bya to caa gra podziemnego pastwa. Kiedy weszli Rosjanie, ukrywali si pod Warszaw. Rosyjski genera sowem honoru rczy za ich bezpieczestwo, byle tylko zdekonspirowali si i przybyli do niego na konferencj. Kiedy si zjawili, zostali aresztowani. Wywieziono ich do Rosji. Ziemi dworw kazano chopom dzieli popiesznie, jakby si palio, bez adu i skadu, byle jak, std jedni wycigali wniosek, e ten nowy rzd w strachu, inni, e daj tylko tak, dla zabawy, e zrobi kochozy. Brak byo koni, byda, wi - tyle dobra zniszczya przechodzca krajem szaracza wojsk. Szerzyy si dziwne, nieznane choroby. Modzi bali si dotyka dziewczyn, eby nie dosta jakiego podarunku. Doktor w miasteczku przestrzega przed azjatyckim syfilisem. Wracali niektrzy z tych, ktrych wywieli Niemcy. Opowiadali o ziemiach na zachodzie, o gruncie lecym odogiem, tylko bra. Ten i w z uboszych zastanawia si ju, czy nie zostawi swoich chudych morgw i nie ruszy tam szuka szczcia. Najwaniejsze byo nic po sobie nie okazywa. Chopi nauczyli si w czasie niemieckiej okupacji, e kto chce przey, musi umie milcze. Przestrzegali w tamtych latach cile tego obyczaju: nie naleao nic mwi o tym, co si zdarzyo w wiosce w nocy, kto ni przechodzi: leni, ydzi, zbiegli jecy. Teraz, jak i wtedy, byo niebezpiecznie. Modzie pochowaa bro i udawaa, e nigdy w niczym nie braa udziau, ale wielu pobrali Rosjanie, z donosw, a ju gdzieniegdzie wpadao UB, robio rewizje, zabijao ludzi, czorty gorsze od gestapo - stare kobiety egnay si ze zgroz, wszystko to, od pocztku wojny,

byo spenieniem przepowiedni o panowaniu Antychrysta. Oddzia Korda trzyma si z daleka od miast. Liczy trzydziestu kilku ludzi. Jego dowdca, krzepki, niski, maszynka zwinnych mini i czujnoci, by ranny w kampanii 1939 roku. Unikn niewoli, wyliza si z ran i przez kilka lat buszowa w lasach. Toczy ze zmiennym powodzeniem bitwy z Niemcami, napadajc na ich punkty zaopatrzenia i transporty. Kiedy weszli Rosjanie, nie usucha rozkazu swoich zwierzchnikw i nie pozwoli si rozbroi. To okazao si rozsdne. Ci, ktrzy poddali si Rosjanom jak barany, zostali przyjci grzecznie i z honorem: sojusznicy w walce z Hitlerem. Nastpnie wpdzono ich w zagrody z kolczastych drutw, a potem wywieziono na wschd. Oddzia Korda unikn tego losu, ale sytuacja bya bez wyjcia. Czekano instrukcji z Londynu, co robi, instrukcje nie przychodziy. Wiksza cz modych onierzy rozproszya si, prbujc zacz cywilne ycie. Ale w zamian doczali si cigle nowi, ktrym UB nastpowao na pity. Kord wybra si raz do miasta, prbujc tam zapa kontakty z rozpezajc si konspiracyjn sieci. Niewiele brakowao, eby wpad haniebnie. Now metod, ktrej w tych rozmiarach nie uywao gestapo, byy koty. Metoda ta bya zgodna z rosyjskim zamiowaniem do dyskrecji i zaatwiania wszelkich spraw po cichu, terror stawa si czym tajemniczym i nieokrelonym. Olbrzymia przez niepewno, gdzie, co i jak. Koty polegay na tym, e policja - enkawude albo UB - robia zasadzk w jakim mieszkaniu. Kady, kto dzwoni do drzwi - choby to by sprzedawca czy funkcjonariusz elektrowni - zostawa uprzejmie zapraszany do rodka; tydzie, dwa, trzy tygodnie i w mieszkaniu gromadzio si kilkadziesit osb, ktre zaopatrywano w ywno i na miejscu poddawano inwestygacji. Kord lekceway opowiadania o kotach. Jednak gdy sta ju w bramie domu, gdzie, jak wiedzia, mieci si punkt podziemnej prasy, przyszo mu na myl posa najpierw na gr swego pomocnika. Tak jak byo, nowa wadza siedziaa gwnie w miastach. Na wie urzdzaa zbrojne wyprawy, ale tam ten by lepszy, kto zna teren. Kord mia zapewnion wszdzie pomoc chopw. Ostrzegali, wskazywali niebezpieczne punkty, a wielu z nich brao udzia w jego operacjach prowadzonych w ich okolicy; potem znw chowali bro w dziuplach drzew i wracali do swoich zaj.

Jaka w tym bya przyszo? - na takie pytanie ani Kord, ani nikt z jego oddziau nie umia znale odpowiedzi. Lepiej byo tak y, ni znale si w wizieniu. Mona byo mie nadziej, e w szeptanych pogoskach o nowej wojnie tkwio co z prawdy: zachodni alianci nie mogli by a tak gupi, eby teraz, kiedy mieli zmobilizowane armie, pozwala Rosjanom rozazi si po tylu krajach. Dyplomatyczne rozmowy oczywicie musiay by tylko chwilowym wybiegiem z ich strony. Co do nowego koalicyjnego rzdu z udziaem czci londyskich politykw - to Kord uwaa politykw, ktrzy by chcieli gada z bolszewikami, za ajdakw: nieudzielenie pomocy Warszawie, aresztowanie czonkw AK, podstpne zwabienie szesnastu - czy takie akcje nie byy dostatecznie jasne, nawet dla tych, ktrzy zdolni byliby zapomnie pakt z Hitlerem, rok 1939, Katy i setki tysicy ludzi wywiezionych do agrw? Trwa stan okupacji - i naleao stosownie do tego postpowa. Zdrajcy powinni byli by karani. Ludno powinna wiedzie, e za wspprac z okupantem - jak poprzednio za wspprac z Niemcami - grozia kara mierci. Tylko ten pozostawa rodek oporu: zapobiega, aby grupka agentw osadzona przez Moskw w Warszawie nie werbowaa zwolennikw przyciganych chci zabezpieczenia swojej skry i widokami korzyci. Jednym z najbardziej zaufanych onierzy Korda by Gdula. W jaki sposb unikn mierci w Warszawie, nie wiedzia. Pamita tylko swj strach, kiedy widzia wpadajcy przez okno granat. Kiedy odzyska przytomno, pochyla si nad nim biay czepek zakonnicy. Z relacji sistr prbowa zrekonstruowa, co si stao. Przywiz go niemiecki lekarz, ktry powiedzia, e ten mody bandyta jest jedynym, co yje, z ich barykady, i zaleci surowo, aby zameldoway wadzom, jeeli zacznie przychodzi do zdrowia. To by dziwny Niemiec - opowiaday siostry - rozmawia z nami po francusku, nie mia ich akcentu. Zapyta, jakich nam brak lekarstw, i nazajutrz te lekarstwa przywiz. W par miesicy pniej Gdula wyldowa w rodzinnym swoim miasteczku, gdzie jego ojciec by urzdnikiem magistratu. By to dla Gduli rozkoszny okres. Napychany smakoykami przez matk, opromieniony saw obrocy Starwki, zaywa wzgldnego spokoju i popularnoci wrd miejscowej modziey. Ta popularno jednak okazaa wkrtce swoje ze strony. Mniej wicej dwa tygodnie po wejciu Rosjan - by to pocztek lutego - dom zosta obstawiony i

Gdula sdzi ju, e pojedzie na biae niedwiedzie, ale udao mu si uciec przez ogrody. Odtd pozostawao tylko jedno: las. Kord, ktry wanie grasowa w pobliu, przyj go chtnie. Oswojenie si z nowym rodzajem ycia byo dla Gduli trudne. Przesuwali si szybkimi marszami, nocujc nieraz, kiedy wioski zdaway si mao pewne, na podcice z jedliny. Ale wkrtce ju szo mu dobrze, a przez swoj wesoo i dowcipy podbi serca kolegw. Przypad do gustu Kordowi, ktry odkry w nim talenty szperacza. Gduli podoba si ten dowdca: zacity, energiczny, nie mia nigdy chwil wahania, decyzje podejmowa natychmiast. Nie kierowa si rozumowaniem - by w nim jaki szsty zmys, ktry wyrobiy w nim lata partyzantki. Lasy byy poryte rowami i doami. Niemcy pobudowali jesieni 1944 roku cay system umocnie, ktre nie przyday si im na nic. Czogi sowieckie zachodziy ich stale od tyu i musieli wycofywa si w popiechu. Jak po kampanii 1939 roku, wszdzie duo byo porzuconego wojskowego sprztu. W gstwinie partyzanci natykali si czasem na trupy niemieckich onierzy, obok ktrych rdzewiay karabiny. Raz, w nocy, lec na zboczu lesistej gry, posyszeli w pobliu co jakby mlaskanie, ktre dochodzio od strony betonowych bunkrw. Kord zabroni si tam zblia. Wzi Gdul i paru innych i przed witem podpezli tam cicho, czekajc. Na cie, ktry wyoni si, spadli nagle i przygwodzili go do ziemi. By to przeraliwie chudy, brodaty i brudny Niemiec, trzscy si ze strachu. Co z nim naleao zrobi? Kord podda go badaniu. Wehrmacht. Nie SS. ywi si zmarznitymi kartoflami, ktre odgrzebywa na polach. Kiedy zorientowa si, kim s, baga, aby go przyjto do oddziau. Kord si nie zgodzi. Szkopw do pomocy nie potrzebuj. Niech yje czy zdycha, co mnie do tego. Odchodzc, zostawili mu kilo boczku.

X Bya to pora najmniej wygodna dla kierowcy; Karwowski zapali wiato, ale skaczcy promie reflektorw rozpywa si w mtnej szaroci midzy dniem i noc. Nie ujechali wicej ni dwiecie kilometrw. Z motorem byo p biedy, najgorsze byy kichy: polepione, ata na acie, osiaday czsto i robili zakady, ktre koo bdzie nastpne. Naleao pomyle o znalezieniu noclegu. Postanowili zatrzyma si w pierwszym miasteczku. Szosa bya pusta: prosta, jak strzeli, linia, wrd wrzosowisk, porb i sosnowych lasw. Martyniak siedzia z przodu; zapyta Karwowskiego, czy nie lepiej widziaby ze zgaszonymi wiatami. Ten sprbowa. Daleko przed nimi przebyskiwao przez zbate wierzchoki drzew niebo zachodu. Koa wpaday w dziury nawierzchni porozdzieranej przez gsienice czogw. Nie da rady - Karwowski przekrci kontakt. Martyniak zada to pytanie, bo czu si nieswj. W tej pustce lepiej byoby nie zapowiada na cae kilometry naokoo swojej obecnoci. Nigdy nie wiadomo, co moe si zdarzy. Repko z tyu ziewa. Koci bol od tej trzsionki. Czowiek by wola nawet na ziemi, byle wycign gnaty. Bagniska majaczyy szarot przestrzeni suchych trzcin. Tafle wody byszczay gdzieniegdzie, dugie wskie ostrza. Zryway si dzikie kaczki. Dalej bya nagle ciemno wysokiego boru. Wolski zapak owietla zegarek. Jeeli nic nie nawali, bdziemy za p godziny. Karwowski zahamowa gwatownie i Martyniak wyrn si czoem. Co u...? Ale zobaczy nogi w dugich butach na rodku szosy. Jak kto si czego boi, to nie powinno przyj, a przyszo - pomyla. Mia przesd, e takie rzeczy nie lubi jako, eby ich si spodziewa. Co mnie do gangsterskich filmw? Czy to musi by, e nie chcc, szukam wszdzie guza? A odbywao si to dokadnie jak w kinie. Zimny metal dotyka jego szyi. Wychodzi!, Rce do gry! Reflektory zgasy. Otaczay ich cienie w chopskich kurtkach i krtkich kouszkach, z automatami. Chicago, psiakrew - jkn Repko. Wolski parskn miechem. Ja wam si zamiej! - wrzasn gos. Obszuka ich! Wzi wszystko, co maj w kieszeniach! Lufa opieraa si o jego opatk. Obmacywali go. Rce w tyle gowy! Marsz! Ruszyli w mrok piaszczyst drog. Potyka si o korzenie. Motor samochodu odezwa si, pnie ukazay si w

wietle, widzia przed sob splecione donie Karwowskiego i narciarsk czapk czowieka, ktry szed za nim. Droga wia si, samochd, ktry sun z tyu, owietla j na chwil, tym trudniej byo i, kiedy skrcali. Skoczy w bok? Nie, nie zdaoby si na nic. Twardy przedmiot szturcha go w plecy, towarzyszy jego ruchom. Co czowiek zechce, to wszystko jest le. Jakkolwiek postanowi, wszystko jest le. Ogarn go al. W tym nowym, w tym komunizmie byo co strasznego, wiedzia to, a stara si nie wiedzie. Pod jego mow schowana bya inna mowa, oczy i twarze tych z partii wyraay jakie porozumienie i grob: poczekaj, zobaczysz. Uciek od tych od Borkowskiego, bo tam nie byo nic, adnego oparcia, adnej utajonej siy. Poczekaj, zobaczysz. Zobaczy. To byo to, e wszyscy ludzie ich nienawidzili, e nie wolno byo przyznawa si przed nikim do naleenia, e wstyd zamyka usta, i jak kto wybra, eby by z nimi, musia ju z nimi tylko si trzyma, bo ju by nie ten, co tum w pocigu, na ulicy, w tramwaju. A wtedy, w latach wojny, wszdzie by swj, w gromadzie. Teraz si skoczy. Nic z fabryki. Nic z nowego ycia. Ale jakby skoczy? Postanowi szuka stosownej chwili. Jeeli nagle kucn? To jeden krok. Jednak reflektory owietlay teraz jasno gszcza. A ju wychodzili na jak polank. Pochylone twarze dmuchay w pomyk na ziemi. Igy sosnowe paliy si z trzaskiem, dorzucano gazi. Stali rzdem wszyscy czterej, opucili teraz rce. Z drugiej strony ogniska patrzy na nich niewysoki mczyzna w kouszku przepasanym pasem, ktry obciga kabur pistoletu. Gow mia go, krtko ostrzyon, nieduy czarny ws, twarz przecinaa rwnolega szrama idca przez nos. Kiedy pomie bucha wyej, ukazywao si wiele par oczu ludzi siedzcych koem. Metal broni poyskiwa. Potem znw to gino i zostawaa tylko obecno, szepty. Wolski zacz mwi: Panowie... Mczyzna zawarcza: Milcze! Ja was nie pytam. Karwowski mia gow spuszczon. Repko przestpowa z nogi na nog. Zdj mu t bolszewick kurtk, rozkaza mczyzna. Repko rozpina guziki. Zdarli mu j i zosta w marynarce zapinanej pod szyj. Mody chopak wystpi z ciemnoci, zasalutowa i poda portfele mczynie. pomieniom. Ten grzeba w nich i czyta, przybliajc ku migajcym

- Inynier Wolski, ktry to? Pan dyrektor - skandowa, podnoszc oczy. Jeden z tych, co fabryki ze strachu bd puszcza w ruch komunistom, kamic, e robi to dla Polski. Z rozmachem cisn otwarty portfel w ognisko. Skra zwijaa si, syczaa, dymia. - Jan Martyniak? Zatrudniony w zakadach Kultura Ludu. Wicedyrektor papierni. Partyjny? Martyniak czepia si nadziei ocalenia. Nagle uwiadomi sobie, e biletu partyjnego w jego dokumentach nie ma. Powiedzia zdawionym gosem: - Nie. Mczyzna przesta grzeba w jego papierach. Rzuci na niego spojrzenie; nie na twarz: na rce - Martyniak ju zrozumia, e tu idzie jaki sd. Usysza w sobie strzp modlitwy. Tamten niespodziewanie podnis grn warg w ironicznym umiechu, odsaniajc biae zby. Znaczenia tego umiechu Martyniak nie mg odgadn, cho napina ca uwag, jak pies, ktry prbuje uchwyci, czego od niego daj. By w skurczu twarzy tamtego jaki odcie pogardy. Odoy pienidze, schowa w kiesze, reszt upuci; Martyniak przyglda si machinalnie, jak pal si jego penomocnictwa. - Karwowski, szofer? Przed wojn co robilicie? - Jedziem na takswce w Warszawie. Mczyzna zrobi ruch rk, ceratowy kwadrat przelecia nad dymem i uderzy w pier Karwowskiego. Ten zbiera skwapliwie z ziemi rozsypane wistki. - Wadysaw Repko. Dyrektor personalny papierni w Eichenberg. Czonek PPR. Chopcy - mczyzna odwrci gow - jak nazywa si Polak, ktry wstpi do partii bolszewickiej i pomaga w ujarzmieniu wasnego kraju? Z ciemnoci chr gosw odpowiedzia: Zdrajca! Echo potoczyo si, wrcio odbite, znw byo cicho, iskry pryskay, unosiy si, wirujc. Repko kiwa si na boki: - Ja... - Milcze. Jestecie zdrajc ojczyzny. Mylelicie, e jak wstpicie do partii, to bdzie bezpieczniej, co? Ale jest sprawiedliwo. My wymierzamy sprawiedliwo.

Rka mczyzny bya oparta na kaburze pistoletu. Repko przeegna si raz i drugi. Pod jego zadartym nosem otwarte usta robiy ruchy, jakby prboway si zamkn, a nie mogy. Mczyzna da znak - i nim Martyniak zrozumia, e kae odskoczy tym, co stali za nimi, zobaczy metal, krek lufy, kolana zrobiy mu si mikkie. mier. Echo powtrzyo dwa strzay. Odezwao si, jeszcze raz, daleko w ciemnym obszarze lasw. y. Oddycha. Nie ja. To tylko Repko lea twarz w d. Podskakiwa, jego palce zamykay si na mchu. Czapka spada mu w ognisko, z ktrego wznis si swd tlcej si tkaniny. Mczyzna znikn. Martyniak usysza za sob: Rce w tyle gowy! Marsz! Twardy przedmiot znw opar si o jego plecy. Ciemno porazia, szed na olep. Teraz mnie kropn na uboczu - myla. Prbowa jeszcze poj, co znaczy umiech tamtego. Wygldao, jakby wiedzia. Dokd ich prowadz? Stpa z trudem, ale kiedy zatrzymywa si, dostawa pchnicie luf. Nogawki mia pene cieczy. Jeeli nawet tamten nie chcia, to kropn mnie jego chopcy. Tak zawsze bywa. Pod nogami byo liskie igliwie sosen. Potem moczar. Buty przemoky mu, chlupao w nich za kadym stpniciem. Z wolna oswoi si z mrokiem i zacz nabiera otuchy. Ile czasu to trwao - godzin czy dwie - nie mg obliczy. Grzz teraz w piasku, zatrzyma si; czego mu brakowao. Nie byo dotknicia broni. Sta nieruchomo. adnego gosu. Szumiay sosny. Siad. Nic. Zerwa si i zrobi par krokw do tyu. Jeszcze nie wierzy. Nasuchiwa. Wreszcie po cichu zawoa: Karwowski! Wolski! HopHop, usysza. Nawoywali si. Karwowski brn ku niemu, omocc w gaziach. Cholera, o cholera - mwi przy nim, zadyszany.

XI Myl o jakim normalnym yciu bya tylko niepokojca. Zrzuci mundur i co dalej? Dy si i to trzyma. Ale kiedy jest si u kresu podry i tam nie ma nic prcz pustki, chodu i nienawici? Nikogo ze swoich Winter w Polsce nie znalaz, z wyjtkiem brata swojej matki, Frydmana. Izaak Frydman by przed wojn wiejskim ydem - jednym z tych, ktrzy chodzili w chopskich grubych butach i dnie spdzali na wzku, skupujc pierze i wen w okolicznych wioskach. Wszedszy do maego sklepu bawatnego przy gwnej ulicy w odzi, Winter zobaczy wuja za lad. Ten opar si na piciach, oczy mu mrugay, wyszed zza lady i ogldn bratanka z niedowierzaniem. Josele! Ty, wojskowy? To moe bye w Rosji? Po raz pierwszy od chwili powrotu Winter by wzruszony. Tam, na ruinach getta, czu tylko niech do ogldania tego symbolu anonimowej mierci rodzicw. Uciskali si. Szeroka twarz wuja Izaaka bya czerwona, spalona socem, nie nosi wsw, ubrany by z miejska. Jak to - mia si. - A ja stamtd wracam! To znaczy obaj bylimy w kraju socjalizmu! Frydman z on i dziemi przybyli do odzi przed miesicem w transporcie ydw - obywateli polskich, wypuszczonych teraz z granic Zwizku Sowieckiego. Zaledwie wysiedli z towarowego wagonu, w ktrym podrowali przez kilka tygodni, razem z mas podobnych ndzarzy, ju rozgldnli si za rdem zarobku, wydostali poniemiecki lokal, zaoyli sklep. Kiedy Winter z on przyszli do nich tego samego wieczora na kolacj, st by zastawiony zakskami, wuj Izaak zaciera rce, dumny z nowego dobrobytu, ktry, nie ukrywa tego bynajmniej, pochodzi z kilku byskawicznych operacji walut, wdk i szabrem z Niemiec. Dwaj dorastajcy chopcy w nowych ubraniach trzymali si sztywno, zaenowani rozmow, bo toczya si w jzyku, ktry przedstawia dla nich trudnoci; odzywali si mieszanin jidysz i rosyjskiego. Wuj Izaak wypytywa go o plany na przyszo. No, tobie tam chyba przeszo? Co przeszo? Wyraz twarzy Frydmana by filuterny. Twj komunizm. Ojczyzna proletariatu dobra dla zdrowia. Aj, jaka dobra dla zdrowia. Winter odpowiedzia niechtnie, e jeeli oni i on sam yj, to tylko dlatego, e byli w Rosji. Wuj przyglda mu si porozumiewawczo. Czego ty si boisz? Jestemy w rodzinie. Mnie aresztowali, wywieli, to po co? eby mnie

zrobi dobrze? I gdzie wywieli? Do takich lasw, e czowiek jak mrwka, co urbie, to zaraz zaronie. Bylimy SO. Nikt nie wiedzia, co to znaczy. Dowiedzielimy si, jak nas wypucili po amnestii, e to jest Socjalno Opasnyj Element13, i e to by wyrok doywotni. Tam lea city las, dziesi lat przed tym, nim nas posali. Same prchno stoczone przez robactwo, nie byo wagonw, eby wywie. A wszyscy, co cinali ten las, tacy jak my SO, tam zdechli. Kozacy z Kubania za to, e nie chcieli i do kochozw. A ja co im zrobiem? Moe zajmowaem si polityk? Moe miaem duo pienidzy? Moe takie ydki jak ja, co tam byli i co mieli w Polsce majtku jedn koz, to ustrj bd obala? Winter napotka spojrzenie ony. Jej wski podbrdek opiera si o konierz wojskowego munduru, za szeroki dla jej szyi. Od ich pobytu w Aszchabadzie i mierci ich dziecka bya milczcym i fanatycznym wrogiem Rosjan. Frydmanowa, tga, o zniszczonej twarzy, przecigaa wyrazy: eby nie to, e Izaak ma kiepee, to my by tam z godu umarli. Wyrobisz norm, dostaniesz chleba, nie wyrobisz, nie dostaniesz. A jak kto zechce norm wyrobi, to ten chleb jest za mao, siy nie ma. To handlowalimy z kochozami. Oni tak yj, e chleba nawet nie maj. Za chleb dawali kartofle. Wuj klepn go po ramieniu i zachca do jedzenia. Ty sam widziae, Jzef, jaki tam kraj. Tylko jak kto ma pienidze, to wszystko dostanie. Biednym nogi puchn z godu, a enkawude re kurczta i opie wino. To bandyty, antysemity, rabuniki. To co, ty zostaniesz, bdziesz im suy? - nalega. - Tu bdzie to samo, no, nie tak prdko. Tu dla nas nie miejsce. Polacy nas nienawidz, co tutaj? Cmentarz. Jej rodzina - pokaza on - w Palestynie. Tam nasza ziemia. My tam pojedziemy. Ale czy to tak mona zaraz? Wrcilimy goli, bosi. Trzeba zarobi, obsprawi si. Pki handel idzie. Za rok, dwa, tu zamkn sklepy. Tak samo jak tam. Tu wszyscy nasi mwi jak ja. Nas, ydw, wypuszcz, a jak nie wypuszcz, to na zielon, na Czechy i Wiede. Winter myla o ojcu. Czy gdyby y, te by marzy o Palestynie? I czy rozstaby si z ojcem - w imi czego? Nawiedzio go nagle pragnienie, eby by w masie ludzi podobnych. Brudna ulica dawnej Warszawy, na ktrej bawi si z dziemi wrd zgieku i krzykw ydowskich tragarzy, wrcia w pamici jak
13 Socjalno Opasnyj Element (ros.) - element spoecznie niebezpieczny

obraz ciepa, ruchu i radoci. - Przedtem nim mnie aresztowali, spotkaem tego Teitelbauma, co mia interes koo waszej introligatorni. To pytam, jak jemu podoba si nowe socjalistyczne ycie. Mwi: Czemu nie? Dwa procent yje dobrze. I apie si za gow, krzyczy: Tylko jak wbi si w te dwa procent? Mwi tobie, Jzef wuj zniy gos - to jest prawda. I aden przyzwoity czowiek tu nie zostanie. Zostan, tfu, tacy, co wbij si. A jak? Do enkawude pjd suy, do wierchuszki, w partii, w ministerstwach. Czy to jest zajcie? Trz si, e posadz, oskar nie wiadomo o co. A co z tego bdzie? Bdzie to, e jakby jaka zmiana, Polacy wezm za noe i ani jeden ywy nie zostanie. A teraz to ty mylisz, dlaczego tacy jak ty potrzebni? Bo innych, Polakw, nie maj. Wyhoduj nowych komunistw, to po cichu zrobi antysemityzm. Tak jak tam: ciotk masz w Palestynie? Aj, le. Kuzyn twojej stryjecznej siostry w Ameryce? Oj, niedobrze. Spojrzenie ony Wintera byo triumfalne. Nie zdradzaa si adnym sowem, za dobr na to miaa tresur. Kilka razy w ostatnich czasach robi jej gorzkie wymwki za nieopatrzne odezwania si, ktre mogy zgubi j i jego. Jzyk j wierzbia, chciaaby opowiada o tym, co czua, caemu wiatu. Mczya go pytaniami: To co z nami bdzie? Powiedz, Jzef. Ty pomyl, ty zastanw si, ja tu tobie nie chc rodzi dzieci. Frydman odgad konflikt. Co tobie bd opowiada, zapytaj ony. Ja nic nie mwi, trzeba to trzeba. Przysigaj, e ich kochasz, bij brawo. Tu moesz zaj wysoko, przydadz si twoje nauki. A tam, w Palestynie, to co? Do kibucu poszedby pracowa, wasnymi rkami, byby biedny yd, nic wicej. Inny wybraby kraj, to te, tylko handel, fabryka. To co ja mam tobie radzi? Kady szuka jak lepiej. Nawet ptl na szyj, jeeli lepiej. Od tej wizyty u Frydmanw Winter by rozdraniony. Mimo to odwiedza ich czsto, czepia si tego rodzinnego ycia. Powd, dla ktrego sowa wuja zostawiay go bez repliki, nie by dla niego jasny. Wuj nie opowiada nic nadzwyczajnego; wszystko to byo mu doskonale znane. Ale co innego jest wiedzie, a co innego sysze, jak mwi to inny czowiek; tak wielk si jest milczenie o pewnych sprawach, milczenie, ktre byo regu w wojsku. I razem z nim oficjalny jzyk odbiera materialno dowiadczeniu; Winter napatrzy si

dostatecznie na sposoby, przy pomocy ktrych mona przekona nawet kogo, kto oglda dom, e to nie jest dom, tylko chmura. Wuj by prostym czowiekiem, trudno z nim byo dyskutowa o abstrakcjach. I musia jednak uzna jak swoist warto jego zdrowego rozsdku. Bo kim ostatecznie by, eby cigle chodzi w zbroi teorii? Wuj trafia, nie wiedzc moe o tym, w jego najczulszy punkt: tsknot do bezporedniego, prostego obcowania, byle jak, bez ideologicznych komplikacji (o, wolaby, eby nie przydaway si jego nauki, eby mg pracowa jako robotnik w kibucu, ju nie nadzorca, nie wrg, nie, jeden z wielu). Kiedy apa si na takich mylach, ogarniaa go groza. Czy wypadki mog potoczy si inaczej, ni to byo przewidziane? Oni wszdzie dosign, prdzej czy pniej, na nic nie przyda si schowa, chyba na dnie oceanu. A co by mu zostao, gdyby zdradzi Parti? Gdzie znalazby sens, gdyby swoj decyzj prbowa zawiadczy, e historia nie ma sensu? Zazdroci wujowi i jemu podobnym, e nie zaznali tej chwili trujcego olnienia, ktre jest jak smak jabka zerwanego z drzewa wiadomoci. Dopki by tutaj, gdzie dopenia si triumf tego, czemu tak wiele powici, jego przeszo moga mie usprawiedliwienie. Nawet te jego pierwsze dowiadczenia w pocztku wojny, kiedy znalaz si w strefie rosyjskiej. Nie lubi o nich wspomina. By wtedy gupi. A jak na zo musia pniej mie do czynienia z tym Kwinto, wanie kiedy wstydzi si i aowa tego, co zrobi. Wezwali go do NKWD i rozmowa bya przyjacielska. Topnia z miego poczucia, e traktuj go jak swego, oddanego sprawie, pewnego. Ukrywa co przed nimi znaczyoby zawie zaufanie. Naiwny osio. A take zwyczajnie ba si wobec nich kama. Zapytany o Piotra Kwinto, wygarn wszystko, co wiedzia. Ranek, w ktrym usysza o aresztowaniu Piotra, by dla niego ciki. Nie chcia kojarzy tego faktu ze swoj rozmow, prbowa sobie tumaczy, e jeeli nie od niego, dowiedzieliby si z czyich innych ust. Tylko przez wiadomo, e on, Winter, by niczym wicej ni jednym z milionw istnie, przez ktre przebiega prd poruszajcy je w tym czy innym kierunku, bez ich woli, mg uzyska spokj. Rad by jednak, e Piotr wyszed cao. Ale jeeli bezosobowe siy s zudzeniem i czowiek sam musi znajdowa miar swoich czynw? Jak miar? Na czoo wystpowa mu zimny pot i mimo e sam

cign do wujostwa, by zy na on za jej nag, gwatown przyja z Frydmanami.

XII Zaraz za wiosk kamienista droga, wypukana deszczami, wioda w gr, do brzegu lasu. Wolin szed powoli, bijc trzcink o cholew buta. Na dzisiaj byo tego dosy. Czy jego przodkowie nie posugiwali si wszelkiego rodzaju kanali, eby chopw trzyma w posuszestwie? Totumfaccy, sugusy, lokaje, karbowi krcili si przez wieki koo paskiej klamki, obleni i usuni, gotowi popeni kade drastwo na skinienie. To bydl byoby wiernym wykonawc kadego, kto miaby si. I jest w tym niemal biologiczny konstans, brudn robot robi zawsze ten sam typ ludzi. Trzeba bdzie ich troch przebra, tacy jak ten za par lat bd za gupi na nowe potrzeby. Ale na og aparat terroru bdzie grupowa te same co w Rosji kategorie. Takich oprychw jak ten, do akcji; rnych garbusw i kulawcw z kompleksami; a take dzieci arystokracji, wyrafinowanych, ktrzy naucz si, e to jest dobry przytuek dla kogo, kto gdzie indziej ma drog zamknit z powodu niewaciwego pochodzenia. Wypada go teraz awansowa. Kiedy Wolin wysiad z samochodu, czeka na niego, promieniejc. Mia bielmo na jednym oku, jego tusta twarz bya rozgrzana wdk i oczekiwaniem pochway z ust zwierzchnika. Rozbi band Korda! Wolin sdzi, e by to raczej przypadek. Udao si po prostu. Oczywicie pochwali, ale nie bardzo wierzy w te zapewnienia o dugo i przezornie przygotowywanej operacji: ta rzekomo bya ju w toku, kiedy napotkali na lenej drodze trzech ludzi, ktrych Kord napad w ich podry subowej. Na podwrzu chaty leay rzdem dugie przedmioty okryte chopskimi chustami. Na znak szefa z bielmem ubowcy odsaniali trupy. Byo ich sze; ten, to sam Kord - pokaza Wolinowi, ktry kocem buta dotkn twarzy z maym wsem i blizn idc przez nos. Zabity by tylko w koszuli i spodniach; na nagiej szyi mia metalowy krzyyk na czarnym sznurku; stopy w zaboconych skarpetkach byy szeroko rozwarte. Wolina nasza dziwaczna myl, e to mgby by ktry z jego kolegw z gimnazjum. Pochyli si, ale nie, twarz bya mu nieznajoma. Nic si nie spodziewa - mwi czowiek z bielmem. - W tych wioskach rzdzi, jak mu si podobao. Ale mielimy informacje od naszych konfidentw. Broni si. Rozwali nam dwch chopcw. A ten? pokaza butem Wolin na ciao starego chopa - to co? Te partyzant? Nie, to

waciciel chaty. Syn jego by u Korda, ale jego nie udao si nam zapa. Chat spalimy, odchodzc, dla przykadu. Nie trzeba - powiedzia Wolin - to wystarczy. A konfidentw pamitajcie nagrodzi. Potem zaczo si badanie jecw. Wzili ywcem tylko trzech. Dwch zmiko pod wpywem bicia i piewao jak z nut, jeden by oporny. W pewnej chwili wyrwa si trzymajcym go agentom, pochyli si nad stoem, za ktrym siedzia Wolin, i plun mu w twarz. To byo interesujce. Chcia da znak, eby zostawili go w spokoju, ale nim zdy, tamten dosta kolb w gow i przewrci si. Jak nazywa si ten mody zuch? Gdula. Pewnie pseudonim, naley doj, jakie jest jego prawdziwe nazwisko. C za bezporednio odruchw. Ocierajc si chusteczk, zastanawia si nad zmianami, jakie w zachowaniu si ludzkim powoduje intelektualizm. Jego praszczurowie z karabel w rkach szukali zadouczynienia za obraz ich honoru. Krwici, gwatowni, skonni do gniewu przy najmniejszej okazji. wiat ludzi oddzielnych, osobno istniejcych. W oczach tego Gduli on by na pewno jakim zbrodniarzem; tylko przerzucajc wszystko na jednostk, mona mie takie wiee reakcje. To jest ju trudne w dwudziestym wieku. Kiedy masy zaczynaj rozumie, e nikt nie jest odpowiedzialny, wpadaj w apati, modelowa je nie jest ju trudno. Maszyna spoeczestwa przedstawia si im jako konieczna, niezwyciona, rwnie jak dla ludzi pierwotnych niezwyciona i tajemnicza wydawaa si powd, burza i jaowo gleby. Nowoczesny system rzdzenia jest niemoliwy, zanim nie wpoi si ludziom tego przekonania. A pierwszym, ktry to zrozumia, ktry stworzy aparat wzbudzajcy dzisiaj strach we wszystkich krajach kuli ziemskiej, by Feliks Dzieryski, polski szlachcic, jak on sam. Dla jego, Wolina, rodzicw, tak jak on dla tego Gduli, Dzieryski by renegatem. Ale pomnik Dzieryskiego stanie ktrego dnia w czerwonej Warszawie. A z nich wszystkich, z ich obraonego honoru, zostanie popi. Droga, ktra bya zarazem oyskiem potoku, przypominaa Wolinowi Hiszpani. Podnoszc oczy, widzia jednak drzewa pokryte jasnozielon kaszk wiosennych pkw. Niebo byo rowe, zachodzce soce pawio si we mgach. A eby tak zapolowa na sonki? Musz tu by cigi. Czowiek z bielmem by niespokojny, e Wolin wybiera si sam na spacer. Prawdopodobnie w lesie cigle chowaj si czonkowie bandy Korda. Chcia

da mu asyst. Wolin, przypomniawszy sobie o tym, dotkn pistoletu i zagwizda melodi ze starej operetki. W niektrych oknach wioski zapalay si wiata. Siedz teraz za swoimi chropowatymi stoami, przy naftowych lampach, przy misach, z ktrych jedz drewnian yk. Przeraeni, naradzajcy si. Lubi wieczorem zaglda w okna ludzkich mieszka. Przyjemno, jak z tego czerpa, polegaa na podpatrywaniu ich penej niewiadomoci, e poza nurtem maego ycia, w ktrym trwali, by inny nurt i e skrzyowanie si tych dwch nurtw jest nieuniknione; gdzie czekao ju przeznaczenie, a wykonawcami jego wyrokw byli tacy jak on, ktrzy posiedli zrozumienie praw. Bya to przyjemno podobna by moe do tej, z jak latem pochyla si nad mrowiskiem. Wiody od niego cieki, ktrymi posuway si gorczkowo miotajce si owady. By zdania, e w zabiegach mrwek jest lepota i szalestwo. Dopaday dba czy skrzyda chrzszcza, cigny, nadbiegay inne, cigny w drug stron; te zapasy trway nieraz przez wiele minut, jeeli siy byy rwne. Wreszcie przedmiot zaczyna powoli przesuwa si, mimo oporu przeciwniczek. Wtedy nagle te, ktre si opieray, przyczay si do cigncych. Czy walki spoeczne byy tego powtrzeniem? Te masy, ktre id zawsze do zwycizcw? W sypkim piasku cieek miay swoje lejki larwy mrwkolww. Trway nieruchomo, zagrzebane na ich dnie, wystawiajc tylko koce potnych szczypcw. Zaaferowana mrwka stpaa na brzeg lejka, piasek osypywa si, bya na dnie, wtedy jeden ruch szczypcw unieruchamia j i powoli zagbiaa si, wcigana nieubagan si. To, e mrwki dyy ciekami, na ktrych byy setki takich lejkw, obojtne na przeznaczenie, bawio Wolina. Zajmowa si te wrzucaniem ich tym mrwkolwom, ktre miay mniej szczcia. Czekajce go dossiers wrciy mnstwem nazwisk i twarzy. Rad by z funkcjonowania swoich lejkw. Ale teraz wola myle, e w domu ma tomy Labiche'a, ktre udao mu si kupi w Warszawie. Nosiy piecztk spalonej biblioteki. Labiche dawa mu satysfakcj pochodzc ze znakomitej nicoci spraw, jakimi byli zajci jego drobnomieszczanie. Humor nicoci. Intryga osnuta bya dokoa jakich absurdalnych spraw ka, drobnych ambicji, waciwie licho wie czego. Grali to aktorzy, publiczno - kobiety i mczyni w miesznych strojach ubiegego stulecia, te zajci takimi bzdurami - to byo ich

ycie - zanosili si od miechu, bili brawo. Jak mona zbudowa co z nicoci, byo dla Wolina zawsze zagadkowe. W epoce, do ktrej nalea, podejrzewa to, niemoliwy by ju waciwie ani humor, ani tragedia. Co zreszt znajdowao potwierdzenie w tamtym kraju, w ktrym spdzi wojn. I humor, i tragedia mogy tam istnie prywatnie, ale wstydliwie, nie znajdujc usprawiedliwienia. Dla takich jak ten dzielny szczeniak, Gdula, naturalnie tragedia bya dostpna: nard uciemiony, obrona, bohaterstwo i tak dalej. Wolin sysza piew drozda. Cicho, eby nie sposzy, podkrada si midzy pierwszymi olchami lasu. Turdus musicus. W gszczach, niewysoko nad ziemi, jest gniazdo wylepione wewntrz glin, gadkie, jakby wypuszczone z warsztatu garncarza. Samica grzeje ciaem niebieskie jajeczka nakrapiane rdzawo. Widzia ptaka na szczycie wierka. Pie niosa si, ekstatyczna, w jasnoci nad zmierzchem na dole. Z zadart gow stara si zobaczy ruch maego garda, z ktrego szy te tony. Niezmienne, te same co w jego dziecistwie, bez historii, poddane tylko prawu wiecznego powrotu.

XIII Czas, nierwny, jakby zatrzymujcy si nad urwiskami, zaczyna nabiera dla Piotra rozpdu. Musia, chcc nie chcc, lokowa si w tym, co dla niego byo kruche i tymczasowe, z niechci mylc, e prowizoria zmieniaj si zwykle w stan trway. Byo ciepo, licie rozwiny si, wieczorem przewiecay przez nie wiata elektrycznych lamp, orkiestry gray w ogrdkach kawiar w odzi, gdzie zamieszka. Pytania, jakie sobie zadawa, traciy ostro - nie tylko zreszt dla niego. Strach, wstyd przeszoci i wstyd przyszoci byy u wszystkich jakby owinite mikk powok, nie naleao przez ni siga do wntrza. Ludzie poruszali si, ogarnici somnambulizmem ycia, pierwszej wiosny po wojnie, zieleni, ulicznego ruchu. Kamstwa prasy i oficjalnych przemwie przyjmowali ju jako rzeczy zewntrzne i bez znaczenia, zajci zaczynaniem swoich spraw na nowo, urzdzaniem si, handlem i intrygami, w ktrych wyadowywali nienawi nie znajdujc adnego dozwolonego politycznego ujcia. Pito wiele alkoholu, kobiety byy atwe, jakby nauczone, e ciao ludzkie jest zbyt zniszczalne, aby warto byo ogranicza jego zachcianki normami moralnoci. Piotr pozna Ew. Zaczo si to bez szczeglnie dugich wstpw. Pili w towarzystwie Bunia, taczyli ze sob, odprowadza j do domu. To, e kiedy wymieniali pocaunki, stojc na schodach, dray jej kolana, byo dla niego przyjemne. Przychodzia do niego czsto po teatrze. Bya aktork, przez wojn pracowaa jako kelnerka w restauracji w Warszawie, przestrzegajc zakazu grania, wydanego przez tajn organizacj aktorw. Maa, filigranowa, pena bya humoru, ktry jako szczeglny gatunek, pospolity za niemieckiej okupacji, interesowa Piotra. O swoim mu opowiadaa ze miechem: Ani kawaka! Mokra plama! Podbieg do tego czogu, ktry rozerwa si na Starwce! By to czog wyadowany dynamitem, ktry Niemcy podrzucili w Warszawie powstacom. Ci wprowadzili go przez barykady na Rynek. Entuzjastyczny tum onierzy i dzieci otoczy ten up wojenny; kiedy kierowca wyszed i podnis mask motoru, nastpi wybuch, ktry zabi kilkuset ludzi; gowy i rce znajdowano na balkonach okolicznych domw i na dachach. Ten rodzaj mierci ma mieszy, nie wiadomo dlaczego, Ew, jak zreszt mieszyo j wiele innych wydarze i okolicznoci, jak choby to, e

Piotr (ktry teraz zdemobilizowa si i chodzi po cywilnemu) mg by w bolszewickiej armii, albo to, e drukowa powane artykuy. Ale to s bujdy, wcale taki nie jeste, teraz wszyscy udaj, nikt w nic nie wierzy, agenci nazywaj si rzd, wojsko dowodzone przez Rosjan nazywa si polskie, mona tylko tym si bawi. Dla Piotra Ewa bya waciwie rodkiem zadzierzgnicia na nowo wizw z teatrem. Atmosfera nierealnoci i magii, zapach szminki, garderoby z trzaskajcymi drzwiami, za ktrymi wida byo w jaskrawym wietle nagie rami czy goe kolana w kalesonach, plotki, rywalizacje - to wszystko teraz nabierao dla niego wyjtkowej wartoci, by moe dlatego, e by to wiat osobny, w ktry mona si byo schroni. Dziki niemu odnajdowa jak cigo - jeeli wiele z wasnej przeszoci chcia zatrze, to uznawa siebie z teatralnego okresu, ktry uwaa za niezy. Co prawda, ta cigo bya raczej wtpliwa, ze wzgldu na obecno w teatrze osoby bdcej przypomnieniem o upywie lat. Teresa wysza za m, miaa trzyletniego synka. Kiedy si zobaczyli, badali si nawzajem uwanie. Jej sylwetka nie zmienia si, dugie szczupe nogi, ale piersi, zawsze pene, byy teraz obfitsze, miaa zmarszczki koo oczu, a na jej wosach zobaczy siwe pasmo. Kiedy siedzia u niej w domu, a ona nalewaa zup, gospodarna, matczyna, doznawa dziwnoci istnienia: by ten sam, a nie ten sam, ona bya ta sama, a nie ta sama. Przed wojn, kiedy chodzi na przedstawienia, w ktrych graa, jego emocje nie byy pozbawione miesznej samczej dumy. Z ciemnej widowni ledzi jej sprysty krok w sukni krlowej Szekspira czy w stroju z epoki romantyzmu, z wysoko podwizanym stanem. Prawdziw tajemnic teatru byo dla niego poczenie tego, co hieratyczne, i tego, co nieprzyzwoite: poczenie, w ktrym odnajdowa rwnie sekret losu ludzkich istot, zdolnych tworzy poezj i filozofi wrd swoich fekaliw i menstruacji. Nigdy nie dowiadczy tego rwnie silnie jak pewnego wieczoru, kiedy z powodu jakich przeprowadzek nie mieli gdzie pj; byli na bulwarach nad rzek i przycinici nag chci, kochali si na metalowej balustradzie. W godzin pniej dostojny rytm wiersza w jej ustach, jej powolne ruchy bohaterki tragedii na scenie przychodziy jak najwyszy kontrast, zaprzeczenie biologii, sztuczno, ktra jest tosama ze sztuk. Przyja z Teres bya dla niego cenna: siostrzana a nie cakowicie

pozbawiona erotycznej pamici, ktra interpretowaa odcie gosu, ukad ust, drobne odruchy. Mg z ni rozmawia o wszystkim, podczas gdy Ewa akceptowaa jego pobaliwe i ubawione milczenia. Rzecz, ktra mczya Piotra w cigu ostatnich lat, by pewien sen, wstydliwy, w istocie zbyt ohydny, aby go w sobie nosi. Takie sny si raczej zapomina, organizm daje im rad, trawic je niepostrzeenie jak trucizny. Piotr jednak obrysowywa dostatecznie czsto jego szczegy, nie mogc go nikomu zakomunikowa, i sen by cigle obecny, cigle go oskara. Nie zdecydowa si opowiedzie go matce. Nie, to byo niemoliwe. Jedynym czowiekiem, ktremu mg go powierzy, bya Teresa. Tskni do zrzucenia z siebie tego ciaru i do poddania si pod cudzy osd, podejrzewajc, e jego osd, cho jak najbardziej dla niego samego niepochlebny, moe by bdny. Nie chodzio tu o przeszo: byo to jak nosi w ciele wdrujc kul, wiedzc, e ta ktrego dnia moe dosign serca. Sen Piotra Niele dotychczas oszlifowana, zoona z utrwalonych w pamici zda, w ktre prbowa uj niewyraaln dobitno wspomnienia, opowie budzia w nim teraz nowy rodzaj wstydu. By jak przed tafl ciemnej wody, ktra zdawaa si kry gbi, i nagle okazuje si, e mona w niej zaledwie zamoczy stop. Spostrzeg, e nie mwi o tym, co najwaniejsze, i e ogranicza si do traktatu o leczeniu szkorbutu. Tam, w obozie, winiowie gotowali odwar z igliwia, bo nie byo adnych innych lekarstw. Usprawiedliwia si te z gry, sprowadzajc sen do rzdu cakiem pospolitych majacze godowych. Nic naturalniejszego ni obsesja godomorw i to, e smak kotletw z borwkami, ktre lubi w dziecistwie, wprowadza go we nie w ekstaz. Jkajc si, opowiada o swojej nienawici i rozpaczy. Dokoa niego, tysic za tysicem kilometrw, bya wtedy obojtno, a za nimi jaki wiat, ktry o takich jak on nic wiedzie nie chce, jeeli wie, to powiada, e pewnie to s przestpcy, ktrym to si naley. Miaem, jak to si mwi, mier w duszy. To byo, jakbym lea na dnie przepaci, ktr przykryto szczelnie olbrzymimi skaami. adnej nadziei. Od godu ucieczka w sen. I od ponienia. Szed ulic wielkiego miasta, a

wszyscy przechodnie ustpowali mu z drogi, zdejmowali czapki, kaniali si. Stojc, patrzy w twarz czowieka, ktry klcza przed nim. By to prefekt jego gimnazjum; ubrany by w mundur. Ten sam prefekt, ktry wyrzuca go za drzwi, krzyczc: Kwinto, ty masz nieprzyzwoity wyraz twarzy - a chodzio o niestosowne pytania o dogmatach, jakie Piotr w klasie zadawa. Potem byy, zwizane w tajemniczy sposb z hodem ksidza, wielkie marmurowe schody, biay paac o poudniowej architekturze, zapach pomaracz. W wielkiej sali Murzyni w kraciastych marynarkach grali w bilard. Jazz i pieni. Sowa pieni byy zwrcone do niego. A Piotr znalaz si przed zastawionymi stoami i czu rozkosz przenikajc go caego: jad. I jad ze wiadomoci, e nigdy jedzenia nie zabraknie, e nie ma zagroenia, e nikt mu kotletw z borwkami nie odbierze. By to przede wszystkim sen doskonaego bezpieczestwa. Wszystko przenikaa obecno, potna i dobrotliwa. Piotr czu mio tak, e paka ze wzruszenia. Mio do Niego, ktry wypenia przestrze. On, Stalin, wzi go na kolana i obejmowa ramieniem. Olbrzymia, dwiga maego Piotra, unosili si w powietrzu. I nagle Piotr zrozumia, e jest to Bg Ojciec ze wietlistym trjktem, wieczny spokj, szczcie nie majce kresu. Piotr wyraa to wspomnienie nieudolnie. Tylko pytania, jakie Teresie zadawa, miay gwatowno protestu. - Dlaczego, powtarza, dlaczego? Gdzie jest odpowiedzialno za to, co wasne? Kto moe powiedzie: jestem sob, kiedy wiedzc, e nienawidzi - uwielbia, niezalenie od wasnej woli? Pnie drzew za oknem byy czarne w sonecznym blasku, ich walce miay w sobie nieporwnan gsto rzeczy w peni istniejcych. Miejsce, gdzie wyrastay z paskiej ziemi, byo naprawd miejscem wzrostu, tworzenia si formy. Gowa Teresy, ktra siedziaa z brod opart na pici, ukazywaa jej gadko zaczesane wosy, lini, na ktrej zaczynay si nad lekko wypukym czoem. Jej kolana wycigay tkanin sukni, jej stopa w buciku staa na pododze, oddajc si funkcji, ktra z siebie samej czerpaa znaczenia. Gdyby mona byo unieruchomi siebie i rzeczy tego wiata, by niczym wicej ni spojrzeniem, ktre ogarnia, nasyca si i yje tylko przez to! Ale by czas, chci, strach, niepewno - cae trzsawiska zmiennoci i ruchu, na ktrych nic nie jest uchwytn substancj, nic nie ma wyranych granic, niczego nie mona

pokaza palcem i powiedzie magiczne sowo: To. Nigdy nie byo mu wygodnie wrd uczu i pasji. Podejrzewa, e w caej dziedzinie, noszcej nazw psychologii, zawarta jest jaka nieuczciwo. Nie pozwala te sobie zastanawia si, jak ukada si uczuciowo jego zwizek z Teres. Jej spraw byo by. I najbardziej podobao mu si w niej, e tak jak w nim, strefy byy gadko oddzielone. Jej ciao pracowao niezalenie, za jej uprzejmym zezwoleniem: std dotd jest twj teren, prosz bardzo, naley ci si to, ale poza chwilami czystej animalnoci nie zostawaa adna reszta przemieniana w czuo, w tarcie policzkiem o policzek, w zdrobnienia imion. Ich rozmowy byy bardzo szczere, ale nie dotykay jednego tabu: tego, co Teresa nazywaa wywlekaniem bebechw i co wedug niej naraao na wszelkie moliwe kamstwa, popeniane w najlepszej wierze. Teraz pokazywa niez porcj bebechw. Przez zoliwo wielkiej historycznej epoki, ktra czya, wbrew ludzkiej woli, prywatne, indywidualne z powszechnym i oglnym, musia powraca, z tej strony, ku owym, zawsze dla niego wtpliwym, gbiom.

XIV Gdyby potem, kiedy opowiedzia Teresie swj sen, wzia go za rk i wybuchna miechem, zamiaby si i na tym by si skoczyo. Ale bya powana. - Przyginaj nam gow i ka yka wistwa. To si mci. Biedny jeste. Signa po ubranie, ktre szya dla dziecka. Nawlekaa ig. Przygryzajc zbami nitk, przygldaa si Piotrowi. - Co ja tu waciwie mog? Sam musisz z tego wyle. Staraj si powiedzie, jak to sam interpretujesz. Moe uda mi si co dorzuci. Piotr by jej wdziczny za to, e dawaa mu okazj do dalszych egotycznych wynurze. Opiera gow o chodn cian za krzesem. - To dla mnie nie jest zupenie jasne - mwi powoli, robic dugie przerwy midzy zdaniami. - Po pierwsze, jeeli czowiek jest poddany przemocy - zupenie poddany - dosiga granicy, na ktrej to, czego nienawidzi, zmienia si w przedmiot kultu. Nie chce si do tego przyzna. Bardzo nieprzyjemne. Ale nie ma wtedy innego zbawienia, ni znale si bliej ni inni przy centrum siy. Tam aska, ciepo. Moe tylko ja taki jestem. Pokrcony. W szkole dokucza mi ten prefekt, ale kochaem go waciwie za to, e taki fanatyczny. A moe to jest bardziej oglne. Po drugie, to mnie zawsze trudno byo istnie jako kto osobny, podejmowa decyzje. Wszystkie moje bunty to byo pragnienie jakiej niemoliwej jednoci, roztopienia si wrd innych. Buntowaem si, bo tym, co mnie otaczali, brakowao tak duej siy, ebym musia j uzna. Intelektualnej czy innej - to wszystko jedno, to s dwie strony jednego medalu. Ale to razem jest ohyda. To mnie potpia. I kim jestem? Chc prawdy. A jakakolwiek prawda, jak znajd, jest za saba, nie moe stawi czoa - im. Nawet Bg w tym nie zosta zrabowany. Zidentyfikowany. Teresa suchaa, szyjc. - Czy wiesz, co w tej chwili robisz? - zapytaa. - Usprawiedliwiasz swj fatalizm. Kiedy milcza, rzucia: - Ten sen to jest ostrzeenie. - Dlaczego ostrzeenie?

- Najwaniejsza jest sprawa twego ojca. Twoje sieroctwo. Zabili ci ojca, wic wydaj ci si najpotniejsi. Nie chciaa wicej o tym mwi: Przesta si babra. Zastanw si, dlaczego to ostrzeenie. Grozi ci fascynacja upodleniem. A dobrze, e opowiedziae ten sen - mnie, jeeli nie moesz komu innemu. Piotr sdzi rwnie, e dobrze zrobi. Sowa Teresy byy dla niego niespodziewane. Tak czasem czyta si jakie zdanie, ktre ukazuje si jako oczywiste, od dawna znajome, cho nigdy nie przyszo do gowy. Dotychczas nie plta w to swego ojca. Zdawao mu si tylko, i powinien by tym bardziej wstydzi si swego przekonania o historycznej koniecznoci ich zwycistwa, e ojciec zgin, walczc przeciwko nim. Teraz ukazao mu si to z innej strony. Utrata ojca bya odleg przyczyn jego saboci. A innym, tym, ktrzy lgn do kolektywnej wiary, do ciepa pszczelnego roju, czy te przydarzyy si podobne, takie czy inne, sieroctwa, choby sieroctwa niezupene, rodzice, ktrych si nie powaa, za duy pd wypadkw, ktry rozdziela pokolenia, obco w domu? Jeeli prawd byo, co zauwaya Teresa, e ten sen nie oznacza potpienia, tylko ostrzeenie? Wtedy wchodziby do kategorii tych intuicji, ktrymi posugiwaa si jego matka, a ostatecznie i on sam, nie byby to wstrtny wyjtek, do ktrego trudno si przyzna. Janiej te widzia, dlaczego cigno go do Artyma: szuka przewodnika, mdrca, ktry by mu pomg w jego wtpliwociach; po prostu, znw, jak w dziecistwie, tskni do wielkiego drzewa. Artym by bardzo stary; przetrwa wojn i nawet ocalao jego mieszkanie na przedmieciu Warszawy. Piotr nie by dotychczas u niego, bo obawia si. Artym nalea do nieprzejednanych socjalistw, jeeli go nie ruszono, to pewnie ze wzgldu na due nazwisko zawsze lepiej unika tworzenia mczennikw - i na podeszy wiek. Poniewa Piotr trzyma si z Barug i pielgnowa, nie bardzo sobie pozwalajc w to wierzy, plany wyjazdu za granic, byoby le, gdyby odnotowali jego kumanie si z Artymem, ten mg by inwigilowany. Jednak po rozmowie z Teres zdecydowa si nie oglda si na ryzyko i pojecha Artyma odwiedzi.

XV Wisa w ogniu pierwszych upalnych dni, szeroka, z wod zawsze mtn od piasku wyrywanego z dna i z brzegw, toczonego przez prd. Nad ni stao zburzone miasto, absurdalne pod radoci nieba. Powierzchnia wody, przyzwyczajona ju do elastwa zwalonych mostw, powtarzaa koo nich bez ustanku te same dugie fady. Dalej, za ostatnim z mostw, szerokie plae pod zarolami wikliny byy teraz puste; dawniej o tej porze roku lea na nich rnobarwny tum, wrzeszczay radia, nawoywali przekupnie lodw. Foka obchodzi zway kolczastych drutw, resztki blach podziurawionych przez kule. Szed teraz co dzie daleko, tam skd widzia ju tylko niebieskaw lini poamanej Warszawy. Odnajdowa miejsca znane mu z tych lat, kiedy tutaj ucieka z kolegami na wagary. Wyciga si na piasku, oddawa nagie ciao socu. Soce byo wielkim szczciem, pozwalao znosi myli, odbierao im ich nieodwracalno. Powoli wstpowa w rzek, pyn, kad si na wznak, powierza si nurtowi, czekajc, a zaniesie go na achy. To, e cieszy si jak dawniej wiatem i wod, byo dla niego nieco wstydliwe; zawarty w tym by wyrzut sumienia. Ale cieszy si naprawd i musia przyjmowa, jeszcze raz, e czowiek jest taki, jaki jest, i e zbytnie wymagania nie zdadz si na nic. Po powrocie zamieszka u rodziny znajomego kolejarza na Pradze. Trzeba byo z czego y - ale to tymczasem uoyo si samo. Darewicz, jeden z socjalistycznych dziaaczy, ktrego spotka, da mu dwiecie dolarw. Foka nie chcia przyj. Darewicz wzruszy ramionami i powiedzia, e pienidze nie s jego i e nie ma co z nimi teraz zrobi. Nalea do grupy, ktra uwaaa ofert wsppracy z nowymi wadzami za puapk, i przepowiada, e ci, ktrzy montowali teraz parti socjalistyczn legaln, smutno skocz. By sam z tego powodu zagroony i w domu nie nocowa. Foka nie umia okreli, na czym polegao nowe. Nigdy dotychczas z tym ze Wschodu si nie zetkn. Nowe wymykao si ujciom, byo powietrzem, aur, obecnoci, ktra poza swoj materialn czci ukrywaa si przed wzrokiem. Jak lodowiec, ktrego szczyt widzialny jest zaledwie drobnym znakiem caoci. Wracajc, by przekonany, e idzie pod now okupacj. Pi lat, jakie spdzi pod nazistowskim terrorem, przyzwyczaio go do tego rodzaju

ycia. Byo mu wszystko jedno. Nowe jednak mao przypominao to, co zna. Jako byego onierza AK mogli go przymkn. Przymykali. Ale nie o to chodzio. W oczach spotykanych znajomych, w oczach wszystkich ludzi widzia strach - i ten strach by inny, nowy: nie bali si ju tyle bezporednich niebezpieczestw, ile czego, co byo jak nieznana, obwarowana zakazami groza u pierwotnych plemion. Usta wymawiay nieodmiennie formu rwnie jak ich uczucia niejasn: To pocztek. W ubiegych latach naleao oczywicie moliwie si ubezpieczy: faszywe dowody tosamoci, fikcyjna karta pracy. Teraz jednak ju rzucali si do Partii, do posad, przewidujc, przygotowujc si na jakie niewyobraalne dni sdw. Bynicie biaka spod powieki, nagy rumieniec, nage spuszczenie gowy zdradzay chaos i trzepotanie si ich intencji. Foka spotka paru kolegw ze swojej organizacji. Tumaczyli mu, e teraz praca socjalistw bya bardzo wana i e naleao by z legalnymi. Odgraali si, e poka komunistom, kto jest prawdziwym gospodarzem kraju i kto ma za sob masy. Po zastanowieniu si odrzuci ich propozycj. By w tym wszystkim jaki fasz. Wola swego kolejarza, ktry pokazywa mu nowo zdobyty bilet PPR i mruga porozumiewawczo. Mia czas. Skra jego nabieraa barwy brzowej i bieg rzeki trwa w nim jak pynna istota wiata. Wisa nawet w pogod zachowywaa swj charakter tragicznej scenerii: nie uregulowana, drca nowe koryta w powej rwninie, rozlewaa si kaprynie po pustej ziemi. Nie byo, jak dawniej, barek piaskarzy, czen rybackich ni kajakw. Czaple, omielone brakiem ludzi, brodziy po rozlewiskach. Co dalej ze sob robi, Foka nie wiedzia. W Wile szuka oczyszczenia, chrztu - ku czemu? Dugo odkada swoj wizyt tam, w ruiny Starego Miasta. By moe ba si tam i sam. Rozmawiajc z kim o tym, co si stao z profesorami uniwersytetu, dowiedzia si, e Gil jest w Warszawie. Zdoby jego adres. Byo to odlege poudniowe przedmiecie. Wille z oknami zaoonymi dykt nurzay si w burzanach, przez ktre znw mieszkajcy tu ludzie wydeptali cieki. Spotkanie odbyo si niezrcznie. Jka, e jest koleg Joanny, e chciaby, e myla. Widzia przed sob wysokiego, chudego mczyzn, na ktrego czaszce sterczay sztywno odrastajce siwe wosy. Brwi

mia krzaczaste, popltane, usta cignite w wyraz uporu. Foka koysa si z nogi na nog, na prno prbujc odnale podobiestwo, cay pomys zobaczenia Gila wyda mu si mao dorzeczny. Ale spojrzenie tamtego, jasne, jakby niezalene od niego samego i otoczenia, byo mu znane, a to z kolei sprawio mu dziwn przykro: Joanna. Szukam jej grobu. Moe pan co wie? - powiedzia mczyzna. eby dosta si do tamtego miejsca, musieli przej ca Warszaw. Kiedy minli par ulic, na ktrych istnia ju saby zacztek miejskiego ruchu, ich kroki rozbrzmieway w ciszy martwych placw. Turkot maego wzka, klekot drewniakw dwojga dzieci, ktre go cigny, odbijay si szerokim echem od wypalonych murw. Z opatami na ramieniu przedzierali si pniej przez kretowisko Starwki. Foka resztki tamtego domu odnalaz z trudem. Sta na dawnym podwrzu i nie rozumia, jaki by zwizek midzy tym, co tu niegdy widzia i przey, i tym, co teraz mg uwaa za rzeczywiste. Tak, jakby wszystko miao swoje rdo w czowieku, a nie w zewntrznych materialnych przedmiotach. Dziwi si kiedy, e ludzie - Eskimosi czy Lapoczycy mieszkaj w jakich pnocnych lodach, tam gdzie nie ma nic, adnych rolin, zieleni. Ale dla nich to ma jakie barwy, jak ciekawo, sami z siebie, ze swoich spraw to tworz. Nie lubi myle o tej wyprawie i o ich tam pracy. Ciao Joanny znaleli dopiero na trzeci dzie, kiedy ju ubrania ich przesiky wstrtnym odorem. Przynajmniej Gil zapewnia, e to ciao jego crki. Foka chcia opowiedzie o Joannie, ale spostrzeg, e ma mao do zakomunikowania. Ograniczy si do relacji faktw. Wspomnia o Osmanie i jej pjciu z nim na gr, a rwnie o wizycie ojca Ignacego. Przemilcza konflikt midzy Bertrandem i ojcem Ignacym, swojej niechci do ksidza nie ukrywa. Gil zapyta go, czy Joanna si spowiadaa. Z jego tonu nie mg odgadn, czy oczekuje potwierdzenia, czy te zaprzeczenia. Sam po raz pierwszy nad tym si zastanowi. Nie wiedzia. Ten Bertrand - doda, bo czu jaki obowizek - to by mj przyjaciel. Logik i pozytywista. Joanna miaa dla niego duo szacunku. Gil kiwn gow. Kontakt z nim by trudny. Oniemiela Fok, ktry nie wiedzia, co naprawd myli, cho w cigu tych dni zawizao si midzy nimi, mimo rnicy wieku, co w rodzaju

milczcego koleestwa. Zaszyty w wiklinach nad wod. Foka, zdarzao mu si to, cho na krtko, paka zami samotnoci. To cae ycie, bezuyteczne. Stara si sobie wyobrazi, co wybraby Bertrand - on, tak cisy, ten, na ktrym mona byo polega. Wstydliwa sprawa Gduli polegaa dla Foki przede wszystkim na zejciu poniej wyobraenia, jakie mg mie o nim przyjaciel. Postanowi t swoj win naprawi. Tylko e kada droga wydawaa mu si rwnie beznadziejna; nie biorc w niczym udziau, negujc, dokonywa tymczasem ucieczki eremity. Ktrego dnia, rozgarniajc gszcz, natkn si na grup modych mczyzn i dziewczt. Wszyscy byli zupenie nadzy. Grali w karty. Swoj nagoci, swoimi leniwymi ruchami, z jakimi oddawali si temu zajciu w nicoci zatrzymanego czasu, wiadczyli swoj zupen obojtno wobec spoeczestw, zwyczajw, zada, problemw, przeszoci i przyszoci. Obowizek, przekonanie, akt ofiary wasnego ycia byy ju poza nimi. yli i to wszystko. Gdyby podszed do nich i powiedzia, e jest, tak jak oni, jednym z onierzy tego zdruzgotanego miasta, podnieliby oczy, zaprosiliby go skinieniem i dali karty do rki. Puszczajc ga i wycofujc si cicho, zostawa z obrazem przestrzeni, na ktrej, wrd ladw nietrwaych cywilizacji, nad brzegiem pustynnych rzek, siedz, nic o sobie nawzajem nie wiedzc, mae stadka ludzkie, jednako wrogie temu, co byo, jak temu, co bdzie. Nalea do nich, byo ich wielu, a nic z tego nie mogo wynikn.

XVI Za drug swoj bytnoci u Artyma Piotr zasta tam obcego. Mody czowiek, z przepask aoby na brudnawej pciennej kurtce, podnis si niepewnie z fotela: plecy mia przygarbione, niezgrabnie wiszce dugie rce; jego spalona socem twarz przypominaa Piotrowi twarze warszawskich ulicznikw przed wojn, wskie i ironiczne; ale nie byo w niej nic z wesooci. Badali si wzrokiem. Piotrowi byo nieprzyjemnie. Jeeli ju mia si spotyka z Artymem, to bez wiadkw. Artym odgad ich obawy. Poznajcie si. Moecie mie do siebie pene zaufanie. Jeeli przyjmuj was razem, to dlatego, e jestecie pewni. FokaCisowski, nasz rusznikarz, bi si w powstaniu, Kwinto, wraca z Rosji. Artym mia bia brod, ktra leaa pasko na piersi. Mwi cicho, jak zwykle ludzie o osabionym sercu. Od dawna walk poza czynnym yciem politycznym, pozostawa legend: dawnych robotnikw przeciwko

caratowi, wiary w postp, w now europejsk wsplnot ludw. Piotr, siedzc u niego, pod cian zaoon do sufitu ksikami, znajdowa si jak na wyspie, na ktrej obowizywaa prawda i szczero. Te wyspy - matka, Teresa, Artym byy mu tak potrzebne do istnienia. Jeeli jednak szuka u Artyma pomocy w swoich wewntrznych debatach przeciwko koniecznoci, pomoc ta bya wtpliwa. W sowach starego czowieka nie byo nic z goryczy; ale nie byo te nic z miarkowania pesymistycznych opinii w imi pedagogicznych celw. A poza tym jzyk, jakiego uywa, przenosi w wiat, ktrego kontury byy ju zatarte przez mg oddalenia. Nasi antytrynitarianie nosili drewniane szable, chcc manifestowa swj integralny pacyfizm - mwi. - I to byo w krwistym szesnastym wieku. Spierali si o to, czy chrzecijaninowi wolno jest sprawowa publiczne urzdy, bo kady urzd jest urzdem miecza. Wtedy wanie na wschodzie rosa potga Iwana Gronego. My uywalimy rodkw gwatownych przeciwko policji cara, ale nasza wizja bya bezbronna, jak tamtych humanistw. Byo w nas przekonanie, e lud sam rozpozna, kto mu suy. Dzi nasz lud jest przeciwko nastpcom Iwana, z nacjonalistycznych powodw. Ale czy w tym wstrcie do przemocy nie przechowa si czasem lad naszej pracy, naszego zwycionego marzenia?

Dialektyka? - wzrusza ramionami. - Marks nie uczy, eby zrozumieniu faktw zapobiega si. Nie wiem, czy syszelicie o takim czowieku, ktry nazywa si Machajski.14 Nasz socjalista. To byo dawno, za mojej modoci carat go deportowa na Syberi. By autorem tylko jednej maej ksieczki, wydanej po rosyjsku, w ktrej wyoy swoj teori. Wedug niego, kiedy mwi si, e proletariat robi rewolucj, to znaczy naprawd, e robi j inteligencja, ktra szuka swego miejsca w spoecznym organizmie. I w tym jest ziarno prawdy. Cay obd rosyjskiej inteligencji, samobjczy. Jak pocig pciowy pajka do pajczycy, ktra go zjada po akcie. Spjrzcie na zacofane kraje Indie, Chiny. Masy w apatii, ale niech ktry tam nauczy si czyta, linie nauk, pjdzie na uniwersytet, zostaje stalinist. Bo to wydaje mu si oczywiste, logiczne. Wielka puapka dwudziestego wieku. Jeeli to naukowe, cise, zgadza si na papierze, czemu tego nie chcie, nie realizowa? Kiedy ucze czarnoksinika zdumiewa si nad demonizmem, jest ju za pno, musi zosta sug demona, ktrego wyzwoli. Artym nie oszczdza bynajmniej socjalistw. Dla was to ju jest mitologia. Dla mego pokolenia to by podstawowy spr midzy tymi, ktrzy chcieli socjalizmu i niepodlegoci, i tymi, jak Ra Luksemburg, co byli przeciwni odrywaniu od Rosji krajw przez carat podbitych. Oderway si. Nie wszystkie. Ukraina zostaa. Gruzja zostaa. Ale to by nasz, tutaj w Polsce, triumf. I zarazem przegrana. Bo internacjonalizm zosta powicony, a ich caryzm, bolszewikw, sprawia, e mielimy suszno. Zgoda na jedno narodow nas rozkadaa od wewntrz. I partie socjalistyczne, te twory dziewitnastego wieku, doyy czasu, kiedy chodzi o koniec wszelkiej polityki. Czyme przed wojn byli socjalici? Dyktatury, modzie nacjonalistyczna, rasizm, obskurantyzm, a z ich strony praca nad swoimi, uniwersytety ludowe - i pikno sw. Dzi jest triumf pomiertny tych naszych socjaldemokratw, ktrzy chcieli i z Rosj, tych ojcw komunistycznej partii. I zarazem ich straszliwa przekreli klska. ten Teraz, c, ogldacie widowisko i nowej, legalnej ktry socjalistycznej partii. Tak, to musi by, eby uatwi wycofanie si, eby powoli program demokracji robotniczej niepodlegoci,

14 Jan Wacaw Machajski (1866-1926), dziaacz socjalistyczny, w 1892 r. uwiziony, uciek z zesania, w roku 1905 powrci do Rosji i zaoy w Petersburgu Zmow Robotnicz; przyjaciel Stefana eromskiego, pierwowzr Radka z Syzyfowych prac.

obowizywa dotychczas. Ja, bdcie pewni, do tego nie bd przykada rki. Rad adnych od Artyma nie naleao oczekiwa. Czy mona zmierzy barw indywidualnego losu? - zapytywa. - Czy norm obowizujc wszystkich chrzecijan jest chwyta za bro i komunistw zabija? Czy jeeli kto kocha swj kraj, to powinien naladowa rosyjskich arystokratw, ktrzy zostali szoferami w Paryu? Albo tych naszych oficerw, prokuratorw, sdziw, adwokatw, dygnitarzy, ktrzy w Londynie czy New Yorku bd zmywa w hotelach talerze, czekajc, z roku na rok, na nieziszczalny powrt do dawnych stanowisk? Czy mona zaleci komu: pracuj tu, z socjalistami czy chopami, kiedy z gry wiadomo, e to go musi doprowadzi wreszcie do penej ortodoksji stalinizmu, jeeli bdzie grzeczny, do wizienia, jeeli bdzie nieposuszny? Piotr oponowa. Jego zdaniem, wany by czynnik czasu. Czas - jeeli proces przeksztace mia by tak powolny, jak si zapowiada - mg przynie nieprzewidziane prd oczekiwania. Artym krci przeczco gow. Jego dugie donie leay na kolanach. Moe. Nie bd prorokowa. Przez szereg lat moe uda si - wielu prowadzi gr. Jeeli bd mieli wiadomo, e te nowe formy s niczym wicej ni taktycznym wybiegiem. Znam histori Ukrainy. Wierzcie mi, tam z pocztku byo zupenie to samo. Jeeli jawnie jestem tym, ktry potpia jakikolwiek kompromis socjalistw z nimi - mwi Artym - to dlatego, e inaczej nie mog. Obowizuje mnie moje przesze ycie. Niech zamykaj mnie, jeeli chc, i tak mi niewiele czasu zostao. Ale to nie jest norma. Kady musi rozstrzygn w swoim sumieniu, jak powinien postpi, eby zachowa troch przyzwoitoci. Caa reakcja na emigracji bdzie miaa oczywicie monopol, eby uwaa si za czystych. Postaraj si zapomnie, co sami robili. A raczej czego nie robili - ich zdaniem, ten, kto troszczy si tylko o swoje pienidze, jest zawsze niewinny. Nie, kady dzi musi nie tylko dokonywa wyboru. Rwnie wyboru w wyborze. Kiedy wracali razem od Artyma, Cisowski, ktry prawie si nie odzywa, stwierdzi, wymierzajc sowa gdzie w przestrze: Na nikogo liczy nie formy, gdy proklamujc wol wynalezienia tych nie wyprbowanych form, budzc ich nadziej w ludziach, PPR bya wzita w ten

moemy. Jestemy sami. Piotr zrozumia, bo jego towarzysz wyraa ten sam dotkliwy zawd, ktry go gnbi, kiedy sucha Artyma: byo to, jak by powiedzia Julian Halpern, jedzi karet w epoce samolotw. Nie by chtny do demaskowania si. Wiedzia, e prdzej czy pniej wiadomo o opiniach, wypowiedzianych nawet w gronie najbliszych przyjaci, przenika w tajemniczy sposb do uszu tych, co chc wiedzie. Jednak fakt, e by u Artyma z Fok i bra udzia w rozmowie, czyni ich sprzysionymi. Od tego dnia zaprzyjani si z Fok, cho to nie byo dla niego atwe. Nie bardzo umia obcowa z modszymi od siebie, sam by jak czowiek, ktry szuka rkami po omacku w ciemnym pokoju, a tamten by od niego o ile bardziej bezradny. Zadawa pytania, ktre Piotr ocenia jako naiwne, a jeeli sigay do jego dowiadcze rosyjskich, nie mg przezwyciy naogu milczenia i odpowiada pswkami. Foka rwnie pozostawia na uboczu wiele swoich spraw osobistych, nie wspomina nigdy o onie, a na wzmiank o powstaniu milk, zacina si i czasem tylko rzuca pogardliwe sowo pod adresem tych, ktrzy wydali do niego rozkaz. Piotr odnajdowa w nim pochmurn arliwo, zduszon potrzeb entuzjazmu i myla, e Foka, nie on, mgby sta si fanatycznym zwolennikiem wschodniej doktryny - gdyby kiedy nastpio w nim to olnienie, ktre Piotr zna z obserwacji innych i ktre porwnywa do olnienia kokainomana widzcego w zwykej cianie czy gwodziu niebywa harmoni jakiej nadlogiki wszechwiata. Ale Foka, nie znajdujc u Artyma, czego szuka, wyciga wniosek: e powinien odrzuca wszystko, co si dziao, nie ogldajc si na to, czy taka negacja jest gupia czy mdra, godna pochway czy godna potpienia. Zdawa si wierzy, e istniej sposoby jakiej podziemnej akcji. Na sceptyczne uwagi Piotra odpowiada, e nie byo dla niego wane, jak dugo taka akcja moga si utrzyma. Ktrego dnia, byo to u schyku lata, Foka zwierzy mu si, e ma kopoty: chodzio o zorganizowanie ucieczki za granic Darewicza. Potrzebne byy moliwie dobre dokumenty - na wszelki wypadek, bo bezad na ziemiach zachodnich uatwia dotarcie do Niemiec. Piotr sysza duo o odwadze Darewicza pod hitlerowsk okupacj. Wycign swoje przepustki, upowaniajce do poruszania si w strefie granicznej, ktre akurat dosta, bo mia wyjecha nad Odr dla pisania reportay. We to. Pamitaj zmieni

nazwisko. W razie czego powiem, e zgubiem. Tylko uprzedzam, e Rosjanie z nimi nie bardzo si licz. Lepiej nie przecenia ich szacunku dla legalnoci. Zrobiwszy to, oceni zaraz swj krok jako nieostrony. Nie darmo - tam mwio si, e niebezpieczestwa przychodz zawsze z powodu posiadania przyjaci.

XVII Micha w wizieniach, jakie dotychczas zwiedzi, przyzwyczai si znosi niemal wszystko - z wyjtkiem smrodu. Wciga zapach wody koloskiej, nieporwnanie egzotyczny, bijcy od czowieka, ktrego gadko zaczesane wosy byszczay w wietle lamp. Oceni przeciwnika i wpija palce w krawd krzesa. Byo to w cigu wielu miesicy zaledwie trzecie badanie. Z pierwszego i drugiego wyszed zwycisko - tak uwaa. Niezalenie od wyniku - cho wynik te by dobry. Udao mu si wtedy nie rozluni ani na chwil swego wewntrznego napicia, ktre jest zagroone przez strach. Wpatrzony w punkt, ktry promieniowa gdzie w rodku ciepem, siedzia spokojny, kiedy naprzeciwko niego gruby Rosjanin wrzeszcza przeklestwa. Powiedzia, e po rosyjsku nie umie. Rozmowa toczya si pniej przez tumacza. Micha postanowi jecha na caego. Powierza si swemu wyczuciu sytuacji, a to podszeptywao, e jedynym rodkiem byo zaskoczenie. By faszyst? Tak, faszyst. Wydawa pisma? Tak, wydawa pisma. Wola raczej przesadzi rol, jak odgrywa, roztaczajc obraz wiadomie demoniczny. Ta pierwsza prba bya prb dwch rnych atmosfer ludzkich, nie wolno mu byo kluczy i przyznawa tamtemu wyszo. Drugie badanie stanowio dla niego dowd, e pierwsz rund wygra: nowy enkawudysta zdawa si wyszy stopniem od poprzedniego. Toczy z nim po niemiecku dug dyskusj polityczn, w ktrej Micha, bezbarwnym gosem, aby nie zamci jednolitoci swego spokoju, przedstawia mu, raczej agresywnie, trudnoci, jakie napotka panowanie Rosjan w poowie Europy. Jeeli mia przepada, to z trzaskiem. A rwnoczenie zgadywa, e im dalej od masy wypadkw, z ktrymi mieli do czynienia, im bardziej jego sprawa moga si wyodrbni, tym lepiej. Teraz mia naprzeciwko siebie tego eleganta. Ruchy, jakimi przesuwa lampy na stole, byy harmonijne. wiato skierowane w twarz Michaa nie byo ostre. Micha zakoysa si na boki, odnajdujc w sobie swj rytm - sennego krenia dokoa wietlistego punktu, ktry trwa gdzie w brzuchu, w sercu czy moe w przestrzeni nad jego gow. Szare oczy tamtego byy podniesione ku niemu. Zimny dra - pomyla Micha. - Micha Kamieski. - Rka Wolina otwieraa grube dossier. - Wiemy o was

wszystko. Wasze oddziay NSZ wycofay si razem z niemieck armi. To wynik waszej dziaalnoci. Absolutna konsekwencja rwni pochyej. W jaki sposb po powstaniu uniknlicie niemieckiej niewoli? - Nie chciaem by wywieziony do Niemiec. Ani na prawach jeca. Wyszedem z tumem cywilnej ludnoci. Z obozu rozdzielczego wydostali mnie znajomi lekarze. - Micha zaplt sobie rce na kolanach. Przygotowywa fikcyjne nazwiska, na wypadek, gdyby zapyta go o to. - A potem? - Mieszkaem w Podkowie. Emigrowa to nie dla mnie. To bya prawda. Jego polityczni przyjaciele prbowali go namwi do wyjazdu na zachd, przed tym, nim przesunie si front. Ojciec Ignacy, ktry wbrew pogoskom, e zgin na Starym Miecie, te si odnalaz, zarzuca mu brak realizmu. Jego zdaniem, naleao przygotowywa si do nowej, bliskiej wojny. Sam wyrusza na Prag i Wiede. - Dlaczego? Micha zatacza swoje wewntrzne koa. Spod konierza kurtki khaki u tamtego wygldaa biel jedwabnej koszuli. Ogarna go tsknota do kpieli i czystej bielizny. Czu odr swego niemytego ciaa, zamknity w zgniecionym ubraniu, i niechlujstwo zaronitych policzkw. Odpowiedzia powoli: - Dlatego, e sprzeciwiaoby si to mojej ocenie wypadkw. Nie moemy nic zyska, liczc na Anglosasw. Jestemy dla nich przedmiotem handlu - tak jak inne narody. Nie byem nigdy zwolennikiem ich kupieckiej demokracji. Prawa kupcw nie s ju prawami naszego czasu. - Wic przyznajecie si do przegranej? Prba prdw, pod sowami. Micha trzyma gow prosto. Patrzyli sobie w oczy. - Wasza przegrana nadejdzie. By moe nadejdzie z najmniej spodziewanej dla was czy dla mnie strony. Mczyzna za wiatem zapala papierosa. Micha wciga chciwie idcy ku niemu dym. Tamten, gaszc zapak, powiedzia: - A, wiara mistyczna. Bardzo piknie. Tylko w ten sposb mona myle o wskrzeszeniu redniowiecza. Ja wiem. Katedra, a dokoa niej mae domki, w ktrych siedz rzemielnicy. ad. Kady na swoim miejscu. Dziedzicznie. Szewc

z szewcami, yd z ydami, w getcie. Troch Bierdiajewa. Troch T.S. Eliota. Milusie. Kim by ten czowiek? zastanawia si Micha. Ilu takich, wiernie sobie sucych, bd mieli? Akcent czysty. Nie zaciga z rosyjska. Tamten zasycza ku niemu przez zby: - Tylko e cena takiego sigania wstecz jest wysoka. Krew. Tu, na waszych rkach. Micha odczeka chwil. - Wasza tsknota do porzdku jest nie mniej fantastyczna ni nasza. Wstrt do prawa wymiany. Do wadzy pienidza. I krew. Tamten wyglda na ubawionego t odpowiedzi. Usta uoyy mu si w umiech obuzerski. - To znaczy, e odnajdujecie midzy nami i wami podobiestwo, jeeli dobrze rozumiem? Micha potrzsn gow. - Nie jestem marksist. - Na pewno nie - wyskandowa ironicznie Wolin. - Wycie gosili potrzeb wyzwolenia si od obcego kapitau, biorc pienidze od swoich, miejscowych kapitalistw. A my jednym dekretem skoczylimy z wysysaniem kraju przez dywidendy, ktre szy za granic, i przez tych, co was popierali. Nie stawiacie teraz na Anglosasw. Tym samym mwicie, e tutaj bd odbywa si przeksztacenia takie, jakich my zechcemy. Czy tak? - Jestecie znienawidzeni. Jakakolwiek wola plus opr nie jest tym samym co wola. - Aha - tamten opar twarz na rkach - stawiacie na opr wewntrzny. A jeelibycie mieli udzieli rady czowiekowi, ktry w jaki sposb poczuwa si do odpowiedzialnoci za los kraju, politykowi, to co bycie doradzili? Konspiracja przy naszym systemie jest niemoliwa. To wiecie. Zachcanie do morderstw jest tylko mnoeniem ofiar. My puszczamy w ruch koleje i fabryki. My odzyskalimy ziemie zachodnie, ktre kiedy byy sowiaskie a do Berlina - a to, jeeli si nie myl, by wasz program w latach wojny. I te ziemie mog by tylko przez nas utrzymane. Wic? Micha zagbiony w swoim krcym wiecie czu twardo krzesa.

- Morderstwa samicie spowodowali. Zachcanie do nich uwaam za absurd. A waszym celem jest filozofia, nie ekonomia. I w tym napotkacie opr. Wolin przewraca stronice dossier. - Wasz proces zapowiada si niele. Pokazowy, eby nauczy, e droga faszyzmu jest drog narodowej zdrady. Przed wojn jedzilicie do Hamburga, nawizujc kontakty. Zdawao si wam, e tam, w Niemczech i we Woszech, jest kierunek historii. Ogaszalicie pochway Mussoliniego. Pniej walczylicie przeciwko Niemcom. Pozornie. Rwnoczenie posugujc si nimi do likwidowania ydw i podejrzanych o lewicowo. Nawet niektrych z tych, co byli w subie londyskiego rzdu. My potrafimy to odpowiednio poczy. - Nigdy nie pochwalaem zabjstw popenianych przez ludzi gupich. Wolin powiedzia chodno: - Nawet pomagalicie ukrywa si ydom, tak? Ale wedug nas, jest odpowiedzialno za konsekwencje sw. Wedug nas, nawet Nietzsche jest odpowiedzialny, cho o uytku, jaki z niego bdzie zrobiony, nie wiedzia. Zamykajc szybkim ruchem dossier i usuwajc si na oparcie krzesa, powiedzia nagle: - Mimo to skonni bylibymy wypuci was na wolno. To od was naley. Jeli zaakceptujecie nasze warunki. Na twarzy Michaa leao ciepe wiato. Przymkn oczy. Zapyta ledwo syszalnie: - Jakie s wasze warunki? Gos Wolina dosiga go w jego czujnoci, w ktrej widzia chwiejce si szale: tak, nie; tak, nie. - Nie jestemy tak nierozwani, eby da za wiele. Znamy wasz warto. To, czego oczekujemy, jest cisym minimum. Nie chcielicie i na emigracj. Dobrze. Wycignijcie teraz wnioski. Naszym warunkiem jest, abycie uznali istniejcy stan rzeczy i abycie nam pomogli zmniejszy ilo ofiar. Damy wam mono wydawania pisma. Micha, nie otwierajc oczu, z podniesionym podbrdkiem, powiedzia: - Jeeli zaakceptujecie moje warunki. - Mwcie. - W tonie Wolina bya jakby ciekawo. - Uznanie istniejcego stanu rzeczy nie jest z mojej strony faszem. Jest

to realna ocena. Natomiast nie bd uznawa waszej filozofii i bd przeprowadza rozrnienie. Jestem katolikiem. - Znaczenie tego sowa nie jest dzisiaj bynajmniej jasne - powiedzia Wolin. - Byo jasne, tylko dopki czowiek mg umieci dogmaty w swoim obrazie wiata. Ju nie moe. Z katolicyzmu, przynajmniej tu, w tym kraju, wyprowadzalicie wasze koncepcje polityczne. W istocie to z waszych rachunkw politycznych wyprowadzalicie potrzeb katolicyzmu. - W niedocenianiu elementw mao uchwytnych zawarta jest wasza sabo. - Micha patrzy spod pprzymknitych powiek. - Tu byo tysic lat katolicyzmu, a nard, ktry zaprzeczy swojej tradycji, yje tylko fizycznie. To jest kwestia wiernoci. - To wychodzi na jedno. Czysto pragmatyczne uzasadnienie religii, bo z metafizycznego sposobu mylenia zostaje... - Wolin dmuchn w do. - Ale nie bdziemy si spiera. Czy sdzicie, e zaley nam na tym, ebycie ogaszali si jednym z naszych? Wrcz przeciwnie. Katolicyzmu nie mamy zamiaru tyka. Wasza dziaalno powinna udowodni, e mona akceptowa rewolucj, zachowujc prywatne pogldy. Micha milcza. Osaczay go nieskoczone komplikacje decyzji. Stara si je zmierzy i przenikn w czas przyszy. Droga ycia? Wasne nazwisko? Tamten, jakby zgadujc, powiedzia: - Kwestia tak zwanej czystoci jest dzisiaj atrybutem tych, co wykrcaj si od jasnego widzenia. Kto dziaa, nie jest czysty. Uratujecie ycie wielu modych ludzi. Zamiast rozpaczy i samobjstwa znajd cel i nadziej. ycie innych, to dla was, chrzecijanina, chyba si liczy? - Powiedzmy, jestem realist - Micha pochyli swoje wielkie plecy. - Ale tacy jak ja bd wrd katolikw znikom mniejszoci. Moim warunkiem jest te, ebycie nie zmuszali mnie do wypowiedzi kompromitujcych mnie wobec innych katolikw. ebycie zostawili mi carte blanche w ramach mego uznania stanu rzeczy. Wolin wycign ku niemu papieronic. Podsun mu zapak. Zacigajc si papierosem, Micha widzia siebie dawnego, przemawiajcego na wiecach. Dobre przyjmowanie upadku jest ostatecznie te mstwem. - Grajmy w otwarte karty - powiedzia inkwizytor. - Wy dajecie swoje

nazwisko. W zamian za to bdziecie mogli legalnie praktykowa duchowy opr. My w tej chwili i tak jestemy pewni zwycistwa. Moemy si sprbowa. Wasz Nietzsche zrozumia z opnieniem, e Bg umar. Trjca Hegla urodzia si z waszej katolickiej Trjcy. I to byo waniejsze ni ataki antytrynitariuszw. Naszym celem jest, aby znaleli si ludzie, ktrzy nie bdc marksistami, popr ekonomiczn odbudow kraju. Co do reszty, wy bdziecie gra na czas. I my bdziemy gra na czas. W naszym interesie jest da wam carte blanche. Czy to dosy? Czowiek rodzi si, nosi krtkie majtki, czyta o Indianach, pniej o odlegych epokach trucizny, miecza, przetargw i intryg, nie wiedzc, jakie gorycze gotuje mu jego stulecie. wiadomy lat ciemnoci przed nim. Micha powiedzia: - Dobrze. - To, e moemy si porozumie, nie jest przypadkowe. - Wolin patrzy na niego powanie. - Wycie pojli, e kto chce zmienia wiat, nie moe posugiwa si faszem parlamentaryzmu i e liberalne zabawy kupcw byy krtkotrwa pian w rozwoju ludzkoci. Za kilka dni wyjdziecie na wolno. Organizowaniem prasy zajmuje si teraz redaktor Baruga. On da wam papier i drukarni.

XVIII Jedcy cigaj cugle, zatrzymuj si. Pod nimi wielki kraj, zdobyty, oddany ich wadzy. Patrz na rzeki byszczce w socu, na ruiny spustoszonych miast, spokojne w niebieskiej mgle. Drobni ludzie poruszaj si w dolinach, niewiadomi losu. Na okrgych grach zamki, potne, wznoszce ku grom pici swoich baszt. Z tych zamkw bd rzdzi. Zataczajc uki ostrzem miecza, wskazuj sobie miejsca, gdzie, wedug ich planw, stan nowe grody, nowe, wspaniae budowle, tamy, areny igrzysk. Wiedz, e wystarczy im skin, a rusz tumy ludzkie; pnagie, w rytmicznym wysiku, bd dwiga belki i bloki kamienia. Nad ich codziennym trudem, nad bezsensem ich fizjologicznego ycia, bdzie trwaa myl, przenikliwa, zaprawiona w dyspucie, kierujca. T wizj budziy w Piotrze sowa Juliana. Wycignite w rozpaczliwym gecie ramiona chopki, ktrej zabrano syna, oddalay si w d, w obszary tego, co nieuniknione, tam gdzie, ogldany z dystansu, blad indywidualny los, zakoczony, obojtne, przez staro, wizienie, egzekucj czy wypadek. Julian, rad z odzyskanego wpywu, apelowa do feudalnej przeszoci rodziny Piotra. Pochodzenie, jak powiada, powinno chroni jego umys od sentymentalizmu. Za zniewagi, jakimi bourgeois obrzuca tych, ktrych powoaniem bya intelektualna pasja, przychodzia zapata. Nieszkodliwi owcy chimer, poetes maudits, teraz mieli do w elaznej rkawicy. Kraj przyszoci lea przed nimi w socu. Nad oprawcami, nad wykonawcami, w jasnych pokojach napowietrznych zamkw, grupka intelektualistw miaa realizowa marzenie Fausta. Ruch wahadowy, ktry popchn Piotra do Artyma, teraz odrzuca go w przeciwn stron. Ogosi kilka artykuw mniej ni dotychczas wstrzemiliwych. I wtedy wanie zdarzyo si to, na co ju straci nadziej: Baruga zakomunikowa mu, e ma wyjecha do Parya. Piotr by wiadomy, e ocena czyjej pewnoci opiera si w systemie na oznakach ledwie uchwytnych, raczej na fluidzie, ktry dany czowiek wydziela. Fakt, e mono wyjazdu przysza w fazie Juliana, nie by przypadkiem: jedno czyo si z drugim. Zapytywa siebie, czy nie dziaa tu

znw jego instynkt, dziki ktremu ju tyle razy gra przed sob komedi. Wiadomoci o Paryu nie przyj spokojnie. Przeciwnie, ostatnio ju niemal pogodzony, odnajdujcy swoje miejsce wrd zdobywcw, poczu nagle strach. Baruga robi wielkoduszne gesty, ale od tego do uzyskania paszportu byo jeszcze daleko. Ten strach spotgowa si, kiedy Piotr zacz odwiedza Ministerstwo Spraw Zagranicznych. W spuszczonych oczach nowych urzdnikw, w ich latajcych spojrzeniach byo to samo, co w wyrazie twarzy dziwacznie poubieranych indywiduw czekajcych godzinami na audiencj; chodzili nerwowym krokiem po brudnych korytarzach, amic sobie palce. Strach. Zarwno jedni, jak i drudzy, byo to dostatecznie widoczne, grali rozpaczliwie, kady na swj sposb, stawk wydostania si z puapki. Sprawa paszportu Piotra wloka si. W zdawkowych obietnicach sekretarki, do ktrej zgasza si co tydzie, by zadowolony sceptycyzm. Julian go uspokaja. Oczywicie wyjedziesz. To ci posuy. Zobaczysz, e tam, na Zachodzie, nie ma ju o co zaczepi rk ni umysu. Nie jeste idiot. Nikt nie wyrzeka si krlestwa za misk soczewicy. Jeste z nami. Kto jest z nami, bdzie mia wszystko. Pienidze, ktre dla takich jak my si nie licz, ksiki, podre. Sam widzisz. Chcesz podry, jest ci to udzielone. I tam to zobaczysz wyraniej ni tu. Ale ju nadzieja burzya wt rwnowag Piotra, przywoywaa zbyt wiele zduszonych pragnie. Powtrzenie konstansw ycia, w innej sytuacji. Wtedy, znalazszy si w strefie sowieckiej w 1939 roku, chcia ucieka nawet pod niemieck okupacj, aby kupi czas i zrobi wielki, najwikszy, jak mu si zdawao, rachunek. Nie mg sobie wyobrazi siebie chodzcego ulicami Parya: czym tam bdzie, czy moe inna aura ludzka, ktra go otoczy, zedrze nagle jakie zasony kryjce rzeczywisto? Wyjazd by prb, czy, jak czasem podejrzewa, od 1939 roku nie by po prostu chory. Naleao sprawdzi, co byo w nim samym prawdziwe. I strach mia swoje rdo w tamtym aresztowaniu: gdyby bya powtarzalno, teraz, w ostatniej chwili, mogoby si zdarzy co podobnego. Nalee do kasty - czy poza tym, w przeraajcym wiecie, istnieje inne zaegnanie niebezpieczestw? Czy inaczej, ni stojc na grze nad krlestwami tego wiata i mwic: to nasze, mona odnie zwycistwo nad

czasem? Piotr nie odrzuca pokusy. Ale jeszcze odkada powiedzenie tak, jak czowiek, ktry nie chce powzi decyzji w dniu, w ktrym ma gorczk. Czeka i przewraca si w nocy z boku na bok, przypominajc sobie zoliwy umiech, czyj zgryliw uwag, ktre mogy wiadczy, e paszportu nie dostanie. Dowiedzia si, e Winter otrzyma nominacj na drugiego sekretarza ambasady w Paryu.

XIX Ludzie w podartych ubraniach zarzucali przy pomocy tyk liny stalowe na ostre wystpy murw. Potem, uczepieni lin, cignli, pomagajc sobie rytmicznym ho-oop, ho, ho-oop. ciana, po wielu wysikach, padaa, wzbijajc tumany pyu. Do wywoenia gruzu suyy jednokonne wzki z dugich desek uoonych na koach. Gromadki kobiet i mczyzn z opatami uwijay si wrd rumowisk, dogrzebujc si do jezdni zasypanych ulic. Dni Foki upyway teraz na pracy w ruinach Warszawy. W miejscach, gdzie w dziecistwie co dzie oglda witryn z oowianymi onierzami, cukierni, tajemnicze lampki kina, gdzie pniej kupowa Katarzynie kwiaty, gdzie razem, za oszczdzone pienidze, kupowali dla niej ciep kurtk pochyla si, zgarniajc opat, odkadajc na bok zachowane cegy, adujc, peen strzpw myli o skarbonce czy oowianym onierzu, o miesznych przedmiotach, ktre mog atwiej przetrwa ni istnienia ludzkie i miasto. W poudnie, siedzc w zimnym jesiennym wietrze z innymi, jad zabrane rano niadanie. Czasem ktry z robotnikw wyjmowa wiartk, wybija korek uderzeniem doni w dno, pili, podajc sobie butelk. Byo mu dobrze z tymi ludmi, wrd ktrych wyrs na ubogiej ulicy Powila. Swojski dla niego by ich cyniczny humor i porozumienie w wiedzy o sprawach tego wiata, nie wymagajce wielu sw. Spluniciem wyraali swj sd o absurdzie zniszczenia, ktre musiao si dokona po to tylko, aby nowy rzd obj wadz i rozpocz odbudow, o Rosjanach, o Bezpiece, o pracy bez samochodw i bez maszyn. Jakkolwiek byo, ich miasto powinno byo by odbudowane. Ze znawstwem dyskutowali o tym, ktrdy da si uruchomi pierwsze tramwajowe linie, ktre dzielnice otrzymaj wod i elektryczno, a resztki ktrych musz by zrwnane z ziemi, aby kiedy powstay tam nowe domy. Wiele przemilczali z przeszoci i ze swoich myli o przyszoci. Chwytali si tego, co byo zadaniem wymiernym, widocznym, patrioci pustyni, ktra dla nich cigle krya dawne i przysze ycie. Mwi sobie, e z nimi powinien zosta. Moe w tym codziennym fizycznym trudzie w imi uytecznego ludziom celu byo okupienie win. Wszystko inne zawodzio. Rad by, e Darewiczowi si udao, ale to by jedyny czowiek, ktry stara si grupowa resztki ich organizacji. Od

jego wyjazdu wizy si zerway, kady poszed w swoj stron. Artym by za stary. Foka robi sobie wyrzuty, e by zbyt powcigliwy wobec Piotra, mimo e tak potrzebowa jego przyjani. To, e Piotr nagle przesta si pokazywa, przypisywa swojej zej gwiedzie. Z jego nadziei zdobycia ludzi sobie bliskich nic wyj nie mogo. O zmierzchu wraca piechot na Prag przez pontonowy most, jad kolacj, ktr mu podawaa ona jego kolejarza, i w ku prbowa czyta podrcznik botaniki, ale zasypia po pierwszych zdaniach. Ktrego wieczora, wchodzc na ciemne schody, poczu, e kto tam stoi. Chcia wymin. Latarka zawiecia mu w twarz. Przepraszam - powiedzia gruby gos - czy obywatel Cisowski? Pozwoli pan z nami. Byo ich dwch, w cywilu. O kilka domw dalej czeka jeep ze zgaszonymi wiatami. Ruszyli, wiatr opota flanelowym szalikiem Foki, pada pierwszy nieg, patki chodziy mu twarz. Moe to i lepiej - pomyla. - A moe wszystko jedno.

XX Wolin przewraca papiery. - Te rozbitki opozycyjnych socjalistw s dzi chwastem najbardziej szkodliwym. Aha, to ucieczka Darewicza. Stefan Cisowski. Naturalnie, AK. Na razie nam niepotrzebny. Przyda si kiedy. Tymczasem niech siedzi. cign zeznania. Gabinet Wolina mieci si w pobliu gabinetu ministra bezpieczestwa, w gmachu, ktry Wolin nazywa klinik - zarwno ze wzgldu na pacjentw, jak na personel, ktry dostarcza mu interesujcych psychologicznych obserwacji. Jego pomocnik, may garbusek w okularach, poda mu wistek papieru. - To jest, towarzyszu, donos, w zwizku z tym Cisowskim. Wolin przeczyta uwanie. - Piotr Kwinto? To potwierdza moj niech do wypuszczania takich ludzi. Przyjani si z tym Cisowskim, wyjeda za granic, eby uciec? Informator wyglda na inteligentnego. Warto sprawdzi. Dajc swoje placet na wyjazd tego Kwinto, ustpi Barudze. Opiera si te na dobrej opinii wystawionej przez Juliana. - Jest w ekipie, ktra odlatuje do Parya - powiedzia garbusek. Wolin wzi suchawk. Telefony w miecie jeszcze nie dziaay, ale sie Bezpieczestwa funkcjonowaa ju jako tako. Wywoa Ministerstwo Spraw Zagranicznych. - Tu Wolin. Chciabym wiedzie, kiedy odlatuje wasza ekipa do Parya. Dzi? S na lotnisku? Za pogoda? Nie, nic. Dzikuj. - Wecie samochd. Nie dodzwonimy si tam do nich. Jedcie na lotnisko i zatrzymajcie paszport Piotra Kwinto. Dyskretnie. Zamyka go nie ma powodu. Powinnicie zdy, nie mog odlecie, bo burza niena. Kiedy tamten wyszed, Wolin rysowa w zamyleniu gwiazdk. Jeszcze jeden minus dla tego bazna Barugi.

XXI Na wypukej nawierzchni szosy wiodcej do lotniska wiatr obraca wiry suchego niegu. W zamieci sabo widzialne byy resztki zwalonych hangarw. Sowieccy wartownicy w kouchach stali pod drewnian bram, na ktrej portret Stalina otaczay czerwone bibuki; cienkie ostrza bagnetw na ich karabinach niky w biaej kurzawie. Dawne tory startowe nie nadaway si do uytku. Na skraju stepu suchych traw ustawiono may barak. Przed nim monotonny opad drobnych patkw zasypywa samolot, samotny w paskiej, ponurej przestrzeni. By to krajobraz, ktrego nie mona byo poczy z wyobraeniem ruchu. Znalazszy si tutaj, Piotr przesta wierzy w prawdopodobiestwo odlotu. To, e wystarczyoby kilku godzin na przeniesienie si do jakich ywych, normalnych miast, zdawao mu si rwnie dziwaczne, jak wtedy, kiedy mia dokoa siebie bezmiar Euro-Azji. Dwaj sowieccy piloci w paskich czapkach i ich zwierzchnik - komendant lotniska, pili w baraku herbat, siedzc przy elaznym piecyku z ludmi w polskich mundurach. Pasaerowie trzymali si sztywno na awkach. Z rzadka wymieniali midzy sob par zda pgosem. Z wyrazu ich twarzy mona byo odgadn, e stopniowe tracenie nadziei na odlot byo dla nich tragedi. Kobiety w chustkach, w starych kapeluszach wierciy si nerwowo. Piotr patrzy na on Wintera w paszczu z ufarbowanego wojskowego koca. Jej rce trzsy si, kiedy podnosia do ust papierosa. Ta si przejmuje, pomyla. Winter, w czarnym niezgrabnym palcie, patrzy w ziemi osowiaym wzrokiem. Czy wszdzie, do koca ycia bdzie wlec si za mn? Piotr odwraca si ku oknu, za ktrym gwizda wiatr. Czekali ju kilka godzin, oywiajc si co kwadrans, za kadym razem, kiedy trzej Rosjanie zaczynali ze sob gony spr o treci meteorologicznych komunikatw. Miejsce w samolocie Piotr dosta nagle. Dano mu paszport i powiedziano, e ma zgosi si nastpnego dnia rano, aby odjecha na lotnisko. Staej komunikacji z zagranic nie byo, nie naleao odwleka. Zdy tylko wpa, eby poegna si z matk. Moje modlitwy zostay wysuchane, mwia. Ty si uratujesz. Ja wrc, mamo. Nie wrcisz. Nie myl o mnie. Nie bierz mnie

pod uwag. yj uczciwie. Policzki mia mokre od jej ez. Jej figurka, z podniesion za nim rk, malaa za tyln platform podmiejskiego pocigu, zostawa ze smakiem zdrady. To popieszne rozstanie byo najblisz dostpn mu przyczyn, dla ktrej czu, e jeeli teraz nie odjedzie, nie odjedzie nigdy. Stara si zrozumie, o co si kc Rosjanie. Pilot chcia lecie, szef lotniska nie chcia go puci, puap by niski, widoczno prawie adna. ledzi urywki ich rozmowy, ale ta rozpywaa si w przeklestwach, w pluciu na podog i w rozcieraniu plwocin butem. Pasaerowie uderzali nog w nog, prbujc rozgrza przemarznite stopy. Piotr wyszed z baraku i szybko maszerowa w kko, brnc w niegu. Zbliao si poudnie. nieyca gstniaa. Drzwi od baraku otworzyy si, tumek skierowa si pospiesznie do samolotu. Nad Niemcami ju si przejania, kto komu tumaczy. Byleby udao si wystartowa. Wynosili swoje chude walizki. Douglas ruszy, puc w niegu. Piotr, przyciskajc twarz do szyby, widzia biae bryzgi spod k jak petwy. Podrzucany i wstrzsany, jeszcze nie wierzy. Czy ten pilot potrafi na olep oderwa si od ziemi? Jzef!, krzykna przenikliwie Winterowa siedzca przed nim. Lecieli. Dokoa bya tylko biel. Ziemia, jego ziemia rodzinna, zostawaa gdzie na dnie, przysypana na wieki niegiem. Nikt nie sdzi, e bdzie y dostatecznie dugo, by zdawa rachunek ze swoich win. Wiatr przewraca kartki na stole. Gil stara si zobaczy tych ludzi w czasie epidemii dumy, ktra bya ostatecznie mao wanym zdarzeniem w kronikach przeszoci. By wiadomy pokusy. Jeeli mocno, ca si wyobrani, mona odtworzy ruchy rk lamentujcej ateskiej kobiety, wyraz twarzy mczyzny, kiedy patrzy na martwego syna, ksztat, niepowtarzalny, indywidualny, palcw trzymajcych czar z winem - znika czas, pozostaje wielka rwnoczesno niezliczonej liczby ludzkich istnie, ktre byy i ktre bd, komunikujcych sobie nawzajem t sam skarg. A przecie ani czas, ani historia ludzkiego rodzaju nie s zudzeniem; zaprzecza im znaczy pogra si w kwietyzm przegranej, z wasnej przegranej czynic oglne prawo. Ani wola bez litoci, ani lito bez woli nie byy rozwizaniem. Kto, kto umiaby podoa losowi czowieka, zbieraby krew w mis, dbajc o to, aby nie

uroni ani kropli, ale nie po to, aby stwierdza, e wszystko ju byo, i swj jk powoli przemienia w umiech obojtnoci: nie, przeciwnie, zachowaby dar oburzenia i nigdy niepokonanej wiary. Nie chodzio przecie o sowa. Robotnicy w miecie milczeli, ale strajk godowy, ktry zdarzy si ostatnio, stumiony przez masowe areszty, mia swoje rda w ich upartym przekonaniu, ktre tylko niepenie wyraa ludowe sowo protestu: niesprawiedliwie. Gil ba si, e kadego dnia mg dosta, jak wielu innych, ktrych uznano za nieprodukcyjnych, zakaz mieszkania w miecie. Bya to nie tylko obawa utracenia monoci korzystania z uniwersyteckiej biblioteki i znalezienia si gdzie w zapadej wsi o botnistych drogach. Rwnie, i moe przede wszystkim, ba si, e poza tym niemiym miastem z jego fabrykami jego izolacja zostaaby pozbawiona ta, jakim byo ycie ludzkiej masy. Tak czy inaczej, wanie w tej masie, ktra nauczya si milcze, nie tylko milcze, wypowiada przepisowe slogany, trwaa wiedza o tym, co sprawiedliwe i niesprawiedliwe. Oni, kiedy, w odlegej przyszoci prawdziwi gospodarze hut, kopal i fabryk, osoni rkami niepewne wiato ju bez uroszcze posiadania absolutnej prawdy dziejw. Chocia nie by jednym z nich, by przecie tutaj z nimi. Poszed do kuchni i przyrzdzi sobie herbat. Pi j, czytajc gazet. Nauczy si ostatnio przeglda j uwanie; z dugich i penych oficjalnego optymizmu przemwie dawao si zgadywa, jakie gro niebezpieczestwa. Najwaniejszych wiadomoci - jak na przykad o uwizieniu sekretarza generalnego Partii, ktry pad ofiar swego programu narodowej drogi do socjalizmu - prasa nie podawaa. Przy wprawie mona byo jednak z porzdku, w jakim byy umieszczane komunikaty, z intonacji, z urywkowych przyzna si do trudnoci do wiernie rekonstruowa sytuacj; a przede wszystkim z procesw. Pierwsza strona bya zajta przez wielki proces zdrajcw narodu, nikczemnych sugusw anglosaskiego wywiadu. Zawsze podziwia misterno, z jak procesy tego rodzaju byy przygotowywane. Daty, zdarzenia, spotkania byy, jak sdzi, na og prawdziwe. Sztuka polegaa na takim ich opracowaniu, e spotykajc si, najbardziej niewinne i przypadkowe dane skaday si na obraz zbrodni. Jak powiada zoliwy anonimowy poeta: Z maego nasienia

prawdy wyprowadzaj rolin kamstwa@ Nie naladuj tych, co kami, lekcewac rzeczywisto.15: Jedno nazwisko byo mu znajome. Podnis brwi. Cisowski? Kolega Joanny? Ale on by przecie aresztowany dawno. Kiedy? cztery czy pi lat temu - nie umia sobie przypomnie dokadnie. Cisowski przyznawa si, jak naley, do wszystkiego, co mu zarzucano: e za hitlerowskiej okupacji nalea do tajnej grupy bdcej na usugach Anglosasw, e pniej otrzymywa od swego zwierzchnika, Darewicza, pienidze, ktre pochodziy z Londynu, e pomaga Darewiczowi w ucieczce i przesya mu za granic szpiegowskie raporty. Zreszt rola jego w procesie bya podrzdna. Otrzyma jedn z agodniejszych kar, osiem lat; Gil oblicza - to znaczyoby, e za trzy, cztery lata wyjdzie, jeeli zalicz mu to, co ju odsiedzia, i jeeli zdrowie wytrzyma. Przewracajc gazet, na trzeciej stronie natrafi na artyku o rozwoju prasy. Pokiwa nad nim gow, czc fakty. Kilka dni temu przeczyta na tej samej stronie krtki nekrolog, donoszcy, e towarzysz Baruga zmar na raka. Zdziwi si wtedy. Nie wiedzia, e ten potentat wpad w nieask, jak wiadczyo o tym skromne miejsce udzielone na wzmiank o jego mierci. Teraz, wrd tych, ktrzy zasuyli si jako organizatorzy, jego nazwisko nie byo wymienione. Niebo lata byo bkitne, z obokiem i strza jaskki. Dwik trb orkiestry odezwa si gdzie daleko, zmieszany ze zgrzytem tramwaju. Gil porzdkowa na stole zapisane kartki. Uoy je i doni zrwna ich brzegi. Pomimo wszystko czowiekowi dane s rodki uzyskania spokoju. Wyznacza sobie zadanie i wykonujc je, rozumie, e jest ono nie znaczce, zagubione wrd mnstwa ludzkich krzta si i zabiegw. Ale kiedy piro zawisa w powietrzu i jest do rozwizania problem interpretacji czy syntaksy, wszyscy ci, ktrzy kiedy dawno posugiwali si myl i jzykiem, s przy nas, dotyka si misternych rzeb ogrzanych ich oddechem. I wsplnota z nimi przynosi spokj. Kt bdzie na tyle zarozumiay, aby zapewnia, e wie, ktre czyny cz si i wspieraj wzajemnie, a ktre zostaj odrzucone w mieszno, w zapomnienie, poza to, co warte jest nazwania dziedzictwem? Zamiast zastanawia si nad tym - lepiej jest stawia jedynie wane pytanie: czy umie si by wolnym od
15 Fragment wiersza Czesawa Miosza Dzieci Europy, napisanego w Nowym Jorku w 1946 roku; wiersz wszed w skad tomu wiato dzienne.

smutku i obojtnoci.

Przedmowa do szwedzkiego i amerykaskiego wydania Stanisaw Baraczak Zdobycie wadzy, jedna z dwu powieci napisanych przez Czesawa Miosza, zajmuje w jego dorobku miejsce dosy szczeglne. Sam pisarz skonny jest do pomniejszania jej znaczenia, traktujc j - w wikszym jeszcze stopniu ni Dolin Issy - jako odosobniony epizod swojej literackiej kariery. Moje powieci? Ale ich nie ma! - wykrzykuje (z pewn, jak atwo zauway, przesad) w jednym z ostatnio opublikowanych wywiadw, dodajc: Myl, najprociej w wiecie, e jestem lepszy, kiedy wypowiadam si wierszem, ni kiedy wypowiadam si proz. Z subiektywnego punktu widzenia poety sd taki jest oczywicie zrozumiay. Myl jednak, e Zdobycie wadzy to ksika o znacznie wikszym ciarze gatunkowym, ni to sam autor przyznaje. wiadczy o tym choby jej rosnca w ostatnich latach popularno. Pamitam, jak rozchwytywana bya w Polsce ta powie, gdy w roku 1980 wznowia j jedna z niecenzurowanych oficyn wydawniczych; pamitam te par przenikliwych esejw, jakie na jej temat napisali krytycy modszego pokolenia. Zarwno polska publiczno literacka, jak i krytyka odkryway Zdobycie wadzy na przeomie lat siedemdziesitych i osiemdziesitych jako powie polityczn o nieoczekiwanej aktualnoci. Jeli zauway, e ksika powstaa ponad trzydzieci pi lat temu i e powie polityczna jest gatunkiem, ktry starzeje si szczeglnie szybko - wypadnie przyzna, e Zdobycie wadzy pozostaje wci jednym z sukcesw pisarskich Miosza. Geneza powieci - taka, jak znamy ze wspomnie i wywiadw samego pisarza - wie si do pewnego stopnia z przeomowym momentem jego biografii: decyzj emigracji, powzit w pocztkach roku 1951 (w do podobnych, dodajmy, okolicznociach, w jakich czyni to gwny bohater powieci, Piotr Kwinto). Przez par lat nastpnych Miosz zmaga si z kryzysem twrczym jako poeta, usiujc jednoczenie - jako eseista i powieciopisarz - przekaza zachodniemu czytelnikowi swoj interpretacj pokus i zagroe totalitaryzmu. Dokona tego przede wszystkim poprzez

wydany w roku 1953 Zniewolony umys. Prawie w tym samym czasie pisane byo Zdobycie wadzy - ksika rwnie adresowana wprost do zachodniego odbiorcy, ksika jednak, ktrej zadaniem byo ukaza rzeczywisto Europy Wschodniej lat 1944-#1950 nie drog eseistycznej syntezy, lecz poprzez konkretn wizj powieciow. Nic nie mona wyrazi inaczej ni poprzez szczeg - notuje jedna z postaci powieci i zdanie to wyraa istot metody pisarskiej Miosza, stosowanej przez niego z rwnym powodzeniem tak w poezji, jak i w prozie. Dramaty historii i paradoksy bytu ukazywane s w jego twrczoci zawsze metod pars pro toto, przez skupienie uwagi na drobnych, czstkowych szczegach rzeczywistoci. Podobnie i w Zdobyciu wadzy mamy do czynienia nie z ogln panoram historycznych wydarze, ale z kilkoma indywidualnymi biografiami, naszkicowanymi oszczdnie i wyrywkowo. Powie powstaa w tempie byskawicznym i w pewnym sensie na zamwienie - Miosz, jak sam wspomina, pisa j z myl o udziale w konkursie literackim Prix Litteraire Europeen i ukoczy w cigu dwch miesicy, wieo napisane rozdziay dyktujc od razu tumaczce Jeanne Hersch, ktra przekadaa je na francuski. W wersji francuskiej powie zdobya jedn z dwu gwnych nagrd w konkursie i ukazaa si drukiem w roku 1953, osigajc sukces czytelniczy i due nakady. Opublikowana te zostaa w oryginalnej wersji polskiej i w przekadach na inne jzyki. Fakt, e Miosz w poowie lat pidziesitych zarzuci zupenie twrczo powieciopisarsk na rzecz poezji i eseju, spowodowa, e o Zdobyciu wadzy w latach pniejszych stopniowo coraz mniej pamitano. Dopiero wydarzenia ostatnich dekad oywiy na nowo zainteresowanie t ksik. Myl tu nie tyle nawet o przyznanej Mioszowi Nagrodzie Nobla, ile o przeomowych wydarzeniach politycznych, dokonujcych si w Polsce od roku 1980. Wydarzenia te wpyny na odbir Zdobycia wadzy w sposb dwojaki, czy raczej - kazay odczytywa t powie w dwch porzdkach naraz. Przede wszystkim, powstanie Solidarnoci i wymuszone na wadzach ograniczenie zasigu cenzury spowodoway gwatowny wybuch zainteresowania najnowsz histori Polski. Wiele faktw po raz pierwszy ujawniono; o innych, znanych powszechnie, lecz zbyt dotd draliwych, zaczto mwi i pisa publicznie. W ten sposb rwnie masowy czytelnik - a nie, jak dotd, tylko garstka

wtajemniczonych - zyskiwa mono odczytywania Zdobycia wadzy jako powieci z kluczem. Gdy ksik zaczy rozpowszechnia niezalene oficyny, w oglnej wiadomoci odbiorcw istnia ju pewien zasb wiedzy historycznej, ktry pozwala dostrzec pod fikcyjnymi z pozoru postaciami ich rzeczywiste pierwowzory. Istotnie, wielu bohaterw powieci ma swoje odpowiedniki w realnej historii Polski lat okupacji i okresu stalinowskiego. Posta Michaa, na przykad, to do wierny portret Bolesawa Piaseckiego, przywdcy przedwojennej modzieowej grupy faszystowskiej i wieloletniego szefa powojennej organizacji prokomunistycznych katolikw PAX (nawet rozmowa Michaa z Wolinem jest powieciow wersj rzeczywistych pertraktacji, jakie uwiziony po wejciu sowieckich wojsk Piasecki toczy podobno z generaem NKWD Sierowem). Organizator prasy partyjnej Baruga to z kolei portret Jerzego Borejszy, szarej eminencji kultury polskiej w pierwszych latach po wojnie. Podobnych konkretnych odpowiednikw mona by wskaza jeszcze wiele. Formua powieci z kluczem nie wyczerpuje jednak wszystkich znacze Zdobycia wadzy. Jest to powie sigajca gbiej: chodzi w niej nie o powierzchowne aluzje do rzeczywistych osb i wydarze, ale o analiz ukrytych mechanizmw dwudziestowiecznej historii. Drugi, waniejszy powd dzisiejszego zainteresowania t ksik bierze si z faktu, e w latach pidziesitych Zdobycie wadzy byo jedyn powieci, ktr sta byo na trzew, ostr, pozbawion wszelkich zudze analiz dokonujcej si wtedy tragedii rodkowowschodniej Europy. Mwic o zudzeniach, mam na myli zarwno iluzje pisarzy, ktrzy skonni byli uwierzy w dobrodziejstwa nowego ustroju, jak i iluzje tych autorw, ktrzy - na przykad z emigracyjnej perspektywy widzieli komunistyczn rzeczywisto jako teren walki wyranych, jednoznacznych wartoci (patriotyzm przeciw obcej agresji, wolno przeciw uciskowi itd.). Miosz wydaje si na tym tle twrc, ktry najwczeniej zrozumia, e najwiksze, fundamentalne zo totalitaryzmu polega wanie na zacieraniu i uniewanianiu tradycyjnego systemu wartoci: na tym, e jednostka musi w imi wasnego przetrwania nie tylko z nich zrezygnowa, ale dodatkowo wykoncypowa sobie rozmaite przemylne racjonalizacje, ktre t rezygnacj usprawiedliwi.

Nawet i dzisiaj, po trzydziestu latach, Zdobycie wadzy wci jeszcze uderza swoj bezlitosn uczciwoci w stawianiu politycznych pyta. W dalszym cigu nie jest to ksika atwa do zaakceptowania. Miosz nie ma wtpliwoci, e system komunistyczny zosta wniesiony do Polski na ostrzach sowieckich bagnetw - tym rni si od pisarzy, ktrzy w latach pidziesitych popierali now rzeczywisto. Zarazem jednak dostrzega w postaciach swoich bohaterw ca zoono psychologicznych motywacji, zmuszajcych ich w ten czy inny sposb do ugicia karku przed totalitarn potg - i to z kolei rni Miosza od pisarzy przeciwnego obozu, skonnych do idealizowania Polski i polskiej tradycji jako ostoi oporu przeciw sowietyzmowi. W oczach autora Zdobycia wadzy Polska roku 1944 bya - podobnie jak cay wiat cywilizacji zachodniej - nie przygotowana do stawienia totalitaryzmowi skutecznego oporu. Znamienne, e nie ma w ksice ani jednej postaci, ktra byaby w stanie przeciwstawi jakkolwiek ideologi miadcemu walcowi historycznej koniecznoci. Bohaterowie Miosza maj przed sob jedynie takie moliwoci, jak mier, izolacja, ucieczka lub kolaboracja z systemem - moliwoci, z ktrych kada jest w istocie klsk. Czytelnikowi, ktry bra powie do rki tu po kolejnej polskiej tragedii po Grudniu 1981 - wizja ta moga si wydawa szczeglnie przygnbiajca. To, co stanowi o sile Zdobycia wadzy - bezstronno i trzewo widzenia, ktre powoduj, e ta powie polityczna w adnej mierze nie jest powieci tendencyjn - mogo zarazem wtedy wanie odbiera wszelk nadziej, podsuwa obraz Polski jako kraju skazanego na wieczne szamotanie si w klatce pozbawionej wyjcia. Czy jednak naprawd takie s intencje ksiki? Przeczytajmy uwanie jej prolog i epilog, zwaszcza epilog, w ktrym profesor Gil - odsunity od ycia publicznego reprezentant humanistycznych wartoci, zarabiajcy na ycie tumaczeniem Tukidydesa - mimo swej bezsilnoci znajduje jednak jakie oparcie. Znajduje je w poczuciu solidarnoci ze zwykymi ludmi, z tymi, w ktrych wiedza o tym, co sprawiedliwe i niesprawiedliwe, trwa mimo wszelkich triumfw bezprawia i zakamania. Oni, kiedy, w odlegej przyszoci prawdziwi gospodarze hut, kopal i fabryk, osoni rkami niepewne wiato. Jedyne, co nie sprawdzio si w tym dalekowzrocznym wyznaniu nadziei, to fakt, e odlega przyszo okazaa si - nie taka odlega.

1982, 1989

Nota wydawcy
Zdobycie wadzy powstao w cigu dwch letnich miesicy 1952 roku. Czesaw Miosz wspomina, i do napisania powieci namwia go - poznana dziki Jzefowi Czapskiemu - Jeanne Hersch (ur. 1910), filozof, uczennica Karla Jaspersa, w przyszoci profesor Uniwersytetu Genewskiego, autorka m.in. L.illusion philosophique oraz L'etre et la forme. Hersch, ktrej ojciec wywodzi si z Wilna, zostaa jednoczenie autork przekadu na jzyk francuski - powie otrzymaa tytu La prise du pouvoir. (Sam Miosz, kilka lat pniej, przetumaczy Polityk i rzeczywisto Jeanne Hersch [Instytut Literacki, Pary 1957], do jej postaci odwouje si wiersz Rozmowa z Jeanne z tomu Dalsze okolice, poeta pisze te o niej obszernie m.in. w Roku myliwego [zapisy z 22 i 23 maja 1988]). Ksika powstawaa z myl o Europejskiej Nagrodzie Literackiej, Prix Litteraire Europeen, ufundowanej w 1952 roku z inicjatywy Centre Europeen de la Culture przez Communaute des Guildes du Livre. Do 1 padziernika 1952 roku na konkurs majcy wyoni laureata nagrody nadesano 356 utworw literackich. Wstpnej selekcji dokonali jurorzy narodowi, jury midzynarodowemu przedstawiono osiem prac (trzy w jzyku niemieckim, dwie w hiszpaskim, dwie we woskim i jedn we francuskim, opatrzon adnotacj traduit du polonais). Spord nich jury w skadzie: Gottfried Benn, Elisabeth Bowen, Hagmund Hansen, Salvador de Madariaga, Gabriel Marcel, Hans Oprecht, Denis de Rougemont oraz Ignazio Silone, na posiedzeniu w Genewie 24 marca 1953 roku, wybrao dwie ksiki. Nagrod otrzymali ex aequo: niemiecki pisarz Werner Warsinsky (ur. 1911) za osnut na dowiadczeniach wojennych powie Kimmerische Fahrt oraz Czesaw Miosz. Nagroda przyniosa zwycizcom pi tysicy frankw szwajcarskich oraz opublikowanie ich ksiek w kilku jzykach, z czym wizay si oczywicie honoraria autorskie. Suma 2500 frankw szwajcarskich (wtedy spora) mniej znaczya ni wydania przez kluby ksiki w Szwajcarii i Francji. W ten sposb mogem jako utrzyma si z pira i sprowadzi do Francji rodzin - wspomina Miosz w Roku myliwego (zapis z 23 maja 1988). Pierwszym efektem Nagrody byy wic trzy edycje francuskojzyczne z roku 1953, ktre ukazay si

nakadem wydawnictwa Gallimard (Pary), Le Club Francais du Livre (Pary) oraz La Guilde du Livre (Lozanna). Wydanie polskie ukazao si dwa lata pniej. Zdobycie wadzy opublikowa w 1955 roku paryski Instytut Literacki, jako IX tom Biblioteki Kultury. Edycja ta zostaa powtrzona w roku 1980 (tom IV Dzie zbiorowych Czesawa Miosza) oraz w roku 1987. Powie stopniowo docieraa do czytelnikw krajowych. Cz nakadu pierwszego wydania przemycano do Polski (na miesic przed rozpoczciem normalnej dystrybucji) pod fikcyjn kart tytuow, informujc, i jest to ksika Zygmunta Kornagi Wyzwolenie, opublikowana nakadem Stowarzyszenia Budowniczych Polski Ludowej im. Wandy Wasilewskiej w Paryu. Pierwszym jej fragmentem ogoszonym w Prl-u byy trzy rozdziay opublikowane w krakowskim yciu Literackim (1956, nr 528#53); publikacji towarzyszy artyku Wodzimierza Maciga. Liczne edycje Zdobycia wadzy poza zasigiem cenzury ukazay si w latach 80. Wydawcami byli m.in.: NOWa, Warszawa 1980, KOS, Krakw 1980, Oficyna Wydawnicza NSZZ Solidarno. Region Pojezierze, Suwaki 1981, Wydawnictwo Recto, Warszawa 1989. Pierwsze krajowe wydanie oficjalne ukazao si nakadem Wydawnictwa Pojezierze (Olsztyn) w roku 1990. Wybrane edycje w jzykach obcych: W jzyku angielskim: The Usurpers, [prze.] C. Wieniewska, London 1955, wyd. nast. New York 1955; The Seizure of Power, [prze.] C. Wieniewska, New York 1955, wyd. nast. New York 1982, London 1983; francuskim: obok wczeniej wymienionych take La prise du pouvoir, [prze.] J. Hersch, Paris 1980; niemieckim: Das Gesicht der Zeit, [prze.] A. Loepfe, Zurich 1953, wyd. nast. Stuttgart 1953; hiszpaskim: El poder cambia de manos, [prze.] R. Vasquez Zamora, Barcelona 1955, wyd. nast. tame: 1980, 1981, Panama 1981, Barcelona 1985; norweskim: Erobringen av makten, [prze.] I. Lunde, Oslo 1983; serbsko-chorwackim: Osvajanje vlasti, Beograd [ok. 1983]; szwedzkim: Makt overtagandet, [prze.] M. von Zweibergk, Stockholm 1982.

Ponadto ukazay si przekady na jzyki: gudarati, indonezyjski, japoski, koreaski, malajski, marathi, telugu, wgierski. (Andrzej Franaszek)

Tekst niniejszej edycji oparto na wydaniach: Instytutu Literackiego, Pary 1987 (reprint pierwodruku z roku 1955) oraz Wydawnictwa Pojezierze, Olsztyn 1990, w ktrym dokonano nieznacznych korektur w stosunku do wydania paryskiego. Przejrzano take autograf utworu, porwnujc go z pierwodrukiem. Wersji maszynopisowej, ktra stanowia podstaw pierwodruku, nie odnaleziono (wyjtek stanowi doczona do autografu s. 147 maszynopisu, na ktrej zaczyna si rozdzia Sen Piotra). Autor osobicie wykona korekt, poprawiajc zauwaone omyki i niejasnoci, np. zamiast Romana Podlewskiego - Stanisawa Podlewskiego, zamiast dobrze widzianym dobrze widocznym, zamiast miejsce na samolocie - miejsce w samolocie, zamiast jest dla nikogo z uczniw niezrozumiae - nie jest dla nikogo z uczniw zrozumiae, zamiast Byo nas piciu. Trzech mczyzn i dwie dziewczyny - Byo nas pi osb..., Tamci czterej poszli i zginli - Tamta czwrka posza i zgina. Zmodernizowano ortografi i interpunkcj, a take pisowni wyrazw obcych, ktre ulegy spolszczeniu, np. zamiast ghetto - getto, zamiast samoloty Stukas - samoloty sztukasy, zamiast yidish - jidysz. Natomiast zgodnie z wol Autora zachowano formy dawne, osobliwe bd indywidualnie przeze stosowane, i zwroty Autora nawet jeeli odbiegaj od wspczenie uywanych, np. detektywne powieci. Atlantyckie morze, Euro-Azja. Tytuy ksiek oraz wyrazy obcojzyczne na wyrniono spacj; kursyw kursyw, tytuy czasopism ujto w podobnie jak w np. wydaniach z Wojny cudzysowy; kursyw zastosowan w pierwodruku do wyrnienia podkrele zamieniono natomiast w poprzednich zachowano duszych cytatach,

Peloponeskiej Tukidydesa. Ujednolicono pisowni sw - np. Partia, Murzyni zawsze du liter; jezuita, gestapo, nazi, sten, goliat - zawsze ma. Uporzdkowano zapis cudzysoww i pauz, a take dialogw bohaterw powieci. Poprawiono widoczne pomyki druku. Autograf Zdobycia wadzy znajduje si w archiwum Czesawa Miosza zdeponowanym w zbiorach Beinecke Rare Book and Manuscript Library, Yale University w New Haven (lokalizacja w zbiorach: Czesaw Miosz Papers, Uncat MS Vault 489, Box 2, Folder 2). Wydawnictwo Znak posiada kserokopi

autografu. Brulion zapisany jest ciemnoniebieskim atramentem, pismem drobnym, na og czytelnym. Autograf liczy 171 jednostronnie zapisanych kart o wymiarach 21277cm, paginowanych od 1 do 149a. Wiele stron zawierajcych poprawki lub uzupenienia posiada paginacj podwojon (84a, 118a itp.), potrojon (59a, 59b, 125a, 125b itp.), a nawet poczwrn (123a, 123b, 123c). Po s. 125 nastpuje brudnopisowa wersja s. 139, zawierajca przekrelon, wczeniejsz wersj pierwszego akapitu rozdziau XVIII. Poza tym brulion zawiera 10 kart niepaginowanych, a wrd nich: stron tytuow (Zdobycie wadzy), epigraf z Jeremiasza Sen (w jzyku cztery francuskim), strony brudnopisow, dotyczcych wczeniejsz wersj s. 29, maszynopisow kopi strony o paginacji 147 z pocztkiem rozdziau Piotra, notatek historycznego ta wydarze opisanych w powieci (na dwch u gry inskrypcja rk Autora: ne pas copier!) oraz dwie strony zawierajce ostateczne wersje ustpw przeredagowanych. Rkopis nosi lady intensywnej pracy nad tekstem, liczne s poprawki i skrelenia zarwno pojedynczych sw, jak i zda, a take poszczeglnych scen i caych akapitw (np. skrelony zosta cay, liczcy p strony rkopisu, pocztek rozdziau X czci Lato 1944 roku, podobnie - w rozdziale XII, XX, XXI, czy w rozdziale IV i XVII czci A do Elby), cho zdarzaj si cae strony wzgldnie czyste. Niektre zdania zapisane s i skrelone w trzech, czterech kolejnych wersjach, zanim uzyskay ksztat ostateczny. Rozdzia V czci A do Elby autografu w wydaniu ksikowym jest rozdziaem VI, i odwrotnie: rozdzia VI autografu jest w ksice rozdziaem V. Zasadniczo autograf odpowiada pierwodrukowi, zmiany, wprowadzone zapewne na etapie korekty i ostatecznej redakcji, s stosunkowo nieliczne i drobne (np. w rkopisie jest: w zonie wschodniej, w pierwodruku: w strefie wschodniej, w rkopisie: - Jak nastroje?, w pierwodruku: - Jak morale?), ale niektre z nich warte s przytoczenia. Oto, jak suchacze reaguj na przemwienie Barugi w rozdziale XXI czci Lato 1944 roku - zdanie brzmice w pierwodruku: Teraz suchali uwanie, ktre marszczc uwaali brwi, za starajc zabawny si argon przyswoi nowe dla nich sformuowania., w rkopisie miao jeszcze pominite pniej zakoczenie: kiedy komunistycznych pisemek.

Podobnie w opisie dalszego cigu uczty (w tym wydaniu na s. 91) ustp brzmicy w pierwodruku: Ale o tych wszystkich, co znikli bez ladu tam, ktrzy mieli mniej szczcia ni Piotr? Nie, o nich wspomina nie naleao. - w rkopisie wyglda nastpujco: Ale omijano starannie jakiekolwiek wzmianki o tych, ktrzy znikli gdzie bez wieci w pocztku wojny w strefie rosyjskiej, nie wspominano o wasnych tam przygodach, aresztowaniach, nielegalnym przechodzeniu granic. Nieco dalej w pierwodruku zosta take pominity fragment: Byo dozwolone mwi o okupacji niemieckiej, ale tamto musiao by zatarte, ycie zaczynao si na nowo, teraz kiedy ju jasne byo, do kogo naley zwycistwo. Na s. 3 autografu pozostawiono wolne miejsce na cytat z Wojny Peloponeskiej Tukidydesa, sygnalizujc go tytuem: Rewolucja na wyspie Korkyra, natomiast na s. 76, 77 i 79 autografu (pocztek czci drugiej), a take na s. 147, wypisy z tego dziea przytoczone s w przekadzie francuskim. W obecnej edycji, w Aneksie, zamieszczono przedmow Stanisawa Baraczaka do szwedzkiego i amerykaskiego wydania Zdobycia wadzy z roku 1982 (por. informacj o tumaczeniach w Nocie wydawcy, s. 223), przeredagowan przez Autora w roku 1989 i opublikowan w polskiej edycji Wydawnictwa Pojezierze, ktra stanowi podstaw mniejszego przedruku. (Jerzy Illg)

También podría gustarte