Documentos de Académico
Documentos de Profesional
Documentos de Cultura
str. 2
Indeks: 00183/2015/12K_07
Pozycja e-book_JW48: 075
str. 3
JaWa48
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
SPIS ROZDZIAW
Rozdzia I
str. 7
Rozdzia
II
str. 39
Rozdzia
III
str. 58
Rozdzia
IV
str. 84
Rozdzia
str. 108
Rozdzia
VI
str. 135
Rozdzia
VII
str. 161
Rozdzia
VIII
str. 181
Rozdzia
IX
str. 208
Rozdzia
str. 233
Nota edytorska
str. 249
str. 6
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Rozdzia pierwszy
Wartownik poruszy si niecierpliwie. W hallu znowu zadzwoni telefon, uwzili si dzwoni wtedy, kiedy jad kolacj. Waciwie mg nie podej, rozmyla, mg by przecie teraz na zewntrz gmachu, powinien
tam by od czasu do czasu, naleao to do jego obowizkw subowych,
ktre lekceway, jeeli pada deszcz.
Niechtnie odoy nadgryzion buk, poczeka jeszcze chwil, ale
telefon dzwoni uparcie, wic wsta i szurajc butami podszed do aparatu.
Sucham, Instytut Chemii powiedzia, nastawiony nieyczliwie do kogokolwiek, kto by po tamtej stronie suchawki. Prosz siedemnacie
gos by obcy, obojtny. cz odpar machinalnie, chocia wiedzia,
ze w pracowni nie ma nikogo, tego wieczoru pusto byo w Instytucie, wida
nie mieli pilnych analiz. Poczy rozmwc z siedemnastym wewntrznym,
oczywicie nikt si tam nie odezwa, wic przerzuci kabelek z powrotem i
powiedzia: Nie ma nikogo. Zaraz... siedemnasty, to jest pracownia
str. 7
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 8
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
ni nie zagldali w te strony, nie byo tu knajp, budek z piwem, kina, nic z
tych rzeczy. Surowa atmosfera dokoa Instytutu odstraszaa tak zwany element.
Wartownik zagbi si w mrok ogrodu, z wolna zataczajc szerokie
koa, to bliej, to dalej od murw, jeszcze rozgrzanych socem. Pod okapem
tylnego wejcia przystan na chwil, ociay po jedzeniu, senny. Zapali
papierosa, cign z wysikiem, bo by wilgotny, popatrywa po krzakach, po
ulicy. Z przystanku ruszy autobus, po chwili dolecia stamtd saby zapach
spalin, autobus skrci w kierunku rdmiecia, potem znw nastaa cisza.
Kiedy spojrza w gr, co raptem bysno, by to sekundowy bysk,
gdzie w gmachu czy nad budynkiem, nie mg si zorientowa, ale na wysokoci drugiego pitra, mniej wicej koo okien pracowni, do ktrej obcy
facet przed pgodzin chcia si dodzwoni. Patrza teraz uwanie, czy
bysk si powtrzy, ale nic ju nie dostrzeg.
Burza idzie powiedzia do siebie. Nie sycha byo jednak
grzmotu, widocznie burza czaia si dopiero nad horyzontem.
Obszed gmach, spogldajc co chwila w gr, nie by zbyt czujny, ale
ten bysk go zastanowi. Wiedzia, ze w pracowni nikogo nie ma, wszystkie
klucze wisiay w hallu na tablicy, sprztaczki pozamykay pokoje, a kierownik przynis klucze na d. Nagle przyszo mu na myl, e moe kto nieostronie zostawi nie wyczone aparaty i w pracowni nastpio spicie.
A ze spicia mg wynikn poar i potem wszystko zwal na niego,
e nie dopilnowa.
str. 9
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 10
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
ki cel, chcia si tu dosta, wic musia co zabra albo zostawi, raczej zabra, tylko co i z ktrego miejsca?
Pracownia skadaa si z trzech pokoi w amfiladzie, poczonych
nigdy nie zamykanymi drzwiami. Na samym kocu by gabinet kierownika,
docenta Straszewskiego.
Wartownik przypomnia sobie, e docent jest na urlopie, co zreszt
w tej chwili nie miao adnego znaczenia, bo znany chemik na pewno nie
dobieraby si w taki sposb do wasnej pracowni.
Jeszcze raz wcign mocno powietrze. Tak, to szo gdzie stamtd,
od gabinetu. Nagle zorientowa si, e ktokolwiek tu by, nie wyszed przecie z gmachu, nie mg wyj, bo ktrdy, gdyby szed przez hall, on by go
zobaczy, a wic jeszcze jest w budynku. Moe wanie w gabinecie.
Drcymi palcami cign z plecw karabin, wprowadzi nabj do
komory. Oto moe bya ta pierwsza okazja do uycia broni, pomyla, i
cierpa mu skra. Nie chcia strzela do adnego czowieka, c jednak pocz, jeeli tamten bdzie chcia zastrzeli jego?
Jest tam kto? krzykn ochrypym gosem. Kaszln, odchrzkn i czeka w napiciu. Ale nikt si nie odezwa, w gabinecie panowaa zupena cisza. Czy tam kto jest? zawoa jeszcze raz i posun si o dwa
kroki w stron uchylonych drzwi.
Wreszcie zdecydowa si. Z karabinem przy ramieniu, kadej sekundy gotw do strzau, zdenerwowany do ostatecznoci, mocno pchn kolanem drzwi.
str. 11
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 12
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Usysza z daleka szum motoru, po chwili samochd gwatownie zahamowa przed gmachem, z wozu wyskoczy komendant stray. Tu za nim,
niemal dotkna go zderzakiem, czarna woga dyrektora Instytutu.
Teraz si zacznie pomyla wartownik, przykadajc palce do
czapki.
*
Nie rozumiem komendant stray bezradnie rozoy rce.
Czym to zostao zrobione?
Dyrektor Glabisz wzruszy ramionami. On te nie rozumia. nie tylko
tego, w jaki sposb otwarto szaf i drzwi, ale i wielu innych rzeczy. Wiedzia, e docent Straszewski pracuje od dwch lat nad wykorzystaniem niektrych krysztaw do laserowania, badania te na pewno miay du warto, nie sdzi jednak, eby wyniki, jakie docent osign, mogy zainteresowa na przykad obcy wywiad. W kocu, tam na Zachodzie mieli w tej
dziedzinie o wiele wiksze rezultaty. Kt wic w kraju mg si uciec do a
tak przestpczych metod, aby zdoby naukowe prace docenta?
Raz jeszcze przyjrza si wntrzu prawie pustej szafy.
Papiery, starannie poukadane przez komendanta na biurku, nie byy chyba najwaniejszymi dokumentami, ale sam nie potrafi togo oceni.
Straszewski przebywa na urlopie w Bugarii, trzeba byo si zastanowi,
czy ciganie go z zagranicy jest w peni uzasadnione, kady ma prawo spokojnie odpoczywa.
str. 13
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 14
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Czy on ma kopie? spyta dyrektor, czujc niespokojne omotanie serca, w kocu nie by ju taki mody ani zdrw.
Nie pamitam odpar Rawicz ostronie. Chyba tak. Takie
rzeczy zawsze robi si z kilku kopiami.
Nie doda, e kopie, ile ich tam byo, mogy rwnie znajdowa si w
szafie i znikn razem z oryginaem. Przejrza raz jeszcze notatki i wykresy
na biurku, potrzsn gow, to byy zwyke notatki, jakie sporzdza si odrcznie w trakcie przeprowadzania wicze i analiz, nie miay wikszego
znaczenia dla kogo, komu zaleao na ostatecznych wynikach.
Ten Rawicz zamyli si na chwil, by zdumiony i wstrznity
bardziej ni dyrektor, bo lepiej od niego zdawa sobie spraw z sytuacji
ten czowiek, ktry zabra maszynopis, musia bardzo dobrze orientowa
si w krystalicznych materiaach dielektrycznych.
Glabisz spojrza na inyniera z przeraeniem.
Nie sdzi pan chyba, e... e to kto z Instytutu? spyta, to byoby najgorsze, nie chcia tego za nic, aby tylko nie kto std!
Rawicz wzruszy ramionami.
Skd mog wiedzie? burkn niegrzecznie, dyrektor mu przeszkadza, jego przestrach i bezradno irytoway.
Zawiadomi pan milicj?
str. 15
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 16
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Suchaj, Jurek, co mylisz o tym wszystkim? A c ja mog myle? Nic nie rozumiem. Komu mogo to by potrzebne?
Kademu, kto miaby w tym jaki interes.
Mylisz, e dla zagranicy? E, nonsens. Oni maj swoje opracowania.
Jak gdzie odpar Rawicz dyplomatycznie. Zreszt, niekoniecznie dla zagranicy. Ten, kto ukrad prac, wietnie si w tym orientuje,
wzi akurat to. co jest najistotniejsze. Specjalnie dobra si do tej, nie innej
pracowni. Zaleao mu na tym. Mao tego: wiedzia, e to jest tu, nic gdzie
indziej.
Rakowski zblad, na nosie wystpiy mu drobne kropelki potu.
A wic powiedzia z determinacj najbardziej podejrzani jestemy my dwaj.
Tak zgodzi si tamten. Ale nie tylko. Wszyscy, ktrzy wiedzieli o pracy. Wszyscy z materiaw. Jedenacie osb.
Odlicz szeciu, ktrzy s teraz na urlopie. Jeeli rzeczywicie
gdzie wyjechali. Zamy, e tak, to pozostaj prcz nas jeszcze trzy osoby.
A oprcz tego cae mnstwo ludzi, ktrzy mogli wiedzie to i owo
o pracy. Docent przecie kontaktowa si z fizykami, jedzi na lsk, sam
mu przywoziem z Katowic niektre materiay. Zdaje si, e rozmawia te o
pracy w ministerstwie.
str. 17
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 18
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 19
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
techniczny, dobrze? I zadzwo do starego. Wiesz, eby potem nie byo jakich tam...
Chod na chwil drugi oficer w cywilnym ubraniu pocign go
do drzwi i wymownym ruchem pokaza wypalon dziur. Widziae kiedy co takiego?
Nowak pochyli si i uwanie przyglda otworowi.
Palnikiem wzruszy ramionami. Tlen, acetylen. Normalne.
Nie sdz tamten potrzsn gow.
A czym? Przecie wypalone. Moe zapak? Zostaw to, id dzwoni. Waniejsze s teraz dokumenty.
Wrci do gabinetu. Mimo woli jednak zbliy si do szafy, dotkn
palcem stopionego metalu. Palnikiem? pomyla zdziwiony. To musiao do dugo trwa. Grubo szafy ma kilka dobrych milimetrw. Jeszcze
przedtem drzwi. Potem szukanie wrd papierw. Chyba z p godziny.
Raptownie odwrci si w stron wartownika.
Spalicie - rzek surowo. Prosz chuchn!
Ja sprawdzaem. Nie pi zastrzeg si komendant stray, obrzucajc podwadnego wciekym spojrzeniem.
Wartownik chuchn posusznie, a potem powiedzia: ebym tak
zdrw by, panie poruczniku, ani na minutk nie zasnem. Mog w kociele
str. 20
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 21
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Kada pracownia ma wyznaczonego dyurnego, ktry ostatni zamyka pokoje wtrci si dyrektor. Potem klucze wieszaj w hallu, na
tablicy. O szesnastej przychodz sprztaczki, bior klucze z hallu. Kierownik
administracyjny gmachu sprawdza po sprztaniu, czy nie pozosta jaki nie
wyczony aparat, wie pan, moe wybuchn poar, tu s rne chemikalia.
Jeeli w jakiej pracowni przeprowadza si wielodniowe dowiadczenie i
aparaty s w ruchu, to kierownik jest o tym uprzedzony i sprawdza ich stan
wraz z ktrym z pracownikw. Potem zamyka wszystkie pokoje i zostawia
klucze na tablicy.
Wic ja obszedem pitra, wszdzie by spokj, cisza, potem posiedziaem w hallu, czytaem gazet... Zaraz po smej byo troch telefonw,
potem znowu cisza. Jak jadem kolacj, kto jeszcze zadzwoni, prosi o poczenie z siedemnastym wewntrznym. Wanie z t pracowni, tutaj.
Kto to by? Nowak oywi si wyranie.
Nie wiem odpar wartownik. Gos by obcy. Poczyem go,
chocia tu nikogo nie byo, tak na prb, ale nikt si nie odezwa, wic powiedziaem tamtemu, e wszyscy ju dawno poszli. No i on si wyczy.
Skoczyem je, wypaliem papierosa i wyszedem przed dom, na obchd.
Jak byem koo tych krzakw, gdzie jest awka, co bysno w oknie, tak
jakby wanie tutaj, w pracowni. Pomylaem, e to byskawica, miao si na
burz, i wiato pewnie odbio si w szybie. Ale potem postanowiem jednak sprawdzi. Mogo by spicie w aparatach. Kiedy stanem przed
drzwiami pracowni, zobaczyem, e zamek w drzwiach jest spalony. Potem,
e w gabinecie szafa otwarta, no i te papiery na pododze. Zbiegem na d,
str. 22
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 23
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Do gabinetu wszed pukownik Brezga, naczelnik wydziau z Komendy Stoecznej Milicji. Wraz z nim pokazao si jeszcze dwch funkcjonariuszy mundurowych, fotograf, ktry zaraz zabra si do roboty, i technik
dochodzeniowy z walizk ledcz w rku.
Nowak odcign szefa na bok i cicho referowa mu swoje spostrzeenia. Potem przeszukano dokadnie cay gmach i ogrd; nie znaleziono
jednak nikogo. Nie byo te adnych ladw, ktre wskazywayby na obecno w ogrodzie czowieka z aparatem do cicia metali, chocia dokadniej
mogli si o tym przekona dopiero rano, przy wietle dziennym.
Brezga dugo, uwanie przyglda si stopionemu zamkowi elaznej
szafy. Technik, specjalista od palnikw i aparatw tlenowych, waha si.
Wedug niego, uyto tutaj palnika z ogromn moc ciepln albo te przestpca ci metal bardzo dugo, chyba dobre p godziny. Powinny jednak
byy pozosta lady na pododze, krople stopionego elaza, poza tym otwr
by dziwnie gadki, nie nadszarpnity po bokach, natomiast pomie palnika
musia by tak silny, e nadtopi nawet brzegi szuflady wewntrz szafy.
Jakby ig... mrukn technik rozgrzan do paru tysicy
stopni. Nieprawdopodobne!
Pan powiedzia: ig wietln? spyta inynier Rawicz, marszczc czoo ze zdumienia.
Nie odpar technik. Dlaczego wietln? Rozarzon. Ale takiej igy nie ma, mwiem w przenoni: tak jakby iga.
Pukownik popatrzy na inyniera, co mu przyszo na myl.
str. 24
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 25
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 26
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
trwa bardzo dugo, wszystko razem. Wartownik zasn, teraz si nie przyzna. Gdyby mu kto wsypa rodek nasenny, toby po tak krtkim czasie nie
chodzi, nie rozmawia zupenie przytomnie. wic to chyba odpada.
Przestpca ukry si w Instytucie gdzie po poudniu, wida zna tu
rne zakamarki, to te by wskazywao na tutejszego pracownika.
A wyszed pewnie wtedy, kiedy...
Ruchem rki przywoa do siebie wartownika.
Jak wyszlicie na obchd gmachu, to drzwi frontowe zostay
otwarte czy zamknite na klucz? spyta.
Ton jego gosu by spokojny, dobroduszny, tga posta w cywilnym
ubraniu wygldaa jako swojsko i wartownik odpowiedzia szczerze, e nie
zamyka na klucz, bo po co, przecie by na warcie, czuwa.
Ale chodzilicie dokoa budynku, tak?
A jake, chodziem odpar i nagle zrozumia. Czyli e w tym
czasie, kiedy wy bylicie po drugiej stronie domu, kto mg wej frontowymi drzwiami. A potem, kiedy zrobi ju, co chcia, w pracowni, ukry si
gdzie w korytarzu, bo usysza, e idziecie po schodach. Jak weszlicie do
pracowni, zbieg na d i wyszed na ulic. wietne wartowanie. Piciu zodziei mogo tu buszowa.
Wartownik milcza, zgnbiony do reszty. C, tak chyba byo.
str. 27
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 28
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
umiechn si, to mienie, jak ju zdy si zorientowa, warte byo jednak setki tysicy zotych.
Odtworzenie pracy z urywkowych notatek, poinformowa go Rawicz, wymagao dobrych kilku miesicy wytonej roboty.
Chyba e docent zachowa gdzie w domu brudnopis.
Tak czy owak, Straszewskiego naleao zawiadomi i poprosi o
szybki powrt do kraju, co te zrobiono, nie wdajc si przez telefon w
szczegy. Zdziwiony, troch zy, obieca jednak, e najbliszym samolotem
przyleci do Warszawy.
Uatwiono mu to, porozumiawszy si z odnonymi wadzami bugarskimi.
Na lotnisku czekali: pukownik Brezga i dwaj asystenci docenta, podenerwowani przykr sytuacj, w jakiej si znaleli.
Rawicz spod oka spoglda na oficera, sdzi, e tamten zwleka tylko
z aresztowaniem ich obu, ale e to aresztowanie kadej chwili moe nastpi. Nie wiedzia, e Brezga by od tej myli bardzo daleki. Brak mu byo
motyww, dla ktrych asystenci mogli dokona wamania, poza tym wiedzieli przecie, e w razie czego posdzenie padnie przede wszystkim na
nich jako na najbliszych wsppracownikw.
Bdzie cholernie zmartwiony rzek Rakowski, patrzc na niebo, na ktrym za par minut mia si ukaza samolot z Bugarii.
Chyba e ma jeszcze gdzie brudnopis odpar Rawicz.
str. 29
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 30
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Obserwowa jednak uwanie twarz Straszewskiego podczas spiesznej rozmowy i widzia, jak rysy tej twarzy tej, a w oczach pojawia si
przeraenie. Pomyla, e pewnie brudnopisu te nie ma.
Podszed, przedstawi si i zaproponowa podwiezienie docenta
swoj warszaw. Rawicz przyjecha moskwiczem razem z koleg, odpada
wic konieczno wsplnej jazdy, co pukownikowi byo raczej na rk.
Straszewski zawaha si, spojrza na asystentw, w oczach mia jeszcze nie wystygy przestrach i zdumienie. Machinalnie kiwn gow i skierowa si za Brezg. Formalnoci przyjazdowe docenta trway niedugo, po
kwadransie siedzieli ju w samochodzie. Prowadzi milicyjny kierowca,
ubrany po cywilnemu, pukownik zwykle obywa si bez niego, tym razem
chcia jednak ca uwag skupi na rozmowie.
Nie mog uwierzy powiedzia Straszewski, ocierajc twarz z
potu: na dworze byo gorco. Po prostu nie mog uwierzy! powtrzy
bezradnie.
Brezga milcza chwil, chcc mu da czas na ochonicie z wraenia,
potem rzek ostronie:
Czy przychodzi panu na myl, komu mogo zalee na zabraniu tej
pracy? Tak dalece, e zastosowa wamanie?
Zalee? Docent cign brwi, twarz mia tust, wargi troch
wywinite, oczy bystre, mdre. Pan myli, e na przykad... nie wiem, co
by mu z tego przyszo, bo przecie caa moja pracownia orientuje si, e doszlimy do takich, nie innych, wynikw, e to jest moje, nasze wsplne
str. 31
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 32
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 33
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
W zamku? Straszewski osupia. Ale to... to absolutnie niemoliwe! Tam by wolfram, specjalna konstrukcja na moje zamwienie. Czy
pan wie, jaka jest temperatura topnienia wolframu? I nie czekajc na odpowied, ktra dla Brezgi byaby kopotliwa, wyjani: Trzy tysice trzysta siedemdziesit stopni Celsjusza! Jak pan chce to osign palnikiem? W
dodatku byskawicznie?
Wzruszy ramionami. Nagle poblad, zmarszczy brwi. Z trudem wykrcajc na bok swoj zwalist posta, odwrci si w stron oficera i patrzc mu prosto w oczy, spyta szeptem:
Naprawd zamek zosta stopiony?
Tak. We drzwiach te, ale to ju mniejsza. Co pan o tym sdzi?
Chciabym zobaczy ten zamek, a raczej to, co z niego zostao.
Dobrze.
Przez reszt drogi docent milcza. Kiedy dojedali ju do rdmiecia Warszawy, odezwa si, jakby do siebie:
Byoby to moliwe tylko wtedy, gdyby zastosowano zupenie inne
urzdzenie ni palnik.
Na przykad, co?
Na przykad kwantowy generator wietlny. Ale to jest praktycznie
niemoliwe, w tej sytuacji.
Co to jest, ten generator?
str. 34
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 35
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 36
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 37
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 38
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Rozdzia drugi
str. 39
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Ma takie delikatne, a przecie mocne uderzenie snua dalej pani monotonnym gosem, rozdzielajc troch sylaby.
To byo nieznone, wsta i odszed cicho, a ona mwia w dalszym
cigu, nie zauwaywszy odejcia. Waciwie byo jej wszystko jedno, czy
kto sucha. Cierpliwie wymijajc mnstwo dzieci, dziewczyny w kusych
spdniczkach, siwowose maestwa i cay ten tum niedzielny, przeszed
do Belwederu, skrci w d, nad staw, potem jeszcze dalej, a do kawiarni
pod dbami czy kasztanami, nigdy nie przyglda si tym drzewom, ale lubi
kawiarni, jej pcie nad stolikami, ciemnozielony w socu, zapach kawy
nie zmieszany z normalnym zaduchem lokali gastronomicznych i spalin dolatujcych z ulicy. Nawet papieros smakowa tu lepiej. Wszystkie stoliki na
dworze byy jednak zajte, dojrza tylko jeden wolny na tarasie, wic zawrci, obszed budynek dokoa, wejcie byo od tyu. Przeszed przez sal,
w ktrej kilka osb wpatrywao si cierpliwie w ekran telewizora, czekajc,
a zakoczy si reporta z budowy jakiej drogi w jakiej wsi, potem mia
by film usiad na tarasie, zamwi kaw, mietank i wod mineraln. W
cukierniczce znalaz osy, moe zreszt byy to pszczoy, kelnerka wygarna
je yeczk, pofruny ociale, miay sodkie skrzydeka.
Witam inyniera usysza, zagbiony w studiowaniu ycia
Warszawy.
Podnis gow. Za barierki tarasu stal jego znajomy, wyranie szuka wolnego miejsca. Nie byo rady. Umiechn si, zapraszajcym gestem
pokaza krzeseko obok siebie. Tamten radonie pokiwa gow i znik za
budynkiem, aby po chwili znale si koo niego przy stoliku.
str. 40
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Mylaem, e pan za granic rzek znajomy, rozpinajc pod szyj konierzyk kraciastej koszuli. By bez marynarki, opalona ysina poyskiwaa brzowo nad ciemnymi okularami.
Ju byem odpar, dolewajc mietank do kawy.
Gdzie?
We Woszech.
Fiu, to piknie! A ja nad polskim morzem. Chodniej, ale taniej.
Lubi Ustk, chocia tam zwykle najnisza temperatura. Bardzo adne miasteczko. W tym roku otworzyli now kawiarni rozemia si sowo
daj, jak to my dzisiaj... gdziekolwiek si znajdziemy, zaraz szukamy kawiarni.
Warszawskie przyzwyczajenie rzek, aby co powiedzie.
Pewnie. Znajomy rozejrza si, pokiwa gow. Odkd ten
lokal zosta wydzierawiony ajentowi, nie przynosi jak przedtem deficytu,
tylko zupenie niezy zysk. A przecie tu jest duo kelnerek i on musi im
niele paci... Zamyli si. Moe i pan si skusi na co takiego? zaartowa.
E! - tamten wzruszy ramionami. Za duo roboty. Wie pan, podobno docent Straszewski zrezygnowa z odtworzenia tej pracy, ktr mu
skradziono. Sysza pan o tym?
Nie odpar niedbale. Dlaczego?
Kto mi mwi, e przepady wszystkie kopie i brudnopis, e w
notatkach mia za mao danych na szybkie opracowanie na nowo, i szkoda
mu teraz czasu, eby zaczyna wszystko od pocztku. Swoj drog, dziwna
historia, nie? Jak pan myli, kto to mg zrobi?
str. 41
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 42
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
zna w wysokich butach, pozdrowi przybyego z wyran, troch nieprzyjemn unionoci i czeka, jakby na polecenia. Podszed do niego, przywita si, poczstowa papierosem.
Co tu sycha? - spyta, rozgldajc si dokoa.
A nic. Wszystko w porzdku, panie inynierze. Cisza, spokj.
Ze wsi kto przychodzi? Pyta o co?
Nie. Co im tam... Nie maj do mnie interesu.
Dobrze. Ma pan co do zjedzenia?
Znajdzie si. A co by pan inynier zjad? Moe jajka usmay? Jest
chleb, maso, zsiade mleko. Moe upiec kuraka, ale to by troch potrwao.
Chyba e pan si nie pieszy patrzy wyczekujco.
Wystarcz jajka. Nie mam duo czasu.
Weszli do domu. Gospodarz znikn w kuchni, gocinnie otwierajc
przed przybyszem drzwi do pokoju. Sta tam st, nakryty lnian serwet,
ko wysoko zasane, par krzeseek, szafa, kredens. Jeden z psw wpad
zziajany do pokoju, skoczy mu do rki, poliza, a uciszony skuli si pod stoem, czekajc na poczstunek, ale gospodarz wypdzi go stamtd lekkim
kopniciem. Po posiku wypalili papierosa, po czym inynier wsta, zapaci
za jedzenie, cho tamten wzdraga si, ale przyj pienidze ze le ukrywanym zadowoleniem. Potem poegna si i ju nie wychodzi z domu, zajty
swoimi sprawami. Inynier skrci w stron obory, gdzie sta przyczajony
opel, min niewielk stodo i zatrzyma si przed niskim, prawie ziemi
sigajcym budyneczkiem, co jakby magazyn na narzdzia gospodarskie
albo may warsztat. Wyj z kieszeni pk kluczy, wybra dwa o oryginalnym
ksztacie, woy w zamek i przekrci jednoczenie obu rkami. Drzwi
str. 43
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 44
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 45
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
wolna ogarnia stron po stronie, jak papier czernieje, skrca si niby w blu, wreszcie szarzeje i rozsypuje w py, z ktrego nikt ju nic nie odczyta.
Popi zgarn starannie do plastykowego woreczka, wsun do kieszeni.
Potem zabra si do swoich oblicze i prb.
Pracowa dugo, dochodzia sma wieczorem, kiedy zamkn starannie drzwi budyneczku podziemnego laboratorium i wyprowadzi opla
na podwrze. Gospodarz spiesznie wyszed przed dom, przecierajc oczy,
wida pooy ju si spa. Inynier poegna go krtko, obojtnie, nakazujc jak zwykle, aby w razie czego zawiadomi go telefonicznie o kadym fakcie, ktry mgby wzbudzi zaniepokojenie. Kiedy by ju w lesie, zatrzyma
wz, wyj z kieszeni plastykowy woreczek i wysypa jego zawarto w gst, pok traw. Poczu wtedy rozpierajc go, jedyn w swoim rodzaju,
rado. Ruszy z miejsca, na szosie poderwa samochd niecierpliwie, bya
teraz prawie pusta i mg pozwoli sobie na szybsz jazd. W Warszawie
pojecha od razu na Mokotw, zaparkowa opla na podwrzu; garae w jego
domu dopiero zaczto budowa, osiedle liczyo sobie chyba ze dwanacie
lat, nie przewidziano wwczas burzliwego rozwoju motoryzacji. W mieszkaniu przyszykowa sobie kolacj, a potem do pnocy pracowa, sigajc
czasami do pek bibliotecznych, gsto upchanych ksikami. Byy tam i jego wasne.
*
Od samego rana la deszcz, pogoda wyranie si popsua. Niebo zacignite byo chmurami dokadnie i bez jednej fady, jak wyprasowana
szara firanka, nie wryo to poprawy na najblisze godziny.
str. 46
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 47
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 48
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 49
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
jwek albo co w tym rodzaju. Szczsny zbliy si dwa kroki, chcia obejrze opla z bliska.
Nie moe pan przejecha? zagadn. Trzeba byo z tamtej
strony pokaza rk.
Tak odpar tamten. Zagapiem si i utknem.
Chyba nie sprzedaje pan swego opla? Taki pikny wz.
Podoba si panu? Cie umiechu rozchyli mu wskie wargi.
Nie, nie sprzedaj. Lubi go. Waciwie, to chciaem tu znale wiece. Nie
wie pan przypadkiem, kto by je mia?
Kapitan nie wiedzia, ale przyszo mu na myl to, czego dowiedzia
si od wywiadowcy.
Niech pan zapyta Granowskiego, waciciela warsztatu. Podobno
obrotny go. By tu, takim jasnoniebieskim moskwiczem. Nie wiem, gdzie
jest jego warsztat, ale pewnie znajdzie pan adres w ksice telefonicznej.
Dzikuj. Inynier wycign paczk carmenw, poczstowa,
zapalili.
Duo pan ju nim przejecha? Szczsny wskaza oczami na
opla.
Nie. Okoo dwudziestu tysicy.
Dym wszed mu pod powieki, zazawi oczy. Przetar je chusteczk,
zacign si jeszcze par razy i zdepta niedopaek.
Co pan ma z tymi oczami? spyta kapitan mimo woli. Jakie
zapalenie?
Zdumia go ostry, gniewny bysk we wzroku inyniera. Nie odpowiedzia, kiwn mu tylko gow i wsiad do samochodu. Na chwil prze-
str. 50
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
rzedzio si na jezdni, opel ruszy z miejsca, po paru sekundach znik midzy pojazdami.
Szczsny, troch zaenowany, przecisn si na chodnik po drugiej
stronie ulicy. Milicjanci mundurowi, wraz z lekarzem stacji SanitarnoEpidemiologicznej, koczyli z energi likwidacj knajpy w prywatnym
mieszkaniu jakiego alkoholika. W jednej, ciasnej izbie mieciy si tu zgodnie: sypialnia, kuchnia i jadalnia, pta kiebasy zwisay z wieszaka obok
brudnej cierki, a chleb przechowywano midzy butami i bielizn. Ale klientom to nie przeszkadzao, jedli t kiebas i ten chleb, pili piwo z nie mytych
kufli, bo w izbie nie byo zlewu ani ciepej wody.
Czowiek nie winia, wszystko zere powiedziaa melancholijnie jedna z kobiet, obserwujc z zaciekawieniem lekarza, ktry z grymasem
na ustach oglda brudne talerze.
Jeszcze po moich obiadach nikt nie umar! wykrzykna
gniewnie ona knajpiarza. A po pastwowych ludzie choruj.
Cicho bd, kobieto, bo ci zamkn upomina j m, dowiadczony w tych sprawach. Przed godzin sprzeda oficerowi milicji po cywilnemu paczk sportw za cztery zote i pidziesit groszy, co ju byo jawnym wykroczeniem.
Cholera by go wzia myla, zdumiony i rozalony skd mogem wiedzie, taki siwy, starszy, grzeczny pan pod parasolem, a tu nagle
glina...
Poudnie mino, Szczsny poczu, e jest godny, wic wrci do
komendy, zjad obiad w kasynie, a e si wypogodzio, przebra si w domu
i pojecha na pla. Piasek by ju suchy, soce przygrzewao mocno, ze-
str. 51
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
wszd cigali ludzie z kocami, rcznikami, aby wykorzysta reszt niedzieli, ktra zacza si tak niefortunnie. Opala si dugo, potem popywa i
znowu uoy si na piasku, przymykajc oczy. Dobrze byo tak lee, nie
mylc o niczym, mao mia takich godzin. Z pdrzemki obudzi go porucznik Krglewski, ktry nudzi si samotnie, bo on i dzieci wysa na wakacje.
pisz? spyta, nie czekajc odpowiedzi, wycign si na kocu,
zapali. Wczoraj Andrzej opowiada mi szczegy tej kradziey w Instytucie Chemii. Wiesz, tej na pocztku lipca.
Mhm mrukn Szczsny, nie otwierajc oczu. Dziwna historia. Kto to mg zrobi, jak mylisz?
Nie myl. Nie moja sprawa.
Wiem, e nie twoja ani moja, bo to zabr mienia, ale tak sobie o
tym rozmawialimy z Andrzejem. Suchaj, laserem mona zabi czowieka.
I co z tego? Kijem te mona.
Taka iga wietlna... Cholera, dziura w czaszce, ledwie j wida i
trup. A potem szukaj sprawcy.
Przestaniesz? Szczsny by zy. Takie rozmowy mogy wywoa
wilka z lasu. Trzy tygodnie nie byo adnego zabjstwa, ju ci co swdzi? Masz dwa nie wykryte na swoim koncie, jeeli wolno ci przypomnie. I
to nie adnym laserem, ale zwykym, bandyckim noem.
No, dobra Krglewski umilk. Nie obrazi si, wiedzia, e tamten nie chce kusi zego, on te tego nie chcia.
str. 52
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 53
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Taka dziura w czaszce mogaby by zupenie niewidoczna odezwa si nagle. Wyszoby to dopiero na sekcji.
Spojrza na Krglewskiego, tamten mia oczy otwarte, umiecha si
drwico.
Co jest? zniecierpliwi si, a potem mu si przypomniao, e
mieli nie rozmawia o zabjstwie, ale to byo na nic, zawsze, jak si zeszli
we dwch czy trzech, o czym by nie bya rozmowa, schodzia w kocu na
sprawy zawodowe.
Zwoje mzgowe przepalone... kto wie, moe czowiek by wyy?
powiedzia Krglewski w zadumie. Jaka byskawiczna operacja czaszki. Tak, ale lekarz by nie wiedzia, co si stao, jeeli nie znalazby takiego
mikroskopijnego otworu, wic kto by posa faceta na operacj?
Skra musi by wtedy w tym miejscu osmalona.
Nie sprzeciwi si. Przy tak maym otworze? Nic by nie dojrza. Lekarz te nie.
Nieprawda! Musi by osmalenie wlotu igy wietlnej.
Sprzeczali si przez dusz chwil, wreszcie Szczsny rzek zrezygnowany:
Nikt tego jeszcze nie widzia, wic caa dyskusja jest do chrzanu.
Moe si powicisz, dla dobra kolegw? Mielibymy pierwszy
przypadek w dziejach ludzkoci. Komenda Gwna pomiertnie da ci order,
a twj portret powiesz w hallu Paacu Mostowskich.
Pamitaj, e wtedy byoby was szeciu w wydziale i miaby czciej dyury.
str. 54
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 55
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 56
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 57
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Rozdzia trzeci
str. 58
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 59
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 60
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 61
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 62
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
zupenie nowy sposb uzyskania 100-procentowej modulacji amplitudy nonej fali wietlnej. Przez kilka minut zagbia si w studiowanie wykresu.
Ciekawe... mrukn, przekonawszy si, e zamiast krysztau
KPD doktor uy tutaj jakiego zwizku amonowego o nie uywanym dotd
skrcie AR. Przerzuci znowu kilka stron, zerknwszy przedtem na zegarek,
ale mia jeszcze co najmniej dwadziecia minut. W poowie tego czasu zorientowa si, e praca nie bya jeszcze skoczona, brakowao ostatecznego
wyniku, niemniej wynik ten zarysowa si tak wyranie, e nie mogo by
wtpliwoci: to byo powane osignicie. Za dwa, trzy tygodnie Mikolc
ogosi je w fachowej prasie, uzyskujc saw wynalazcy w tej dziedzinie.
Biurko byo otwarte, widocznie doktor pieszy si na spotkanie z londyskim profesorem.
Znw spojrza na zegarek, pozostao ju tylko kilka minut, mimo to
musia przekona si, czy rozoone na biurku kartki to jedyny rkopis. Ale
przecie Mikolc nie pracowa nad tym przez kalk, z tak licznymi poprawkami, wstawkami i skreleniami, wic chyba poza rkopisem nie byo ju
nic wicej. Zgarn ze szklanego blatu wszystkie papiery i notatki, wsadzi je
do obszernych kieszeni kurtki, obrzuci pokj uwanym wzrokiem, czy
wszystko jest na miejscu i czy czego przypadkiem nie zostawi. Kiedy wyciga rk w kierunku lampy, aby przekrci kontakt, we drzwiach wejciowych zazgrzyta klucz. Znieruchomia, potem byskawicznie zgasi wiato, chwyci aparat, cofn si w rg pokoju, zasonity uchylonymi drzwiami pomidzy pokojem a przedpokojem. Namaca w ciemnoci wycznik
lasera, zobaczy malekie, zielonkawe wiateko magiczne oko, znak, e
baterie rtciowe wczyy si do akcji.
str. 63
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 64
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 65
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 66
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
si z formuowaniem wnioskw. Wiceminister by wyranie niezadowolony, zna dotd modego uczonego z najlepszych stron i, przysuchujc si
wypowiedziom, cigle myla, co te mogo si sta, e Mikolc nie przyszed.
W kocu go to zaniepokoio.
Przepraszam na chwilk... powiedzia, przerywajc czyj wywd w p sowa. Nacisn kontakt selektora, a kiedy odezwaa si sekretarka, rzek: Niech pani pole kierowc do mieszkania doktora Mikolca.
Jego rodzina jest w tej chwili na urlopie i moe mu si co stao, moe zasab.
Dobrze, panie ministrze. Zaraz posyam Szewczyka.
Dzikuj. Kontynuujcie, towarzyszu dyrektorze zwrci si do
kierownika departamentu inwestycji. I skupi myli na jego sowach.
Kiedy koczyli konferencj, sekretarka ostronie uchylia drzwi. Wiceminister dojrza j i zapyta:
No co? Szewczyk wrci?
Tak, ale... zawahaa si. Doktora Mikolca chyba nie ma w
domu. Kierowca mwi, e dzwoni bardzo dugo, stuka, dobija si i nic. Pyta ssiadw, ale nie widzieli go dzisiaj.
Moe nagle gdzie wyjecha? podda kto z zebranych. Chcia
doda: i zapomnia o konferencji, ale ugryz si w jzyk. Lubi Mikolca.
Na pewno nie! stanowczo zaprzeczy dyrektor Orodka Elektroniki. Ja bym o tym wiedzia.
Inynier o twarzy rowego prositka i zadartym nosie zauway zatroskanym tonem, e by moe doktor Mikolc otrzyma poprzedniego dnia
str. 67
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 68
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 69
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Wanie e nie wiadomo. Moe zachorowa, w kadym razie musisz si przekona. Mia by na konferencji w ministerstwie i nie przyszed,
nawet nie zawiadomi.
I major mnie tam posya? omnicki by rozalony. Nie wystarczy dzielnicowy? Ja mam kup roboty z tymi zwokami na Hibnera, wanie miaem jecha do medycyny na Oczki. Moe Szczsny tym si zajmie?
Id do cholery mrukn kapitan, pogrony w swoich notatkach.
Nagle unis gow, co mu si przypomniao.
Jak mwie? podnis si, podszed do Daniowicza.
Jaki fizyk?
Tak. Telefon od samej wierchuszki. Obiecujcy, genialny, jednym
sowem pewnie wczoraj zala pa i pi, nie wiedzc, e za nim tskni. Pojed tam, wsad mu gow pod kran, niech si wbije w garnitur i poprzeprasza, kogo trzeba. Co si tak patrzysz?
Czarne, wskie oczy Szczsnego przyglday si majorowi z uwag.
Daniowicz wiedzia, e to tylko pozr, kapitan by w tej chwili myl nieobecny.
To fizyk? powtrzy troch nieprzytomnie.
Fizyk. A jeeli jeszcze raz ktry mnie spyta... przerwa, zastanowi si przez chwil. Syszae co o nim?
Nie odpar Szczsny. Tak jako.
Instytut Chemii?
Wanie.
Co ma jedno do drugiego?
str. 70
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 71
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 72
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 73
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 74
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Stefan, chciabym by przy sekcji zwrci si Szczsny do majora. Ten skin gow. Bardzo nie lubi asystowania w prosektorium i rad
by, jeeli kto go przy tym zastpi.
Kiedy pan to bdzie robi, panie docencie?
C, to chyba pilne, zwaywszy na osob denata. Jutro, powiedzmy o jedenastej, wczeniej nie zd, mam wykad. Niech pan do mnie
zreszt zadzwoni z samego rana, zanim wyjd z domu, bo moe si co
zmieni. Szkoda, eby pan czeka.
Stern szanowa cudzy czas tak samo, jak swj wasny, i byli mu za to
wdziczni; oni mieli czasu zawsze za mao, jeeli chciao si zrobi to
wszystko, co sobie kady z nich zaplanowa.
Jakie odciski palcw? spyta Daniowicz technika dochodzeniowego, ktry delikatnie zdejmowa z biurka linie papilarne na foli. Na
razie tylko jedne. Chyba jego wasne pokaza gow na zwoki. W tamtym pokoju mnstwo drobnych, pewnie dziecinnych, i jeszcze inne, sdz,
e kobiecej rki. Ale tutaj, w kuchni i azience zupenie wiee, wyrane linie, wci te same.
Zdjlicie ju z jego palcw?
Nie, zaraz to bd robi.
Chciabym jak najszybciej porwna.
Okazao si, e wszystkie odciski mskich rk nale do doktora Mikolca. Wygldao na to, e podczas nieobecnoci ony i dziecka nie byo tu
nikogo obcego. Oczywicie, jeeli ten obcy nie by w rkawiczkach i nie siedzia w nich przez ca wizyt, co byo troch absurdalne, jeeli uwaa go
za gocia.
str. 75
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Nie rozumiem, dlaczego upare si, e to zabjstwo rzek Daniowicz, troch zirytowany. adnych ladw, umar na serce, to si
przecie ludziom zdarza. Nawet, jeeli byli modzi i wygldali zdrowo. Mwi mi lekarz, e mona mie zawa i nawet o tym nie wiedzie, dopiero
pniej EKG wykae lady. Mikolc mg si czym zdenerwowa, przej do
tego stopnia, e serce nie wytrzymao. Trzeba sprawdzi, czy przedtem chorowa. I w ogle...
Podszed do telefonu, poczy si z central Orodka Elektroniki i
poprosi z dyrektorem naczelnym. Po dwuminutowej rozmowie zawiadomi
te o wszystkim, co tu znaleli, komendanta miasta.
Krtko potem, mieszkanie Mikolca zapenio si jeszcze bardziej.
Ambulans z Zakadu Medycyny Sdowej nie zdy jeszcze przyjecha, wic
zwoki, nakryte biaym przecieradem, wci leay na dywanie.
Dyrektor, wstrznity i blady z przeraenia, uchyli ostronie rg
ptna, przyjrza si martwej twarzy, zrobio mu si sabo. Duym wysikiem opanowa to, ponad wszystkim innym dominowao w nim uczucie
gbokiego alu. Lubi i ceni modego uczonego, lubili go chyba wszyscy w
Orodku, dawa si lubi mwiono o nim artem.
Jak to si mogo sta? powtarza dyrektor, przysiadszy na fotelu. Przecie on nigdy nie chorowa na serce! By wysportowany, chodzi po grach, pywa...
Szczsny podszed do niego. Od paru chwil uparcie powraca myl
do swojej rozmowy z porucznikiem Krglewskim, wtedy na play, bya to
teraz niemal obsesja, co absolutnie nieprawdopodobnego, ale musia si o
tym przekona.
str. 76
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 77
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 78
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Panie Zdzisawie rzek inynier z zadartym nosem czy doktor Mikolc tutaj zostawi prac, czy te zabra j do domu?
T o modulacji polaryzacyjnej z AR?
Tak.
A bya jeszcze jaka inna? wtrci szybko kapitan.
Laborant obrzuci go badawczym spojrzeniem. Nie odpowiedzia.
Moe pan mwi westchn dyrektor. Ten pan jest z milicji.
O ile ja wiem odpar laborant ostronie to doktor Mikolc
pracuje na razie tylko nad modulacj wiata laserowego ze zwizkiem
amonowym AR.
Gdzie jest ta praca?
U niego, w domu. Zabra jeszcze wczoraj rzek drugi laborant.
Wiem, bo byem przy tym. Moe doktor jest u siebie? Mona zadzwoni
i... urwa, twarze dyrektora i jego zastpcy byy jakie dziwne. Czy co
si stao? mimo woli zniy gos.
Doktor Mikolc nie yje. To si stao.
Zapada cisza. Obaj laboranci byli wyranie przeraeni i zdumieni.
Przez chwil spogldali na przybyych, jakby nie znajdujc sw, wreszcie
jeden z nich zapyta:
Wypadek samochodowy?
Nie. Zmar na serce. Prawdopodobnie zawa. Ale gdzie wobec tego
moe by ta praca? dyrektor bezradnie rozglda si po pracowni. Kto
ma klucz od jego biurka?
Doktor mia przy sobie.
str. 79
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 80
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 81
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 82
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Wtedy... umilk, wzruszy ramionami. Zobaczymy. Praca Mikolca moe by u ktrego z elektronikw, mg j tam podrzuci i cay raban jest niepotrzebny. Nie ma sensu teraz si zastanawia. Nic nie wymylimy przed sekcj.
Ty na serio przypuszczasz, e Mikolca zabito ig laserow?
Stefan, ja przecie nic nie wiem. Ale jeeli kto stopi wolframowy
zamek, to tym bardziej mg laserem zabi czowieka.
Po co? eby wzi jego prac?
Tak, jak zabra prac docenta Straszewskiego. A po co, tego nie
wiem.
Z tego wszystkiego, trzeba mi si bdzie na staro zabra do studiowania elektroniki mrukn major. Ciekawe, co zrobimy, jak zaczn
u nas mordowa jacy faceci z kosmosu. Cholerny wiat.
str. 83
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Rozdzia czwarty
str. 84
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 85
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 86
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
eby mu cho troch dorwnywa, wyrwna poziom. Nie mwi, eby zostaa uczon, ale moga przecie te si pouczy choby jzykw, czyta czasopisma, chodzi do teatru i tak dalej. Pewnie uwaaa, e jej to niepotrzebne. A teraz on to znany fizyk, docent, kulturalny, obyty, a ona zachowuje
si czasem, jak... nie chc ju mwi. S zamoni, w domu suca, wasny
samochd, Boena palcem nie musi kiwn, cay dzie obija si po lokalach,
po sklepach.
Skd ty to wszystko wiesz?
Bywam u nich czasami. Coraz rzadziej, bo jak na to patrz, to si
zoszcz. W tym roku byem tylko dwa razy, na Wielkanoc i krtko potem,
jak on dosta jak nagrod pastwow. Chcesz, abym ci z ni zapozna?
Prawd mwic, wolabym nie. Jestem z ni troch na bakier, ona czuje, e
mam do niej al o Eryka. Straszewski waciwie nie ma domu.
Nie, nie chc. Tak sobie pytam. O nim syszaem, oczywicie. Pracuje w Instytucie Chemii, ma kilka patentw.
W godzin pniej jecha swym oplem przez miasto, bya godzina
szczytu, co w przekadzie na prosty jzyk oznaczao nieprawdopodobny
tok ludzi i pojazdw, posuwa si wolno midzy jak ciarwk a czarnym humberem, z prawej strony mia nowy typ warszawy, z lewej tramwaj,
pomidzy tym wszystkim pltali si przechodnie, ktrzy w Warszawie chodz, jak chc i ktrdy chc.
Przyszo mu na myl, e powinien na par godzin pojecha do swego
laboratorium, tam w lesie, ale byo ju troch pno. Jutro koczy si jego
urlop, naleao przygotowa to i owo, zebra materiay, podzwoni do kolegw. Biuro Projektw F2, w ktrym pracowa od szeciu lat, byo niedu,
str. 87
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
skromn instytucj, mao kto o niej sysza, wychodziy std drobne projekty urzdze dla pracowni fizycznych w szkoach i mniejszych laboratoriach.
Kiedy trafio si jakie wiksze zamwienie, dyrektor zwoywa narad
wszystkich pracownikw, takie to byo wito, czasom stawiano nawet kaw albo lampk wina.
Wybra F-2 umylnie. Nie podpada tu nikomu, nie przejawia adnych wikszych uzdolnie, kry si starannie z kadym osigniciem, zaciera dokadnie lady swoich odkry i wynalazkw, ktre mogyby wprawi w
osupienie nie tylko cae biuro, ale i wielkie instytuty naukowe. Parokrotnie,
podczas wyjazdw za granic, udao mu si po cichu zrealizowa tu i wdzie sprzeda, ktra umoliwiaa dalsze postpy w dziedzinie elektroniki
kwantowej, pozwalaa na zakup czci i niezbdnych materiaw. Zakupy
takie odbyway si za porednictwem tamtych, obcych firm, niebezpiecznie
byo przewozi przez granic drogie materiay, wic dostarczano mu je tutaj, jako cz zapaty za kupno wynalazku. Patent opiewa na cudze nazwisko, jaki Smith czy Brown, tak si umawia, a tamtym byo nawet wygodniej i bez kopotw. Gdyby kto zapyta go, jak to wszystko godzi z wasnym
sumieniem, musia przecie wiedzie, e niektre z tych patentw trafiaj
do firm zbrojeniowych obcych mocarstw nie potrafiby na to odpowiedzie. W kadym razie, nigdy si nad tym nie zastanawia. Moe najlepiej
czuby si bez adnej ojczyzny, bez adnego sumienia. Mieszka tu, bo tu si
urodzi, sdzi, e to kwestia przypadku, nie czu si zwizany z adnym narodem ani pastwem.
*
str. 88
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 89
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 90
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 91
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Postanowi, e na dzisiaj dosy. I tak dowiedzia si wicej, ni przypuszcza, nie naleao zbytnio interesowa si pracami pana docenta, Straszewska bya ju troch pijana, ale natarczywe pytania mogy mimo
wszystko obudzi w niej podejrzenie. Prcz tego ba si, e mog spotka
kogo ze znajomych, ryzykowa wiele, przedstawiajc si jej pod zmylonym imieniem i nazwiskiem.
Uregulowa rachunek, szatniarz przywoa takswk. Straszewska
zadaa odwiezienia do domu, wic ulokowa si obok niej, jeszcze bya
mu potrzebna.
Zdzisiu, kiedy si zobaczymy? spytaa, przytulajc twarz do jego ramienia.
Speszy si, tego nie przewidzia, ale jego mska prno zostaa
mile poechtana, cho zwycistwa na tym polu mao go interesoway. Pogaska jej policzek, pocaowa przelotnie.
Widzisz znalaz dobry wykrt chciabym si z tob spotka,
ale gdzie? U ciebie w domu m, u mnie ona, dzieci, teciowa. Moglibymy
tylko wyjecha poza Warszaw. Musiabym jednak wzi urlop, a teraz mi
nie dadz.
Moesz mnie odwiedzi umiechna si. M jutro wyjeda na cztery dni, a gosposi powiem, eby nie przychodzia. Jestem sama.
No, jak? zajrzaa mu w oczy. Nie myl, e ja tak zawsze, z kadym. Ja
tylko z tob. Podobasz mi si zachichotaa. Przyjdziesz?
Przyjd odpar z zadowoleniem. Oto wszystko skadao si po
jego myli, pchao si po prostu w rce, czu w tej chwili wdziczno do
str. 92
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 93
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
w cianach, troch obrazw i telewizor oraz may podrczny barek stanowiy reszt umeblowania. Rozejrza si uwanie, szuka wzrokiem elaznej
szafy, o ktrej wspomniaa, ale tu jej nie byo. W jaki czas pniej spyta z
umiarkowan ciekawoci, ot, jak kady obcy przybysz, o reszt mieszkania, wic pokazaa mu drugi pokj, wyjaniajc, e to gabinet ma. elazna
szafa staa w rogu, niedua, troch starowiecka, moe docent odziedziczy
j po przodkach albo kupi okazyjnie, takich szaf teraz nikt nie robi. Obejrza j dokadnie, zainteresowanie byo w tym przypadku usprawiedliwione
wanie t starowieckoci mebla. Zorientowa si, e zamek nie jest
skomplikowany, zwyczajne podwjne klucze, osdzi, e chyba nie byoby
trudno to zrobi, ale oczywicie, o tym trzeba byo si upewni.
Chod tutaj... zawoaa Boena, kiedy sta jeszcze w tamtym
pokoju i zapamitywa jego rozkad, rozstawienie mebli, pooenie drzwi i
okna.
Leaa na tapczanie, sennie umiechnita, przyzywajca, pena oczekiwania. Kiedy podszed, wolnymi ruchami zrzucia z siebie szlafrok. Dasz
mi nie tylko to pomyla, obejmujc jej nagie plecy.
str. 94
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 95
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 96
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 97
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
skadzie, przystpia do wizji lokalnej. Ekspert-fizyk, dyplomowany magister inynier, w lot poj, o co Szczsnemu chodzio. Mia ze sob potrzebne
do tego przyrzdy, bada ciany, podog i sufit cierpliwie i dokadnie, centymetr po centymetrze, w kocu zabra si do mebli, okien i drzwi.
Po godzinie owiadczy stanowczo: adnych urzdze elektrycznych,
adnej ukrytej aparatury, ktra mogaby wywoa nage poraenie prdem.
Nic z tych rzeczy.
Niemoliwe mrukn pukownik, zawiedziony.
W jakim pooeniu byy zwoki? spyta nagle technik dochodzeniowy. Sta na najwyszym szczeblu aluminiowej, skadanej drabinki i z
tej wysokoci mierzy oczami odlego pomidzy nim a podog.
Szczsny poda mu dwa zdjcia.
Dlaczego pytacie? zdziwi si Stablewski.
Waciwie chodzi mi o co innego odpar technik. Doktor Mikolc, sdzc z pooenia ciaa, tu przed osuniciem si na dywan sta w tej
pozycji, mniej wicej... zeskoczy z drabiny i stan niedaleko biurka.
Tak?
Zgadza si potwierdzi kapitan. Wskazuje na to ukad zwok.
Znalaze lad na cianie?
Nie jestem pewien rzek tamten z wahaniem. By moe, jest
to dalszy cig tej wizki promieni. Bardzo nieznaczny lad, ale...
Wspi si z powrotem na gr, ostronym ruchem zdj ze ciany
nieduy obrazek w drewnianej, szerokiej ramie, zszed na dywan i pooy
obraz na biurku.
str. 98
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Tutaj powiedzia, wskazujc kocem owka na ledwie widoczny znak, jakby opalenia, porodku ramy. Pod lup wida mikroskopijny otworek. Oczywicie, trzeba to zbada dokadniej, ale jeeli Mikolc sta
wanie w takiej pozycji, to ta iga wietlna po przebiciu czaszki moga, e
tak powiem, skoczy swj bieg na ramie.
Pomiary rzek niecierpliwie Stablewski.
Zaczli wymierza, posugujc si danymi o wzrocie, tuszy i innych
wymiarach zmarego. Trzeba byo doda troch na obuwie, ustali kierunek
lotu nieznanych promieni mierci.
Wic tak powiedzia wreszcie Szczsny. Zabjca ze swoim
aparatem czy innym mierciononym urzdzeniem sta w kcie pokoju,
chyba zakryty drzwiami. By moe, a wiele na to wskazuje, znajdowa si tu,
kiedy Mikolc wszed do mieszkania. Wic ukry si w kcie, a widzc wchodzcego do pokoju doktora strzeli, celujc w gow. Iga wietlna przebia
czaszk, nastpnie doln ram obrazu.
To by sugerowao zauway major e Mikolc o pewnej godzinie opuci mieszkanie, a potem wrci i zasta tu zabjc. Jak wiemy z
owiadczenia laborantw w Orodku Elektroniki, wyszed stamtd o godzinie siedemnastej. Zabra ze sob w teczce prac. T, ktra potem znikna. A
wic, chyba przynis j do domu. Kto o tym musia wiedzie.
Nie tylko o tym wtrci Szczsny. Kto musia zauway, e
Mikolc opuci mieszkanie na pewien czas. Jeeli zaleao mu na pracy, a tak
mona sdzi, to nagy powrt doktora w pewnym sensie zmusi go do zabjstwa. To znaczy, przypuszczam, e zabjstwo byo rzecz wtrn, byo
przypadkowe, co oczywicie nie usprawiedliwia, chc tylko rozumowa
str. 99
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
przez chwil tak, jak zabjca. Nie wydaje mi si, eby ten czowiek chcia
zabi, raczej chcia tylko zabra prac. Do czego zmierzam? Moe to on sam,
celowo, wywoa Mikolca z mieszkania, aby mc swobodnie poszuka pracy
i zabra j?
Chyba si mylisz zaprzeczy Daniowicz. Gdyby tak byo,
urzdziby to tak, aby Mikolc nie wrci zbyt wczenie. Nie. Ja myl, e po
prostu obserwowa dom i zauway, e tamten wyszed. Nie wiedzia jednak, na jak dugo, i dlatego Mikolc zasta go w mieszkaniu.
Bdziemy musieli zatrzyma tamtych dwch laborantw rzek
pukownik. Oni wiedzieli, e Mikolc wyszed z prac i e zabra j do domu. Ktry z nich moe by zabjc albo jego wsplnikiem, prdzej to drugie.
Zajm si lokalami mrukn kapitan. Moe doktor wyszed
co zje. By sam w domu, w kuchni nie wida adnych zapasw, wic
pewnie jada na miecie. Moe umwi si z kim na kaw. Potrzebuj cae
mnstwo odbitek jego zdjcia.
Z tym wszystkim mwi pniej pukownik, kiedy wracali radiowozem jeeli przyj, e to rzeczywicie byy promienie laserowe,
bdziemy mieli bardzo cikie zadanie! Pomylcie, czowiek, ktry skonstruowa taki aparat, to waciwie niemal geniusz w dziedzinie fizyki. Gdzie
s u nas ci geniusze? I gdzie on mg tak rzecz wykona, przecie w kadym instytucie czy orodku musiaby uy do pomocy technikw, laborantw, rzecz byaby znana od pocztku do koca, nie daaby si ukry.
Moe nie jeden czowiek, a caa grupa ludzi powiedzia major
w zamyleniu. Ludzie, ktrzy w niewiadomym celu niszcz prace zna-
str. 100
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
nych fizykw i chemikw. Moe to naprawd jest robota dywersyjna i naleaoby j odda kontrwywiadowi.
Nie odezwa si Szczsny. To nasza sprawa.
Milczeli potem, zatopieni kady w swoich mylach, zdumieni niezwykoci morderstwa, wprawdzie za pomoc genialnego mzgu, ale jednak fakt pozostawa faktem morderstwa.
Kiedy wysiadali ju z samochodu, Stablewski rzek z powtpiewaniem:
A jeeli Stern si omyli?
Tam byo ich trzech przypomnia major. Mog si myli co
do rodzaju broni, ale na pewno nie myl si co do wyniku sekcji.
Do tej pory nie znalaz si nikt, do kogo Mikolc tamtego wieczoru
zanisby swoj prac rzek Szczsny. Pytalimy wedug listy naukowcw i technikw, przygotowanej przez Orodek Elektroniki. Rozmawiaem te z docentem Straszewskim i innymi w Instytucie Chemii.
Owszem, znali Mikolca, niektrzy nawet do blisko, ale nikt go wtedy nie
widzia. Czyli, jeeli nikt si dalej nie zgosi, to naley uzna, e Mikolc przynis prac do domu.
Wrcili do Komendy, usiedli w gabinecie Stablewskiego. Kapitan zaparzy kaw, wyrczajc nieobecn sekretark. Potem wyj z teczki kilka
arkuszy papieru i rozoy je na stoliku.
Spisaem wszystkie instytucje, fabryki, orodki, zjednoczenia i tak
dalej, ktre maj co wsplnego z elektronik, fizyk i chemi powiedzia. Gdyby mona tutaj cign... o, wanie pan jest nam potrzebny
rzek na widok eksperta-fizyka, ktry zaglda do gabinetu.
str. 101
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Przepraszam bardzo ekspert by w codziennym yciu niemiay i maomwny, oywia si tylko podczas pracy czy ktry z panw nie
znalaz mego dugopisu?
Taki zielony? Owszem, zostawi pan na biurku Mikolca.
Bardzo dzikuj. Fatalny dugopis, ale nie mog go zgubi, zawsze
kto mi oddaje. Do czego mog by jeszcze potrzebny?
Chodzi o to rzek kapitan, wskazujc stolik. Pan jako fizyk
zna si na tych sprawach. W ktrych instytucjach powinnimy szuka, aby
natrafi na przypuszczalnego zabjc? To, co mwi, moe si okaza absurdalne, bo mam na myli jedynie wybitnych, wyjtkowo zdolnych naukowcw... Zakadam jednak, e istnieje czowiek albo paru ludzi, ktrzy
postawili sobie za cel niszczenie dorobku polskich fizykw i chemikw.
Rzeczywicie, chyba absurdalne odpar ekspert, spogldajc na
papiery. czy pan to morderstwo z kradzie pracy docenta Straszewskiego?
Tak.
Zdaje si, e w tej chwili nie mamy innego wyjcia, jak uwierzy w
tak koncepcj mrukn Stablewski. Poza tym, w zbrodni nie ma motyww nie do uwierzenia. Innymi sowy, wszystko jest moliwe i ze wszystkim trzeba si liczy. Take z tym, e mamy do czynienia z nieobliczalnym
szalecem, moe nawet: genialnym szalecem. Pomysy takiego czowieka
wcale nie musz by logiczne, zgodne ze zdrowym rozsdkiem.
Czyli, musimy nastawi si na tok mylenia wariata major wyoy to janiej, odstpujc ekspertowi swoj filiank kawy.
str. 102
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 103
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
W cigu nastpnych dni pracownicy suby wywiadowczej odwiedzili wszystkie lokale w centrum stolicy i wikszo w innych dzielnicach.
Mieli przy sobie zdjcia doktora Stanisawa Mikolca, ktre cierpliwie i
skrupulatnie okazywali portierom, szatniarzom, kelnerom, babkom klozetowym, barmanom, windziarzom, sprzedawczyniom w hotelowych kioskach Ruchu i komu tam jeszcze. W tym samym czasie inni robili to samo
z takswkarzami, ale bez wikszej nadziei, gdy byo wiadome, e Mikolc
mia wasny samochd i z takswek raczej nie korzysta. Wreszcie czwartego dnia pod wieczr, kiedy Szczsny z Krglewskim mieli wanie wyj z
str. 104
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 105
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 106
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 107
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Rozdzia pity
Poczta, panie dyrektorze sekretarka pooya na biurku stos listw, drukw i kartek. Tego nie otwieraam, bo napisane: do rk wasnych zaakcentowaa ostatnie sowo z leciutk irytacj, kto tam przypuszcza, e sekretarka i tak nie wie o swoim dyrektorze wszystkiego, co
chciaaby wiedzie.
Pooya list oddzielnie, bya to zwyka biaa koperta, pismo maszynowe, bez adnych nadrukw ani piecztki. Dyrektor Gob spojrza na list
obojtnie. Nie mia nic do ukrywania przed sekretark, w kadym razie w
poczcie, kochanki miewa rzadko i nigdy nie pisay do niego listw.
Niech pani otworzy mrukn, przegldajc impertynenckie pismo ze Zjednoczenia; nie mg si obrazi, bo potrzebowa dodatkowych
etatw, postanowi wic, e rewan odoy na dalsze terminy. Zdziwia go
naga cisza.
Spojrza na sekretark, bya blada i jakby zmartwiaa, przestraszy
si, e zemdleje.
Co pani jest? zawoa, a widzc, e wci wpatruje si w otwarty list, bezceremonialnie wyrwa go z jej rki. Szybko przebieg oczami
tre, wykrzykn:
Co takiego!... i zacz czyta jeszcze raz, wolniej i uwaniej.
str. 108
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 109
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 110
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 111
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Chyba ma pan racj, ale prosz jednak nie zabiera pracy do domu. I prosz te uwaa na siebie, profesorze.
Na tym poprzestali, aczkolwiek pniej Gob mia wyrzuty sumienia. A jeeli naprawd kto zamierza zabi starego profesora...
Na drugi dzie poradzi si swego zastpcy i, na wszelki wypadek,
sekretarza organizacji partyjnej. Zastpca cakowicie zlekceway ostrzeenie, jego zdaniem by to niemdry kawa, komu mogo zalee na starym i
na jego pracach. Sekretarz by ostroniejszy. radzi porozumie si z milicj.
Mimo to, Gob postanowi jeszcze zaczeka.
W trzy dni pniej przyszed nastpny list. Zawiera ju tylko kilka
sw: Ratujcie profesora Zaklickiego! Dzie napaci zblia si.
Niech mnie pani poczy z Paacem Mostowskich powiedzia
Gob do sekretarki. Najlepiej z szefem wydziau zabjstw, bo kto wie, co
tu si szykuje.
Jaki czas potem siedzia w gabinecie majora Daniowicza i przyglda si, jak tamten uwanie studiuje oba listy. Dwa lata temu milicja odnalaza jego skradziony samochd, stao si to w cigu niespena godziny od
chwili zawiadomienia komendy dzielnicowej i, prawd mwic, wywiadowca natrafi na tego moskwicza zupenie przypadkowo, w trakcie innej
roboty. Ale dyrektor oceni to jako byskawiczne dziaanie, by zachwycony
i nabra dla milicji szacunku. Teraz wic zda si cakowicie na jej decyzj,
niech powie, co naley robi w tak skomplikowanej sytuacji. Ale major Daniowicz sam nie by pewien, co zrobi z profesorem i jego pracami. Zna
tylko jedno absolutnie bezpieczne miejsce, tam jednak profesor na pewno
nie zgodziby si przebywa. Odszukanie ewentualnego nadawcy anoni-
str. 112
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
mw wycznie za pomoc maszynowego pisma i biaej koperty byo zadaniem obliczanym na miesice, tu za chodzio o tygodnie, moe dni.
Czy to s powane prace naukowe? spyta ostronie, nie sysza nigdy o profesorze Zaklickim, a moe powinien by wiedzie o nim to i
owo.
Gob zmarszczy nos, westchn i odpar ze szczeroci w gosie:
Wcale nie. Dlatego sam si dziwi... Chyba e profesor dokona jakiego wyjtkowego odkrycia i nie zawiadomi o tym kierownictwa ETO.
Ale w takim razie wiedzieliby inni pracownicy Zakadu, takiej rzeczy nie da
si ukry w laboratorium.
Moe zwierza si ludziom spoza ETO, e opracowuje co bardzo
istotnego, wynalazek czy rewelacyjn metod, i o tym dowiedzia si autor
listw. Jaki cel miaoby alarmowanie dyrekcji, gdyby nic si za tym nie kryo?
Wic co mamy robi? odpowiedzia dyrektor pytaniem. Pomyla, e naprawd mg to by wynik gadulstwa. Stary by gboko przekonany o swojej wiedzy i na tyle zarozumiay, ze pewnie celowo stwarza dokoa siebie atmosfer wielkiego uczonego i odkrywcy. Taka rzecz nie miaa
wikszych szans w samym ETO, ale moga si doskonale uda w innym rodowisku, gdzie trudno byo sprawdzi, ile profesor umie i co jest wart.
Trzeba uwaa odpar Daniowicz. Uwaa na Zakad. Profesorem my si zajmiemy, to znaczy przydzielimy mu niewidoczn opiek,
ale oczywicie poza murami ETO. Niech pan zwrci uwag na wartownikw, na zamknicia szaf, pokojw. Niech pan wpadnie, powiedzmy, co dru-
str. 113
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
g, trzeci noc na kontrol, o nieregularnych porach, to dobrze robi. Czy podejrzewa pan kogo z pracownikw ETO?
Nie. To zupeny nonsens Gob wzruszy ramionami. Kradzie w Instytucie Chemii i zabjstwo doktora Mikolca wskazuj, e mamy
do czynienia z przestpc-fizykiem lub chemikiem. Przykro mi, ale musimy
zwrci uwag rwnie i na pracownikw ETO.
Tak, ten major mia racj. Czy dyrektor mg rczy, e listw nie
wysa aden z nich? Jasne, e nie mg.
*
Boena wyja z barku butelk koniaku.
Co pijesz, Zdzisiu? spytaa, patrzc w gb szafki; staa tam
jeszcze wdka eksportowa i jakie wino. Miaa wczoraj kupi jarzbiak, ale
zapomniaa.
Koniak, jeli mona odpar uprzejmie. Wiedzia, e wanie w
nim najmniej czuje si smak tego, co miao znale si w jej kieliszku. Wyprbowa to ju kiedy na sobie, spa potem chyba ze dwanacie godzin, ale
pijc nie poczu nic przykrego, nic, co by wyranie zmieniao smak alkoholu.
Kiedy twj m wraca z Francji? spyta, kiedy usiada obok
niego na tapczanie i podaa mu kieliszek.
W przyszym tygodniu. We czwartek czy rod, nie pamitam. Czy
to wane?
Nie. Tak sobie zapytaem. Odstawi ostronie kieliszek, zacz
j caowa, obj ramieniem i zasoni sob stolik.
Boena przymkna oczy. W palcach lewej rki mia przygotowan
tabletk, bya bezbarwna, bezwonna, znakomity rodek nasenny dla ludzi,
str. 114
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
ktrzy nie powinni wiedzie, e go zaywaj. Przywiz sobie kiedy te tabletki z zagranicy i chowa, przeczuwajc, e si kiedy przydadz. Wrzuci
narkotyk do jej kieliszka. Tabletka rozpuszczaa si w cigu trzydziestu sekund, przez ten czas caowa oczy Boeny, ca twarz pokrywa pocaunkami, uwany, chodny, kady ruch mia obliczony i przygotowany.
Wypijmy powiedzia, sigajc po swj koniak.
Podaj mi szepna leniwie.
Prosz...
Umylnie nie patrza, jak pije, ba si, e wzrok go zdradzi, Boena
bya sprytna i dociekliwa. Spojrza, kiedy usysza leciutki stuk kieliszka o
szklan pyt stolika przy tapczanie. Wypia. W p godziny pniej zobaczy, e co chwila przymyka powieki, ziewna raz i drugi, umiechajc si
do niego przepraszajco.
Taka jestem senna mrukna, przykadajc gow do poduszki.
Przepij si, kochanie odpar, nakrywajc jej nogi rowym
pledem.
A ty? Po si te.
Ja sobie co poczytam.
Wzi z pki kolorowe czasopismo francuskie, pewnie docent przywiz je z ktrej podry.
Usiad w fotelu obok tapczanu, zacz przerzuca kartki. Od czasu do
czasu rzuca na ni przelotne spojrzenie. Zasna, ale jeszcze wola poczeka. I tak bdzie spa dostatecznie dugo, nie obudzi si prdzej ni jutro
koo poudnia. Po dwudziestu minutach usiad kolo niej, wzi j za rk,
powiedzia par sw. Nie otworzya oczu. Oddychaa lekko, spokojnie, tak
str. 115
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 116
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 117
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 118
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 119
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 120
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Okropna pogoda.
Tak odpar Zaklicki, nie wiedzc, co to znaczy i z kim rozmawia, ale ba si zapyta.
le si pan czuje?
Kim pan jest? odway si jednak, przecie to mg by kto ze
znajomych, kogo nie poznawa w tych ciemnociach. Przepraszam, ale tu
nic nie wida.
Nie szkodzi. Mnie teraz wiato niepotrzebne.
Jak to: niepotrzebne? Zaklicki zlk si na dobre, nie wiedzia,
czy lepiej bdzie zbiec szybko na d, czy min tamtego i dopa do drzwi
wasnego mieszkania.
A pan wkrtce bdzie mia wiata za duo cign dalej ten
gos, ktry by zupenie obcy, kryo si w nim jednak co straszliwego.
Milicja! wrzasn nagle profesor z caych si, a poczu bl w
gardle.
Rozpaczliwym skokiem poderwa si, min obcego, przesadzajc po
dwa stopnie i krzyczc wci:
Milicja! znalaz si wreszcie na swoim pitrze. Mia klucze, ale
zacz dzwoni na alarm, nie odrywa palca od guzika dzwonka, zdawao
mu si, e tamten pobieg za nim, ba si jednak obejrze.
Drzwi otworzyy si gwatownie, na progu sta jego syn, zdumiony i
przestraszony, za nim wyjrzay dzieci, zaciekawione niezwykym wygldem
dziadka.
Co si stao, tato? spyta mody lekarz, zapalajc wiato w
przedpokoju.
str. 121
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 122
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 123
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 124
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 125
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 126
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
dokoa tej sprawy i rozprawia si z Zaklickim, z ktrym ma jakie porachunki. Chce wywoa w nim coraz silniejsze uczucie strachu. Starego moe
w kocu szlag trafi.
Czowiek na schodach powiedzia: Bdzie pan mia wkrtce za
duo wiata. Rozumiesz? Olepiajcy bysk igy wietnej.
Tak. Albo i nie. Nie tak trudno dowiedzie si, e laser to moe
by dla kogo: za duo wiata. Chyba jednak masz racj, e to by czowiek, ktrego szukamy. Std wniosek, e nie wolno nam przerwa obserwacji profesora ani na chwil. Odwrotnie, trzeba j rozszerzy. Nie spuszcza z niego oka. By w nocy niedaleko jego mieszkania. Albo nawet w
mieszkaniu, jeeli Zaklicki si zgodzi. Moe bdzie anonimowy telefon, list,
prba wamania w nocy.
Profesor Zaklicki zgodzi si, dodajc, e chtnie pomieciby u siebie
nawet ca komend dzielnicow, gdyby mia wiksze mieszkanie. Od tajemniczego spotkania na schodach nie prbowa nawet udawa, e si nie
boi.
Jestem stary, ale chc jeszcze y owiadczy szczerze.
Tote wywiadowcy nie opuszczali go ani w dzie, ani w nocy. Dzieci
doktora Zaklickiego zostay na jaki czas przeniesione do jego teciw, co
przyjy z duym zadowoleniem, bo dziadkowie rozpuszczali je do niemoliwoci.
*
Przez cay dzie nie ustawa gwatowny, przejmujcy wiatr. Ludzie
na przystankach kulili si z zimna, zdawao im si, e w ten sposb mniej
odczuwaj ostre podmuchy, albo uciekali za ciany kioskw, przywierajc
str. 127
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 128
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
To trzeba byo mnie uprzedzi. Wykr si, jeeli dzwoni z Instytutu. Moesz powiedzie na przykad, e leysz obonie chory. Suchaj, co
to znaczy: obonie?
Nie wiem. Co od oa. e si ley.
Wyszed do przedpokoju, podnis suchawk.
Inynier Rakowski? Gos by daleki, przytumiony. Tak. Kto
mwi? Prosz goniej, bo le sysz. Mwi Glabisz... Dyrektor Glabisz...
Syszy mnie pan? Bardzo sabo. O co chodzi, dyrektorze?
Jestem w Instytucie... komisja... Glos rwa si, widocznie co
przeszkadzao na linii ...jechali towarzysze z komisji rzdowej... te notatki, w sprawie... cznika optycznego na diodzie la...
e co? Nie sysz, dyrektorze! Rakowski krzycza w suchawk.
Co przynie?
Wreszcie zrozumia, e chodzi o projekt laserowego przecznika
optycznego, opartego na pprzewodnikach. Projekt by dzieem jego wasnym i kolegi Rawicza, ultraszybki przecznik tego typu nie by czym zupenie nowym, lecz zastosowali w nim innego rodzaju diody. W produkcji
przecznik taki byby szeciokrotnie taszy, a przy tym mg wywoa may przewrt w elektronicznej technice obliczeniowej. Od tygodnia pracowali
z Rawiczem nad projektem, to u jednego w domu, to u drugiego. Dzi wanie Rakowski mia u siebie teczk, sdzi nawet, e Henryk wpadnie po kolacji i posiedz jeszcze troch nad obliczeniami.
Zastanowi si przez chwil, co to za komisja. Rzdowa? Chyba resortowa, le usysza. I dlaczego przychodz tak pno?
str. 129
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Spojrza na zegarek, byo pi po sidmej. Od kiedy to komisje urzduj po nocach. Ziewn, zachciao mu si spa. By zmczony, za wiele
ostatnio pracowa.
Wlazbym teraz do wanny powiedzia, nacigajc marynark
potem bym si napi kieliszek dobrego koniaku, do tego par kanapek z
szynk, zreszt mog by z tym serem. Albo z jajkiem. Wzibym jaki
krymina do czytania... Czego ta komisja moe chcie?
Pewnie dadz ci nagrod.
Za co? Suchaj, gdzie druga skarpetka?
Trzymasz w rku.
Ale druga!
To jest druga. Pierwsz masz na nodze. A Heniek te jedzie?
Nie wiem. Jakby zadzwoni, powiedz, e Glabisz mnie wezwa i e
zabieram projekt. Cholera, kiedy ja si dorobi jakiego grata na kkach
jkn, spojrzawszy na mokre szyby.
Jak wygramy w totka.
W pobliu domu nie znalaz adnej takswki. Na rogu placu stay
dwie, ale kierowcy owiadczyli zdecydowanie, e pojad tylko na Ochot, bo
mieli wanie zjazd do bazy, cho godzina bya wcale nie po temu.
Zrezygnowany, postawi konierz paszcza, kapelusz nasun gboko na czoo, teczk wcisn pod pach i zacz i krokiem szybkim, energicznym w kierunku popiesznego C. Na ulicach ludzi jakby wymioto,
siedzieli w ciepych lokalach albo w mieszkaniu.
Tylko osio w tak pogod idzie piechot wymyla sobie, omijajc kaue. Na ksieczce samochodowej mia tyle, ile trzeba, aby wygra
str. 130
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 131
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 132
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 133
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 134
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Rozdzia szsty
str. 135
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 136
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 137
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 138
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 139
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 140
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 141
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Milczaa chwil, patrzc na niego oczami penymi gniewu i podejrze. Potem potrzsna gow.
Nie wierz ci. Znowu kamiesz. Gdyby tak byo, gdyby to z twojej
strony byo zwyke mskie tchrzostwo, nie prbowaby mnie upi. Nie
zagldaby do elaznej szafy.
Zerwaa si z fotela, stana tu przy nim. Oczy miau roziskrzone,
twarz jej poczerwieniaa.
Po co tam zaglda? krzykna ze zoci. Czego szukae?...
Milczysz? To ja ci powiem: ty jeste zodziej! Tak, zodziej. Kradniesz cudze
prace naukowe! Mj m si o tym dowie. To pewnie ty ukrade mu prac z
Instytutu Chemii. Ciebie trzeba zamkn, syszysz?
A nadto dobrze odpar.
Wsta rwnie, zacz chodzi po pokoju. Ju nie namyla si: czy,
szuka tylko sposobu: jak. Laser by w laboratorium, a wic t drog pj
nie mona. Pozostaway wyjcia najprostsze, chocia czu do nich wstrt.
Brzydzio go nie tyle samo dziaanie, ile prymityw takich sposobw, niezgodnych z jego umysem, inteligencj, moliwociami technicznymi.
Jak zwyky bandzior pomyla przelotnie. Ale konsekwencje tego, co zaszo w cigu ostatniej godziny, a waciwie ju od chwili spotkania
Boeny na ulicy, mogy by dla niego katastrofalne.
Suchaj powiedziaa nagle, gos jej teraz by inny, mikki, agodny. Ja ci przecie kocham.
Nic nie odrzek. Sta kilka krokw przed ni, z rkami w kieszeniach,
zdecydowany i spokojny. Czeka tylko na waciwy moment.
str. 142
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 143
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 144
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 145
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 146
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 147
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 148
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 149
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 150
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 151
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
frankw, tumaczyli kilka jego ksiek, zapacili niezgorzej. Mona by spdzi ze dwa tygodnie w Paryu.
Zadzwoni do drzwi w nieco lepszym usposobieniu. Jeeli Boena
dsa si o co, to taka perspektywa na pewno j udobrucha. Zaraz jej o tym
powie.
A gdzie pani? zapytaa gosposia, otwierajc drzwi.
Jak to, jeszcze nie przysza? zdumia si i zaniepokoi na dobre.
I nie telefonowaa?
Nie.
Przez chwil stali, patrzc na siebie z zafrasowaniem, wreszcie gosposia powiedziaa niepewnie:
Moe pani co si stao? Ciemno na tych ulicach, wiatr taki, e mao czowieka nie przewrci.
Zadzwoni do Pogotowia.
Zrzuci paszcz, odnalaz numer, poczy si i czeka cierpliwie, a
tam odnajd, potem odoy suchawk z westchnieniem ulgi.
Nie odpar, widzc utkwione w siebie niespokojne spojrzenie.
Nie mieli takiego wypadku. Chyba eby gdzie w szpitalu...
Przecie szpital daby zna! wykrzykna z kuchni, stawiajc
zup na gazie. Pani nosia w torebce dokumenty, tam by adres i telefon.
Moe zgubia torebk.
Eee, tam. Niech pan teraz je, moe jak raz pani nadejdzie. Polec
pniej do dozorcy, zapytam, czy nie zostawia u niego wiadomoci.
Kiedy gosposia widziaa pani ostatni raz? spyta, siadajc przy
stole.
str. 152
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 153
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Czemu gosposia nie posza do domu? zdziwi si. Zwykle odchodzia koo pitej.
Tak mi jako markotno odpara, wzruszajc ramionami.
Gdzie te ta pani posza?
Siad w kuchni przy stole, opar gow na rku. Boena wiedziaa, e
on ma wrci we czwartek. Gdyby nawet pomyla, nie chcc precyzowa bliej tego, o co j teraz posdza to musiaa si przecie liczy z moim powrotem, wic gdyby nawet to zrobia, miaa do czasu, aby w por
przyj do domu. Ale kto to moe by?
Przebieg myl tych znajomych, ktrych kiedy podejrzewa o podkochiwanie si w jego onie i tych, ktrymi ona, jak sdzi, moga si zainteresowa. Jeeli z ktrym z nich wyjechaa...
Nikt tu nie przychodzi? wyrwao mu si, zanim powcign
jzyk.
Kto by tam mia przychodzi odpowiedziaa, nie patrzc w jego
stron. Zdawao mu si, e w gosie jej bya jaka dziwna nuta.
Siedzieli tak jeszcze z kwadrans, milczc i mylc kade co innego,
cho myli te biegy w jednym kierunku. Wreszcie gosposia podniosa si z
krzesa, signa po paszcz.
Przyjd rano, to pani na pewno ju bdzie zawoaa, chcc go
pocieszy. A pan mgby zadzwoni do Lublina, moe tam si co stao.
Pani dostaa pewnie wiadomo i tak si zacukaa, e zapomniaa kartki zostawi. Matka pani jest stara, to i pogrzeb moe by.
Ma gosposia racj.
str. 154
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Jednake w Lublinie Boeny nie byo. Musia tumaczy zaniepokojonej teciowej, e wyjechaa i po drodze miaa do niej wstpi, dlatego
dzwoni, ale pewnie jeszcze nie dojechaa, wykrzykiwa to wszystko nieporadnie, nie umia zmyla na poczekaniu, poza tym czno bya fatalna, a
teciowa miaa przytpiony such. Odoy suchawk, nie wiedzc, co robi.
Prbowa skupi myli nad referatem, praca nie sza mu jednak, cigle apa si na tym, e nasuchuje krokw na schodach i chrobotania klucza
w zamku, ale nikt nie przychodzi i w miar, jak upyway godziny, zdenerwowanie jego roso coraz bardziej.
O pnocy pooy si, nie mg jednak zasn. Nad ranem zmorzy
go krtki, ciki sen, po ktrym zbudzi si wymczony i z obola gow.
Wsta, otworzy drzwi do sypialni. Boeny nie byo.
Przed szst przysza gosposia. Nie musiaa pyta, wystarczyo jedno spojrzenie na poblad twarz docenta z gbokimi cieniami na policzkach.
Pan musi da zna do milicji powiedziaa cicho. Bg wie, co
si mogo sta.
Sam wiedzia. Odwleka jednak t chwil, wzdrygajc si przed wywlekaniem w milicji swoich osobistych spraw. Zaczn pyta o ich maeskie poycie, o to, czy si nie kcili, zaczn patrze na niego podejrzliwie,
sprawdza, kiedy wrci i co robi w Krakowie, czy Boena ma kochanka
albo czy on sam jej nie zdradza... Wstrtne.
Nagle przypomnia sobie, e przecie w Paacu Mostowskich jest ten
sympatyczny starszy pukownik, ktry prowadzi spraw kradziey w In-
str. 155
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 156
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Ma pan jakie kopoty? spyta, nie mogc doczeka si, a tamten rozpocznie rozmow.
Wtedy Straszewski powiedzia. Skpymi, urywanymi zdaniami, nakreli przecie jasny obraz sytuacji.
Pukownik sucha nie przerywajc, czoo sfadowao mu si, odoy
fajeczk. Potem zada kilka pyta, ktrych docent tak si obawia, ale ktre
w ustach tego niemodego ju, znajcego wida ycie czowieka, brzmiay
duo atwiej do zniesienia.
Czy sdzi pan rzek wreszcie, notujc co na kartce e zniknicie ony mogo mie jaki zwizek z paskimi pracami naukowymi?
Straszewski spojrza na niego ze zdumieniem.
To przecie nonsens odpar porywczo. Boena nigdy nie interesowaa si moj prac. Nie zna si na elektronice.
Brezga umiechn si lekko. Zdaje si, emy si nie zrozumieli.
Ja bynajmniej nie posdzam paskiej ony o kradzie pracy albo o wsplnictwo w kradziey. Ale czy pan nie przypuszcza, e jest w tym pewien
punkt wsplny? Dajmy na to, e kto uderza w osoby lub w przedmioty,
ktre s dla pana bliskie. Cenne.
Docent poblad jeszcze bardziej.
Czy to znaczy... czy myli pan, e Boenie co si stao?
Mog si myli rzek pukownik ostronie. I chciabym w
tym przypadku myli si gruntownie. Ale jeeli pan twierdzi z ca pewnoci, e nic podobnego dotd si nie zdarzyo, e nigdy ona nie wyjedaa
tak nagle, bez pozostawienia wiadomoci, w dodatku bez rzeczy, bo walizki
str. 157
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 158
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
wanie po to, aby pan nie przypuszcza rzeczy najgorszych. Zepsute maestwo da si naprawi. Co innego, nie doda ciszej.
Dobrze. Prosz rozpocz poszukiwania. Niech ja chocia wiem,
co zaszo. To prawda, nie jestem dobrym mem. Nie mam na nic czasu.
Rzadko z ni gdzie chodz. To wszystko prawda.
Brezga milcza. Myla o tych onach pracownikw milicji, ktre tygodniami widuj mw tylko przez par godzin na dob, miesicami nie
chodz z nimi do kina lub na zabaw, czasem przez kilka lat nie wyjedaj
z nimi na urlop, a przecie jako te maestwa trwaj, lepsze lub gorsze,
co je wie, moe obustronne zrozumienie, moe licho wie co. Oczywicie, i
tutaj bywa inaczej.
Umwmy si tak rzek na zakoczenie poczekamy jeszcze
do jutra rana. Jeeli do tego czasu ona nie wrci i nie otrzyma pan od niej
adnych wiadomoci, nasz pracownik zgosi si do pana do domu, powiedzmy: jutro pod wieczr i zajmiemy si tym. Bdzie to oficer dowiadczony i dyskretny, moe pan rozmawia z nim otwarcie. Nie umiem w tej
chwili poda jego nazwiska, bo nie wiem, ktry z kolegw dysponuje wolniejszym czasem, ale on si panu przedstawi i powoa na nasz dzisiejsz
rozmow.
Poegnali si, Straszewski wyszed. Brezga siedzia dobry kwadrans,
bawic si fajeczk i rozmylajc. Daby wiele, aby wiedzie ju teraz, czy
zniknicie ony docenta ma jakikolwiek zwizek z kradzie jego pracy, czy
te Straszewska po prostu wyjechaa z jakim facetem w sin dal, bo miaa
ju ma do. Dziwne tylko, e nie zabraa rzeczy, kobiety s na og przywizane do wasnych fataaszkw. Wedug tego, co mu docent mwi, nie
str. 159
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
miaa przy sobie wiele pienidzy. Chyba e odoya na boku troch gotwki albo te jej amant dysponowa niezgorsz sum.
Westchn z irytacj. Podnis suchawk wewntrznego telefonu,
nakrci trzy cyfry.
Stefan?... Brezga mwi. Suchaj, czy ktry z twoich ludzi ma troch czasu?... Ja wiem, e s zajci przez cay rok, ale to si chyba wie ze
spraw kryptonim Laser... Nie wiem, tak przypuszczam. Obym si myli...
Przylij do mnie kapitana Szczsnego. Cze.
Diabli nadali warkn Szczsny, kiedy major Daniowicz powtrzy mu polecenie. Czego on chce?
Nie wiem. Mwi, e to si wie ze spraw Laser. Id, to si
dowiesz.
str. 160
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Rozdzia sidmy
str. 161
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 162
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 163
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 164
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
nie. Wiele szczegw wskazuje tu na dziaanie wybitnego fachowca, powiedziabym, niemal geniusza w dziedzinie elektroniki.
Ma pan na myli ten laser? To jest zupenie niemoliwe, kapitanie.
Nie istniej lasery tej mocy, ktre dawayby si przenosi z miejsca na miejsce, jak walizka. Nikt jeszcze nie wyprodukowa laserw na baterie atomowe czy rtciowe.
A jednak doktor Mikolc zosta zabity ig wietln niezwykej mocy. I tak sam ig, tak wizk potwornie silnych promieni, zosta stopiony zamek w szafie Instytutu. Pan widzia ten zamek, te stopione resztki, docencie!
Straszewski dugo milcza, zgnbiony i postarzay nagle o kilkanacie lat. Wreszcie potrzsn gow przeczco.
W kadym razie rzek cicho ja nie znam adnego fizyka czy
chemika, ktrego mgbym posdzi o kradziee i zbrodni.
Dobrze, wobec tego odwrmy pytanie: a czy zna pan takiego,
ktry mgby skonstruowa przenony laser na atomowe lub inne baterie?
Take nie. Czy pan zdaje sobie spraw, czym byby taki laser?
Rewelacj na skal wiatow! I jak pan sobie wyobraa, e on to zrobi?
Sam? W domu, za pomoc widerka i motka? Absurd! Musiaby mie do
dyspozycji cae laboratorium, wspaniale wyposaone, i ze dwch, trzech
rwnie genialnych pomocnikw. I co to ma wsplnego ze znikniciem mojej
ony! O czym pan myli, kapitanie?
Myl, e czowiek, ktry otworzy obie szafy, zna pask on. I
wie, gdzie ona jest.
*
str. 165
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Bya niedziela. Szczsny szed przez azienki, prawie puste o tej porze roku, co w zupenoci odpowiadao jego nastrojom. Potrzebowa pustki
i ciszy, aby przemyle co bardzo trudnego i nieuchwytnego, bdzi w tym
jak w gstej mgle, nie chcia niczyjej rady, sam musia ze swymi mylami
doj do adu. Fakty zastanawia si i prbowa je podliczy, uporzdkowa, ale faktw byo niesychanie mao, dla mniej dociekliwego czowieka waciwie nie byo ich wcale. Bardziej wic liczy na swj instynkt ledczy, do czego za nic w wiecie nie przyznaby si kolegom. W komendzie od
dawna utaro si przekonanie, e pomc mog tylko dowody przestpstwa i
zeznania, nie za instynkt, o ktrym nie bardzo byo wiadomo, co to jest i
czym si charakteryzuje. Przysiad na awce, dzie by do ciepy, mimo
pocztkw grudnia, na stawie woda jeszcze nie zamarza i wida byo buszujce w niej wielkie karpie. Z gry grzbiety ich wyglday jak dugie, czarne smugi.
Fakt pierwszy myla, rzucajc rybom kawaki precli spotkanie z tym czowiekiem na giedzie samochodowej. Zapalenie spojwek lub
co w tym rodzaju, to bezsporne. Dlaczego tak si nagle rozgniewa? Pikny
opel record 1700. Inynier, mieszka na Mokotowie, pracuje w F-2, mae
biuro, robi troch projektw... Inynier Ryszard Nort. Niepolskie nazwisko,
to bez znaczenia. Fizyk albo chemik.
Rzuci wikszy kawaek, karpie zatrzepotay, krgi wody rozbiegy
si dokoa.
Fakt drugi: spotkanie w szatni Bristolu. Znowu te oczy, chyba troch podleczone, ale jeszcze wida lady choroby. Nie pozna mnie, adnego
drgnienia na twarzy, bysku we wzroku, nic. Albo udawa. Dlaczego? Nie,
str. 166
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 167
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 168
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
su odzyway si telefony albo wpada kto z innego wydziau. omnicki wygrzeba resztk kawy i zaparzy.
Zestawiem daty powiedzia Szczsny, gryzc w zamyleniu
koniec dugopisu. Czwarty lipca: kradzie pracy Straszewskiego z Instytutu Chemii. Potem troch spokoju. Dwudziesty szsty wrzenia: zabjstwo
Mikolca i kradzie jego pracy. Nasz wydzia docza do grupy pukownika
Brezgi, oglny kryptonim sprawy: Laser. Drugiego padziernika przeprowadzamy w mieszkaniu Mikolca wizj lokaln, znajdujemy lad na ramie
obrazu. Znowu par tygodni ciszy i czternastego listopada kto zabiera Rakowskiemu teczk z projektem pracy. Dzi ju jestem pewien, e caa ta historia z profesorem Zaklickim bya z gry ukartowana, aby odwrci nasz
uwag od innych osb. Przestpca celowo wysa par anonimw, a potem
zaryzykowa nawet zaczepk Zaklickiego na schodach, tak, abymy byli
pewni, e profesor bdzie obiektem nastpnej napaci. C... przechytrzy
nas, to prawda. No i ostatnie: dwudziesty szsty listopada, Boena Straszewska znika z domu, aby do dzi nie powrci. Dzi mamy szsty grudnia.
To znaczy, e babki nie ma ju dziesi dni.
Ja nie wiem, czy to ma jaki zwizek Krglewski skrzywi si i
podrapa za uchem. Nie rozumiem, po co zestawiasz tamte rzeczy ze
znikniciem Straszewskiej. W kocu, kobieta to nie spjne promieniowanie.
Moe j kto rbn w ciemnej bramie, zwyczajnie dla rabunku, i pewnego
dnia znajdziemy zwoki w jakiej piwnicy albo wyowimy z Wisy.
Mnie te si wydaje, e to dwie zupenie inne sprawy rzek
omnicki: Czowiek, ktry zabi Mikolca i trzykrotnie ukrad cenne prace
naukowe, to przestpca idcy konsekwentnie w jednym kierunku, a tacy
str. 169
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
rzadko kiedy zbaczaj z obranej drogi. Nie pasuje mi to do niego, rozumiesz? Oczywicie, jeeli przyj, e zabi Straszewsk. Po co miaby to robi? Babka, jak si wydaje, nie grzeszya rozumem. adnych naukowych
opracowa nie miaa na sumieniu, to fakt. Ja bym tych spraw nie czy.
Brezga i jego ludzie zajmuj si kradzieami prac, do nas naley zabjstwo
Mikolca, a Straszewskiej niech szuka kto inny.
I w ogle, skd ci przyszo do gowy, e tych dwoje si znao?
zauway Krglewski. Pytae docenta?
Jakich dwoje?
No, Straszewska i czowiek, ktry zabi Mikolca i ukrad prace.
Czyli, Straszewska i anonim. Zabrniemy tak, e nikt si potem z tego nie
wyplcze.
Szczsny milcza, patrzc to na jednego, to na drugiego czarnymi
oczami. Waha si, czy powiedzie im o swoich podejrzeniach.
Wydu z siebie, bo ci urzdzimy formalne przesuchanie
mrukn omnicki, dolewajc mu kawy. Od nas si tak atwo nie odczepisz.
Dobrze. Wic suchajcie...
Kiedy skoczy, tamci zastanawiali si par minut, wreszcie omnicki potar czubek nosa, wyj z paczki giewonta i powiedzia:
Na obserwacj faceta to troch za mao. Ale wiesz, co ja bym zrobi?
No?
Ja bym sprbowa dowiedzie si, czy w dni, w ktre nastpiy
kradziee, zabjstwo Mikolca i zniknicie Straszewskiej, ten twj inynier
str. 170
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
komu nie podpad. Na przykad, czy czwartego lipca nie krci si w pobliu Instytutu Chemii. Albo czy go kto nie widzia niedaleko mieszkania Straszewskich, mniej wicej od poowy listopada a do dwudziestego szstego.
Moe przyuwayli go z drogowej, jed przecie stale po nocach, kontroluj wozy. Taki adny opel record podpada. Moe zapamitali. Oczywicie, to
bd bardzo wte poszlaki, ale sprbowa mona. I pocign w tym kierunku. A nu chwyci?
Andrzej ma racj przytakn Krglewski. On jest inynierem, ten Nort?
Tak.
Jakiej specjalnoci?
Zdaje si, fizyk.
Tylko nie zapdzajmy si za daleko ostrzeg omnicki. Mog
to by dwie zupenie rne sprawy: tamte laserowe i ta ze znikniciem
Straszewskiej. Nort moe ja mie na sumieniu, ale moe by absolutnie nie
zaangaowany w kradziee prac i zabjstwo Mikolca. Chocia wykluczy si
nie da, e to jeden i ten sam facet.
Za duo szczcia! mrukn Krglewski. Zreszt, my mwimy: czowiek, a jeeli to jest kilku ludzi?
Zapomniaem wam powiedzie o ladach linii papilarnych
rzek piesznie Szczsny. Obce lady, na teczkach z dokumentami i rnymi papierami w elaznej szafie, ktra stoi w gabinecie docenta.
Sprawdzie w Centralnej Registraturze Daktyloskopijnej?
str. 171
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 172
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
kawiy. Czy sam Straszewski potrafi zapewni, e jego teczki nigdy tam si
nie znajdoway?
Gdzie on mieszka, ten Nort? spyta Krglewski.
Na Odyca. Mokotw.
Poka plan.
Dugopis zakreli lini pomidzy ulic Odyca a Szwoleerw. Potem drug, midzy Odyca a Rutkowskiego, gdzie byo mieszkanie doktora
Mikolca. Trzeci do Instytutu Chemii. I czwart na Boczn.
Pojad jutro do Wydziau Ruchu Drogowego rzek may porucznik. Zostaw mi ten plan miasta. Moe uda si co odnale. Czy docent zgodzi si, eby opublikowa w prasie zdjcie jego ony?
Nie odpar Szczsny.
*
Po przerwie obiadowej zjazd wznowi obrady. Poniewa jednak do
gosu zapisao si dwch profesorw o skrajnie przeciwnych pogldach na
stosowanie wzoru Plancka w widmowym rozkadzie mocy promieniowania
oczywicie, chodzio o promieniowanie ciaa doskonale czarnego
wikszo zebranych wiedziaa z gry, e dyskusja pomidzy tymi dwoma
panami potrwa co najmniej godzin, a nie wniesie przy tym nic nowego, nic,
czego by uczestnicy wielu poprzednich zjazdw ju nie syszeli. Tote sala
zapeniona bya tylko w poowie, za to w bufecie nie byo miejsca przy adnym stoliku, a przed lad staa duga kolejka. Zagraniczni gocie rozgldali
si za swymi tumaczami albo po prostu wskazywali palcem na t czy inn
kanapk, porcj saatki w majonezie lub wgierskiego tortu.
str. 173
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Inynier Ryszard Nort dopcha si wreszcie do sprzedawczyni w bufecie, otrzyma kaw i porcj parwek na gorco, wycofa si ostronie z
niecierpliwego tumu i umieci zdobycz na parapecie najbliszego okna.
Nie byo to jednak dobre miejsce do jedzenia parwek.
Tu jest jeszcze jedno krzeso - usysza czyj gos. Prosz, moe
kolega skorzysta.
Spojrza w t stron. Twarz bya troch znajoma, cho nie mg jej
skojarzy z adnym nazwiskiem, pewnie jaki fizyk z warszawskiego oddziau NOT-u albo z ktrego z instytutw.
Jeeli mona... z ulg postawi parwki i kaw na obrusie, zaj
ostatnie puste krzeso.
Okropny tok doda, obrzucajc uwanym spojrzeniem twarze
pozostaych goci przy stoliku. Nie zna adnego. Tym lepiej, dadz zje
spokojnie, obejdzie si bez konwencjonalnej rozmowy w rodzaju: ciekawa
dyskusja albo nudna dyskusja, zalenie od punktu widzenia. Tamci rozmawiali z sob, wymieniajc uwagi na temat referatu. Postanowi nie miesza si, musia jednak sucha, co mwili. W pewnej chwili rozmowa go
zainteresowaa. Skoczy je, zapali papierosa i przyjrza si temu, ktry
od paru minut cign na siebie jego uwag.
By to mczyzna do jeszcze mody, w okularach o bardzo grubej
czarnej oprawie, ktre przysaniay mu prawie p twarzy. Rysy mia regularne, wosy lekko szpakowate, gste, koo ust gbokie bruzdy. Z rozmowy
wynikao, e przyjecha na zjazd ze Szczecina.
To troch nieprawdopodobne umiechn si jego ssiad z lewej strony, ktry zaprosi przedtem Norta do stolika. Wprawdzie foto-
str. 174
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 175
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 176
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 177
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
bdzie oznaczao, e ten czowiek nie yje, wic czy nie bdzie to dla pana
bardzo przykre? Fotografia zwok, ewentualnych zwok poprawi si szybko i wszystko z tym zwizane...
Jeeli ona nie yje odpar docent niech chocia znajd ciao.
Ale nie mwmy ju o tym.
Podnis si, skoni wsptowarzyszom przy stoliku i odszed w
stron sali obrad.
Trzeci z mczyzn wsta rwnie, dojrza przy bufecie kogo znajomego.
Dlaczego pan tak powiedzia? rzek fizyk z wyrzutem w gosie.
Nie sdzi pan chyba, e na zjazd zaproszono nieuka czy szarlatana.
Kto to jest? odpar Nort pytaniem. Docent Modrzewski ze
Szczecina. Znany botanik. Ma za sob kilka cennych prac z dziedziny wpywu promieniowania na wzrost i ywotno zi leczniczych. Nie wiedziaem, e zajmuje si rwnie fotografi w podczerwieni. A ten aparat... c,
moe odda cenne usugi w rnych dziedzinach wiedzy praktycznej.
On to sam skonstruowa?
Niezupenie. Wynalazek jest jego wasny, ale aparat zosta wykonany w jakim instytucie. Nie potrafiliby go jednak zdublowa bez dokumentacji, a t docent zawsze trzyma przy sobie. Nawiasem mwic, nie
dziwi mu si. Zanim nie opatentuje konstrukcji, mgby mu kto wej w
parad.
Tak, to zrozumiae. Zwaszcza e mielimy ostatnio kilka wypadkw kradziey prac naukowych zauway Nort z trosk w gosie.
str. 178
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 179
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 180
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Rozdzia smy
Sdzi, e zbyteczne bdzie w kadym razie na pocztek zabieranie aparatu, choby ze wzgldu na jego objto i wag. Modrzewski
okreli swj wynalazek jako cenny, lecz jeszcze nie dopracowany w produkcji, wanie z powodu zbyt duej wagi. Aparat przypomina w obecnym
stanie odbiornik telewizyjny typu Orion. Docent liczy, e do szybko uda
mu si zmniejszy gabaryty prawie o poow. Dokumentacja oto, co naleao zabra. Teczk z dokumentacj zobaczy ju podczas przerwy w dyskusji na zjedzie, Modrzewski pokazywa komu wykresy i obliczenia, byo
tego chyba ze trzydzieci stron maszynopisu, kilkanacie rysunkw i zdj.
Mieciy si w ciemnozielonej plastykowej teczce, ktr docent wsun potem do wikszej, z czarnej wytaczanej skry.
Nie mia wtpliwoci, kim jest osoba zaginiona niedawno w Warszawie, a bliska Modrzewskiemu tak bardzo, e dla jej odnalezienia
choby tylko zwok gotw by odda swj cenny wynalazek. W trakcie
rozmowy, prowadzonej przyciszonym gosem na sali pomidzy docentem a
ktrym z jego znajomych, pado imi Boena. Wwczas tamten znajomy
spyta:
Sdzisz, e ona nie yje? na co Modrzewski skin gow twierdzco. Wtedy znajomy doda jeszcze: Teraz rozumiem, dlaczego Straszewski dzi nie przyszed. Wicej ju na ten temat nie mwili.
str. 181
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 182
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Incydent z Boen nigdy sam przed sob nie nazywa tego, co zaszo inaczej, zamci na krtki czas jego spokj, szybko postara si jednak,
aby o tym zapomnie. Teraz, na zjedzie, inni przypomnieli mu w sposb,
ktry mg w rezultacie okaza si pomylnym. Nadarzaa si okazja, aby
wydrze z czyich rk cenny wynalazek i zabra go na wasny uytek. Nie
mia adnych wtpliwoci, e uyje go lepiej ni ktokolwiek inny. Jego przekonanie o wasnej wartoci od dawna przekroczyo wszelkie moliwe granice.
W dwa dni po zjedzie, kiedy siedzia skromnie przy biurku w jednym z pokojw F-2, zadzwoni telefon. Nie pieszc si, wycign rk po
suchawk.
Sucham, wydzia induktorw szkolnych.
Chciabym mwi z inynierem Nortem usysza obcy gos.
Nort przy telefonie. Sucham pana.
Mwi porucznik Cichocki z Wydziau Kontroli Ruchu Drogowego
Milicji Obywatelskiej. Dzie dobry panu.
Dzie dobry. O co chodzi, poruczniku?
Pan jest wacicielem samochodu opel record 1700, numer rejestracyjny szesnacie trzydzieci cztery?
Tak.
Prosz zgosi si jutro z rana do Wydziau, pokj siedemnacie.
Najlepiej pomidzy sm a dziewit. Prosz wzi kart wozu i prawo jazdy. To nie potrwa dugo.
Ale o co chodzi? zniecierpliwi si. Wiedzia, e wszystkie dokumenty ma w najwikszym porzdku.
str. 183
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Nic takiego, ale trzeba pewn rzecz wyjani. Pan jecha tym wozem w nocy z dwudziestego szstego wrzenia na dwudziesty sidmy przez
Nowy wiat?
Naprawd nie pamitam. We wrzeniu? Panie, przecie teraz jest
grudzie! Niech pan nie wymaga ode mnie cudw. Jed swoim oplem
prawie codziennie.
No wic trzeba to wyjani. By pan zatrzymywany przez sub
ruchu i mia pan si zgosi nastpnego dnia do Wydziau.
I dopiero teraz panowie sobie o tym przypomnieli? Wzruszajce!
Ale ja nie pamitam absolutnie adnego zatrzymywania przez milicj. Mog
pana zreszt zapewni, e gdybym mia si zgosi, to bym si zgosi. Nie
uciekam przed wami. Nie mam powodu.
Wie pan, to nie byo adne wezwanie, zagroone sankcjami karnymi. Po prostu, mia pan co uzupeni w karcie wozu. Chcemy do koca
roku zlikwidowa wszystkie zalegoci. Wic prosz przyjecha jutro rano,
wyjanimy spraw i bdzie spokj.
Dobrze. Przyjad.
Odoy suchawk i zamyli si. Co uzupeni w karcie wozu?
Nonsens, nie ma nic do uzupeniania. A moe wtedy byo? Dwudziestego
szstego... wyj notes, przerzuci kartki. Przy dacie dwudziestego szstego
wrzenia zobaczy maleki znaczek. No, tak. Teraz sobie przypomnia. Kiedy wraca do domu, opuciwszy mieszkanie doktora Mikolca, w pobliu placu Trzech Krzyy zatrzyma go milicjant ze suby ruchu. Ale czy to moliwe, e kazano mu wwczas zgosi si do Wydziau, a on o tym zapomnia?
By niemal pewien, e nic takiego nie zaszo. Respektowa wszelkie przepisy
str. 184
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 185
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 186
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 187
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Nie wiesz? To sobie przypomnij. Tej nocy kto rbn doktora Mikolca, w jego mieszkaniu. Ci z wydziau zabjstw dotd nie mog wpa na
aden lad.
Mylisz, e to Nort?
Nie mam pojcia.
Bo jeeli to on Cichocki koczy swoj myl to trzeba zwrci uwag na jego opla record. Zrobi to, na wszelki wypadek.
*
Kilka minut po sidmej rano w pokoju hotelowym numer dwiecie
dwanacie biay telefon na stoliku zabrzcza dyskretnie. Docent Modrzewski odoy rcznik, wyoni si z mikroskopijnej azienki i uj suchawk.
Prosz.
Czy pan docent Modrzewski?
Jestem przy telefonie. Kto mwi?
Tutaj inynier Nort. Poznalimy si na zjedzie, w bufecie, moe
pan sobie przypomina? Byem wwczas na tyle nieostrony, e wyraziem
wtpliwo w istnienie paskiego aparatu. W glosie Norta bya przepraszajca nuta, nie pozbawiona odrobiny przekory.
A, tak. Przypominam sobie. I c, zmieni pan zdanie?
Czy mgbym zobaczy ten aparat?
Myl, e nic nie stoi na przeszkodzie. Kiedy pan chce przyj?
Uzaleniam to od paskiego wolnego czasu.
Wic dobrze. Na sm musz wyj do ministerstwa. Bd tam na
konferencji i pokazie, wanie z moim aparatem, to potrwa par godzin. Potem jestem umwiony w jednym ze Zjednocze, pojad tam prosto z mini-
str. 188
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
sterstwa. Pniej id na obiad do znajomych, na czwart po poudniu. Powiedzmy, e gdzie koo szstej, dobrze? Do tej pory wszystko ju pozaatwiam i wrc do hotelu.
O szstej wieczorem? A wczeniej pana nie bdzie?
Nie. W aden sposb nie mog wczeniej.
Dobrze. Przyjd o osiemnastej. Do widzenia panu.
Do zobaczenia.
Modrzewski odoy suchawk i sta par minut obok stolika, zastanawiajc si nad czym. Wreszcie zmarz, dosta gsiej skrki, wic narzuci
pidam, usiad przy telefonie i poprosi central o miasto. Potem wykrci
numer, a kiedy kto si odezwa z drugiej strony, powiedzia pgosem:
Dzwoni... Tak, przed chwil... Na osiemnast... Nie, tu w hotelu...
To co proponujecie?... Tak, rozumiem.
Ubra si szybko, z czarnej teczki wyj ciemnozielon plastykow,
pooy na stole i przyglda jej si przez chwil, jakby zobaczy teczk po
raz pierwszy w yciu. Nie by pewien, czy powinna lee na stole, czy te
lepiej byo umieci j w szafie. Wreszcie schowa zielony plastyk do walizki, niedbale przekrci kluczyk i pozostawi go tam.
W kwadrans potem schodzi do baru na niadanie. Pokojwce spotkanej na schodach powiedzia, e wrci dopiero na szst wieczr. To samo powtrzy portierowi, kiedy wychodzi ju z hotelu. Zaatwiwszy w ten
sposb co do niego naleao, zapomnia o Norcie, teczce i caym tym problemie.
Okoo poudnia inynier Nort wszed do hallu, rozejrza si uwanie
dokoa, wyranie kogo szukajc, a nie znalazszy, usiad z boku w fotelu i
str. 189
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
zaj si gazet. W chwil pniej z zagranicznego autokaru, ktry zatrzyma si przed hotelem, wysypaa si gromadka zmczonych turystw i
wtoczya do hallu, wytwarzajc na pewien czas swoisty baagan. Nort podnis si z fotela, uprzejmie ustpi miejsca starszej pani w fokowym futrze
i, rzuciwszy okiem na pomieszczenie recepcji, przemkn schodami na drugie pitro. Wiedzia, e o tej porze pokojwki skoczyy ju sprztanie. Krciy si jednak po korytarzu, mogy wic w kadej chwili zainteresowa si
gociem, ktry wchodzi nie do swojego pokoju, a w dodatku posuguje si
innym kluczem, ni naley. Pokj dwiecie dwanacie by ostatnim po prawej stronie, na samym kocu korytarza. Dziwnym trafem nie palia si arwka w lampie i korytarz pogrony by w pmroku.
A jeeli mimo wszystko nie wyszed? przyszo mu na myl. Zapuka
do drzwi, wpierw ostronie, potem goniej. Nikt nie odpowiedzia. Tam w
hallu nie chcia podchodzi do portiera, a tablica z kluczami umieszczona
bya nieco z boku i z miejsca, w ktrym siedzia, nie mg dojrze, czy klucz
dwiecie dwanacie wisi na swoim gwodziu.
Nacisn klamk. Drzwi byy zamknite. Czeka jeszcze chwil,
wreszcie wyj z kieszeni doskonay, angielski wytrych, woy w zamek,
par razy przekrci. W chwil potem by ju w pokoju. Teraz naleao bardzo si popieszy. Rozejrza si dokoa: st, stolik kolo tapczanu, szafa,
walizka. Na obu stoach nie byo zielonej plastykowej teczki, nie znalaz jej
te w szafie. Przyklkn na pododze, kluczyk od walizki tkwi w zamku, co
go troch zastanowio. Widocznie docent Modrzewski mia pene zaufanie
do hotelowej suby. Teczka leaa na samym wierzchu. Otworzy j, przez
cay czas manipulujc w cienkich gumowych rkawiczkach, zgarn wszyst-
str. 190
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 191
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Wzi jeszcze raz do rki szkic projektu, przyjrza si uwanie fotografiom, przestudiowa opis aparatu.
To bzdura! powiedzia nagle na cay gos. Twarz mu si rozjania, rysy wygadziy. To jasne, e nie mg zrozumie czego, co nie miao
w ogle adnego sensu z punktu widzenia tak nauki, jak i techniki. Modrzewski okama naiwnych, w jakim sobie tylko wiadomym celu, albo te
ma le w gowie.
Zerwa si z fotela, zacz kry po pokoju. Mona byo z caym
spokojem odnie teczk z papierami tam, gdzie bya. Oczywicie, nie zrobi
tego, po co si naraa. Z ironi popatrzy na lece na biurku dokumenty.
Kupa bzdur! wykrzykn, poirytowany, e dla takiego miecia
traci czas i ryzykowa. Zepchn papiery na podog, kopn, a rozpierzchy si dokoa z szelestem.
Genialny wynalazek! Przecie to imbecyl. Kretyn! Albo kamca.
Mwi tak sam do siebie, zy, e da si nabra. Nagle przypomniao
mu si, e aparat jednak istnieje i on ma go obejrze w hotelu. Spojrza na
zegarek, byo wp do trzeciej. Jeszcze trzy i p godziny. Nie, nonsens, nie
bdzie tam chodzi. Nakrci numer recepcji, zada poczenia z pokojem
dwiecie dwanacie.
Z kim pan chce mwi? spyta portier.
Z gociem, ktry tam mieszka odpar niecierpliwie.
Ten pokj jest ju wolny.
Jak to wolny? spyta zdumiony. Chc mwi z docentem
Modrzewskim. O ile wiem, mieszka w tym pokoju.
Pan Modrzewski przed godzin wyjecha do Szczecina.
str. 192
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 193
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
tym miejscu odwraca gow w bok, nie chcia pamita ani nawet spojrze
na krzaki, pod ktrymi pochowa ciao Boeny.
By tak pochonity niespodziewanym wyjazdem Modrzewskiego, e
nie zauway skromnej szarej warszawy, ktra towarzyszya mu wiernie,
trzymajc si w pewnej odlegoci od opla, a do szosy wiodcej do lasu.
Tam mina go w pdzie i znika. Gdyby zwraca wicej uwagi na to, co go
otacza, moe dostrzegby t sam warszaw w dwie godziny pniej, jak
pojawia si znowu na szosie i, niby przypadkiem, doprowadzia go a do
samego domu. Tam powtrzya swj manewr, znikajc w tumie pojazdw.
Ale Nort myla tylko o dokumentach dziwnego wynalazku, ktre na razie
umieci w podziemnym laboratorium, aby w wolnej chwili raz jeszcze
sprbowa je rozwika.
W kadym razie rozwaa pniej w domu bez nich nie uda si
skonstruowa drugiego aparatu. Nie uda si w ogle rozpocz fabrycznej
produkcji. Wobec tego Modrzewski bdzie musia wszystko zaczyna od
pocztku.
Umiechn si, zadowolony; oto znowu komu wytrci z rki przepustk do sawy i krtko mwic wystawi go do wiatru. Nie przyszo
mu tylko do gowy, e przecie mogo by odwrotnie.
*
Czowiek by ju niemody, przekroczy na pewno szedziesitk,
ale trzyma si prosto, wzrok mia bystry, twarz ogorza, pen bruzd, brwi
gste i skbione nad bladoniebieskimi oczami. Wszed do pokoju ubrany w
krtki kouszek, przepasany szerokim skrzanym pasem, buty otrzepa ze
niegu, przyjrza si wpierw siedzcemu za biurkiem majorowi, z kolei
str. 194
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
przenis uwany wzrok na Szczsnego i powrci wzrokiem do Daniowicza, uznawszy w nim wida starszego rang.
Prosz, niech pan siada rzek major. Tutaj ciepo, moe
zdejmie pan kouch. Papierosa?
Dzikuj odpar przybysz. Palce mia jak grabie, troch sztywne i rozstawione, z trudem wybra z paczki jednego sporta, zapali.
Sucham. Chcia pan nam co powiedzie. Paskie nazwisko Mikoajczak?
Aleksy Mikoajczak. Leniczy. Tu, prosz pooy na biurku legitymacj subow wraz z przepustk do gmachu Komendy. Daniowicz
zerkn na dokumenty, skin gow Sucham pana powtrzy.
Wic... ja em to miejsce zakry gaziami, bo lisy tam si dobieray. Ale nie chciaem sam nic rusza. Dlatego em przyszed tutaj. Moe kto
ze mn pojedzie.
Prosz powiedzie dokadniej: jakie miejsce, gdzie? I co pan tam
znalaz?
Po prawdzie leniczy umiechn si to nie ja, a mj pies. Bo
lisy ju zaczy odgrzebywa. Wida pytko zakopane. Miejsce to jest w lesie, niedaleko drogi do Gacwki, to taka... taki dom z gospodarstwem, na polanie. Tam mieszka jeden, ja go znam. Gospodarz. W bok od drogi jest leny
wiadukt, tamtdy mao kto chodzi, bo koczy si wod. Bagnem, znaczy si.
Przy wiadukcie, w krzakach, lisy zaczy si dobiera do czego i mj pies
zwszy, a on na lisy chytry, jak mao ktry. Poszedem za nim, patrz i zaraz widz, e tu co nie tak. Gazie niby poukadane i trawa ronie, nieg to
zasypa, ale moje oczy jeszcze dobre i las znam. Czterdzieci lat po nim cho-
str. 195
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
dz. Piesek mi si zjey, warczy. Schyliem si, odgarnem te gazie, odmiotem nieg... Czuj butem, e tu ziemia bya ruszana. Mrozu duego teraz
nie ma, to grunt mikki. Patrz, a pies szmat jak targa zbami, wida lisy
wycigy. Wyjem mu z pyska, a na szmacie krew. Stara, sczerniaa, ale
krew. Ja na wojnie byem, to si troch znam. Myl sobie, kto te tu pokrwawione rzeczy zagrzeba i po co. Rozgrzebaem dalej i czuj, e co w
ziemi ley. Jakby worek czy pakunek. Zasypaem gaziami, oznaczyem
miejsce i przyjechaem do Warszawy. Krewniaka mam w komendzie na
Mokotowie, powiedziaem mu o tym, a on do mnie, ebym tu do pana majora przyszed, bo to moe co, co panowie szukaj.
Tak... Daniowicz notowa popiesznie, potem rzuci: Chwileczk sign po telefon, poczy si. Komenda Wojewdzka? Dajcie
mi pukownika Maciga... Obywatelu pukowniku, melduje si major Daniowicz z Komendy Stoecznej, wydziau zabjstw... Zgosi si do nas leniczy Aleksy Mikoajczak z informacj, e znalaz w lesie zakopane zakrwawione szmaty i prawdopodobnie zwoki... Nie, nie odkopywa... Po prostu,
on ma w Warszawie krewnego milicjanta i ten mu doradzi... Wanie, nie
chc si w tej chwili sugerowa, ale by moe... Dobrze... Jeeli pozwolicie, to
tam zaraz pojedziemy... Wobec tego czekam na waszego oficera i zabierzemy go. Do widzenia.
Odoy suchawk, spojrza na Szczsnego. Ten westchn. Ba si
zbyt pochopnie osdza sytuacj, wola zaczeka, cho i on przypuszcza, e
wreszcie natrafili na lad.
str. 196
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 197
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 198
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 199
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 200
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 201
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Kiedy?
Chyba w padzierniku. Ja tak czsto do Gacwki nie chodz, nie
mam po co.
Berych powtrzy Szczsny. Jak ma na imi?
Zaraz... Grzegorz. Tak, Grzegorz Berych. Mwi, e on z Niemcw
pochodzi. Tego to ja ju nie wiem.
Prosz absolutnie nikomu nie mwi o znalezieniu zwok rzek
major do leniczego. Ani w ogle, e tu bya milicja.
Tak jest, panie majorze Mikoajczak mimo woli przybra postaw, jak na baczno. Ja w wojsku byem. Starszy sierant jestem, na
wojnie dowodziem kompani, jak oficerw wybio. U mnie musia by posuch. Pan major moe by spokojny.
Dzikuj, sierancie Daniowicz z umiechem poda rk wyprostowanemu subicie leniczemu. Jeeli bdzie trzeba, przylemy po
was.
Poegnali si, warszawa ruszya pierwsza, za ni nysa, kolebic si w
twardych koleinach. Lekarz spoglda przez chwil na twarz zmarej, potem
powiedzia do fotografa:
To musiaa by adna kobieta.
Daj pan spokj! wzdrygn si fotograf. Zimno od niej leci
jak z lodwki. I zakry brezentem twarz Boeny.
*
Straszewski dugo, w milczeniu wpatrywa si w martw, sczernia
twarz swojej ony. Potem uklk na chwil przy sekcyjnym stole, opar gow na rkach i trwa tak bez ruchu, egnajc si z t, ktr mimo wszystko
str. 202
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 203
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
mych, ktrzy znali was oboje, czy nie zauwayli oni, z kim pani Straszewska
ostatnio pokazywaa si np. w kawiarni czy restauracji, na spacerze, w samochodzie. Pan czsto wyjeda, ale ludzie na og sporo widz, sporo zapamituj. Jeeli pan si dowie cokolwiek na ten temat, prosz si natychmiast z nami porozumie. Dobrze?
Docent w milczeniu pokiwa gow. Rozmawiali potem jeszcze o
kradziey pracy, major wysun przypuszczenie, e sprawca jej rekrutuje
si chyba spord fizykw czy chemikw, czemu docent sprzeciwi si, aczkolwiek ju nie tak zdecydowanie, jak kiedy.
Wreszcie poegnali si i oficerowie wyszli. Na ulicy Szczsny powiedzia:
Chcesz mu zada robot, eby nie wpad w depresj? Bo z tymi
znajomymi to nam wiele nie da.
Tak, raczej chodzio mi o to, aby si otrzsn i zaj czym konkretnym. Chocia, kto wie, moe uzyskamy jakie dobre informacje.
Wiesz co? kapitan otworzy drzwiczki samochodu, ale nie
wsiad. Ja bym jeszcze raz przemaglowa tego dozorc.
Jakiego dozorc? Daniowicz marszczy brwi bolenie, uderzy
si w nog i rozciera j, stkajc.
A std, tutaj pokaza na bram. Wydaje mi si, e na poprzednim przesuchaniu on co ukrywa.
Ty zawsze masz jakie... No, dobra. Dawaj go do wozu, pojedziemy
do komendy. Ale pewnie nic wicej nie powie.
Wbrew przypuszczeniom majora, dozorca okaza pewn skruch i
ch naprawy swoich poprzednich zezna.
str. 204
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Powiem jak na spowiedzi zacz, kiedy znaleli si ju w gabinecie Daniowicza. Miaem nie mwi, ale kiedy kobieta nie yje, to nie
bd skrywa. Moe jest w tym co, moe nic, ale jak pan docent jedzi, jak
to mwi, w teren, to pani... no, do niej kto przychodzi. Obcy. Nigdy go
przedtem nie widziaem.
Czsto przychodzi?
Ja go widziaem tak ze cztery razy.
Od kiedy pan go zacz widywa?
Dozorca zamyli si gboko. Potem rzek:
Bdzie chyba gdzie... od wrzenia, ale pod koniec. Tak moe
dwudziesty dziewity, trzydziesty. Takswk przyjechali. Za dwa albo trzy
dni on sam przyjecha.
Samochodem?
Takswk. Tak zielon warszaw. No i wanie potem pani Straszewska mnie spotkaa na ulicy i... tego, no, prosia, eby nic mowi nie
mwi, e tu kto przyjeda.
Zapacia panu rzek Szczsny surowo.
Zapacia przyzna dozorca. Bo ten jej m to zazdrosny by,
jak dzi mao kto. Jak tylko z podry wraca, zaraz na drugi dzie pyta mi
si, a co w domu byo, a kto przyjeda, a czy ona pno wracaa, czy sama, i takie tam.
Jak wyglda ten czowiek, ktry przyjeda ostatnio?
Dobrze mu si nie przygldaem, ale elegancki mczyzna, dobrego wzrostu. Nosi kapelusz, taki jaki szary, paszcz ciemny. Teczk mia
zawsze ze sob, brzow, ze skry.
str. 205
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 206
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 207
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Rozdzia dziewity
Szczsny zameldowa si subicie u pukownika Brezgi, a na lekcewace machnicie rk przysiad na parapecie i rzek bez wstpw:
Potrzebny mi opel record. Najlepiej 1700.
I co jeszcze? mrukn Brezga, zmieniajc wkad w dugopisie.
Wkad by za gruby i nie mieci si. Pukownik zakl, pogrzeba w biurku,
wycign kilka innych.
Na p dnia cign kapitan, nie zwracajc uwagi na humor
zwierzchnika. W teren. Ale w wojewdztwie.
Chcesz jecha do Gacwki?
Szczsny umiechn si. Wiedzia, e Brezgi nie uda si przechytrzy.
Pukownik da mi opla record?
Wiesz, ile kosztuje taki samochd?
Nie. Pukownik da?
Jak dziecko! W lesie duy nieg, utkniesz i bd ci musia ciga.
Rozbijesz wz. Kto bdzie paci?
Komenda rzek Szczsny bezwstydnie.
Ju wiedzia, e dostanie opla.
Chciabym na jutro.
str. 208
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 209
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 210
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 211
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 212
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 213
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 214
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Nie znajd. Niech pan naniesie niegu, przysypie troch. Moe pan
tam co postawi, jakie graty Szczsny mwi niecierpliwie, chcia, eby
tamten pomyla: pieszy si, aby tylko pozby si kopotw, plecie byle co
na odczepne.
Musz ju jecha. Do widzenia. Niech pan pamita: nikomu ani
sowa! Inynier Nort dobrze panu radzi. I ostrzega.
Ja wiem. Ja mu wierz. Ale miaem wczoraj dosta za stycze
upomnia si, mimo strachu pamita o tym, co mu si naleao.
Inynier nic panu nie da?
Chciwymi oczami patrza na twarz kapitana.
Nic. Ile to miao by?
No, jak zwykle wzruszy ramionami.
Pytam, bo moe mam t sum przy sobie uda, e siga do
portfela.
Wic ile?
No, pi tysicy.
Tyle nie mam. Inynier ma teraz kopoty, pewnie zapomnia. Dzi
trzeci stycznia, przywioz panu za dwa dni. O tej porze.
Ale na pewno?
Na pewno. Co pan taki ubogi? zaartowa.
Wsiad do wozu. Psy znowu wypady z budy, dwiczc acuchami i
naszczekujc.
To pitego pan przyjedzie, tak? Berych jeszcze raz nachyli si
w jego stron.
str. 215
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 216
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Natychmiast zatrzeszczao w odbiorniku i omnicki zawoa tak gono, jakby sta tu koo niego:
Kocur, tu Czajka! Gdzie jeste?
Wracam. W porzdku. Co z podopiecznym?
Nie rusza si z domu. Jedziesz do fabryki?
Tak. Wyczam si, Czajka.
Czekam, Kocur.
Fabryk od dawna nazywali Paac Mostowskich, nie tylko zreszt
podczas rozmowy w eterze. Ot, tak si jako przyjo, tak im byo wygodniej, kiedy znajdowali si w kawiarni czy na ulicy.
Nie jestem pewien mwi w p godziny pniej Szczsny, siedzc w gabinecie Daniowicza czy mi uwierzy, ale robi takie wraenie.
Teraz mog nadej informacje od pracownikw Komendy Wojewdzkiej,
jeeli Berych bdzie prbowa telefonowa do Norta.
Przypuszczam odezwa si pukownik Brezga, ktry bra
udzia w rozmowie e Nort ma w tym tajemniczym budyneczku swoje
drugie mieszkanie. Tam pewnie przechowuje skradzione prace i...
Umilk. Daniowicz pokiwa gow:
Dokocz za was, pukowniku. Tam ma swj laser. Jeeli w ogle
go ma, to tam.
Jeeli. Ale musimy by przygotowani na ewentualno, e ma. To
straszna bro! I nie wiadomo, jakie rodki ostronoci przedsiwzi na
wypadek, gdyby kto prbowa dobra si do tego budynku. Czowiek, kt-
str. 217
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
ry potrafi skonstruowa przenony laser, mg te uruchomi rwnie grone, nie znane jeszcze nikomu, urzdzenia ochronne.
Oczywicie rzek kapitan. Jednake, zakadajc, e to on zabi Straszewsk, sdz, e nie zrobi tego wanie tam, w tym swoim laboratorium, czy jak to nazwiemy. Gdyby tak byo, zniszczyby zwoki, zamiast
zakopywa gdzie w lesie. Spaliby ciao kwasem, laserem, diabli wiedz,
czym. Dlatego... dlatego chyba on to zrobi gdzie indziej. A wtedy, mimo i
znajdziemy laser, prace i tak dalej, nie udowodnimy Nortowi zabjstwa
Straszewskiej. I ta zbrodnia pozostanie nie wykryta.
Milczeli chwil, wreszcie odezwa si omnicki:
Szczsny ma racj. Wic moe Straszewska posza do niego do
mieszkania tu, w Warszawie. Ale jak si tam dobra?
C major wzruszy ramionami. Prokurator, sdz, da nam
nakaz rewizji.
Na jakiej podstawie?
Gdybym by zagranicznym detektywem... odezwa si z kta
Krglewski, ale Brezga przerwa mu natychmiast:
Nie jestecie i nie zawracajcie gowy.
Podsumujmy zaproponowa major. Co wiemy o Norcie?
Wiemy, e zakrad si do hotelowego pokoju, w ktrym mieszka nasz podpukownik, docent Modrzewski, i e zabra stamtd teczk z dokumentami.
Z rozmowy, jak udao nam si zainicjowa w bufecie podczas zjazdu fizykw, mona sdzi, e chcia zabra projekt wynalazku. Swoj drog, Modrzewski odegra to wszystko wspaniale!
str. 218
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Tak rozemia si omnicki. Siedziaem przy ssiednim stoliku. Pukownik Modrzewski z takim zapaem opowiada cuda o konstrukcji
i dziaaniu aparatu, e Nortowi oczy byszczay z niecierpliwoci.
Najtrudniejszy by pierwszy moment odezwa si porucznik
Frczak. On wcale nie by pewien, czy mnie naprawd zna. Widziaem
wahanie na jego twarzy. Ju mylaem, e nie usidzie przy stoliku i zastanawiaem si, co wtedy zrobi.
Ja sdz, e Nort po prostu zna bardzo duo ludzi z racji swego
zawodu i zatrudnienia. Zreszt zaskoczylimy go. Gdyby to byo na przykad
w kawiarni, a nie na zjedzie fizykw, wtpi, czy by si przysiad.
Dobrze. Wic uwierzy i zakrad si po teczk do hotelu. Tutaj
dysponujemy materiaem fotograficznym, zarwno z jego manipulacji przy
drzwiach, jak i wewntrz pokoju. Te aparaty z ukrycia s niezawodne. Dalej. Zgadzaj si odciski linii papilarnych na teczkach w szafie, w mieszkaniu
Straszewskich. To nie jest najbardziej przekonujcy dowd, mwilimy ju
o tym, no, ale razem z innymi te go obcia. Wiemy dalej, e z hotelu pojecha do swego mieszkania, a po dwch godzinach w stron Gacwki. W lesie
stracilimy obserwacj. nie mona byo wwczas zapuszcza si tak daleko
bez cznoci radiowej, zreszt moglimy go sposzy. Co jeszcze?
Prawie nic, jeeli chodzi o zabjstwo Mikolca rzek Krglewski.
Tu jest chyba nasz najsabszy punkt.
Niekoniecznie zaoponowa Szczsny. Zabjstwa dokonano
laserem, to ju jest niemal udowodnione. Jeeli w Gacwce znajdziemy laser... Przecie to jest bro tak nietypowa, e nikogo innego nie da si o to
posdzi.
str. 219
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 220
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Czy to mieszkanie prokuratora Iowskiego?... Dzikuj, zaczekam... Witam, towarzyszu prokuratorze, tu pukownik Brezga z Komendy
Stoecznej... Przepraszam, pora ju pna, ale czy moglibycie do mnie przyjecha?... Tak, to bardzo wane... Tak, ja jestem w Paacu Mostowskich...
Dzikuj.
Przyjedzie? spyta Daniowicz.
Przyjedzie. Iowski to rozumny czowiek. Myl, e uzyskamy od
niego nakaz.
W kilkanacie minut pniej prokurator Iowski, drobny, szczupy
mczyzna z twarz nerwow, pen bruzd, oszpecon gbok blizn
pozostao z walk partyzanckich usiad w gabinecie Daniowicza i obrzuci zebranych zaciekawionym spojrzeniem.
Sucham, pukowniku rzek, umiechajc si lekko. C to za
pne zebranie?
Kiedy mu referowali, o co chodzi, sucha uwanie, w skupieniu,
przymyka od czasu do czasu powieki. Potem milcza par chwil, rozwaajc wida sytuacj.
A co zrobicie odezwa si, patrzc po kolei na wszystkich jeeli Nort ma laserowy aparat tu, w warszawskim mieszkaniu? Co wam pomog pistolety, jeeli on skieruje ig wietln na kadego, kto bdzie usiowa wej do domu wbrew jego woli?... Czy macie takie urzdzenia lub
taki rodek chemiczny, ktry zneutralizuje laserowe promienie?
Nastaa chwila ciszy. Tego pytania, prawd mwic, nie spodziewali
si, gdy bezpieczestwo wasne byo u nich zawsze na dalszym planie.
str. 221
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Bo jeeli adnych takich rodkw nie macie kontynuowa prokurator nieubaganie to ja wam nakazu nie dam. I dokoczy z przepraszajcym umiechem: Chc was widzie ywych, a nie spalonych
wietln ig.
Powiedzmy, e on nas wpuci bkn omnicki, pocierajc czoo. Wejdzie kilku... no, to przecie wszystkich nie...
Wystarczy, e pierwszego! przerwa szorstko Iowski.
W takim razie powiedzia Szczsny pojad wpierw do Gacwki, wejd do tego laboratorium i przekonam si.
O czym? prokurator przyjrza mu si z pobaliwym umiechem. Wybaczcie, kapitanie, ale czy wiecie, jak taki aparat wyglda? Jestecie ekspertem fizyki? Chemii?
Szczsny zwiesi gow.
Cholera! mrukn Krglewski. - Cywilnego eksperta nie moemy naraa.
Milicyjnego te nie. Wystarczy, e dotknie czego, czego nie zna
albo nie zauway.
Zaraz... Brezga potrzsn gow niecierpliwie. Do tej pory
sysz wszystko na: nie. Teraz chciabym co na: tak. Co proponujecie, towarzyszu prokuratorze?
Jeszcze nic. Mylicie, e wam tak z rkawa pomys wytrzsn?
Ja mgbym pj do niego odezwa si z namysem porucznik
Frczak. Oczywicie, jako znajomy. Ten ze zjazdu fizykw. On mnie chyba bdzie pamita. Nie jestem ekspertem fizyki, ale mam j ukoczon,
wic prdzej si zorientuj, czy aparat jest w mieszkaniu.
str. 222
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 223
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Frczak chrzkn z dezaprobat. Jako fizyk, peen by skrytego podziwu dla twrcy aparatu, cho jako milicjant, potpia go. Laser, cudowne
odkrycie naukowe, przyszo w technice, medycynie, Bg wie w czym jeszcze! Pomyla, e aparat trzeba za wszelk cen ocali przed zniszczeniem.
Zanim si zorientowa, powiedzia to gono.
Tylko nie za wszelk cen upomnia go Szczsny.
No, ja tylko tak... zreflektowa si. Tak si mwi.
Ja chyba zgupiaem odezwa si nagle omnicki, ktry od paru
chwil usiowa co powiedzie. Nie musimy przecie wej ani jako milicja, ani jako znajomy fizyk czy co w tym rodzaju! Po prostu, on mieszka na
trzecim pitrze, po prostu w mieszkaniu pod nim zacznie nagle la si woda, pknie rura czy kaloryfer, wtedy...
Kto mieszka pod nim? spyta Szczsny, zrywajc si z parapetu.
Nikt! wykrzykn Krglewski, rwnie podniecony. Mieszkanie stoi puste, facet pracuje w takim przedsibiorstwie, ktre wierci
studnie gbinowe gdzie w Libii, on wraca dopiero na wiosn. Dozorca ma
klucze, jego ona tam troch sprzta, wietrzy. Nikt inny nie zaglda, moe
tam by cay potop!
Jak to: potop? Iowski przestraszy si. Mam nadziej, e nie
zalejecie czyjego mieszkania?
Oficerowie zaczli si umiecha, a Daniowicz rzek pobaliwie:
Oczywicie, zasugerujemy tylko. Meble si przeniesie, obrazy
zdejmie, nic nie zostanie uszkodzone. Po prostu, zamoczymy sufit na tyle,
str. 224
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
eby Nort w razie czego mg tam zej i popatrze. Nawet go do tego zachcimy, wtedy bardziej nam uwierzy.
Rozumiem. Ekipa hydraulikw, murarzy...
Rura moe pkn na przykad akurat pod podog w jego mieszkaniu. W samym pokoju. Zreszt, rozgrzebiemy te azienk i kuchni.
Wemiemy sieranta Kiewskiego, on do takich rzeczy najlepszy.
Ale w takim razie nakaz rewizji bdzie jednak potrzebny rzek
Brezga. W chwili kiedy znajdziemy pierwszy lad, hydraulicy zmieni si
w milicj.
No, tak... Iowski milcza chwil. Wreszcie machn rk.
Musz mie wasze sowo, towarzysze, e nie bdziecie nikogo naraa.
Ale dobrze! Pukownik zrobi taki ruch, jakby opdza si od
muchy. Nikt z nas przecie nie chce umiera.
Pewnie mrukn omnicki, zajty swym projektem.
Inni nie zareagowali. Gupie gadanie myla Szczsny. Co to
znaczy, naraa? Milicjant naraa si od pierwszego dnia suby a do
ostatniego. W kocu, dosta ig laserow to nawet lepiej ni mojk po
oczach albo siekier w eb. Moe nawet bardziej elegancko...
Dobrze Brezga odetchn z wyran ulg. Zorganizujemy
ekip. Trzeba dobra si do tego pustego mieszkania, zrobi, co trzeba, a
potem niech nam suba X da zna, jak Nort przyjdzie do domu. On jest pod
obserwacj, tak?
Tak. Bez przerwy. Telefon na podsuchu.
Rozmawiali jeszcze jaki czas, potem prokurator poegna si i odjecha. Tamci drobiazgowo rozwaali wszystkie szczegy, ustalajc najlep-
str. 225
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Ledwie zdy umy rce, kto zadzwoni. By to dzwonek niecierpliwy, widocznie komu bardzo si pieszyo. Troch zdziwiony otworzy
drzwi. Na progu stao trzech mczyzn w zachlapanych, roboczych ubraniach, w rkach mieli jakie narzdzia, jeden taska wiadro i mokre szmaty.
Spoza ich plecw wyoni si dozorca i rzek:
Pan bdzie askaw wpuci hydraulikw. U Kozdroskich na drugim pitrze woda leje si z sufitu. Pewnie u pana rura pka albo co w kaloryferze.
Przez par sekund Nort przyglda si badawczo twarzom nieznanych mczyzn. Ten, ktry sta najbliej, budzi zaufanie, mia wygld typowego warszawskiego robotnika, troch cwaniackie spojrzenie, ogryzek
papierosa w kcie ust. Twarze pozostaych byy obojtne i znudzone.
No rzuci pierwszy niedbale. Dugo bdziem tu sta?
Odsun si, wpuci ich do mieszkania. Laser by w laboratorium,
nie mia adnego powodu, aby obawia si czyjej wizyty, nawet gdyby si
okazao, e nie s to hydraulicy. Zreszt, by z nimi dozorca, ktrego zna.
Robotnicy weszli z haasem, ktry rzuci wiadro na podog, inny
zwali obok om, klucz francuski i abk. Zanim si zorientowa, znaleli
si ju w kuchni, azience i w pokoju, naraz wszdzie ich byo peno, woali
str. 226
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 227
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 228
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Wszystko to byo mu bardzo nie na rk, mia sporo pracy, chcia te pojecha do Gacwki, na razie jednak nie mg si ruszy z mieszkania.
Wreszcie robotnik z papierosem w ustach ukaza si na progu, odsun dozorc i powiedzia:
Zaatalim, co si dao, ale klepki od spodu nagnie, trzeba da nowe. Na dziurach ley papier, niech pan chodzi ostronie. Stare klepki zabierzem, to trzeba zda w administracji, to dadz nowe. Pan podpisze podsun mu formularz i ogryziony owek.
Nort wsta, przeczyta uwanie o zdjciu czternastu klepek z przyczyn technicznych, spojrza na stos deseczek, lecych na brezentowej
pachcie i podpisa. To samo zrobi dozorca. Potem tamci trzej nadspodziewanie szybko zwinli si, zabrali narzdzia, pacht z klepkami i ju ich nie
byo. Inynier zdy tylko spyta dozorc, kiedy zao mu nowe klepki,
dowiedzia si, e w tym tygodniu i drzwi si zamkny.
Wrci do pokoju, zmartwionym wzrokiem ogarniajc rozmiary klski podogowej. Przepchn biurko w jeden kt, tapczan w drugi, postawi
fotel, reszta musiaa zosta w przedpokoju. Zirytowany tym wszystkim, zrezygnowa z wyjazdu do Gacwki, zreszt byo ju pno.
Hydraulicy poegnali si z dozorc, zabrali wszystko, co mieli ze sob, wsiedli do rozklekotanej ciarwki i pojechali. Pacht z klepkami porucznik omnicki trzyma na kolanach tak troskliwie, jakby to byy nowo
narodzone blinita.
Jeste pewien, e to krew? spyta Frczak, ocierajc wierzchem
doni umorusany policzek.
Tak.
str. 229
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 230
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 231
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 232
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Rozdzia dziesity
str. 233
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 234
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
przygotowa kaw. Ekipa radiowozw, razom osiemnastu ludzi, uzbrojonych w maszynowe i zwykle pistolety, rozlokowaa si w ssiednim pokoju
i w wietlicy, zostawiajc po jednym pracowniku w kadym z szeciu samochodw. W rezerwie byo ZOMO i paru przewodnikw z psami tropicymi.
Na pewno jeszcze nie wyszed? spyta Brezga, ktry zagada si
z prokuratorem i nie sucha meldunkw suby X.
Na pewno odpar major. Kwadrans temu jeden z funkcjonariuszy dzwoni do jego drzwi, w przebraniu listonosza. Nort otworzy mu w
pidamie. Oczywicie, listonosz pomyli pitra, za co bardzo przeprasza.
To go mogo sposzy skrzywi si pukownik. No, trudno.
Profesor Marzec, nienawyky do podobnych sytuacji, z zainteresowaniem przysuchiwa si urywanym zdaniom, jakie paday od czasu do
czasu z gonika radiostacji. To suba X przekazywaa szyfrem informacje.
Zrobiono duo wicej ni zwykle w takich sprawach, bo i przeciwnik by
niecodzienny i groniejszy.
Czy docent Straszewski domyla si, kto zabi jego on? spyta
cicho prokuratora.
Iowski podnis na niego wzrok i potrzsn gow.
Skde odpar. Przecie, na dobr spraw, to i my tego jeszcze na pewno nie wiemy. Prosz mi powiedzie, profesorze, co pan sysza
w ogle o Ryszardzie Roncie?
Marzec zastanawia si przez chwil.
Zapoznany geniusz rzek bez ironii. To by mg by jeden z
najwikszych polskich uczonych w dziedzinie elektroniki kwantowej. W
dodatku, jeeli naprawd skonstruowa przenony laser. Sdz, e jest to
str. 235
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 236
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
licha on si umieci w tym biurze F-2, akurat najskromniejszym i dajcym najmniej pola do popisu. Wic przedtem mylaem, e to po prostu dlatego, e nigdzie indziej nie mogli z nim wytrzyma. Teraz myl, e on to
zrobi celowo. Ukry si, aby po cichu w laboratorium pracowa nad swoimi
wynalazkami.
Po co? odezwa si Szczsny. I skd mg mie na to pienidze?
Nie wiem odpar profesor. Ale on do czsto wyjeda za
granic, wic... urwa. Nie chcia rzuca oskarenia z gatunku tych najciszych.
Sze osiem! odezwa si nagle gonik. - Sze osiem, tu kwadrat pitnacie... Powtarzam, tu kwadrat pitnacie! Jak mnie syszysz?
Wszyscy poderwali si z miejsc. Brezga uj mikrofon, wczy i powiedzia wyranie, powtarzajc sowa:
Kwadrat pitnacie, tu sze osiem. Sysz ci dobrze. Okrel kierunek.
Sze osiem, piset trzydzieci! Powtarzam, piset trzydzieci...
Szczsny sta ju przy mapie Warszawy.
Marszakowska, w kierunku Alei Jerozolimskich powiedzia
pgosem. Kwadrat pitnacie, zrozumiaem, piset trzydzieci. Jeden
czy dwa?... Powtarzam, jeden czy dwa?
Sze osiem, dwa... Powtarzam, dwa!
Idzie pieszo. Opla nie ma w podwrzu, chciabym wiedzie, gdzie
on go zostawi rzek Daniowicz. Suba X uda si za nim, pieszo i sa-
str. 237
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Profesor rozglda si dokoa z ciekawoci, a take z pewnym zaenowaniem, nie przywyk bowiem wchodzi do cudzego mieszkania bez
str. 238
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
wiedzy i wbrew chci gospodarza. Rozgrzeszy si jednak przypomnieniem, e gospodarz ten jest dwukrotnym morderc. Patrza wic na
pki, szafy i biurko, zastanawiajc si, jak moe wyglda aparat laserowy,
skonstruowany przez Nota. Przypuszcza, z tego co mu powiedziano, e na
oko jest to co w rodzaju sporej walizki czy torby, trudno bowiem byo
przypuci, aby inynier nosi aparatur bez adnej osony, byoby to ryzykowne i cigao na siebie uwag.
Nie dojrza jednak nic takiego, a przynajmniej nie stao to na wierzchu, wic moe Nort chowa aparat w ukryciu, na przykad w dobrze zamknitej piwnicy.
Pewnie trzyma go w laboratorium zauway Brezga.
W tej Bacwce?
Tak myl.
Tu co jest odezwa si Frczak z przedpokoju, gdzie bya gboka szafa w cianie.
Podeszli do niego. W szafie sta duy czarny kufer z dwoma uchwytami w rodzaju skrzanych rczek. Profesor przyjrza mu si, oceni wielko na oko i rzek z powtpiewaniem w gosie:
Chyba nie. Za due. Jak by on mg z tym porusza si swobodnie
po miecie?
W kadym razie trzeba si przekona odpar Szczsny.
Bezceremonialnie odsun profesora, przyklkn obok kufra.
Zdecydowanym ruchem otworzy wieko, kufer nie by zamknity na
kluczyk.
Uwaaj! krzykn Daniowicz.
str. 239
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Ale wewntrz nie byo nic, na dnie gbokiego kufra lea tylko jaki
strzp papieru. Szczsny nachyli si, powieci latark. Z boku wymalowany by napis: ELECTRONIC UTILISATION LTD. SWISS odczyta gono.
Zerwa si z podogi, popatrza na nich triumfujcymi oczami.
Widzicie? To samo co na folii!
No, tak rzeki Brezga z westchnieniem ulgi. To ju, jakbymy
mieli w rku zabjc Straszewskiej. Zabierzemy kufer do laboratorium,
wewntrz mog by lady krwi, mimo e zwoki leay w folii. Poruczniku
zwrci si do Frczaka sprowadcie dozorc. Bdzie wiadkiem.
Opiecztujemy mieszkanie? spyta prokuratora.
Iowski ockn si z zamylenia, w ktrym spoglda na czarny kufer.
Jak trumna skojarzyo mu si, wstrzsn nim przykry dreszcz.
Zaraz podpisz nakaz aresztowania mrukn. Trzeba Nota
jak najszybciej zatrzyma. To straszny czowiek... Mieszkanie? Tak, oczywicie odpar z roztargnieniem.
Myla o ukrytym laboratorium, gdyby udao si schwyta morderc,
zanim tam dotrze, sprawa byaby wygrana. Powiedzia o tym gono, Brezga
przytakn:
To nasza jedyna szansa, aby obyo si bez... nie dokoczy.
Wszed dozorca z Frczakiem, za nim wlizn si pracownik suby
X i powiedzia:
Wsiad do swojego wozu. Nasi jad za nim.
Dobrze. Zostacie tutaj. I wy, poruczniku. Jedziemy! skierowa
si w stron drzwi.
str. 240
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 241
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Kwadrat pitnacie, jedzie do ciebie szstka i sze osiem. Utrzymaj widoczno zera, pki moesz!... Powtarzam: miej zero na oku, pki tylko moesz.
Sysz, sze osiem... Zrobi, co tylko mog.
S! zawoa Szczsny, ktry wypatrywa drog.
Byli ju poza miastem, zacz sypa drobny, gsty nieg i dokoa poszarzao, chocia godzina bya jeszcze wczesna, dochodzia druga po poudniu.
Suba X? spyta major z niedowierzaniem. Nie, nasze radiowozy.
W tej chwili gonik znw zachrypia, tym razem gos mwicego by
inny, poznali porucznika Krglewskiego:
Sze osiem, tu dziesitka z ca szstk, widzimy was. Odbir.
Dziesitka z szstk, zrwnacie si z nami, dwie osoby do was si
przesid powiedzia Brezga.
Odoy suchawk.
Szczsny, docz do Krglewskiego, a ty, Stefan, przesid si na
drugi radiowz, ja z omnickim zostaniemy tu, w ten sposb atwiej nam
bdzie poprowadzi pocig. Pierwszy radiowz ma kryptonim dziesitka,
drugi czwrka, cao szstka... No, ju s! Sze radiowozw wyonio
si ze nienej gstwiny, zahamowao obok nich. Daniowicz i Szczsny wyskoczyli, zaraz potem siedem samochodw ruszyo dalej razem.
Znalelicie aparat? spyta Krglewski, nie odwracajc nawet
gowy, siedzia obok kierowcy i trzyma w rku suchawk, aby kadej
chwili by gotowym do wymiany zda w eterze.
str. 242
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 243
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 244
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
rowane byy do rodka z wyjtkiem wiate wozw z Komendy Wojewdzkiej, ktre trzymay w wietlnym szachu najblisze pasmo lasu.
Tam... te drzwiczki szepn kapitan Szczsny do Brezgi.
Wyrane lady, na wieym niegu prowadziy w kierunku niskiego
budynku z maymi drzwiczkami. Oficerowie skupili si, naradzajc cicho,
podszed do nich prokurator.
Tylko profesor Marzec sta oszoomiony, rozglda si z niedowierzaniem, szuka jakich wyranych oznak, e tu, w tych chopskich prymitywnych budynkach, kto szalony czy genialny konstruowa niezwyke wynalazki, ale nie mg dojrze adnych ladw wskazujcych na to,
wic sta bezradny i zdumiony.
Moe to wszystko nieprawda? pomyla sceptycznie.
Niemoliwe, eby nas nie sysza major potrzsn gow.
Na pewno wie, e wpad. Wic siedzi w laboratorium i zastanawia si pewnie, co robi.
Sprbuj rzek Brezga.
Podchodzi do maych drzwiczek, reszta postpowaa tu za nim,
nikt nie chcia zasuy na miano tchrza, cho kady z nich dobrze zdawa
sobie spraw, na co si naraa.
Pukownik zatrzyma si przed drzwiami, za ktrymi panowaa gucha cisza.
Inynierze Nort! krzykn i powtrzy ten okrzyk jeszcze kilka
razy, ale nikt mu nie odpowiedzia.
Dotkn wic klamki, sprbowa nacisn, opara si jego rce.
str. 245
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 246
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
str. 247
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
godzi si z myl, e tak oto zostao definitywnie zniszczone dzieo naukowca i to zniszczone przez jego twrc. Nikt ju nigdy nie dowie si, w
jaki sposb Ryszard Nort skonstruowa w tej piwniczce aparat laserowy, z
ktrego zrobi potem narzdzie mierci.
Tu, patrzcie! wykrzykn nagle Szczsny, pochylajc si nad
dopalajcymi si zgliszczami. Kiedy podeszli do niego, ujrzeli na wp zwglone, czarne zwoki czowieka. Twarz daa si jeszcze rozpozna, cho
ogie osmali j i uczyni straszn.
By to Nort.
str. 248
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
Nota edytorska
Polska powie kryminalna lat PRL-u charakteryzuje si typowym dla tamtej epoki socrealizmem tendencyjnym susznie nazwanym przez bodaj Stanisawa Baraczaka powieci milicyjn odrniajc j w ten sposb od zachodnich powieci detektywistycznych. Naley tu
jednak zaznaczy, e inny styl literacki by w wczesnych czasach niemoliwy zarwno praktycznie jak i teoretycznie. Nie byo instytucji prywatnego detektywa a jedyn waciw komrk do wyjaniania zagadek kryminalnych moga by wycznie Milicja Obywatelska i
kontrwywiad. Wsplne dla obu typw powieci byy elementy sensacyjno-przestpcze.
Przedwojenna polska powie kryminalna to przede wszystkim powieci awanturniczoprzygodowe zawierajce elementy czarnego kryminau amerykaskiego z niemaym udziaem przygd miosnych oraz wtkw fantastycznych. Tworzyli je m. in. Aleksander Baejowski, Antoni Marczyski, Tadeusz Doga-Mostowicz, Urke Nachalnik, Adam Nasielski, Stanisaw Wotowski. Powieci stworzone w PRL-u powstay na zamwienie sub aparatu pastwowego by przybliy cik i mudn prac milicji a przede wszystkim by wzbudzi zaufanie do ich dziaa w utrzymaniu adu i porzdku, zaufanie mocno nadszarpnite dziaaniami
UB i MO we wczesnych latach powojennych i w okresie stalinowskim.
Pierwsze powieci kryminalne zostay w spoeczestwie przyjte z entuzjazmem, szczeglnie
e byy dostpne w literaturze gazetowej, drukowane w odcinkach w popularnych popoudniwkach i dziennikach, stanowiy nawet niez konkurencj dla kryminaw zachodnich
do gsto wydawanych w popularnych seriach maych formatw: Zota Podkowa, Srebrny
Kluczyk, Labirynt, Jamnik itp. lecz osadzone w innych realiach bardziej byy doceniane przez
mionikw tej literatury ni zwykych czytaczy lubicych lekk, sensacyjn i tani ksieczk,
szybko pochanian w podry, pod biurkiem czy na parkowej awce. Pod koniec lat 60. XX
wieku Wydawnictwo ISKRY rozpoczo druk zeszytw w cyklu Ewa wzywa 07 a dla modziey komiks Kapitan bik. W serii tej publikowali popularni autorzy polskiego kryminau:
Jerzy Edigey (Jerzy Korycki), Zygmunt Zeydler-Zborowski, Barbara Gordon (Larysa Mitzner),
Helena Sekua, Barbara Nawrocka, Zbigniew Safjan, Kazimierz Korkozowicz, Aleksander Minkowski, Maciej Z. Bordowicz, Marian Butrym, Jerzy Parfiniewicz oraz dziennikarki sdowe
Anna Kodziska, Wanda Falkowska, Danuta Frey. Powieci milicyjn nie gardzili rwnie
bardziej uznani autorzy i scenarzyci jak Stanisaw Goszczurny, Andrzej Szypulski, Maciej
Somczyski, Andrzej Wydrzyski, Andrzej Szczypiorski, Aleksander cibor-Rylski, Janusz
Gowacki, Zygmunt Sztaba, Janusz Oska czy Kazimierz Koniewski, ktrzy najczciej pisali te
powieci pod pseudonimami. Jednake prawdziwymi rarytasami kryminalnymi byy powieci
Joe Alexa (Maciej Somczyski) osadzone w realiach amerykaskich lub angielskich chocia i
on nie pogardzi kryminaem milicyjnym jako Kazimierz Kwaniewski.
WIETLISTA IGA to opowie o genialnym wynalazcy-naukowcu, ktry w warunkach prywatnego, ukrytego wrd lasw laboratorium skonstruowa aparat laserowy. Nie ma jednak
zamiaru wykorzysta go dla potrzeb polskiej nauki, nie ma take zamiaru sprzeda go za
str. 249
Kryminay PRL-u
Anna Kodziska WIETLISTA IGA
wielkie pienidze zagranicznym zachodnim koncernom. Chce by jego wycznym posiadaczem i dziki niemu zdobywa najnowsze osignicia i wynalazki polskie myli naukowej i
technicznej. To, e postpuje przy tym w sposb nielegalny a nawet zbrodniczy, tylko utwierdza go w przekonaniu, e moe by Panem wiata, Panem ycia i mierci.
ANNA KODZISKA (1915 2008) dziennikarka ycia Warszawy, autorka wielu powieci
kryminalnych, znanych gwnie jako powieci milicyjne. Jej pierwsza powie Ziemia srebrzy
si cynkiem, wydana w 1953 roku dotyczya przemysu cynkowego. Pniej byy ju tylko
kryminay wydawane w znanej serii powieci kryminalnych i sensacyjnych spod znaku Jamnika (Wydawnictwo Czytelnik) a take Labirynt (Wydawnictwo MON). Kilka powieci ukazywao
si take w odcinkach w popularnych gazetach i popoudniwkach, gwnie w Kurierze Polskim i Ilustrowanym Kurierze Polskim. Niektre powieci lub ich motywy zostay wykorzystane do scenariuszy filmowych serialu 07 zgo si oraz komiksw (Kapitan bik). W cigu swego dugiego ycia (Kodziska zmara w wieku 93 lat) opublikowaa blisko 40 powieci (take
jako wspautorka). To due osignicie jeli zway si e pierwsz powie kryminaln opublikowaa w wieku 42 lat (ledztwo prowadzi porucznik Szczsny). Sporadycznie uywaa take pseudonimw literackich (Stanisaw Zaski, Stanisaw Mierzaski).
Przy opracowywaniu Noty edytorskiej korzystano ze stron internetowych: publio.pl., lubimy czyta.pl, wikipedia.pl, biblionetka.pl, i innych materiaw, ktrych wszystkich nie sposb wymieni, jeli jednak ich autorzy
uznaj, e s rdem zamieszczonych tu informacji, to w peni to uznaj.
Jawa48
str. 250
Tylko do uytku wewntrznego i osobistego bez prawa przedruku i publikacji tak w czci jak i w caoci
Prawa autorskie
nale do autora ksiki i opracowania, autorw i realizatorw
zdj i ilustracji, wydawnictw, ich spadkobiercw oraz innych osb
fizycznych i prawnych majcych lub roszczcych sobie takie prawa
Uwaga!!!
Bez zezwolenia twrcy wolno nieodpatnie korzysta z ju
rozpowszechnionego utworu w zakresie wasnego uytku
osobistego.
Nie wymaga zezwolenia twrcy przejciowe lub incydentalne zwielokrotnianie utworw, niemajce samodzielnego
znaczenia gospodarczego
Mona korzysta z utworw w granicach dozwolonego uytku pod warunkiem wymienienia imienia i nazwiska twrcy
oraz rda. Podanie twrcy i rda powinno uwzgldnia
istniejce moliwoci.
Pliki mona pobiera jeli posiada si ich orygina a pobrany plik bdzie suy jako kopia zapasowa.